Rozkręca się powoli, ale potem jednak wciąga. Przy okazji dowiadujemy się co nieco o indonezyjskim społeczeństwie.
Dla mnie strasznie żałosną postacią był jej ojciec. Nie znoszę takich ludzi. Zero honoru i godności. Córkę traktował przedmiotowo, zupełnie się nią nie interesował. Jak jakiś niewolnik, którym chce sterować. To, co jej mówił, to nie były rozmowy ojca z córką, tylko narzucanie swojego zdania bez jakiegokolwiek wyjaśnienia. A w sytuacji, w której zgłosiła napaść seksualną, nawet nie mrugnął okiem, tylko bez wahania uwierzył jej oprawcy i kazał jej przeprosić. Taki ojciec to nie ojciec. Matka niewiele lepsza. Gdy ojciec wyrzucił córkę z domu, to nawet się nie zawahała. Dopiero pod koniec filmu wzięło ją na wyrzuty sumienia. Ciekawe, czy wiele rodzin tam jest tak patologicznych.
Myślę, że ten film powstał po to, żeby szerzej pokazać typowe problemy dziewczyn z tamtych rejonów. Mają pod górkę przez cały czas. Jak się coś wydarzy, to nikt im nie wierzy, bo przecież liczy się tylko to, że rodzina zainwestowała w nią pieniądze, żeby ja wykształcić (a przecież mogli ją tylko za mąż wydać). Powinna więc być dozgonnie wdzięczna. Pewnie chodziło też o jeszcze inne sprawy, które w tamtej kulturze są normą, ale nie podejmuję się wymieniać :)
Nie wiem, czy konkretnie chodziło o to, że nikt nie wierzy dziewczynom, ponieważ ofiarą padł również minimum jeden gość. To już prędzej bym powiedział, że więcej wolno temu, kto ma dużo kasy i/lub znajomości. To jest już któryś azjatycki film, w którym ojca przedstawiają jako jakiegoś tyrana bez serca i mózgu.