PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=878158}
6,3 19 340
ocen
6,3 10 1 19340
6,2 37
ocen krytyków
Asteroid City
powrót do forum filmu Asteroid City

Tak mogłabym ten film podsumować - jest to jeden wielki zbiorowy sen.

Same wydarzenia. które rozgrywają się w Asteroid City (a które są tak naprawdę częścią spektaklu) świadczą właśnie o takim zbiorowym śnie. Pod uwagę należy wziąć główne motywy filmu oraz okoliczności, w jakich rozgrywa się fabuła - pustynne miasteczko gdzieś w USA w latach 50., dążenie do poznawania kosmosu, spotkanie z UFO (a wszystko to kojarzy się ze Stefą 51). Podobny motyw wielokrotnie przewijał się w amerykańskim kinie. W każdym razie, wiele takich "spotkań z kosmitami", które miały miejsce w USA od czasów domniemanego rozbicia się UFO w Strefie 51, chociażby doświadczało je wiele osób naraz, często były klafysikowane jako zbiorowy sen. Po prostu złudzenie, obserwowane przez wiele osób w tym samym miejscu jednocześnie. I tak samo jest z naszymi bohaterami w "Asteroid City".

Nasi bohaterowie, a tak naprawdę aktorzy na scenie teatralnej, przez cały seans po prostu śnią. I nie jest to zwykły sen, a sen we śnie, bo przecież bohaterowie są tak naprawdę aktorami. I zdaje się, że nawet za kulisami "śnią na jawie". Świadczy o tym zwłaszcza moment, kiedy scenarzysta spektalku, Conrad Earp, zwołuje casting. Pada wtedy wielokrotnie fraza: "Nie zaśniesz, dopóki się nie obudzisz."

Aktorzy, scenarzysta, reżyser wystawiają na scenie sztukę. Jest to ich wspólne dzieło. I tak naprawdę, jest to ich wspólny, zbiorowy sen. Żaden z nich tak naprawdę nie wie, o co dokładnie chodzi w tym spektalku, jaki jest jego prawdziwy sens. Nie wie tego sam scenarzysta, który nie potrafi dokładnie wyjaśnić aktorom, o co właściwie mu chodzi, jednak ma pewną koncepcję. Tak samo jest z aktorami, co widzimy na podstawie aktora, który gra główną rolę w spektalu, rolę Augiego Steenbacka. Czyta scenariusz i nadal nie wie o co chodzi w tej sztuce. Pyta kolegę o radę, a w zamian słyszy, że to nie ważne, żeby po prostu grał.

A czym jest tak naprawdę film, sztuka teatralna, czy jakikolwiek inny wytwór artystyczny, jeśli nie taką zbiorową wizją, zbiorowym snem wszystkich ludzi, którzy go tworzą? Na przykładzie filmu - scenarzysta pisze scenariusz, później przychodzą produceni i reżyser, którzy dokładają swoją wizję oraz aktorzy, którzy na własny sposób interpretują role. Żaden film, czy sztuka teatralna nigdy nie jest wytworem jedej osoby. Najpierw oczywiście "wyśni" ją scenarzysta, ale później innI dołączają się do tego snu. I według mnie, o to właśnie chodzi w "Asteroid City".

Podsumowując, cały film jest snem we śnie (i jeszcze głębiej, biorąc pod uwagę, że jest to film o sztuce teatralnej o Asteroid City). Wes Anderson zwraca uwagę na zmagania artysty podczas tworzenia właśnie filmu, czy sztuki. I przy tym wskazuje, że żadne dzieło nie jest pracą jednej osoby, a raczej "zbiorowym snem" wszystkich, którzy nad nim pracują. Chociaż na pierwszy rzut oka moża wydawać się, że jest to film pozbawiony sensu, czy właśnie taki film o niczym - według mnie jest to film, który odnosi się do sztuki jako takiej. Być może właśnie dlatego ten film pozostanie niezrozumiany - większość odbiorców jednak nie jest artystami, a tutaj reżyser odnosi się do własnych zmagań przy tworzeniu. Jednak widocznie twórcom to nie przeszkadza. W końcu to jest sen, i nawet sami artyści do końca nie wiedzą, chociaż mają ogólne pojęcie, o co w nim dokładnie chodzi. Każdy może to interpretować nieco inaczej, pod kątem własnych doświadczeń i właśnie to jest najpiękniejsze w sztuce.

Trzeba przyznać, że nawet jeśli dla wielu ten seans był niezrozumiały, był to całkiem przyjemny sen. Bynajmniej ja właśnie tak się po nim poczułam.

kingoftheforgotten

ja tam jednak marze, zeby bylo w filmach Andersona wiecej tresci. forma spoko, ale nie pierwszy film tak wyglada u wesa, wiec mueh

ocenił(a) film na 8
kingoftheforgotten

Jestem pod wrażeniem, że aż tyle tekstu wycisnęłaś z tak prostej i oczywistej interpretacji, która wprost wyłożona jest w samym filmie. Wydaje mi się jednak, że to zwodnicze i film jest głębszy niż powierzchowne "sztuka to zbiorowy sen". Kluczowa jest powtarzana mantra, którą przeinaczyłaś - w istocie mówią "nie obudzisz się, dopóki nie zaśniesz", co - wbrew pozorom - nie jest równoznaczne. Myślę, że jest to tym samym film o trzeźwieniu przez fikcję, i o masie szczegółów, które choć na pierwszy rzut oka są niezrozumiałe, to pod odpowiednim kątem (przy kontakcie z drugim człowiekiem) mogą ułożyć się w znajomy kształt.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones