bezpretensjonalnie, poetycko opowiedziana historia o współcześnie żyjącej Maryi Pannie.
"Drzewa życia" ? Ciekawe, ja nie widzę zbytnio konotacji. A film wspaniały, tak, jak nie lubię amerykańskiego kina, to ten film mnie zauroczył. Magiczny, niebanalny i nieprzewidywalny. A Julia Garner to niesamowity, młody talent, cudownie się ją ogląda na ekranie, ma "to coś" !
mi się skojarzył z Drzewem życia trochę przez formę (zdjęcia, narracja z off-u, prowadzenie aktorów) a trochę przez treść - historia trudnego dojrzewania, wchodzenia w dorosłość, poszukiwanie sensu życia, swojej drogi, relacje z rodzicami, z Bogiem.
Hmm, no może tak, ale to wiele filmów można by przyrównać do takiej ogólnej tematyki. Mi "Drzewo życia" jakoś ze "Źródłem" kojarzy, trochę tematem, bardziej przedstawieniem takim podniosłym no i trójpłaszczyznowością. Bo właśnie te filmy są podniosłe, a "Elektryczne dzieci", jak sam napisałeś/aś bezpretensjonalne :)