Według mnie jest to słabszy film Petera Greenaway'a pod względem fabularnym (dalece odstaje od debiutu reżysera z 1982), ale także wizualnym (nie ma w nim tyle eksperymentów ze światłem i kolorem)- może było to wynikiem tego, że większość zdjęć było realizowanych w plenerze. Ten obraz na pewno spodoba się wszelkiej maści defetystom i fatalistom.