Jak dla mnie jest na rowni z Interstellar i Odyseja kosmiczna!.Od dzisiaj Ad Astra jest w mojej top 3 filmow Sfiction ever.
Klimat wylewa sie z ekranu a sama gra aktorska Brada Pitta to poezja.Daje do myslenia.Polecam.
Za samo porównanie arcydzielnej "Odysei" z przeciętniakami pokroju "Interstellar" i "Ad Astra" należy ci się antynobel.
Interstellar nie był na równi z Odyseą kosmiczną, chociaż faktycznie starał się pod nią podskakiwać. Ad Astra nie sięga Interstellarowi nawet do pięt (chociaż bije go ładnością kadrów). A poza tym to może i fiction, ale na pewno nie science.
to ze odyseja miala 20 min sceny bez zadnego sensu ,z muzyka ktora nie dawala spokoju i juz film jest wielkim arcydzielem i klasykiem to nie oznacza ze Interstellar albo Ad ASTRA jest juz gorsza.Kazdy ma cos swojego i oryginalnego.
W Odysei 2001 nie było nawet jednej (słownie: jednej) sceny, która przeczyłaby elementarnej fizyce lub logice, w Interstellar jest kilka sprzecznych z fizyką baboli, w Ad Astra brak logiki i podstaw fizyki wychodzi praktycznie na każdym kroku.
Odysea Kosmiczna 2001 ustanowiła ongi (1968) nowy standard odnośnie efektów specjalnych i plastyki obrazu w SF i jakością efektów przebiły ją dopiero Gwiezdne Wojny. Interstellar nie jest w tej kwestii w żaden sposób przełomowe (chociaż w przemyślany sposób stonowane i wysmakowane), natomiast Ad Astra chociaż prześliczna, pozostaje również wtórna plastycznie. Widać np. mocną inspirację obiema częściami Blade Runnera.
Odysea była wręcz mistyczną opowieścią o poszukiwaniu i transgresji, pozostając przy tym ściśle fizyczną logiczną. Interstellar próbuje stawiać miłość na równi z oddziaływaniami fizycznymi i w swojej ckliwości jawi się wręcz jak remake Odysei zrobiony przez kogoś, kto Odysei nie zrozumiał. Ad Astra grzmi w wielkie trąby, pokazuje kataklizm zagrażający całej planecie, rzuca się w podróż przez cały Układ Słoneczny, żeby opowiedzieć historię czyjeś rodzinnej traumy, która równie dobrze mogłaby być zwykłą obyczajówką umiejscowioną gdziekolwiek na Ziemi.