Książka była świetna , niestety ten kto pisał scenariusz do filmu tej książki nie czytał. Sam film może i niezły ale mógł być znacznie lepszy 6/10 to max
AAAAA
Dostałem raka od czytania jej postów, aż musiałem założyć konto.
Ktoś kto ocenia "1000 lat po Ziemi" na 10/10 a "SinCity na 2/10", powinien mieć dożywotnią blokadę na ocenianie, a tym bardziej przelewanie swoich majaków na strony forów.
I patrząc na takich ludzi, pomysł Zorbista wcale nie wydaje się być taki szalony...
A ja książki nie czytałem i film mi sie pod każdym względem podobal. Polecam nie porównywac książek i ekranizacji, bo lektura daje o wiele więcej możliwości interpretacji, wymaga większego nakładu intelektualnego i wyobraźni. W 2h filmu nie da się tego oddać. Żadna ekranizacja nie będzie lepsza od książki ALE to nie znaczy, że dany film jest slaby.
Florencja + Wenecja + Zimmer = <3
Wielki zawód. Książka jest bez 2 zdań zdecydowanie lepsza od filmu. Czytając komentarze tego typu, że film nie musi być taki jak książka chce mi się wyć. Jeżeli przy reklamie filmu pojawia się informacja, że film jest na podstawie danej książki, i jeszcze posiada ten sam tytuł, to fani książek mają prawa domagać się wiernej ekranizacji, bo po to są ekranizacje. W innym wypadku nie używajmy tego słowa.
Ogromne rozczarowanie końcówką filmu. Pierwszy raz byłam wściekła i zażenowana oglądając przygody Langdona.
Jestem tylko ciekawy czy pojawi się jeszcze jakiś film o Robercie Langdonie ( do wyboru są Zaginiony Symbol i Origin ale ten drugi to daleko do niego za rok dopiero książka wychodzi)
Z tego co pamiętam do właśnie na rzecz Inferno porzucili pracę nad Zaginionym Symbolem. Książka według mnie najsłabsza ze wszystkich, ale może przynajmniej tam nie zmienialiby zakończenia. Mam cichą nadzieję, że niedługo ruszą pracę nad Zaginionym Symbolem. Czuję ogromny niedosyt po wczorajszym seansie więc z niecierpliwością będę czekać na kolejną premierę ;)
Ostatnio Dan Brown tłumaczył dlaczego jeszcze Zaginiony Symbol nie był adaptowany także chyba mają jakieś plany
Filmy o Langdonie są tak dochodową inwestycją, że z całą pewnością doczekamy się ekranizacji. Pytanie tylko jak długo będziemy czekać...ciekawy jest jednak wątek mówiący dlaczego Zaginiony Symbol nie dostał zielonego światła. Powodem miało być ukazanie całej historii związanej z masonami w zbyt złym świetle. Biorąc pod uwagę, że jest to nie na rękę pewnym ludziom na świecie, to może rzeczywiście coś jest w tej przyczynie.
Obawiam się, że jeśli nie podoba się komuś treść książki z tym związana, to tak namieszają w scenariuszu, żeby odczepić się od masonów. Film na tym straci, jak Inferno.
Też czytałem książe i ten fakt strofuje mnie przed pójsciem do kina . Oceny mnie zdumiewają na filweb bo dla mnie to najlepsza część (jeśli chodzi o książke) a tu takie noty . Iść czy nie iść ? Pytam was .
Nie idź. Straszny chłam. Książki nie znam ale film jest słaby. Żadnego klimatu, akcja nie porywa i kupa irytujących potknięć.
Dzięki . W takim razie kino sobie daruje . Poczekam na pojawienie sie w internecie , wtedy w razie czego strace tylko czas a nie pieniądze .
Gorzej jak mi sie spodoba . Bo kino z tak zwaną "Pompą" lubie oglądać w kinie bo jest zupełnie inny efekt oglądania niż w domu .
Obejrzałem właśnie film i jestem bardzo zniesmaczony. Książka była świetna, film spoko ale jako osobny film a nie adaptacja. Pominę już zmieniony wygląd Sienny i dr Sinskey. Ale np. Langdon i Sinskey jako kochankowie?? Sienna jednak chce detonować wirus przy pomocy ładunków wybuchowych, przy czym jeszcze ginie?? Wirus koniec końców się jednak nie wydostaje? I jeszcze jest raczej mowa o zabijaniu populacji przy jego udziale (z wyjątkiem małego fragmentu w samolocie o sterylizacji populacji). No co to ma być? Nawet samolot WHO miał okna ;P
http://film.wp.pl/box-office-usa-pieklo-toma-hanksa-podsumowanie-605345700389337 7a
Czyli już nie będzie więcej filmów? Zaginiony Symbol to wiadomo ale może kiedyś Origin wejdzie do kin :)
Tutaj się troszkę rozpisałem na temat okropnej wizji Howarda względem bardzo dobrej książki> https://wloskiraj.wordpress.com/2016/10/31/ksiazka-vs-film-inferno/
Rozumiem, że przeważnie nie robią filmu scena w scenę z książki, ale zmienianie fabuły i sensu książki to już przesada. Osobiście po wyjściu z kina byłam strasznie zła.
Niestety Inferno DB to jedna z jego gorszych książek. Moim zdaniem film całkiem niezły, choć nie zachwyca. Zmiany w stosunku do książki uważam za plus. Autor książki troszkę zbytnio popuścił wodze fantazji... i wyszło bardzo źle.
5/10 za zmianę zakończenia i sensu całej opowieści. Film Howarda to kolejny amerykański gniot z happy endem.
czy w książce nie było tak że ci niby oprawcy, którzy ścigali Langdona mieli go tylko nastraszyć, a nie zlikwidować jak to w filmie było pokazane.
Podpisuje się pod tym rękami i nogami.
W filmie nic nie powiedziEli i zakończyli jak zwykły film akcji. A książka naprawdę była dobra.
Poza tym charaktery i motywy bohaterów zmienił o 180 stopni. Zawód...
No ale kogo to obchodzi? W sumie jesteśmy na forum o filmach? Nie oceniamy książki tylko film. Sam mam wiele ale o filmach na podstawie książek ale to nie o to chodzi, koniec kropka to filmweb.
Zmęczony już jestem Hanksem, on też już podstarzały, z rozbitą głową biega po Florencji, po Wenecji i po Stambule, czemu nie w Warszawie? dodać naszemu ekspertowi od znaków tematy śmierci i porwania Olewnika, Papały, Wróbla, Jaroszewiczów tajemniczych samobójstw Leppera, Petelickiego czy Sekuły, dodać Smoleńsk i jeszcze kilka afer, ale byśmy mieli film !!!! tylko bez Happy Endu bo Langdon by tego nie przeżył.....
Książki nie czytałem, ale z dyskusji widzę, że zmarnowali fajną historię. Co do filmu to średniak, do tego w kilku miejscach niejasny, w kilku nudny.
Jestem w absolutnym szoku odnośnie takich pochwał co do samej książki, e że film tak słaby - z gówna bicza nie ukręcisz, przecież ta książka to był totalny gniot! Jak zresztą cała grafomańska twórczość Browna...
ksiązki nie czytałe,ale film niestety 6/10 albo i mniej
do 1:15 mega, akcja, napięcie, ciekawość co dalej, nagle L. wyjawia,że jest podstawiona, później ten doktorek opowiada, o tej całej iluzji..... szkoda,że to popsuli
Szczerze powiedziawszy nie wiem czy film był niezły...
Nam łatwiej jest, ponieważ w większości przeczytaliśmy książkę, natomiast ktoś kto zobaczy film z tzw. "buta" to może film wydać się mocno pokręcony. Moim zdaniem mogliby go nieco wydłużyć, ale troszkę go poukładać składnie, teraz wg mnie oczywiście jest on mocno pokręcony . Poprzednie ekranizacje Pana R. Langdona były bardziej poukładane, pomimo (również) rozbieżności od książki.
Zgadzam się. Pomijając rozbieżności z fabułą książki, film był po prostu nieciekawy. Nie trzymał w napięciu, Langdon po prostu jak po nitce do kłębka poszedł i znowu uratował świat, ale tym razem bez cienia emocji ze strony świata ;) jestem rozczarowana, cieszę się, że widziałam go po raz pierwszy w tv a nie w kinie krócej po lekturze, bo odczucia miałabym jeszcze gorsze.
Ja też jestem bardzo zawiedziona, choć to i tak bardzo delikatne słowo. Dzisiaj rano skończyłam czytać książkę i byłam bardzo ciekawa, dlaczego o filmie za wiele nie słyszałam. Teraz już wiem. Był po prostu beznadziejny. Pominęli i uprościli tyle wątków, że gdybym nie czytała książki, to kompletnie bym się w tym pogubiła. Szczególnie uderzyło mnie to w scenie, kiedy dr Sinskey mówi, że Zobrist stworzył bioaerozol - nie wiem, po czym mogła to wywnioskować w filmie, w książce zaś było to dobrze wytłumaczone. Kolejne etapy biegu po Florencji wydają się być kompletnie przypadkowe, a Dante pojawia się jakby od niechcenia, podczas gdy w książce wszystko kręci się wokół niego i "Boskiej komedii". Poza tym film bardzo traci na tym, że nie wyjaśniono, czym tak naprawdę był wirus. Według twórców miał on wywołać jakąś straszną chorobę, co i w książce było na początku sugerowane. Jednak to, czym był naprawdę, mogło skłonić widzów do refleksji, zadania sobie pewnych pytań oraz pokazać istotę geniuszu Zobrista. Zakończenie książki było powalające, zaś zakończenie filmu było typową hollywoodzką bajeczką, której po prostu nie da się oglądać.
Historia przedstawiona w filmie jest tak luźno powiązana z książką, że ciężko mi ją rozpatrywać w kontekście ekranizacji, a bardziej inspiracji. Pominiętych zostało mnóstwo ważnych wątków, a kilka zostało tak bezsensownie zmienionych, że całość, autentycznie, nie trzyma się kupy. Postaci mają nadane zupełnie nowe funkcje, charaktery, a nawet to, po której "stronie" stoją. Zwykle nie jestem wojującą czytelniczką, która wygraża twórcom ekranizacji, ale po raz pierwszy spotykam się z tak beznadziejną adaptacją powieści.
Dałam filmowi 4 gwiazdki jedynie ze względu na uwielbienie Toma Hanksa (który, co prawda, w tym filmie nie zachwycił mnie rolą Roberta Langdona tak, jak w poprzednich, ale still... it's Tom Hanks) oraz na ciekawe przedstawienie postaci dr Sinskey, pomijając wątek romantyczny. Poza tym dobór aktorów był wybitnie nietrafiony, zwłaszcza Felicity Jones. Nawet muzyka była skopiowana z "Aniołów i demonów".
Zgadzam się. Obejrzałem dopiero wczoraj, ale wcale nie żałuję, że nie zrobiłem tego wcześniej. Książka mi się bardzo podobała jak większość Browna. Liczyłem na dobry film jak poprzednie, tym razem się przeliczyłem. Wpadamy w film jakby w połowie akcji, rozumiem, że i tak było w książce mimo wszystko tam mamy opisy i mamy chwilę aby wczuć się w klimat. W filmie kompletnie nie mogłem się zaangażować i wczuć. Sceny przelatują, jedna za drugą. Ale największy minus za kompletną zmianę końcówki filmu. Na prawdę na mojej twarzy wystąpiło wielkie WTF i aż na głos powiedziałem sam do siebie "i co na prawdę tak to skończą" Moim zdaniem duży minus za to i dlatego taka ocena ode mnie. Gdzie Kod da Vinci czy Anioły i Demony chętnie czasem oglądam powtórnie. Tutaj raczej nie ma do czego wracać.