Miłe zaskoczenie - ogólnie unikam komedii romantycznych (zwłaszcza tych, powstałych po
1990 roku) i gdyby nie zwiastun oraz Ryan Gosling w obsadzie, to nie skusiłabym się na ten
film. Wiadomo, że fabuła jest ckliwa, wydaje mi się jednak, że film ten ratują na prawdę
zabawne gagi i dobra chemia Goslinga z Carell'em
tez raczej unikam komedii romantycznych, ale ten film mnie rzeczywiscie urzekl. swietny jest. taki zyciowy, bez zbednych bajerow. no i swietna piosenka na koniec filmu The Middle East - Blood, ktora kojarzy mi sie z filmem Wypadki chodza po ludziach.
Zdecydowanie się zgadzam. Film obejrzałam, żeby móc się przekonać do Goslinga i ku mojemu ogromnemu zdumieniu - jak trafnie ująłeś - po tym filmie nie chce się rzygać. Obsada ratuje film, którego fabuła, nota bene, wiele się nie różni od innych filmów tego typu, jednak bądź co bądź człowiek chciał zobaczyć co będzie dalej ( ,,dalej" czyt. w następnej scenie, bo zakończenie było dość przewidywalnie, nieprawdaż?:p ) Ogółem 7/10 ( a jak na moje upodobania filmowe i gatunek filmu to wysoka ocena).
to mnie sie jeszcze nie chciało rzygać po:
Love Actualy, smak życia, 4 wesela i pogrzeb, listy do m, mama mia, 2 dni w paryżu, dziennik bridget jones, family man, dzień świstaka, zakazany owoc, czego pragną kobiety, dziewczyna mojego kumpla, polubić czy poślubić, moj chłopak się żeni, przed wschodem słońca, był sobie chłopiec, cedry pod śniegiem, czekolada, lepiej być nie może, miłość i inne używki, jeden dzień,
są to raczej komedie obyczajowe (poza cedrami), choć na filmwebie traktuje sie je jak romantyczne/ romans, polecam jeśli ktoś chce sobie obejrzeć cos fajnego i miłego.
Całkiem miła komedia romantyczna, ale jednak wydaje mi się, że znacznie przesłodzona nawet jak na ten gatunek filmowy, choć nie tak, żeby od razu rzygać. Zakończenie totalnie schematycznie pozytywne, które znajduje się w co 2 amerykańskim filmie. Kiedy mały wszedł na mównicę, wiedziałem co nastąpi w ciągu następnych 10 min i się nie pomyliłem ani co do jednego dialogu. Nadal wzorem jest niedościgniony i wspomniany wyżej "Cztery wesela i pogrzeb" czy "Bridget Jones". Generalnie wydaje mi się, że w ciągu ostatnich 20 lat Holywood woli bardziej produkować komedie romantyczne od "komedii normalnych nieromantycznych". Są jednak wyjątki jak zaje...sta "Kolacja dla Palantów" (notabene też z Carell'em) czy "Zanim odejdą wody".
Popieram. Jest tylko kilka komedii romantycznych które spokojnie mógłbym komukolwiek polecić. Ta jest jedną z nich.
Jak powyżej, dzięki za ten komentarz, bo ominąłby mnie kawał dobrego filmu. Zwykle jak już mam się skusić na film tego typu to pada wybór raczej w kierunku kina brytyjskiego ('Londyński Bulwar'), chociaż polecam też nieco schematyczny, ale nieźle zrealizowany 'Last Night' z Keirą Knightley. Tym razem było warto - Steve Carrel świetny jak zawsze, fanem Julianne Moore jestem coraz bardziej, Emma Stone to co zawsze, czyli poziom zachowany, a Gosling... hmm.. tym razem mi nie przeszkadza. I Kevin Bacon jako smaczek ;D
Tak film jak najbardziej dobry włączyłem z ciekawości po minutach zacząłem się momentami śmiać do siebie...
Nie jestem fanem gatunku więc nawet 8/10