PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1112}
7,5 71 680
ocen
7,5 10 1 71680
5,7 6
ocen krytyków
Kochaj albo rzuć
powrót do forum filmu Kochaj albo rzuć

[ z booklips.pl, na którym cytuje się książkę E.Baniewicz, "Dymna":] Oglądała więc nowy kraj {USA} trochę jego {Hańczy} oczami. Choć zwiedziła już z Dziadami Londyn, a z Nocą listopadową Holandię, czuła się w tym krzykliwym wielkim świecie zagubiona. Mimo wszystko wyjazd do Stanów w połowie lat siedemdziesiątych dla wielu był szokiem. A Hańcza potrafił to wrażenie złagodzić. Pokazywał swej „wnuczce”, jak można brać życie pełnymi garściami, wszystkiego spróbować, poznać, wszystko skomentować i się tym cieszyć. W lodziarni kupowali porcje lodów rządkami, aby żadnego z pięćdziesięciu smaków nie opuścić, potem ze sklepu z owocami przynosili kolejno te, których nigdy dotąd nie jedli. Podobnie było z filmami; tu Hańcza wyszukiwał tytuły zatrzymane w kraju przez cenzurę i – korzystając z samochodów adoratorów ślicznej koleżanki – jeździli nawet na najdalsze przedmieścia, by je oglądać.

Gdy jechali luksusową limuzyną, instruowani: „Nie pić, bo się wyleje, nie jeść ciastek, bo się pokruszą, zdejmować buty, żeby nie ubrudzić podłogi w limuzynie” itd., pękali ze śmiechu z tego „luksusu”. Woleli być biedniejsi i wolni.
Spotkała się też z propozycją odziedziczenia wielkiego spadku! Obok planu filmowego mieszkało małżeństwo starych ludzi. Kiedy zaszła do nich skorzystać z toalety, zamknęli ją w domu. Powiedzieli, że obserwują ją od wielu dni na planie i zapragnęli, by została z nimi. Są bezdzietni, samotni i bardzo bogaci, chcieliby, żeby oświetliła swoją młodością ich ostatnie dni. Później wszystko odziedziczy… Zrozumiała wtedy, jak ważna jest rodzina, ale odmówiła; musiała wrócić do męża i kota.

Więcej jednak było wydarzeń absurdalnych. Spotkała kolegę z tej samej ulicy, raptem od trzech lat mieszkającego na chicagowskim Jackowie. „Czy macie prąd?”, zapytał, jakby się z księżyca urwał i nigdy nie był u niej w domu. Inny mężczyzna kupił jej w prezencie laskę wanilii w fiolce („Pani nigdy czegoś takiego nie widziała!”) i poprosił o przewiezienie całych siedmiu dolarów dla córki, żeby ta mogła dokładać sobie do pensji!

Szybko zdała sobie sprawę z tego, że coś z tym światem poddanym ogłupiającej propagandzie, zarówno po jednej, jak i drugiej stronie żelaznej kurtyny, nie jest w porządku. Okazji poznania różnych odmian antykomunistycznych fobii nie brakowało, gdy ekipa stykała się z przedstawicielami tamtejszej Polonii. Ale też wzorem swych bohaterów, oglądających Amerykę z pozycji prostaczków, nie mogli się tylko dziwić czy śmiać. Widzieli przecież nie tylko różnicę standardu życia, ale i inne, tępione przez krajowych ideologów, pozytywy. Poruszali się zarówno w swych ekranowych, komediowych wcieleniach, jak i prywatnie po cienkiej granicy rozsądku. Hańczy w żadnej sytuacji go nie brakowało, do całego świata potrafił zachować dystans, nigdy nie stracił miary rzeczy. No i czy dla takich nauk i przymiotów nie trzeba kochać starych aktorów?
(…)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones