Nie cierpię takich ładnie opakowanych gniotów: Szlachetny człowiek-bóg-ryba torturowany jest przez wszechwładnego czarnego harakternika, który sika bez trzymanki, wszędzie ma kamery, tylko nie w pomieszczeniu gdzie trzymany jest człekoryb.
Na szczęście w odpowiednich chwilach pracownicy i naukowcy wychodzą, aby sprzątaczka niemowa mogła nawiązać nić porozumienia z człowiekiem rybą.
W końcu udaje się go wykraść dzięki Rosjaninowi o czystym sercu. Człowiek ryba, który traci łuski w wannie, jednak cierpi. Na szczęście możę uprawiać seks w łazience przy zamkniętych drzwiach i wodzie napuszczonej po sam sufit. Wszystkich w koło uzdrawia, choć sam śmiertelnie choruje. Jednak po otrzymaniu dwóch kul w serce, szybciutko wraca do siebie i pokonuje złego drania jednym pazurem. Na końcu dochodzi do zmartwychwstania łazarza, w tej roli ukochana.
I do tego jeszcze wstawka z musicalem. Człowiek w gumowym kostiumie tańczy z baletnicą. To dopełnia czary goryczy tego filmu. Na szczęście podczas tańca nie słychać człapania płetw.
Jedyny plus tego filmu to jest Jenkins i ładne obrazki.
Ale to nie był dokument o szopie praczu czy nowy odcinek "Rolnik szuka żony"...tylko BAŚŃ.
No właśnie, nie rozpoznałem różnicy. Ale coś mi mówiło, że ludzie, którzy zbierają zioła na bosaka w nowiu księżyca będą tym filmem zachwyceni.
Owszem, przyjmuję zioło. Nie przepadam, ale czasem dla towarzystwa... Może gdybym coś spalił, to nie zauważałbym naiwności i schematyczności tego filmu. Niestety oglądałem na trzeźwo. Wszystko w tym filmie jest przewidywalne i tysiąc razy już oglądane, tylko że z innymi aktorami, w innej scenerii.
Najgorsze jednak te niedoróbki. Można odwalić nietwórczą-rzemieślniczą robotę, czemu nie? Ale niech będzie rzetelna. A tu co? Scenarzyście brakuje pomysłu jak doprowadzić do romansu między poczwarą a sprzątaczką. Więc każe wychodzić wszystkim zainteresowanym z pomieszczenia i pozostawia tylko jego i ją. Naprawdę nie było lepszego pomysłu? No nie było. Dlatego trója.
Taki Edward Nożycoręki naszych czasów
tylko że tamten film był przepiękny, ten po prostu dobry
ja ogladałem i tak i tak i nic nie zmieniło mojego zdania na temat filmu.... to po prostu nudny pozbawiony tresci gniot
ale się pomyliłeś :) ja bowiem zbieram zioła na bosaka, przy księżycu z kotem na ramieniu jednym i sową na ramieniu drugim ale ten film dla mnie to po prostu kpina z Oskarów Cos jak "kolorowanie drwala" na maturze 2018.
Dokładnie: jest to baśń. Cechą charakterystyczną gatunku jest prostota i pewna idealizacja. Są "źli" i są "dobrzy", nie tworzy się bohaterów jakoś szczególnie skomplikowanych psychologicznie.
To nie była baśń.
Gdzieś przeczytałaś/usłyszałaś, że to baśń i tak powtarzasz.
Ale baśń to nie była.
Pozdrawiam
a ja bym powiedział, że to nie tyle baśń, co rybaśń właśnie ... - ladies & gentleman wstać i podziwiać podwaliny nowego gatunku ;)
Co Wy, fanatycy tego gniota, macie z tą BAŚNIĄ? Wspaniały Labirynt Fauna można tak nazwać, ale to coś? Jestem facetem (teoretycznie mniej wrażliwym), a ten film był dla mnie ohydny, obleśny ...i dalej -zwyczajnie głupi, tak jak autor wątku napisał, np. wszędzie kamery, ale nie w pomieszczeniu z człekorybnym... Miałem mniej cierpliwości niż autor wątku jednak -nie usiedziałem na tym czymś do końca.
"Szlachetny człowiek-bóg-ryba torturowany jest przez wszechwładnego czarnego harakternika, który sika bez trzymanki"
"Człowiek ryba, który traci łuski w wannie, jednak cierpi. Na szczęście możę uprawiać seks w łazience przy zamkniętych drzwiach i wodzie napuszczonej po sam sufit."
Mocno prychłem. Ależ cię szanuję opie xD
Tak znam te słowa. Znam też inne: partactwo, brak inteligencji, odtwórczość, blichtr, banał.
Teraz połączmy twoje słowa z moimi. Co wychodzi: tandetna bajka z banalnymi symbolami i metaforami powielanymi od dekad. Jakże się czymś takim zachwycać?
Słyszałeś co to jest jajko Feberge? Ten film świetnie pasuje do tej metafory.
Na marginesie - jestem przekonany, że denerwuje cię, gdy idziesz do supermarketu i w pięknym opakowaniu kupujesz coś, co w środku okazuje się bez wartości, tandetne, niesmaczne lub wręcz niezjadliwe. Jak idziesz do McDonalda i widzisz te piękne zdjęcia, to zamawiasz, ale dostajesz coś zgoła wyglądającego inaczej.
Ale jak oglądasz film, który ma ładne kolory, to nie zauważasz, żę pokrywają one pustkę pod spodem, tandetę.
Dla mnie ten film nie był odtwórczy, że był banalny?
Może, ale czy banalne filmy nie mogą się podobać?
Co drugi film ma banalną historię i jakoś takiego oburzenia nie wzbudza, ba często te najbanalniejsze są na samych szczytach wszelkich rankingów.
Czy np. tacy francuscy "Nietykalni" nie są banalni?
Albo większość musicali nie jest banalna czy większość melodramatów.
Dla mnie tu nie było tandety, była miłość do kina, kicz ia bsurd owszem, ale nie przeszkadza mi to tak jak kicz nie razi mnie u Almodovara czy patos u mela Gibsona, bo umieją z tymi elementami zrobić wzruszającą historię.
może
tecumseh27 chodzi o to że banał wielokrotnie powielany dostał oscara - wynika z tego że już tylko banały dostają oscara a skoro dostają to i oscar to banał - czyli nie ma nad czym snuć pieśni bo bo pieśń przeminęła z wiatrem epoki
Nie chodzi mi o to, że banalne historie mogą być piekne, ciekawe i nawet mądre.
Z pewnego punktu widzenia wszystko jest banalne: najważniejsze dzieła literatury i filmu sa banalne i opowiadają o tym samym.
Film obejrzałem przed chwilą chciałem dać 8 ale jak zobaczyłem średnią to dałem wyżej (jasne można nazwać mnie niemoralnym itd. ale nie o to chodzi) ten film porusza bardzo ważny wątek rasizmu w USA w latach 50-60
i to wcale nie dlatego że są tam czarnoskórzy którzy są źle traktowani przez białych czy homoseksualny facet.
Uosobieniem tego strachu przed "obcokrajowcem gwałcicielem" były potwory takie jak między innymi gillman(potwór z czarnej laguny) czy king kong, Shape of Water walczy z tym stereotypem ukazując potwora w innym świetle.
To i niesamowity poziom techniczny dały temu filmowi nagrodę, a nie prostata jak budowa cepa fabuła i bardzo jednoznaczni bohaterowie.
I to jest właśnie to czym się ludzie zachwycają. Wystarczy dać wam proste symbole, które nawet 6-latek odczyta i od razu poprawia się wasza samoocena i jesteście skłonni przymknąć oczy na schematyczność, brak oryginalności i naiwność " baśni"
Baśnie nie muszą być skomplikowane, baśnie i przypowieści są proste, nie poprawiła mi sie żadna samoocena..
Po prostu cieszyłem się muzyką, zdjeciami, rolą cudowną Sally hawkins, mnóstwem smaczków jak choćby plakat Audrey Hepburn na ścianie.
Del Toro robił cudowny mix gatunków, w tym filmie jest i musical i monster movie czy film grozy i absurdalny film szpiegowski, jest mnóstwo humoru.
Oczywiście ty masz inną wrażliwość i nie musiał ci się film podobać, ale po co od razu kogoś obrażać?
Btw, baśnie są schematyczne czy raczej archetypiczne i to jest w tym filmie.
dla mnie własciwie kazda scena przepojona była humorem i absurdem, choćby cały motyw szpiegowski, scena z potworem w kinie, scena w łazience pełnej wody, sceny z Octavią Spencer.
Smutek przeplatał się z humorem.
Wiesz, każdy ma inną wrażliwość i inaczej odbiera filmy, dla mni to był po prostu piękny film, najlepszy z całej oskarowej stawki.
Aha, każda scena.
Motyw szpiegowski - faktycznie, jeden wielki humor.
Czyli, reasumując, "Kształt wody" jest także komedią.
dla mnie ma dużo z komedii, ale ja mam dziwne poczucie humoru, zazwyczaj śmieszą mnie rzeczy, które innych nie śmieszą, a na niejednej komedii (ostatnio na "wieczorze gier") potrafię nie zaśmiać się ani raz.
A "Kształt wody" jest ciepło-gorzką komedią, jest absurdalny momentami i rozczulający, jest świetnie zagrany, ma genialną muzykę, ma duzo kinofilskich wtrętów i smaczków (choćby plakat z moją ulubioną Audrey hepburn na ścianie).
a motywy szpiegowskie mnie śmieszyły, bo nie do końca pasowąły i momentami były absurdalne.
no ale jak tego nie czujesz, to ci nie wytłumaczę, ja np. nie czuję wielkości i humoru w "Czterech pokojach" czy 'pulp Fiction", nie doceniam filmów jak "rocky" czy "Taksówkarz" czy 'Wściekły byk", każdy ma swoją wrażliwość i odbiera filmy przez siebie.
Np. chwalona przez wszystkich "Nić widmo" czy "ja, Tonya" nie poruszyły ani nie zaciekawiły mnie w żaden sposób.
Przykre, ale musze z tobą się zgodzić w 100 %. Film jest tragiczny, gówno zapakowane w piękne sreberko. Zwłaszcza że czekałem na ten obraz i bardzo lubię inne filmy tego reżysera. To tutaj stworzył film tak słaby i pod padalców z akademii, że aż rzygać się chce. Do tego "dzieło" robi z widza idiotę, przez te wady które sam wymieniłeś. 2/10
Film płaski jak porządny naleśnik. Jedyna głębia, to chyba w tym kanale była. Dopiero 10 chyba zresztą. Nie można było podrzucić potworka w inne miejsce? Naprawdę trzeba było tyle czekać? Można było wykraść poczwarę ze strzeżonego laboratorium, ale podwieźć i wypuścić w innym miejscu, to już nie? Oj pani miała chyba niecne zamiary i kosmate myśli od pierwszego spotkania....Na początku filmu powiedziałem sobie, że jak jej podejrzanie wyglądające rany na szyi okażą się skrzelami, to zaskoczenie będzie niesamowite wręcz. Normalnie nieodgadnione. Noo może najstarsi górale wiedzieli. Gdzie w tym filmie jakaś tajemnica? Autor niczego nie ukrywa, nie utrudnia. Nie żąda myślenia od widza. Z drugiej jednak strony, to jak się schodzi na poziom "Pacific Rim" to pewnie potem trudno wrócić na przyzwoity poziom.
Tak, pacific rim to też jest jakaś pomyłka. Ale już hell boy to świetne filmy po prostu
Ja tam przy "Hellboy" 1 i 2 bawiłem się świetnie. Oglądałem po kilka razy. Tak jak i "Blade 2". Świetne projekty postaci w tych filmach. "Labirynt Fauna" to dla mnie prawdziwe arcydzieło. Tu też świetne pomysły na wygląd postaci. "Kształt wody" nie ma niczego. Bida i pustka. Jak na reklamie chińskiego centrum handlowego w moim mieście.
Tak, labirynt Fauna to świetny film. Jakaś degradacja intelektualna następuje niestety u reżysera. Helboje też bardzo lubię.
Ludzie uważają, że jak napiszą "baśń", to już to wszystko usprawiedliwia. Każdy bzdet, banał i nielogiczność oraz mielizny scenariusza, bo przecież "baśnie są proste".
Otóż kochani, tak na dobrą sprawę to w zasadzie każdy film fabularny (i 3/4 dokumentalnych) jest baśnią, czyli każdy powinien się wam podobać. "Hollywood - fabryka snów". Nie słyszeliście takiego określenia? A sny to baśnie właśnie.
I ja się podpisze pod Twoją opinią. Dodam tylko, że niektóre sceny były po prostu niesmaczne jak zjedzona głowa kota, urywane czarne palce czy masturbacja w wannie. A scena z woda w łazience, gdzie nalała z dwóch kurków cała łazienkę zatykając dół ręcznikiem pokazała cały absurd. Tylko ten niesmaczny i ciężkostrawny absurd.
No to ja Tobie jedną rzecz wyjasnie. Ludziom czasami brakuje żelaza, magnezu, cynku... A jemu po prostu brakowało ołowiu. Proste.