Trochę ciężko teraz o dobry horror, poważnie. Po The Forest nie spodziewałam się czegoś szczególnego, no i faktycznie - przez ponad pół filmu nie działo się nic tak naprawdę. A jednak moim zdaniem film ma klimacik. Raz to, że tak szybko się rozpoczyna. Bez zbędnego biadolenia przez 2/4 filmu, od razu przejście do sedna. Bieganie po lesie również było klimatyczne. Może ja to tak odbierałam ale sam osławiony las Aokigahara jako tło robił swoje. Po prostu się to czuje. Samo ostrzeżenie przez Michiego (tak to się odmienia?) powoli wprowadził w ten klimat. Pod koniec filmu sama nie wiedziałam czy Sara widzi świat poprzez halucynacje, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Ciekawe wrażenie zrobiła na mnie scenka z płynącym strumykiem i ciałem w nim.
Zakończenie nie było oryginalne, niemniej jakimś trafem zrobiło na mnie wrażenie. Mogłam się domyśleć, że obcinając palce swemu ojcu, tak naprawdę zabija siebie - dzięki scenie z robakami w ranie ale na to nie wpadłam. Pomijając, przypadło mi do gustu.

Jednego czego nie zrozumiałam, to scenka z Jess. Miałam się do niej cofnąć ale po skończeniu wyłączyłam film i nie miałam ochoty odpalać go od początku. Co z nią było? Miga mi, że w pewnym momencie ukazali ją w tym lesie i zaczęła biec przed siebie, do grupy poszukiwawczej. To wszystko czy coś mi umknęło? Niezrozumiała mi się wydała :/