Oryginalne prowadzenie fabuły przez reżysera pozwala widzowi niejako wejść, towarzyszyć mistycznym wizjom i relacji św. Faustyny z Bogiem. Cudowne zdjęcia i muzyka.
Do tego trzeba dodać świetną grę aktorską, szczególnie Segdy i Wakulińskiego, praktycznie bez słabych punktów, w niełatwych przecież rolach.
Te całe mistyczne wizje są niczym innym jak rozerotyzowanymi marzeniami cyklofreniczki. Cały ten kult ciała Jezusa, te wyznania o wielkiej miłości i uwielbieniu są po prostu niesmaczne. Za dużo w tym erotyki, za mało miłości.
Film bardzo dobry. Dziwi tylko totalny brak wiedzy przełozonej i spowiedników, czyli ludzi którzy się powinni na tym znać, na temat duchowych wizji czy roznego rodzaju form proroctw, skoro tego typu rzeczy są opisywane bardzo szeroko w literaturze mistycznej, nie mówiąc już, że w Biblii opisywane są tego typu wizje bardzo szeroko (np. u Ezekiela, w Apokalipsie, etc.). Jest też krótka wzmianka o tego typu doświadczeniach w drugim Liście do Koryntian 12:2-4, gdzie jest mowa o wzniesieniu w trzecie niebiosa, etc. Co więcej w samej ewangelii jest bardzo jasna wzmianka, że te rzeczy (proroctwa), są ważnym elementem duchowej drogi. Są przecież nawet odpowiednie techniki do wywołania takich stanów, nawet tak prymitywne jak powtarzanie w kółko jakiegoś wybranego wersetu z Biblii.. A tutaj wysyła się ją z klasztoru do psychiatry! Jeżeli "swoi" ją nie rozumieją, to kto ma rozumieć..? Coż, trochę znak czasów w jakich żyjemy.. Ale też ewidentny brak edukacji, co.. tez jest znakiem czasów. Ortodoksja religijna lubi cenzurować takie rzeczy lub deprecjonować ich wartość. Skutek jest taki, że ludzie, którzy mają realny potencjał ku temu, i do czego ich Bóg ewidentnie powołał, odrzucają to wszystko nie rozumiejąc tego, czego doświadczają (scena w filmie, gdzie Faustyna prosi Boga o zabranie jej owych wizji), zamiast rozwijać to.
Immanentną częścią właściwie wszystkich objawień jest ostracyzm środowiska. Poczytaj historie świętych. Droga świętego, mistyka to droga krzyżowa, więc trudno, żeby dane posłannictwo nie obyło się bez "braku zrozumienia".
masz rację, wiadomo, że w jakimś stopniu to się przejawia, ten brak zrozumienia wokół, siłą rzeczy, bo jest to droga przeciwko światu (w sensie, przeciwko jego wartościom, etc.). Myslałem tylko, że te osoby podążające teoretycznie tą samą drogą, różni przewodnicy duchowi, bardziej się na tym znają, a przynajmniej powinny. Z tego co czytałem wzmianki na ten temat, to mistycy utrzymywali tego typu doświadczenia w tajemnicy, w milczeniu, co wydaje się najlepsza drogą.