Mam dokładnie te same odczucia. Ogląda, oglądam, jest całkiem nieźle i później jedno wielkie spartolenie.

No racja - ale umoralniające zakończenie wciąż obowiązuje w hollywoodzkich produkcjach, więc niczego innego się nie spodziewałam. Zaskoczyło mnie natomiast to, że amerykańska komedia może być całkiem zabawna. Ostatni raz tak się śmiałam na "Jeszcze dalej niż północ". Europejskie filmy potrafią być nieprzewidywalne :) amerykańskie wciąż pełnią misję :(

Bo Amerykańskie filmy są słabe. Jak tak dalej będzie to przerzucę się na Irańskie.

no koncowke mogli zrobic lepsza ale film ogolnie bardzo fajny i mi sie podobal :)
najlepsza scena to wlasnie punkt kulminacyjny xd

nie jarzę, o jaką scenę ci chodzi? Mnie rozbawiło kilka, ale za kulminację uważam tę żenującą bójkę w ogrodzie. To qui pro quo jest rodem z komedii Moliera - wiek osiemnasty się kłania! Film w 3/4 współczesny obsuwa się nagle o trzy stulecia...

No chyba o to chodziło;) To było dosyć zabawne jak wszyscy się razem zebrali.

Ale mnie najbardziej rozbawiło jak koleś mówi, żeby się zamknęła, bo wysiądzie. I wysiadł:D

punkt kulminacyjny to właśnie to spotkanie w ogrodzie, gdzie wszystko się wyjaśniło :)

Taaak, końcówka spieprzona totalnie. A mogło być tak pięknie.