PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=694246}
7,3 105 600
ocen
7,3 10 1 105600
7,5 33
oceny krytyków
Creed: Narodziny legendy
powrót do forum filmu Creed: Narodziny legendy

Ten film jest nieprawdopodobny! Rocky w czapce - ukłon w strone Mickeya.
Muzyka Billa Contiego wchodząca w odpowiednim momencie, po twiście z chorobą. Stallone zagrał nieprawdopodobną, dramatyczną rolę... chyba najlepszą aktorsko w karierze. Obok Rockyego pierwszej części. Majstersztyk z kamerą prowadzoną na steady camie. Średnie i bliskie plany w trakcie walk... To wszystko było tak uszyte... że tak powinna była wyglądać 6 część... Cała historia w warstwie scenariusza... jest to po prostu świetnie napisane. Ten Coogler to naprawde fachowiec... Adonis poprowadzony rewelacyjnie, ukłon w stronę całej formuły poprzednich części, ale grany na kontrapunktach. Po walce zamiast wykrzyczanego na dramaturgicznie wysokim C: Yo Adrian I did it! Mamy stonowane słowa skierowane do zmarłego Apollo.
Żadna ostatnia premiera, nawet Gwiezdne Wojny, nie sprawiły mi takiej frajdy. Ryczałem w kinie. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów. Bardzo dziękuje za ten film.

ocenił(a) film na 10
krzysztof7

Tak. Mam. A o co chodzi?

Spokojnie Ty też kiedyś dostaniesz :)

Rocky_Balboa

Poczytałem Twoje posty i powiem, że mam identyczne odczucia :D Byłem wczoraj w kinie i doznałem szoku! Od połowy filmu to co chwila ryczałem. Pamiętam jak w 6 nikt nie wierzył a już wtedy Sly pokazał pazur. Pamiętam jak ogłoszono realizację Creeda określanego jako spin- off Rocky'ego, to normalnie cały świat pukał się w czoło i śmiech był z tego projektu jeszcze większy niż z 6. No i mamy jeszcze wiekszy sukces i to zarówno komercyjny jak i artystyczny :D Jak czytałem pierwsze wieści po premierze w USA i zobaczyłem Rotten tomatoes, to przecierałem oczy ze zdumienia :D No a teraz już wiem, że Stallone pokazał Extraklasę i normalnie się wku rwię, jak nie dostanie oscara :D

ocenił(a) film na 10
jack1980r

w razie takiej ewentualności, również planuję się wku rwić

ocenił(a) film na 7
Rocky_Balboa

Swietna rola! Bardzo dobry film ale Sly wymiata. MUSI dostac Oscara.

ocenił(a) film na 10
Rocky_Balboa

Mnie zastanawia jedno - dlaczego zrobili z Bianci dziewczynę tracącą słuch? Jaki mieli w tym cel? Przecież pozostawienie jej zdrowej nie zrujnowałoby niczego.

ocenił(a) film na 10
blackniol

Może być to ciekawy wątek w następnych częściach, które są przecież w planach, z tego co mi wiadomo.
Też nie było to jakoś patetycznie rozbuchane... po prostu... traci słuch... suchy fakt... przejmujące. Scenariuszowo intrygujące.

Rocky_Balboa

Tak, to rzeczywiście może być ciekawy wątek w następnej części lub częściach. W każdym razie po niespodziewanym sukcesie Creeda, druga częśc jest już pewna ;)

ocenił(a) film na 8
Rocky_Balboa

Przed obejrzeniem filmu miałem przeczucie, że znajdę analogie do "Za wwszelką cenę"- znalazłem. Uważam film Eastwooda za poziom lepszy niż Creed, ale nie chiałbym, by to uznane zostało za krytykę. Dobry, mocny film, Stallone udowadnia, że nie bez powodu Oscar mu groził, zastrzeżenia mam tylko do aktora grającego główną postać, brakowało mi wyrazistości.

ocenił(a) film na 8
Rocky_Balboa

Bardzo dobry film a czemu taki jest no bo wystarczy pierwszą część uważnie obejrzeć. Nie mniej nie umniejszam tego że ten film zasługuje na dobrą ocenę i to głównie za rolę Stallone. Sylvester po prostu ukradł cały film mimo że ewidentnie miał być odsunięty na bok żeby wypromować nowego Rockiego.

ocenił(a) film na 9
Rocky_Balboa

U mnie też łezka się zakręciła, fajnie że oglądając za dzieciaka z ojcem tę serię mam jeszcze tą możliwość obejrzenia zakończenia tej historii w kinie mając lat 30.

SasuPotter

Kurczę, uwielbiam te wrażenia ludzi, którzy dorastali na tej serii i teraz będąc dorosłymi moga jeszcze na chwilę do niej wrócić i przeżyć. To chyba najlepszy prezent i najpiękniejszy ukłon w stronę fanów.

Rocky_Balboa

Bardzo dobry i bardzo miłe zaskoczenie. Bałam się, że będzie to typowy słaby sequel, a wyszedł naprawdę fajny film. Ośmielę się nawet powiedzieć, że dorównuje Rockiemu (I). 9/10 tylko za brak tak świetnej ścieżki dźwiękowej jak w I.

użytkownik usunięty
meganjewell

Moim zdaniem jednak nie. Rocky był jednak lepszym filmem. Po pierwsze Rocky był przykładem wybicia się z nizin społecznych, Creed junior z kolei to taki bogaty chłopczyk z odziedziczonym genem walki który koniecznie musi kontynuować dzieło ojca. Bardziej do mnie przemawiał biedny Rocky pracujący w jakiejś rzeźni i spotykający się z jakąś niezamożną, nieśmiałą dziewczyną niż bogaty, bajerancki Creed który rzuca pewną, świetnie płatną pracę (kto w dzisiejszych czasach sobie może na to pozwolić?) i spotyka się już z dziewczyną która nie ma również tak ciężko jak jej Rockowy odpowiednik bo w końcu robi muzę, występuje w klubach, planuje karierę więc w sumie też jej sytuacja jest całkiem niezła. Traci słuch to fakt, tutaj mamy wątek dramatyczny na przyszłość ale przecież Creed jest obrzydliwie bogaty więc zrobią operację i będzie pewnie okey. Creed urywa się jak gdyby w połowie podobnie zresztą jak Rocky tylko że tam nie mieliśmy umierającego trenera. Trochę to smutne jeśli w kontynuacji Rocky się wyleczy. Moim zdaniem czas już uśmiercić tą postać na dobre i kontynuacja będzie do tego dobra. Właściwie to myślałem że uśmiercą go już w tej części i trochę się rozczarowałem .Film nabrałby jeszcze większego dramatyzmu na koniec. Oczywiście komercja rządzi się swoimi prawami i już planują sequel w którym Creed zapewne zostanie już mistrzem podobnie jak Rocky w dwójce. Mam nadzieję że chociaż tą łyżką dziegciu będzie zgon Rocky'ego. Obawiam się również że za następną część weźmie się jakiś partacz i nie będzie to już tak dobrze zrobiony film .To się okaże. Tak więc Creed jak najbardziej na plus. Zdecydowanie lepszy niż wszystkie sequele Rocky'ego. Wciąż do jedynki dużo ale to dużo brakuje. Choćby właśnie ta muzyka która nadawała tej historii niesamowitego klimatu. Tutaj to już jest ale zdecydowanie za mało. O ile Creed to bardzo dobry film to Rocky był arcydziełem a to spora różnica.

A powiem Ci, że mnie się podoba to odwrócenie schematu. Bo po sukcesie Rocky'ego jakieś 90% filmów sportowych zaczęło wykorzystywać ten schemat - biedny gość z nizin społecznych poprzez sport, walkę i pokonywanie własnych słabości odnosi sukces, który pozwala mu się wyrwac z biedy. A tu Coogler poszedł w innym kierunku. Mamy obrzydliwie bogatego gościa, ze świetną pracą (i jeszcze tuz po awansie!) w korpo, który spokojnie mógłby wieść dostatnie życie, ale chcąc coś sobie udowodnić, rzuca wszystko i godzi sie na dośc niepewny los boksera. W dodatku bez wsparcia w okolicy (przeciez dlatego wyjechał do Filadelfii). Później oczywiście już wkracza to co znamy - walcz do końca, nie poddawaj się, pokonuj słabości, ale musze przyznać, że "wejście" Creeda jest czymś odświeżającym w formule.

użytkownik usunięty
Metropholis

Zgadzam się że jest to próbą czegoś świeższego w tym utartym już schemacie. Creed'a juniora odebrałem przez to jako dupka który patrzy na ludzi z góry i wydaje mu się że wszystko mu się od życia należy bo jest Creed. Jakieś chamskie napady agresji, nazywanie starszych, obcych ludzi "wujku" albo traktowanie dziewczyny jak zabawki. Tak więc zabieg się twórcom udał bo Creed Junior to nie jest drugi Rocky:) I przyznaję się gdybym był na tej walce na widowni to też bym wył i gwizdał na młodego Creeda i też bym kibicował mistrzowi żeby Creeda rozkwasił na ringu. Chłopczyk sobie przygarnął nazwisko sławnego ojca tylko dlatego miał możliwość tej walki, był nikim, cieszyłem się że na końcu przegrał, nie należało mu się to zwycięstwo. Tak więc gratulacje dla twórców, stworzyli w tej serii coś nowego, bohatera którego się nie lubi i któremu się nie kibicuje:)

użytkownik usunięty

Miałem wrażenie że to że Creed taki był wynikało z tego że miał poważny kompleks niższości względem swojego wielkiego ojca i wiedział że nigdy mu nie dorówna. To był poważny problem i nadawał się do leczenia psychologicznego a stał się siłą napędową całego filmu. Szkoda chłopa.

Jest jedna rzecz, która trochę nie pasuje do tego co mówisz - że przygarnął nazwisko ojca tylko po to by móc stoczyć walkę. To znaczy, tak było, to było rzeczywiście warunkiem do wejścia na ring, ale w tej scenie jak siedzi z Biancą na łóżku, mówi jej, że ma obawy, że nie nalezy mu się to nazwisko, że chce wypracować swoją legendę, że boi się skalać nazwisko Creeda, mistrza świata głupim kaprysem. Tak więc miał świadomość tego na co się porywa i raczej tego nie chciał. Że miał kompleks niższości względem ojca to jasne, przecież nawet ta walka z rzutnika na ścianę, jak go boksuje to pokazuje. Ale szczerze mówiąc to nie jest odpychający bohater. Przeciwnie, odebrałam go jako bardzo sympatycznego gościa - jasne, nie zawsze zachowuje się jak powinien, ale jest ma w sobie dużo ciepła i opiekuńczości, co widać w scenach z Rocky'm w chorobie i takiego luzu przeplatanego z humorem, co dodaje kolorów filmowi. Potraktował Rocky'ego jak rodzinę, szczerze przywiązał i opiekował, a przecież co mógł go obchodzić obcy facet chory na raka. Owszem, kibicowałam mu, ale cieszę się, że nie wygrał końcowej walki - to byłoby za szybko i nierealnie jak na początkującego. Ale walkę stoczył piękną (choć pod względem realizacji wolałam tę pierwszą w połowie filmu, w całości kręconą na master shocie - jak to się znakomicie oglądało!).

użytkownik usunięty
Metropholis

Być może miał częściową świadomość bo nie zdawał sobie sprawy albo nie potrafił przyjąć do siebie że ma tak duży kompleks mniejszości względem ojca. Z drugiej strony gdyby nie przyjął tego nazwiska to nie mógłby stoczyć tej walki a przecież za wszelką cenę chciał odnieść sukces i choć trochę zbliżyć się do wielkości ojca. Dlatego przynajmniej ta postać nie jest tak jednoznaczna. Nawet Rocky chciał go uświadomić że problem leży w jego głowie a nie że naprawdę jest z nim coś nie tak. Creed pewnie nie chciał śmierci Rocky-ego bo przecież musiał ktoś go dalej trenować a lepszego trenera by nie znalazł. Ale w następnej części Rocky naprawdę powinien już umrzeć bo ile można rozgrywać dramaturgię na jakiejś śmiertelnej chorobie? To zaczyna trącić kiczem. Rocky musi w końcu umrzeć kończąc trening Creeda. Dla mnie Creed Junior i tak zostanie bogatym dupkiem który nigdy nie zbliży się ani do ojca ani do Rocky-ego.

użytkownik usunięty

Creed Junior po prostu nie musi być mistrzem. W jedynce nie pokazał takiego potencjału jaki miał Rocky w oryginale ani nie potrzebuje tego może poza łechtaniem własnego ego a to za mało na pozytywnego bohatera któremu chciałbym kibicować. Według mnie kontynuacja ma tylko sens po to aby uśmiercić ostatecznie Rockyego i pożegnać się z tą postacią. Oby wybrali do tego dobrego reżysera bo takiej kaszanki jak Rocky 5 nie zdzierżę.

ocenił(a) film na 7

Oj, pokazał. Chłopak z korpo dał taki fight mistrzowi? Zwalił na dechy? NIEMOŻLIWE. Ale to film :p

użytkownik usunięty
Rozgdz

Widocznie mocno trenował za biurkiem i w swoim basenie:)

Adonis na pewno nie opiekował się Rocky'm dla własnego interesu, bo w przeciwnym razie nie strzelałby focha wtedy w szatni gdy Rocky mówi mu "Nie jesteśmy rodziną, Donnie" i nie płakał potem w więzieniu, gdy Rocky przychodzi do niego i przeprasza. Dla mnie ta scena była jednoznaczna z tym, że Rocky stał się dla niego ojcem, którego nigdy nie miał i nie mógł pozwolić na jego odejście. Poza tym przecież później w domu Adonis jasno mówi mu "Będę walczył, ale ty również. Jesli nie poddasz się chemioterapii, ja nie wchodze na ring". Rocky to dla niego zdecydowanie ktoś więcej niz trener i widac to przez cały film. Co do Twojej niechęci do Creeda - cięzko oceniać tę postać po raptem jednym filmie. Na poznanie Rocky'ego mieliśmy 6 filmów w 30 lat, Adonisa tylko jeden ;)

użytkownik usunięty
Metropholis

Płakał bo dowiedział się że Rocky umiera i nie uda mu się zrobić kariery jak Rocky umrze. Rocky stał się jego mentorem bo dzięki niemu jego życie nabrało sensu i mógł robić to co pozwoli mu się realizować a jeszcze się dowiedział że jego mentor nie ma zamiaru się leczyć bo wszystko to co nadawało sens jego życiu już odeszło. Dlatego Rocky powiedział że chciałby znów przeżyć jeden dzień ze swoją żoną a potem mógłby już spokojnie umrzeć i nie ma po co się leczyć i walczyć o życie.

użytkownik usunięty

Rocky najszczęśliwszy był już na cmentarzu gdzie czytał gazetę swoim zmarłym bliskim. Z kolei młody Creed był obciążony genem walki i kompleksem wobec sławnego ojca, musiał walczyć i trenować nawet gdyby to miało go zabić. Dlatego właśnie jego matka nie dawała mu walczyć bo wiedziała do czego go ten fanatyzm w końcu zaprowadzi, warzywo albo cmentarz:)

użytkownik usunięty

I mamy smutny obraz zagubionych ludzi...

użytkownik usunięty

Którzy jednak znajdują siłę do dalszej walki nawet jeśli to najtrudniejsza walka w ich życiu. Typowy Rocky.

ocenił(a) film na 7

Bo ja wiem.. Uważam że "Rocky Balboa" był znacznie lepszy.

użytkownik usunięty
Rozgdz

Za duży odgrzew. Creed przynajmniej łamie pewne schematy. Główny bohater który wchodzi na ring witany buczeniem i trener który podczas ostatnich treningów wygląda na twarzy jak zombie. Po drugie Stallone to przeciętny reżyser. Najlepsze filmy z nim to te w których tylko gra a nie te które dodatkowo sam reżyseruje.

ocenił(a) film na 7

Może, ale tam film był spójniejszy, nie było niepotrzebnych elementów, był też w sumie nawet realistyczniejszy i z ciekawszym przesłaniem - i to dla obu przeciwników, czyli nawet z przesłaniami.
Stallone zbyt chwacko wyglądał w tym filmie jak na zombi :p

użytkownik usunięty
Rozgdz

Dziadek na ringu mnie kompletnie nie przekonał, wolę wymianę pokoleniową i umierających herosów. Stallone nie grał tak dobrze od czasów Rocky-ego 1.

ocenił(a) film na 7

Jaka wymiana pokoleniowa skoro to jest właściwie kolejna część Rocky'ego. Rocky nie może już walczyć więc jest trenerem (co jest zresztą powtórką z piątki), i tyle ;p
Bez Stallone seria się raczej skończy, także raczej zdrowiejących herosów ( który mógłby w sumie trenować nie tylko Creeda :)

użytkownik usunięty
Rozgdz

Sam nie walczy a zamiast niego walczy już młode pokolenie więc jak to inaczej nazwać? To właśnie jest wymiana pokoleniowa. Starzy zawodnicy kończą z grą a zamiast nich wchodzą młodzi zawodnicy.
To że Rocky umrze również nie wyklucza kolejnych części. Creed może potem odwiedzać Rocky-ego na cmentarzu:)

użytkownik usunięty

W piątce trening skończył się na ulicznej bójce a nie na walce młodego na ringu w asyście Rocky-ego więc jaka to była wymiana pokoleń? Piątka to był już gniot. Na szczęście Creed wszystko naprawił i Rocky wreszcie jest stary i trenuje młodego a nie walczy na ulicach z młodym czy jako dziadek bokser na ringu.

ocenił(a) film na 7

Z jednej strony niby racja, z drugiej - skoro wszyscy mają wrażenie że film opiera się na postaci Rocky'ego i to Stallone ciągnie ten film (nie umniejszając Jordanowi) -to jest to dość wyraźnie dalszy ciąg historii Rocky'ego a mniej - początek historii Creeda. Wymiana pokoleniowa by była gdyby film się skupiał na Creedzie a nie na Rockym. A tak po prostu nie jest.
Gdyby Sylwka zabrakło w kolejnej części ja bym raczej nie obejrzał ( całkiem sporo osób chyba też nie)
Piątka miała swoje słabe strony ale akurat pomysł z uczniem, konfliktem między nimi - i sam Tommy Morrison jako Tommy Gunn (nawiasem mówiąc - zawodowy bokser z sukcesami) - to było niezłe.
Trening młodego czy walka z chorobą -to wciąż walki. Tylko nie na pięści po prostu..

użytkownik usunięty
Rozgdz

Ale Creed jest tutaj głównym bohaterem. Jak Rocky zakończy trening Creeda to będzie mógł już umrzeć jako stary, schorowany trener. Oczywiście istnieje też możliwość że wyzdrowieje i będzie grał dalej Rocky-ego aż do śmierci a Stallone jest z długowiecznej rodziny. Jego matka chyba jeszcze żyje a już jest po 80-e. Wizja 80 letniego Rocky-ego też jest możliwa. Ostatecznie Rocky może trenować Creeda na wózku inwalidzkim. Creed dalej może walczyć z Rockym czy bez. Stallone jest takim spoiwem do nowego tasiemca:)

ocenił(a) film na 7

Oczywiście masz dużo racji - to niby nie kolejny "Rocky" tylko spin off, głównym bohaterem ma być młody Creed, w zapowiedziach pokazywano że ma być głównie on, Rocky to postać drugoplanowa, itd.
Ale w praktyce.. To nie jest wina Jordana, itd. ale historia młodego Creeda jest raczej pretekstem aby pokazać dalsze dzieje Rocky'ego, to jest tak naprawdę siódma część cyklu.
Z ciekawostek (czytałem w jednej z jego biografii) - Stallone chciał uśmiercić Rocky'ego w czwórce, po walce z Ivanem Drago. Rocky miał umrzeć w taksówce, z głową na ramieniu Adrian - po prostu zasnąć. Ale producenci się nie zgodzili bo seria robiła za dużą kasę :P
Cwane lisy :)
Także nie za bardzo wierzę w śmierć ;). Stallone jest wciąż w świetnej formie mimo wieku, film zrobił kasę, Sly zdobył Złoty Glob i zrobił wrażenie aktorstwem.. Ludzie wciąż chcą oglądać Rocky'ego.
No cóż, zobaczymy ;)

użytkownik usunięty
Rozgdz

Mickey zszedł w Rocky 3 to może w Creed 3 uśmiercą też Rocky-ego.

ocenił(a) film na 8

Podzielam twoją opinie na temat Rockiego. Film można sobie obejrzeć, jednak aby uznać za piorunujący to przesada. Rocki pod względem fabuły był w miarę realistyczny, facet trenuje boks, dostaję szanse i zmobilizowany przystępuje do walki zaskakując wszystkich włącznie samego siebie. W Creed otrzymujemy ogromną dawkę bajki na miarę Marvela, facet wykształcony, posiada dobrą pracę, perspektywy rozwoju .. porzuca wszystko dla boksu. Trenuje z do skoku, wmawiając widzowi że na samym talencie i chęci w kilka miesięcy może stoczyć walkę na równi z wysokiej klasy mistrzem? Tutaj mamy odwrotne proporcje wiarygodności niż w Bondzie, który z Craigiem z filmu na film bliżej do człowieka niż super bohatera. Wysokie noty są decyzją podejmowaną ze przez pryzmat na sentyment do Rockiego, zamiast wiarygodnej oceny Creed który moim zdaniem ustępuje " Do utraty sił"

użytkownik usunięty
muhammad_2

W Do utraty sił była bardzo fajna melodramatyczna walka o córkę i wiarygodne psychologicznie stoczenie się boksera po nieszczęśliwej śmierci żony która była dla boksera podporą i sternikiem. Tak, Do utraty sił też mi się minimalnie bardziej podobał chociaż w Creed Stallone dał popis i praktycznie dla samych scen z jego udziałem warto było to oglądać. Jednak gdybym miał jedynie porównać głównych bohaterów obu filmów to Southpaw był zdecydowanie lepszy niż Creed.

ocenił(a) film na 9

zgadzam się z wami film REWELACJA ,ale np zjawę obejrzało już prawie 50 000 ludzi a ,creed'a 15 000 osób (wg filmweb) pomimo tego że ten pierwszy o wiele wcześniej był w kinach i jest o dużo lepszy

ocenił(a) film na 9
tomek221079

tzn creed był pierwszy i jest owiele lepszy od zjawy

ocenił(a) film na 7
Rocky_Balboa

Fajny, przyzwoity film, niektóre sceny niesamowite (np na końcu gdy pokazują kadry czy bieg Creeda, sam początek gdy chłopiec pyta o imię i wchodzą napisy -WOW), popisy aktorów - Sly, Jordan czy absolutnie kapitalna w tej roli - a chyba przez nikogo nie wspomniana - Phylicia Rashad. Ale trochę bez sensu wiele rzeczy, np że trener (trenerzy) nie chce trenować młodego Creeda (w rzeczywistości cmoknęliby go w rękawicę z zachwytem), albo to że oberwał od czołowego zawodnika w gymie coś niby znaczy. Nie wiem po co wątki choroby Rocky'ego (później fajnie wygrane w kilku scenach ale w sumie bez sensu) czy problem słuchu dziewczyny. Nie ma też w ogóle mowy żeby wstał po tym ciosie tak jak go pokazano , nie mówiąc o tempie w jakim go do góry wyrwało (aczkolwiek bardzo widowiskowa scena i świetnie pokazana - zwłaszcza z Conlanem już świętującym swój triumf. Pokazywanie relacji Adonisa ze wszystkimi, poszukiwanie siebie i Rocky w tym wszystkim , wielka walka, mniejsza walka przed tym, trening, nauka, legendy Apollo Creeda i Rocky'ego wokół - to by wystarczyło. Wtedy gdy to było film był świetny, nawet naprawdę wielki. Zamiast tego miałem uczucie jakby czasami z dobrego filmu ktoś przełączał kanał na telenowelę. I z powrotem.
Także ode mnie siedem gwiazdek i jednak trochę żal, bo potencjał był (i to widać) na coś sporo lepszego.

Rocky_Balboa

Mhm, dzieło naprawdę wysokich lotów, zarówno pod względem gry aktorskiej, warstwy fabularnej jak i audiowizualnej. 8/10.

ocenił(a) film na 6
Rocky_Balboa

Tak miała wyglądać V część. Relacja syn/uczeń - ojciec/mistrz nareszcie nie jest pokrętnym punktem wyjściowym do kiczowatej walki charakterów i nie kończy się w koszmarnym miejscu. Jest zdrowa, normalna więź, są klasyczne treningi i wielka duma z syna Creeda, a do tego godne pożegnanie Stallone'a. Powinien dostać Oskara za wkład w całą serię, nie za swoją rolę, bo śmierdziała tanim dramatyzmem i chorobą pod publikę, mimo że była wygrana w czystych i naturalnych tonach.
Kolejny film serii powraca do sprawdzonej formuły, nareszcie społeczeństwo, dramat i obyczajówka ponad walki, jednak nadal są to same klisze. Ogląda się to przyjemnie, nie przez reżyserię, bo ta jest okropna za wyjątkiem walk (skakanie od kadru do kadru z parszywymi cięciami teledyskowymi), lecz przez historię. Seria Rocky odtwarza jeden i ten sam model fabularny i nadal nie schodzi poniżej pewnej średniej. Wszystkie fabularne klocki układają się znów w całość, oczywiście emocji bardzo mało i są one związane raczej z patrzeniem w nostalgiczny sposób na Ogiera jako nauczyciela. Ale to wszystko nadal działa i ogląda się to bardo dobrze.
Oczywiście jest mnóstwo nietrafionych pomysłów i zapowiedzi kolejnego odcinania kuponów: pojawiający się z dupy Adonis (kontynuowanie mitologicznych imion rozwaliło mi mózg), które jest rzekomym nieślubnym synem Apollo (kiedy i jak został poczęty? Dlaczego akurat teraz wraca i dlaczego nie chce zostać po prostu listonoszem?) - kompletnie naciągana teoria, bezpieczna politycznie i zmuszająca do rozpoczęcia nowej serii, przegrana walka w finale - zapowiedź kolejnej części, czyli remake Rocky'ego 2, nie wyrażający żadnych emocji i irytujący Jordan, kolejne pożegnanie się z rolą Ogiera - albo usuną film Rocky Balboa z kanonu, albo Rocky'ego 5, albo w końcu skończą tę farsę.
Walki mają powera, dramat społeczny i naturalny romans ogląda się lepiej niż boksowanie, a Sly żegna się z całym swoim dorobkiem (znowu...). Modlę się, aby ta laurka dla serii, która ciągnie się od I części filmu w końcu została złożona, a Stallone pożegnał się z serią póki może. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść - teraz jest odpowiedni moment. Na Niezniszczalnych i Rambo także.

ocenił(a) film na 6
Rocky_Balboa

Szkoda, że więcej tego motywu z Rocky'ego nie było. Cały film na to czekałem. Sylwek zagrał super - dokładnie tak jak powinien. Mnóstwo odniesień do starych części z pewnością ucieszyły fanów. Sam Creed to taki sobie, mało przekonujący, mało charakterystyczny.

ocenił(a) film na 8
Rocky_Balboa

Film można sobie obejrzeć, jednak aby uznać za piorunujący to przesada. Rocki pod względem fabuły był w miarę realistyczny, facet trenuje boks, dostaję szanse i zmobilizowany przystępuje do walki zaskakując wszystkich włącznie samego siebie. W Creed otrzymujemy ogromną dawkę bajki na miarę Marvela, facet wykształcony, posiada dobrą pracę, perspektywy rozwoju .. porzuca wszystko dla boksu. Trenuje z do skoku, wmawiając widzowi że na samym talencie i chęci w kilka miesięcy może stoczyć walkę na równi z wysokiej klasy mistrzem? Tutaj mamy odwrotne proporcje wiarygodności niż w Bondzie, który z Craigiem z filmu na film bliżej do człowieka niż super bohatera. Wysokie noty są decyzją podejmowaną ze przez pryzmat na sentyment do Rockiego, zamiast wiarygodnej oceny Creed który moim zdaniem ustępuje " Do utraty sił"

ocenił(a) film na 10
Rocky_Balboa

Film dla prawdziwych fanów serii. Ja jestem wielkim fanem serii i czesto wracam do ogladania i za kazdym razem przezywam te filmy jak bym je ogladal pierwszy raz. Bardzo sie ucieszylem jak wypuscili creeda z przyjemnoscia poszedlem na niego do kina a jaka byla moja radosc gdy zona ze mna poszla :) film tez sie jej podobal wiec jestem bardzo zdowolony :) tylko szkoda mi ze zabraklo w creede pauliego

ocenił(a) film na 9
Rocky_Balboa

Mi zabraklo tylko jednego- tego "zęba" w spojrzeniu Creeda, ktory zawsze mial Rocky.
Piekna scena na cmentarzu - pokazanie prozy zycia. Jestem z ta seria cale swoje zycie i czuje sie jakbym dojrzewal i starzal sie wraz z Rockym, sentyment i swietne kino.

Rocky_Balboa

Zgadzam się co do słowa, nawiązania dla mnie były jednoznaczne.
Film - przepiękny :)

Rocky_Balboa

Serio?? Genialny na 10?? Slaba wyswiechtana historia ktora sorry w ogole mnie nie przyciagnela jako widza. Za Rockiego dalam 6 i jego udzial. Cala reszta to trakna szmira. Mieli dobry temat ktory mozna bylo podciagnac w naprawde ciekawym kontekscie i zrobic mega dialogi. Jedyny tekst ktory byl dobry to gdy creed powiedzial ze udowodni ze nie jest wypadkiem przy pracy. Ot tyle. I uklon w str niepelnosprawnych. Co wiecej moglo w nim zachwycic procz muzyki?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones