Zastanawia mnie dlaczego w filmach o pierwszej wojnie światowej bohaterowie nie mają żadnego celu do zrealizowania, misji do wykonania przez co film jest pozbawiony emocji.
Myślałem, że Baron będzie się starał zostać "asem przestworzy", ale został nim na początku. Nastepnie pomyślałem, że znajdzie sobie jakiegoś zdolnego arcywroga do zestrzelenia i nikt sie nie pojawił. Później miałem nadzieję na jakąś ryzykowną misję i też się zawiodłem.
Red Baron to wciąż niesamowite widowisko dla fanów tematu, ale całą fabuła jest zawarta jedynie w pierwszych 20 minutach i nawet jak pokazują początek bitew to nagle je urywają przez co miałem wrażenie jakoby twórcy spodziewali się, że będę wiedział co sie stało. Innym problemem jest też to że ludzi, których ma się nam zrobić żal nie mamy szansy nawet trochę poznać.
Nie ejst to więc z pewnością film przygodowy ale napewno ma coś z prostego romansu, w którym choć relacje pomiędzy zakochanymi nie ulegają zmianie są wciaż nadmiernie często pokazywane.