Wszyscy zachwalający w komentarzach wysoką wartość tego filmu jego krytyków sprowadzają do miana "dzieci", fanów "harrego pottera i władcy pierścieni", nazywając samych siebie wysublimowanym widzem. Jak jest naprawdę? Jeśli ktoś usilnie podkreśla, że sztuka którą konsumuje zostanie przyjęta i pozytywnie oceniona jedynie przez wybitne jednostki (takie jak ona zresztą!), to jest to tzw. Elitaryzm, ale co wymagać od takich osób zrozumienia, jeśli noblistka nazywa ludzi idiotami tylko dlatego, że pojawiła się krytyka jej dzieł.


Sam film to zlepek luźno powiązanych ze sobą scenek rodzajowych z przed 500 lat, z kunsztownie wypracowanym klimatem poprzez grę muzyką i zdjęciami, i równie kunsztownie spartaczonym wszystkim pozostałym. Od lat nie oglądałem tak nudnego filmu, a zbierałem się do niego 5 lat, nie licząc oczekiwania na premierę.