Mały chłopiec o (nieprzypadkowym?) imieniu Tete, mieszkający w małym katalońskim miasteczku ma fetysz związany z cyckami i piciem nich mleka. Kiedy rodzi mu się mały braciszek, który piersi mamy przejmuje na wyłączność, Tete prosi księżyc o nowe cycuszki. I w miasteczku pojawia się piękna Portugalka Estrellita (Mathilda May), wraz ze swoim mężem – Francuzem pierdzącym w cyrku. Malec zakochuje się w dziewczynie, podobni jak jego starszy kolega, który śpiewa jej serenady.
Luna balansuje w tym filmie na pograniczu dobrego smaku. Ale jakimś dziwnym sposobem pomimo mojej niechęci do żartów o pierdzeniu, w tym filmie jakoś mnie to nie raziło, nie psuło magicznego klimatu i cudownej atmosfery, która jest sielankowa, pomimo, iż w filmie dzieją się też i straszne rzeczy. Narracja małego Tete jest rozbrajająca, plenery piękne, piersi też, zdjęcia bardzo ładne, muzyka piękna. To by było po prostu niezwykle sympatyczne, miłe, odprężające. Niezła odmiana po obrazach terroryzujących widza, takich jak „Bilbao” czy „Angustia”.
Zastanawia mnie tylko, czy jakikolwiek kontakt chłopca starszego niż 4, góra 5 lat z kobiecą piersią to nie jest swego rodzaju wykorzystanie. Nie znam właściwie więcej takich sytuacji w filmach/serialach, mogę co prawda porównać jeszcze tę sytuację do karmienia piersią małego chłopca w "grze o tron". Tam co prawda podobno wykorzystana była atrapa piersi....