Ludzie krzyczeli wręcz "serio?".
Poza tym że końcówka trochę bez pomysłu, to jest to jeden z filmów który mógłby trwać jeszcze dobrą godzinę.
"Pinczer wcale go nie sprzedał, mógłby przecież to zrobić chociażby na mszy, wśród wiernych...."
Raczej nie bardzo, bo przecież czekał na kasę za milczenie.
Mam wrażenie, ze nawet reżyser filmu zadumałby się głęboko nad twoją konstrukcją.
no dobra, czekał na kasę za milczenie ale i tak jej nie dostał więc co by mu dało sprzedanie Daniela po powrocie do poprawczaka? nadal moja wersja ma sens.
Przecież nic nie wyklucza, żeby scena gdy Daniel je zupę z Pinczerem była przed zabójstwem i przemianą Daniela w księdza. Daniel mógł przecież znać Daniela przed poprawczakiem, może razem coś narozrabiali i tam wylądowali, może razem brali udział w tych kradzieżach. Znali się więc Daniel dosiadł się do Pinczera. Ten go sprzedał, wyzwał ale i uprzedził o zamiarach Bonusa w stolarni.
oj Daniel mógł znać Pinczera powinno być. Przy kolejnym posiłku Daniel siada już sam i ciągle patrzy się na Pinczera. Bonus siada za Danielem i rozbija talerz o jego głowę.
"czekał na kasę za milczenie ale i tak jej nie dostał więc co by mu dało sprzedanie Daniela...?"
A to nie było nie proste spełnienie groźby - zapłać, albo cię wydam?
Co tu było więcej do pokazania? Daniel bił się z Bonusem, któremu wcześniej zabił brata (mowa była o tym w konfesjonale). "Nawrócony" Pinczer nie chce dopuścić do drugiego morderstwa ("nie ty") i daje Danielowi uciec. Podniesiona ekspozycja ma współgrać ze stanem fizycznym głównego bohatera. Tymczasem inni ludzie w tle lecą do hali i słychać syrenę. Prawdopodobnie więc dla odwrócenia uwagi reszta chłopaków (Finczer?) wszczęła alarm. Oceniając po scenie w stołówce Daniel zwątpił, ale jego kolega próbuje wypchnąć go z powrotem na dobrą drogę. Czy Danielowi uda się uciec nie ma tu już specjalnego znaczenia.
Nie rozumiem za to innej końcowej sceny - Eliza wsiada do samochodu (miejscowego, rejestracja RKR). Czyj to był samochód? Dokąd jechała?
Pamiętasz może w jakim celu wychowawca został wywołany z budynku? Wydaje mi się, że to w związku z tym pojawiły się syreny i ludzie biegnący w tle, a nie tak jak w pierwszej chwili pomyślałam, że na skutek alarmu przez walkę chłopaków czy też alarm wszczęty już po bójce, dla odwrócenia uwagi.
"w jakim celu wychowawca został wywołany z budynku? "
Chyba po to, żeby Bonus miał swobodę w planowanym skatowaniu Daniela.
Wydaje mi się, że wychowawca został powiadomiony o próbie samobójczej jednego z chłopaków. Co było oczywiście kłamstwem pozwalającym na wyrównanie porachunków między Bonusem, a Danielem.
Tak, potwierdzam, dziś obejrzałam film jeszcze raz i pretekstem było to, że "chłopak się pociął". Zastanawiałam się czy może to mieć związek z sytuacją w tle zakończenia, kiedy zaczyna wyć syrena i ludzie rozpierzchają się. Przyjrzałam się i byli to chłopcy wybiegający z tego samego budynku co Daniel, a nie nadbiegające służby mundurowe, jak nie wiedzieć czemu, podpowiedziała mi wyobraźnia przy pierwszym seansie :)
Ja również, bo nie mam niestety żadnego tropu, poza najzwyklejszym, że Marta postanawia opuścić miasteczko i ktoś znajomy ją po prostu podwozi gdzieś, do większej miejscowości itp. Chłopak mówi tylko "poradzisz sobie?", rejestracja to RKR, miejscowa. Czy ucieka przed siebie, czy jedzie szukać Daniela, nie wiadomo.
Ja tak sobie jeszcze pomyślałam, że może ojciec? Nie widzimy w filmie męża gosposi, może nie są razem i Marta wraca do ojca?
Bede pisal tak zeby dalny zrozymialy ..gl.bohater zabil kolezia z ktorym walczyl dlatego wznicili pozar zeby powiedzmy zatrzec slady i tyle
Dla tych, którzy nie dosłyszeli - końcówka:
- Ty nie! K..wa, ty nie!
- Starczy!
- Podkładaj ogień!
Skwierczący ogień, wyjąca na alarm syrena, dym unoszący się z budynku i biegnący w jego kierunku mężczyźni.
Plus pierwszy plan z głównym bohaterem.
Nie było tu żadnej filozofii. Skończył tak jak miał się skończyć. Daniel zabił brata tego Bonusa czy ja mu tam, za co Bonus chciał się zemścić. W walce udało mu się z bonusem wygrać. Ten drugi gość nie chciał, aby Daniel za to "beknął" więc go wypchnął na dziedziniec. Jesli nie złapali go na gorącym uczynku to równie dobrze mógłby powiedzieć, że się przewrócił. Dym itd....to zatarcie śladów, czyli zapewne bunt.
To nie był a hamerykański film w którym papież przyjechał na cudowną mszę, gdzie poczuł moc niespełnionego księdza i go ułaskawił.
Daniel wrócił do swojego normalnego życia z którego pewnie nie będzie mu dane wyjść...a na pewno nie zostanie księdzem.
masz 100% racje. ale z tego co czytam u gory, to ludzie patrza na ten film a nic nie widza.
poprawczak to taki przedsmak wiezienia, czyli co by sie nie dzialo nic sie nie stalo, zacieramy slady i do przodu. kapus = frajer i tyle.
Jak bez pomysłu. Końcówka całkowicie pasuje do całości. Niestety ludzie jak widać nie rozumieją przekazu tego filmu...
Końcówka jest powiązana z początkiem, który zwiastuje Apokalipsę, tak dosyć nawet nachalnie, jeśli ktoś ogląda filmy starannie :) A więc mamy klasyczną klamrę. Bardzo dobre zakończenie.
Czemu bez pomysłu? Owszem mnie też rozczarował ale chodziło chyba o to że główny bohater mimo uczynionego dobra znów trafił do poprawczaka. Nie wiem na co liczył, ale ostatnie sceny pokazują (zasłonięcie obrazu, obnażenie, jedzenie podczas modlitwy), że jednak wyzbył się miłości do kapłaństwa. Do tego pojedynek w poprawczaku. Przecież jest powstrzymywany przez tego kolegę który krzyczy "Nie ty" czyli widzi w nim dobro i nie chce żeby znów zabił (i pewnie zabijają tego dryblasa pozostali- wszakże wszystkim dawał w kość). Pewnie koledzy dobijają tego dużego , podpalają budynki i wzniecają bunt. A nasz bohater ucieka. Ot ma sens. Takie zapętlenie historii
Mamy tutaj otwarte zakończenie, co tu dużo rozmyślać, jak cały film takie to nijakie, bo cały film ani zły, ani dobry nie był, był taki sobie. Nie oszukujmy się, skąd tyle zachwytów, nie wiem? Ale aktor, który grał głównego bohatera; interesujący, ręce do góry, kto się z mną zgadza! Tak więc, dzisiaj to możemy pomachać statuetce z daleka :) Jeśli będziemy ciągle wypuszczać nietrafione filmy, które będą tylko po to nominowane, żeby było z czego wybierać już i tak wybrany? Koreańczycy dostana nagrodę.
Dokładnie jak napisałeś,Bielenia niesie ten film,któremu zabrakło ostatniego szlifu.
Gówniana końcówka.
Ziomeczek traci wiarę bo dał się przyłapać (nie modli się tylko je obiadek) a potem obija bandziora i ucieka z miną psychopaty.
Czemu niby traci wiarę? Bo musi wypić piwo którego naważył? Bo nie udało mu się iść na skróty i uniknąć resocjalizacji?
Według mnie zakończenie to po prostu przygotowanie pod sequel. Mamy sequel Sali Samobójców to dlaczego mielibyśmy nie zobaczyć drugiej części Bożego Ciała?
Główny bohater, który wcześniej niósł dobro i walczył o dobro - zamienił się w bestię.
Właśnie o to w tym chodzi. Reżyser daje nam możliwość wymyślenia własnego zakończenia.
Jak dla mnie to właśnie chodziło o to, żeby nie było zakończenia. Po prostu pokazano fragment z życia Daniela, kawałek historii jednej wsi i tyle. W życiu nie ma zakończeń, zawsze jest dzień po i myślę, że to właśnie chciano tu przekazać. Zauważcie, że nie ma dużo powiedziane o przeszłości bohatera, są jakieś 2 kwestie może, jak się ktoś zagapi to kompletnie mogą mu umknąć (ja np. podczas pierwszego seansu nie byłam pewna czy Daniel zabił brata Bonusa czy nie). Liczy się tylko to co tu i teraz, o wypadku, który odbył się rok temu też mamy tylko tyle informacji ile potrzeba, nic ponadto. Akcja skupia się na udawaniu przez Daniela księdza i na traumie wsi, czyli tym co mamy obecnie. Na przeszłość i przyszłość nie ma miejsca.
Bohater został naznaczony jako przestępca. Nie udało mu się od tego naznaczenia uciec.
Ta końcówka pokazuje niemoc i tragizm chłopaka, który żeby się ratować znowu jest zmuszony do zejścia na samo dno. On nie ma wyjścia. Jest kompletnie stracony i ta końcówka dobitnie pokazuje że i on sobie z tego zdaje sprawę. Gdyby żył w innych okolicznościach moglby okazywać swiatu tylko swoją dobrą stronę i mógłby być z siebie dumny. A tak? Zyjesz w patologii to jesteś patologią żeby przeżyć i kółko się zamyka. Jak się nagle cudownie trafia do miejsca gdzie otoczenie tak po prostu cie szanuje i darzy sympatią to nagle można po prostu być dobrym człowiekiem i to staje się takie proste. Dla mnie to jest tragiczny temat. Wystarczy się rozejrzeć po patologicznych dzielnicach i zobaczyć jak wychowują się tabuny dzieciaków w warunkach które już na zawsze zablokują im szanse na bycie dobrym człowiekiem
Zakończenie jest bardzo dobre. Tak jak ktoś napisał wyżej, pokazany jest tragizm postaci, człowieka będącego niewolnikiem okoliczności i własnego losu. Utrata wiary stanowi synonim dosłownego odebrania mu szansy na dobro i mimowolny powrót na dawną ścieżkę zła. Spojrzenie Tomasza w ostatnich sekundach filmu dobitnie pokazuje jego rozpacz, a wręcz szaleństwo, kiedy uświadamia sobie, że tak naprawdę nie ma żadnej drogi ucieczki. Dosłownie (zasady panujące w poprawczaku, którym musi się poddać, by przeżyć) i duchowo (dał ponieść się dawnym impulsom i gdyby go nie odciągnięto, zabiłby Bonusa). Nie ma tu żadnych widowiskowych happy endów, ani nawet unhappy endów, jest po prostu historia bohatera tragicznego, który nie ma prawa uciec od własnej klęski
Dziekuje za pomoc w zrozumieniu filmu, wydawalo mi sie, ze jestem inteligentna i myslaca osoba ale widocznie jak i wielu innych pobladzilam w toku rozumowania..., to jest jedyna sensowna intetpretacja, ktora tlumaczy fenomen tego filmu...niestety bez tej interpretacji sam film traci na wartosci a wrecz powoduje niesmak i dezorientacje...
Dobra pogubilam sie w tym komu mam dziekowac za interpretacje, zgadzam sie z tym, ze ludzie z patologii wlozeni w inny scenariusz zycia byliby innymi ludzmi a tak dno ciagnie na dno
Dzięki za ten cudowny sarkazm, bez niego nie wiedzialabym jaka jestem tępa. Pozdrawiam serdecznie.
Jak dla mnie to nie powinien trwać w ogóle.. stereotypowy beznadziejny gniot o polskiej patologii i zacofaniu
Czasami lepiej zostawić z lekkim niedosytem, dzięki temu więcej myślimy o filmie
Od zakończenia w tego typu filmie spodziewałem się, że zostanie pokazane jak wpłynęło to doświadczenie na głównego bohatera, jak i społeczność parafii w której służył. A pokazano to tak jakby nic się nie wydarzyło (poza tym, iż niektórzy przestali obwiniać męża tej wdowy o wypadek) i główny bohater wrócił do punktu wyjścia.