Zawiodłam się na tym filmie strasznie.Specjalnie przeczytałam ponownie książkę żeby poczuć klimat.Dopóki cola była zimna czyli jakieś pół godziny ,dało się oglądać.Ale potem nuda goniła żenadę.Zrobiło mi się smutno że oglądam ładnie sfilmowane sceny a takie mało wzruszające.Aktorzy grali jakoś tak niemrawo,klepiąc te swoje formułki ale bez wiary w to wszystko.Montaż dość sprawny ale co z tego jak kilka wątków na raz gryzło się ze sobą.Muzyka nie denerwowała ale zabrakło jakiegoś przewodniego,wpadającego w ucho tematu. Dialogi o dziwo słyszalne ale czekałam na chwile grozy, jakieś mocne żarty.A tu jak pili w pubie to byli mało rozrywkowi.Poważnie cały czas myślałam że zaraz przyjdzie ojciec Mateusz i zaraz ich pochwali jacy to grzeczni.Sceny walki miłe dla oka choć jakieś takie trochę komputerowe i mocno podkolorowane.Nie powiem trochę krwi i brudu pokazali ale charyzmy to nasi aktorzy nie mieli żadnej.Zorro ze swą szpadą wygląda bardziej bohatersko niż nasi w samolocie.Podsumuję:humoru i grozy zero,aktorstwo średnio,scenografia i zdjęcia ładne,muzyka nie przeszkadza,za bardzo podobny do książki co akurat było nietrafionym pomysłem.Wątki miłosne zanim się zaczęły to już po nich.Miał być wyjątkowy film a wyszła szkolna opowiastka nawet bez morału.