PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=842452}
3,5 107 760
ocen
3,5 10 1 107760
1,8 32
oceny krytyków
365 dni
powrót do forum filmu 365 dni

Przyznam, że im dłużej przyglądam się kolejnym sukcesom wypocin Eriki Mitchell, czy Bianki Lipińskiej, tym mocniej przecieram oczy ze zdumienia i niedowierzania. Jak to bowiem możliwe, że w dobie powszechnej emancypacji, walki o równouprawnienie płci, "czarnych protestów" i ruchów w stylu #MeToo tak absolutne szmiry sprzedają się w nakładach dorównujących największym współczesnym dziełom literackim? Czyżby aż tak wiele kobiet skrycie fantazjowało o zostaniu seksualną zabawką, bezwolną własnością Majętnych Panów o charyzmie sosnowej deski i wcale nie mniej płaskiej osobowości? Jeśli wierzyć liczbom, coś rzeczywiście musi być na rzeczy. Ja jednakowoż wierzyć nie chcę.
To tym smutniejsze, że owej zagadkowej fascynacji współczesnym niewolnictwem "zawdzięczamy" szereg ekranizacji zmuszających do zadania sobie pytania, czy kinematografia będzie jeszcze kiedyś w stanie podnieść się z dna, w kierunku którego coraz śmielej nurkuje w pogoni za łatwym pieniądzem. Nie miejcie bowiem złudzeń: "365 dni" to nie jest po prostu kolejny zły film memicznie nieutalentowanej reżyser. To przede wszystkim film obraźliwy i podważający wszystko, o co zdają się walczyć współczesne kobiety. Zupełnie jak jego książkowy oryginał, zupełnie jak przygody Christiana i Anastasii, ale również dokładnie tak, jak obraźliwe jest hard porno w wykonaniu niesławnej Sashy, nomen omen, Grey. Być może nie ma tu scen lizania sedesów, czy kobiecej twarzy przygniatanej męską stopą do podłogowych kafelek, być może bohaterka nie jest opluwana, czy bita, ale już sam kontekst pozostaje bez zmian.
A zatem, drogie panie, jeżeli już naprawdę musicie się na własne oczęta przekonać, czy nakreślone przez Lipińską wyobrażenie o "pikantnym związku" wykracza poza fantazje statystycznego czytelnika "Twojego weekendu", a umiejętności reżyserskie Białowąs dorównują już tuzom Pornhuba, to proszę bardzo - schowajcie godność w kieszeń i... bawcie się dobrze? O jedno tylko proszę: nie ciągnijcie za sobą do kin tych waszych biednych facetów. Prawdopodobnie niczym sobie na taką karę nie zasłużyli.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 4
vayha

"Go" wycisnąć czy wcisnąć miało być?

A Ty dziad czy baba?

Bo nie wiem jaki kontekst przyjąć...

taksidrajwer

Jestem mężczyzną. A co to ma za znaczenie przy interpretacji?

vayha

"To atawistyczne pragnienie kobiet. Mogą chodzić w paradach z gejami, machać tęczowym flagami i drzeć jape przed ministerstwem pracy ale na dnie serca czy tyłka pragnienie porwania i uprawiania dzikiego seksu z niegrzecznym chłopcem jest wpisane w DNA. To uczucie, to pragnienie jest prawdziwe. "

Ale wiesz ze tyczy to części kobiet? Pozostałe nie mają takich potrzeb.

BloodyMassacre

Powiedziałbym większości zdrowych kobiet. Uogólniłem to mocno... ale zdaję sobię sprawę, z tego że istnieje jakaś, niewielka część kobiet niezainteresowana... chociaż pewnie w tej grupie, gdyby napalić w piecu to buchało by żarem że hej. Równie dobrze można powiedzieć że tylko część mężczyzn chciałaby uprawiać sex z super atrakcyjną kobietą. Ok... mamy jakiś biednych incletów, ale pytanie czy są normalni i stanowią oni jakąś "część" - czy raczej jakiś nie znaczący nic odsetek? Rozkład "tego pragnienia" zarówno u mężczyzn jak i kobiet jest w zasadzie ten sam... z tym że u kobiet jest większy, ponieważ ich libido z wiekiem rośnie a u mężczyzn maleje.

vayha

Ale nie myl "atrakcyjnego faceta" z "niegrzecznym chłopcem" bo to często dwie różne osoby.

vayha

Twierdzisz, ze wszystkie laski lubia byc dominowane ?

crulova

Twierdzę to co napisałem czyli: Większość zdrowych kobiet.

vayha

ok.. i wiesz to z doswiadczenia czy uwazasz, ze tak powinno byc ? skoro uzywasz przymiotnika "zdrowych"sugeruje to, ze takie, ktore nie lubia meskiej dominacji nie sa do konca normalne. aczkolwiek zostaje jeszcze ta mniejszosc..

crulova

Oczywiście chwytam się ogólników... które nie reprezentują całej domeny. Pisząc normalne - mam na myśli większość, która w toku procesów ewolucyjnych dąży do rozwoju a nie samozagłady (np. gdyby wyizolować lesbijki, w szerokim horyzoncie czasowym wymarłyby i nie przekazując genów itd.,)

Wracając do normalności. Doświadczenie podpowiada mi że kobiety pragną być pożądane, zdobywane i chciałyby przeżywać namiętne przygody z najsilniejszymi samcami w grupie - ma to korzenie w atawizmach - silny samiec, silne geny, duża szansa na przeżycie. Od tysięcy lat mężczyźni budowali pozycję i siłę na własnych umiejętnościach fizycznych lub psychicznych (inteligencja). Kobiety nie mogły iść tą ścieżką ponieważ są słabsze fizycznie, ich ciała nie przystosowane są do walki, muszą chronić potomstwo itd. Kobiety rozwinęły więc inny mechanizm - empatię (nie mylić z współczuciem). Mechanizm ten pozwolił im w toku ewolucji przejmować kontrolę nad samcem i sprowadzać go do roli obrońcy i generatora zasobów. Im lepsza predyspozycja w dziedzinie empatii i zarządzania emocjami, tym szansa na ogarnięcie silnego samca. Stąd największym wyzwaniem dla kobiet są mężczyźni wysoko w hierarchii oraz silni psychicznie. Jest to dla nich rodzaj treningu, rozwoju umiejętności zarządzania emocjami. Wystawianie się na sytuacje nie do końca racjonalne ale silnie emocjonalne, są najlepszym co może spotkać kobietę, ponieważ wtedy rozwija ten mechanizm. Kobiety nie muszą generować zasobów, wystarczy że umieją zarządzać tym kto je generuje - ta cała emancypacja to kłamstwo, które tak naprawdę je wynaturza i osłabia. To kłamstwo zabiera kobietom ich największą broń - kobiecość.

Co ciekawe -mechanizm ten w toku ewolucji spowodował, że kobiety pozbawione są moralności. Jest ona tylko powierzchownie stosowana ale w gruncie rzeczy nie istnieje. O ile mężczyźni muszą generować zasoby, pozycję i siłę w oparciu również o zasady i pewną moralność a także lojalność wobec grupy innych samców - o tyle kobiety nie posiadają żadnej moralności, ponieważ działałaby dla nich ograniczająco. Np. umieranie w imię zasad czy honoru dla kobiet jest pojęciem o wiele bardziej abstrakcyjnym niż dla mężczyzn. Kobieta gdyby była moralna nie mogłaby zadbać o bezpieczeństwo swoje i potomstwa. Próby przejmowania kontroli nad silniejszymi samcami, są więc czymś zupełnie normalnym - tak jak objawia się to w romansowaniu, knuciach i zdradach,... nawet jeśli nie zdarza się to w życiu to zdarza się to w wyobraźni większości kobiet. Czy wiesz że 50% sprzedawanych książek na całym świecie to Harlekiny? Moje koleżanki z pracy, wszystkie żonate, dzieciate czytają teraz z wypiekami na twarzy Arabską Żonę część 8.

vayha

Dziekuje za ta dluga i obszerna odpowiedz. Jestem heteroseksualna i tak, lubie silnych, meskich mezczyzn, tak jak mowisz, ta rola obroncy jest tak pozadana. Uwazam siebie za kobieca, ale nie lubie dominujacych mezczyzn. Nie lubie macho, ktorzy maja siebie za lepszych ze wzgledu na sile fizyczna lub dokonania mezczyzn na przestrzeni wiekow. Chce kogos, kto mnie szanuje. I jako, ze dyskusja dotyczy takze seksu, naprawde, nie lubie jak facet zachowuje sie jak jakis bad boy. Sa rozne formy uleglosci, ale niech bedzie obustronna. Jestem po prostu z grona tych kobiet, ktore lubia czulosc. Emancypacja nie oslabia. Kiedys swiat byl niesprawiedliwy dla kobiet. Jest duzo feministycznej propagandy ,ale to akurat jest fakt. Brak takich samych praw, przekonanie o nizszosci samicy. Dzisiaj jest inaczej, to prawda, ale wciaz jest duzo seksizmu. W ogole slowo feministka jest zle postrzegane w Polsce, bo wklada sie wszystkich do tego samego wora. Jestem feministka, a jakos moim celem nie jest zabrac prawdziwemu, szlachetnemu mezczyznie jego meskosci. Ale ja tez mam moja dume. I mezczyzni pytaja "o co tak wlasciwie walczycie ? przeciez robicie sobie krzywde". Tak, jest duzo rzeczy w radykalnym feminizmie, ktore mi sie nie podobaja, ale jest o co walczyc, bo kobiety nadal doswiadczaja przemocy ze strony mezczyzn, rowniez w wysoko rozwinietych krajach. I jest walka o wplywy, o uznanie. Walka z krzywdzaca czasem mentalnoscia. I nie chodzi mi, zaznaczam, o zrobienie z kobiety faceta i na odwrot. Ale widze, ze faceci boja sie, aby kobiety mialy wiecej wladzy i Wam cos zabraly. Coz, to jest takie gadanie, lepiej jest sie odnosic do konkretnych przykladow.

Pozdrawiam

crulova

Sama sobie przeczysz i mylisz pojęcia. Lubisz silnych i męskich, ale nie lubisz dominujących? A niby jaki ma być silny i męski mężczyzna, skoro własnie ta siła i dominacja są tymi cechami, które go tym w oczach kobiet czynią? Potem mylisz jeszcze arogancję i zgrywanie maczo z tą siłą, więc chyba miałaś jakieś złe doświadczenia.
Z pewnością nie jesteś dominującą kobietą, a już na pewno nie nad silnym i męskim facetem, bo taki nie daje się dominować i skoro tacy też ci się podobają, to z pewnością nie kręci cię rola kobiety dominującej.
Polecam się zorganizować trochę.
I to, że mężczyzna jest dominujący i silny nie znaczy, że cię nie będzie szanował. ;)

gagawron

Czesc, wybacz, ale nie podoba mi sie ton Twojej wypowiedzi. Nie uwazam, abym byla zle zorganizowana i mylila pojecia. Moze to ty jestes zamkniety.
1. Kiedy o czyms dyskutujemy to trzeba zdefiniowac pojecia. Co rozumiesz przez dominacje ? O jaka forme dominacji ci chodzi ? Co to znaczy byc meskim wg Ciebie ? Sa rozne formy meskosci, dominacji i uleglosci. Kazdy moze rozumiec przez to cos innego.
Tak wiec, wypowiedzialam sie raczej o negatywnej formie meskiej dominacji w momencie, w ktorym ja skrytykowalam.
Dla mnie pozytywna meskosc polega na sile fizycznej i mentalnej, na pomyslowosci, na realizacji swoich celow.. mnostwo rzeczy sie na to sklada. Wiec oczywiscie, ze lubie meskich mezczyzn i jak zreszta wspomnialam, lubie mezczyzn opiekunczych. Ta brutalna odmiana meskosci , tak, ale nigdy w stosunku do mnie. Po prostu podoba mi sie, kiedy facet jest zdolny do agresji jesli wobec wroga jesli zajdzie taka potrzeba. Absolutnie nie zycze sobie, aby zachowywal sie agresywnie w stosunku do mnie. Jakie sa negatywne formy dominacji ? Chec decydowania o wszystkim, wladczosc. Otoz nie, nie uwazam, ze narzucanie swojego zdania jest meskie.
2. W ogole mnie nie znasz, wiec co pozwala ci stwierdzic, ze nie jestem dominujaca ? W moich poprzednich zwiazkach lubilam miec ostatnie zdanie oraz lubilam podziw ze strony partnera (nadal lubie). Zdarzalo mi sie dominowac. Ale tak czy inaczej lubilam, kiedy byli mescy. Nic sobie nie przeczy, wiec nie rozumiem gdzie widzisz problem. Mozesz mi wyjasnic co dokladnie rozumiesz przez bycie dominujacym.
I jeszcze dodam, ze moj byly jest bardzo meski na zewnatrz i nie dawal mi nigdy soba pomiatac,ale jednak lubil byc w pewien sposob ulegly. A skoro meski facet nie pozwoli kobiecie nad soba dominowac, bo to mu umniejsza to znaczy, ze ta dominacja to chyba nie taka fajna. Wiec z jakiej racji mam sie dac dominowac jako kobieta ?

crulova

Wybaczam ci.

1. Pojęcia te już dawno zostały zdefiniowane i należy ich używać zgodnie z przeznaczeniem, a nie dopasowywać rzeczywistość do swoich teorii na potrzeby dyskusji, by w ten sposób zakłamywać rzeczywistość.
Na męskość składa się mnóstwo rzeczy, ale oczywistym jest, że wymieniłaś te najważniejsze dla siebie cechy i owe cechy nie odbiegają od "przyjętych" standardów. Każda kobieta ceni je sobie u mężczyzn i takich właśnie ech oczekuje. Jest to naturalny porządek rzeczy i nie musisz tego wyjaśniać, bo to jest po prostu oczywiste. Kobiety lubią wojowników, tak jest od zarania dziejów.
Co do narzucania swojego zdania - owszem - jest to typowo męska cecha i większość kobiet ceni ją sobie również. Problem pojawia si w dzisiejszych czasach, kiedy to te męskie cechy zostają bruatlnie spacyfikowane poprzez ten wszechobecny, feministyczny jazgot. Z kolei kobiety dzisiaj z jednej strony chcą tych męskich samców, a z drugiej - również przez te wypaczone wartości i feministyczny jazgot - mają do samców pretensje, że są jacy są i - między innymi - stawiają na swoim. Potem efektem tego jest dysonans. I ty właśnie tego dysonansu jesteś przykładem, o czym świadczy pierwszy akapit drugiego punktu twojej wypowiedzi mówiący o tym, że lubisz mieć ostatnie słowo.

2. To nie jest dominacja, tylko zacietrzewienie i przekora wynikająca raczej ze słabości, niż z siły. Przeważnie kobiety, które nie mają racji koniecznie chcę postawić na swoim o co później mają pretensje do siebie, ale obwiniają za to mężczyzn.
Jeśli chodzi o dominację stricte, to żeby dominować, partner musi być albo uległy, albo przynajmniej switchem, bo typowo dominująca osobowość nie pozwoli sobie na to, nie da się zdominować i jest to niezaprzeczalny fakt.
Napisałaś "w pewien sposób" i jest to stwierdzenie niczego nie wyjaśniające. Być może ten twój sposób nie był tak naprawdę oznaką uległości, a jedynie chęcią sprawienia ci przyjemności poprzez udawanie jej, a ty uznałaś to za jej przejaw. Trudno zgadywać. Jeżeli jednak dał ci się typowo dominować, to z pewnością był switchem.

Co do ostatniego zdania, to z takiej racji masz się dać dominować jako kobieta, że tego chcesz, bo odczuwasz naturalną potrzebę bycia dominowaną, co sama przyznałaś już dostatecznie wiele razy w swojej wypowiedzi, ale jeśli nie zamierzasz tego robić z czystej przekory wynikającej z nowoczesnych filozofii gender i feministycznych, to sama nie wiesz czego chcesz, nie potrafisz się takiej zaakceptować i to stanowi dla ciebie problem.

gagawron

Nie. Nikt nie bedzie mnie dominowal. Jest bardzo seksistowskie twierdzic,ze kobiety sa stworzone, aby mezczyzni je dominowali. Pozwol mi sie spytac o jakiej dominacji mowimy, bo sie zgubilam. Dominacji w "codziennym zyciu" czy dominacji lozkowej ?
Moj byly byl zarowno meski, jak i ulegly w obu tych kontekstach.
I w czym problem ?
Nie mow mi czego chce, a nie chce, ani czego mam chciec i nie chciec, bo to moja sprawa. Jesli bede miala ochote zdominiwac faceta, to go zdominuje. Jesli bede chciala, aby mnie zdominowal, to dam sie zdominowac. Proste. Samo zycie. Jestem wolna istota i robie co chce. Czyli nie bede dominowana bo tak chce natura.
Mowisz, ze pojecia sa zdefiniowane, a jednoczesnie sam ich nie precyzujesz.
Wyjasniam "pewien sposob' uleglosci :
- nosil walizke
- traktowal mnie jak dame
-sluchal sie mnie (tego co mialam do powiedzenia, nie mam na mysli tego, ze byl mi posluszny)
- byl masochista w lozku

I o co ci chodzi z tym feministycznym jazgotem ? To, ze nie chce dominujacego samca alfa to feministyczny jazgot. To, ze oczekuje partnera, a nie pana i wladcy to feministyczny jazgot.
Postaw sie na miejscu kobiety. Ty sam lubisz najwyrazniej dominowac, mowic glosno, co myslisz itd. A ja juz nie powinnam, bo urodzilam sie samica ? To okropne. Ponizajace.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 1
crulova

Matko jak tu dziewczyno kręcisz i zaprzeczasz sama sobie

crulova

Crulova. Oczywiście rozumiem to, ze jesteś inna niż bohaterka filmu i możesz nie lubić dominacji mężczyzn, szanujesz bardziej ich szarmanckość i dobre maniery. Masz też inne pragnienia dotyczącego tego jak powinno się z tobą kochać. NIe zgadzam się gagawronem. Różne kobiety mają różne pragnienia.

crulova

Macho wynika z rywalizacji między mężczyznami, w takiej prymitywnej walce o miejsce. Nie da się ukryć że każdy chciałby być silny to takie pragnienie jak kobiety chcą być piękne.

vayha

Dawno nie widziałam takich bzdur, samozwańczy filozof wymyślający swoje najznamienitsze teorie ewolucyjne traktujące o genezie ludzkich emocji w zaciszu sracza. Tylko proszę, tych bezbrzeżnie genialnych tez nie powtarzaj dalej kumplom przy piwie, żeby nie szerzyć takiego toku "myślenia" wśród facetów, którym nie chce się samemu ruszyć głową, a twoje mizoginistyczne teorie idealnie wpasowują się w przyczynę ich problemów z kobietami xD Przeczytaj jakąś książkę najpierw chłopie na temat tego o czym chcesz pisać swoje wynurzenia, jakąkolwiek.

morbid_reflection

Przeczytałem jakieś 20 pozycji dotyczących tego "czego pragną kobiety", jak nimi manipulować, jak je uwodzić itp. Przez pewien okres w moim życiu był to dla mnie bardzo zabawny i interesujący temat. Z sukcesami i ogromną frajdą trenowałem w praktyce neurolingwistykę i wpływ.

Teoria dotycząca ewolucji jest zaczerpnięta z jednej z książek gdzie autorzy przebadali kilka tysięcy kobiet aby stworzyć matrycę (MBTI) do określenia ich 8 podstawowych typów osobowości a następnie określili strategię w ich podchodzeniu - czyli realizacji ich potrzeb, pragnień. Określili jak rozmawiać z danym typem, jak go dotykać, jak się zachowywać. Wszystko po uprzednim zdefiniowaniu mechanizmów polaryzacyjnych w 3 obszarach związanych z budowaniem relacji z mężczyzną.

Cieszę się zatem że te i inne rzeczy, o których piszę są wynikiem teorii i praktyki a nie przemyśleń w sraczu koleżanko. Dlatego bardzo śmieszą mnie rozkminy pryszczatychych SIMPów i oświeconych emancypantek, które racjonalizują swoją clitoris i wydaje im się że wiedzą o sobie coś czego nie wie o nich nikt inny. Można uznać książkę Blanki Lipińskiej za prostacką, ale ona tak naprawdę jest szczera. Szczera, bo obnaża fantazję i prawdziwe pragnienie większości normalnych kobiet. Ukazuje ich szczyt na kanwie archetypów. Piękne w swojej prostocie.

crulova

Z moich własnych przeżyć wynika, że kobiet lubią być zdominowane przez mężczyzn w łóżku.

spychu1920

rozumiem, to prawda. Ale poznalam conajmniej 20 facetow, ktorzy lubia byc dominowani w lozku przez kobiety,albo jako typowi ulegli albo jako switche. I bylo wsrod nich wielu ostrych masochistow

użytkownik usunięty
vayha

Człowieku, lecz się. Mama Cię ewidentnie skrzywdziła, lecz może jeszcze nie jest dla Ciebie zbyt późno.

Spox. Takie rozmowy są najlepsze. Jak gra w szachy z gołębiem. Nasra i odleci.

crulova

Potwierdzam, że tak.

ocenił(a) film na 1
vayha

Ładnie masz nasmarkane w głowie :D

Crazy_Ivan

jasne simpie.

ocenił(a) film na 1
vayha

hahaha :D

Revson

"Miłe panie, czy nie jest Wam, tak po ludzku, wstyd?"

A za co ma mi być wstyd? Ja ręki do tego g. nie przyłożyłam, więc proszę się odwalić od pań.

"A zatem, drogie panie, jeżeli już naprawdę musicie się na własne oczęta przekonać, czy nakreślone przez Lipińską wyobrażenie o "pikantnym związku" wykracza poza fantazje statystycznego czytelnika "Twojego weekendu" (...) to proszę bardzo - schowajcie godność w kieszeń i... bawcie się dobrze?"

A czy tobie nie wstyd pisać takich słów kierując je do ogółu pań, wrzucając je do jednego worka z całą resztą fanek tego filmu?

Widać, ty godności wcale nie masz, skoro piszesz taki komentarz.

ocenił(a) film na 3
Revson

Równie dobrze mogłabym wyciągnąć generalizację na temat wszystkich mężczyzn bazując na popularności hard porno. „Każdy chłop marzy o gwałcie i poniżaniu partnerki, a szczytem jego seksualnych marzeń jest analny gangbang. Panowie, czy nie jest wam po ludzku wstyd?”

Fuuuria

No niekoniecznie bo takie porno pozostaje w otchłani porno-marginesu podczas kiedy patologia ukazana w tym paździerzu trafiła na ekrany kin i na salony. Różnica jest na tyle widoczna, że nie da się jej nie zauważyć. Do tego stało się to w akompaniamencie zachwytu sporej populacji kobiet ( sądząc po ilości sprzdanych biletów które, nie oszukujmy się, w znamienitej więksości zakupiły Panie.) Zgadzam się z autorem -Jak wam nie wstyd ?

Revson

Podpisuje sie. Jako feministka, nie rozumiem kobiet milujacych sie w tego typu fantazjach.

Revson

Ludzi prostych jest więcej. Ludzie prości wybierają prostą rozrywkę. Gdy wmówisz ludziom prostym że coś jest super to oni nie będą chcieli się wysilić aby zakwestionować taką tezę. To jest wysiłek którego oni nie podejmą. Gdy powiesz im że coś jest "erotyczne", "pociągające" nawet jeśli zamiast tych przymiotników dostajesz pokazaną chorą relację dwóch niedojrzałych osób i przemoc fizyczną to oni w to wierzą. Tyle.

użytkownik usunięty
Revson

Romanse są popularne wśród kobiet, bo w zasadzie wokół potrzeby posiadania męża i dzieci kręci się świat kobiet. Ciągle strasznie popularna jest książka (i filmy na jej podstawie) sprzed dwóch wieków, pt. Duma i uprzedzenie. To książka z zamierzchłych czasów, ale pragnienia i potrzeby wciąż te same. Znam kobiety, które są wykształcone i pracują, ale gdyby mogły to zostałyby w domu, zajmując się dziećmi (sama też tak bym chciała). Większość z nich pracuje tylko dlatego, że boją się zależności finansowej, że mąż nie będzie w stanie utrzymać rodziny, że odejdzie, że zachoruje itp. oraz presji społecznej, bo kobieta, która "siedzi w domu" to "leń, któremu nie chce się nic robić". Przecież powszechnie wiadomo, że ta co siedzi w domu to nic nie robi. Nawet jest dowcip na ten temat, jak to kobieta "siedząca w domu" nic nie robiła, mąż wrócił z pracy, a w domu totalna demolka (dzieci głodne i w piżamach, pies się załatwił na dywan itp.) Pyta się żony, co tu się stało, a ona mu na to, że przecież mówił, że siedzi w domu i nic nie robi, więc zrobiła tak jak mówił.


Feministki coś tam gadają o społeczeństwie patriarchalnym, że to zło itp. , ale kobiety mają potrzebę posiadania "opiekuna" i jakby nie kombinować, ukrywać i zakłamywać, ta prawda wychodzi na jaw przy okazji takich filmów i książek. Pieniądze. Nie chodzi o same pieniądze jako takie, ale o poczucie bezpieczeństwa, które pieniądze dają.  Sama strasznie lubię romanse (choć nie takie jak ten), bo mi dają poczucie bezpieczeństwa (którego w ogóle nie mam) choć na chwilę. Teraz strach się przyznawać do takich pragnień, ale cóż.


Taka jest odpowiedź na twoje pytanie. 

Pewnie machnęłabym ręką na Twój wpis, ale wciągasz w swój punkt widzenia moją ulubioną powieść. "Duma i uprzedzenie" bynajmniej nie jest o "potrzebie posiadania męża i dzieci", a raczej pokazuje, że 200 lat temu kobieta... nie miała innego wyjścia (mogła nie wychodzić za mąż, o ile była dostatecznie bogata, żeby utrzymać się ze swojego własnego majątku - rzecz bardzo rzadka w społeczeństwie, gdzie majątek przechodził na męskiego spadkobiercę).
200 lat później kobiety w trzecim lub nawet czwartym już pokoleniu mogą na siebie zarobić i są finansowo niezależne. Wobec tego "opiekun", a zwłaszcza jego "pieniądze" są pożądane tylko przez tę część kobiet, które albo są niezaradne życiowo i z jakiegoś względu nie potrafią na siebie zarobić, albo nie zadowala ich własna sytuacja finansowa i uważają, że większa ilość pieniędzy zapewniła by im owo "poczucie bezpieczeństwa", o którym piszesz. No cóż. Gdybym miała wybierać partnera/męża/ojca moich dzieci tylko na tej podstawie, to lepiej, żebym została samotna do końca moich dni :D
Oczywiście nie znam ani Ciebie, ani Twoich znajomych, więc nie chodzi mi o kwestionowanie Waszych pragnień. Chcę tylko podkreślić, że nie należy generalizować. A zwłaszcza podpierać się powieścią, która wcale nie jest o tym, o czym wydaje się, że jest...

użytkownik usunięty
ACCb

Zauważyłam, że obecnie wszystko co nie pasuje do czyichś wyobrażeń to od razu patologia, a najlepiej jednostka chorobowa. Ani ja, ani moje znajome nie jesteśmy patologią, więc daruj sobie patologizowanie wszystkiego i wszystkich wokoło.

Jeśli chodzi o "Dumę i uprzedzenie", to los sióstr Bennet byłby inny, gdyby ojcu udało rozwiązać majorat albo gdyby po prostu oszczędzał na ich posag. Jest napisane na początku książki, że gdy do pana Benneta dotarło, że nie będzie miał syna - próbował rozwiązać majorat, ale mu się nie udało, bo nie miał znajomości i układów, ale generalnie to było możliwe. Prawo, przypadek i nierozważność ojca doprowadziły do sytuacji, że dziedziczył daleki krewny, a one zostawały z groszami po matce (tu zaznaczam, że jednak coś dziedziczyły). Więc to nie było tak, że poza mężem nie było dla nich życia i nic nie dziedziczyły. Lady Katherina była samodzielną kobietą , a po niej miała dziedziczyć jej córka, a nie pan Darcy albo Fitzwilliam, czy inny kuzyn. Podobnie Georgiana odziedziczyła dużo pieniędzy i nie musiała wychodzić za mąż. Jak na ulubioną książkę niedokładnie ją przeczytałaś.

Austen stworzyła sytuację, że siostrom Bennet groziła nędza, ale to wcale nie znaczy, że w UK, każda kobieta bez męża zostawała nędzarką albo żyła na łasce męskich krewnych. Jeśli któraś odziedziczyła np. farmę to nikt jej siłą nie odbierał. Jeśli nie było nic do dziedziczenia to kobieta była w takiej samej sytuacji jak mężczyzna, który nic nie odziedziczył - musiała iść do jakiejkolwiek pracy.

Do tego prawo prawu nierówne. Prawo majoratu w Polsce było inne niż w UK. W Polsce tworzono majoraty dla wielkich majątków, miały charakter wyjątkowy i wymagana była zgoda sejmu (przed zaborami, bo po zaborach zlikwidowano tę instytucję). Spadkobierca (który był właściwie zarządcą i można mu było tę quasi-własność odebrać) musiał w razie potrzeby utrzymywać pominiętych spadkobierców, więc w Polsce taka sytuacja jak w książce w ogóle nie byłaby możliwa! Poza majoratami kobiety normalnie dziedziczyły. Przykładowa Oleńka z "Potopu" (ok. 150 lat przed "Dumą") odziedziczyła majątek po dziadku i do tego mieszkała tylko ze służbą.

Daje do myślenia to, że TERAZ kobiety zaczytują się w tej książce oraz oglądają film na jej podstawie. Bo po co to robią? To książka/film o wychodzeniu za mąż i niczym innym. Jakbyś spojrzała na filmiki na yt pod fragmentami filmów i seriali na podstawie "Dumy i uprzedzenia", to są tam setki komentarzy napisanych przez kobiety z całego świata, w których piszą, że chciałyby mieć takiego pana Darcy'ego dla siebie.

Nie dziwię się zdumieniu autora tego wątku. Bo tak jak napisał, z jednej strony całymi dniami słychać tylko: emancypacja, me too, czarne protesty itp., a z drugiej twardziel, więziący kobietę, która to lubi i fanki, które temu kibicują i zazdroszczą. Więc "napisałam głośno" w czym rzecz.

1. W żadnym miejscu swojego wpisu nie uznałam ani osoby, ani postawy za "patologię".
2. W "Dumie i uprzedzeniu" NIE MA MOWY o możliwości "rozwiązania" majoratu.
3. Panny otrzymują posag po wyjściu za mąż (i przejmuje go do rozporządzania mąż). Pozostając pannami, są na utrzymaniu ojców lub braci i ich poziom życia zależy od dochodów tychże ojców i braci (oraz chęci braci do dzielenia się, vide "Rozważna i romantyczna").
4. O (rzadkich) wyjątkach w postaci własnego majątku pisałam. Niedokładnie przeczytałaś;)
5. Pan Darcy jest panem Darcy nie dlatego, że jest bogaty (o ile czytelniczka podąża za rozważaniami Lizzy oczywiście).
6. Też podzielam zdziwienie autora wątku.

użytkownik usunięty
ACCb

1. "Wobec tego "opiekun", a zwłaszcza jego "pieniądze" są pożądane tylko przez tę część kobiet, które albo są niezaradne życiowo i z jakiegoś względu nie potrafią na siebie zarobić" - tu zakładasz, że nie potrafię na siebie zarobić. Chyba większość kobiet teraz pracuje, więc potrzeba posiadania kogoś, kto by je utrzymywał z powodów ekonomicznych, jest raczej niska. Nie chodzi o ekonomię tylko psychikę.

2. Nie chce mi się szukać, ale i tak była taka możliwość (pewnie niedostępna dla pana Benneta, ale cóż, mógł oszczędzać), najwyżej Austen o tym nie wspomniała.

3. No to kto zarządzał majątkiem lady Katherine, bo na moje oko to ona sama. Kto niby miałby zarządzać majątkiem, jaki miała pozostawić pani Bennet córkom? Nikt. Pastor Collins dostawał majątek po panu Bennecie, ale nie miał nic do sióstr. Nigdzie nie było mowy o tym, że on zostanie ich opiekunem. Gdyby był ich opiekunem, to by musiał je utrzymywać, a przecież martwiły się o to, że je wyrzuci z domu.

4. Siostry Bennet też miały odziedziczyć, ale mało. Jako, że Bennetowie byli "hrabiostwem" nienawykłym do pracy, to to był główny powód ich strachu, a nie śmierć głodowa. Skończyłyby się bale, nicnierobienie i ploteczki ze znajomymi.

Sytuacja sióstr Bennet wynikła tylko i wyłącznie z powodu majoratu oraz ojca, który zaniedbał sprawy, a nie z tego, że nie mogły dziedziczyć. Nie wiem jak to wytłumaczyć, żeby dotarło. Kobiety faktycznie nie mogły dziedziczyć majoratu, ale pewnie chodziło o to, by majątek nie przechodził w obce ręce, tj. męża danej kobiety. W mojej rodzinie była taka sytuacja, że mój, dajmy na to, kuzyn, odziedziczył jakiś tam majątek i się ożenił. Szybko zginął, zanim zdążył mieć dzieci, a majątek po nim wzięła wdowa. Nikt jej nie odbierał, bo jej się prawnie należało, ale to przykra sytuacja dla rodziny, przyznasz chyba. Więc prawo majoratu nie wynikało z potrzeby poniżania kobiet, ale by zapobiec takim sytuacjom jak opisałam wyżej. Czy to słuszne czy nie, to sama oceń - np. będziesz pół życia oszczędzać na mieszkanie/dom dla syna. On się ożeni, ale szybko umrze i trud twojego życia pójdzie w obce ręce. Więc to tak łatwo ocenić, ale trzeba spojrzeć na wszystkie aspekty danej sprawy.

6. Oczywiście. Gdzieś czytałam o takim eksperymencie, że w sali siedziało 19 podstawionych osób i jedna badana, po kolei dawano im kartkę, na której było 15 kresek, mieli napisać na tej kartce ile jest kresek. Każda podstawiona osoba pisała, że jest tam 20 kresek, a ostatnia osoba, która była tą badaną, zazwyczaj też pisała, że jest tam 20 kresek. Mimo że umiała przecież liczyć i wiedziała ile jest kresek, to pisała to co wszyscy.

Tak więc w głębi ducha ulubiona książka to książka o wychodzeniu za mąż (dziwne, że nie o fizyce, ekonomii albo II wojnie światowej), a na zewnątrz nowoczesność i zdziwienie. Nikt w to nie uwierzy.

No dobra, napisałam co chciałam i koniec tematu. A w każdym razie z mojej strony.

Poziom tej dyskusji zupełnie nie licuje z filmem, który was zainpirował...

użytkownik usunięty
Brandon_Marlo

Aha. Dobrze, że mnie oświeciłeś, bo bym się nie zorientowała.

Więc popełniłaś te ca 5 tys. znaków tylko dlatego, że nie chciało Ci się przeczytać CAŁEGO zdania o kobietach marzących o pomocy finansowej ze strony mężczyzn? Cudowne!

Jeśli jednak czytałaś je całe, a mimo to uważasz, że Ciebie dotyczy pierwsza jego część, śpieszę donieść, że w moim mniemaniu niezaradność życiowa (która często wiąże się z cechami charakteru) nie jest „patologią”. Oczywiście nie zamierzam wpływać na Twoje w tej mierze zdanie, zapewne – skoro się identyfikujesz – wiesz lepiej. Ale nie próbuj mi wmawiać czegoś, czego nie napisałam, a co jest jedynie Twoją (nad)interpretacją.

Nie musisz mi pisać o przyczynach problemów Bennetów, bo doskonale je znam. Tyle że ustalenie przyczyny nie zmienia samego problemu, a o nim mowa. Czy gdyby przyczyną były np. zniszczenia wojenne majątku, sytuacja Bennetów byłaby inna? Nie, nadal panny Bennet musiałyby wyjść za mąż, bez względu na to, czy miałyby ochotę na zamążpójście, czy nie, podobnie jak tysiące dziewcząt, których sytuacja nie była związana z majoratem. (I błagam, nie rób mi w odpowiedzi wykładu na temat Wielkiej Brytanii w czasie wojen napoleońskich, bo ten temat też opanowałam, a „wojna” jest jedynie abstrakcyjnym przykładem).

Co do Oleńki Billewiczówny – strzelasz sobie w kolano tym przywołaniem, bo panna co prawda odziedziczyła majątek, ale z zapisem, że albo wyjdzie za mąż za Kmicica, albo pójdzie do klasztoru. Rzeczywiście, wybór niezwykle szeroki i jak bardzo uwzględniający jej uczucia… Lady Katarzyna też nie jest najlepszym przykładem samodzielnej panny ;)

„Duma i uprzedzenie” jest tak samo o wychodzeniu za mąż, jak „Pan Tadeusz” o zabójstwie Stolnika Horeszki. Dlatego może być ulubioną powieścią kobiety, która uważa, że może wybrać mężczyznę, z którym chce żyć, ale nie musi tego robić, bo nie ma potrzeby bycia utrzymywaną.

A gdybyś mogła mi podrzucić tytuł powieści o fizyce, będę wdzięczna. Może stanie się moją ulubioną.

użytkownik usunięty
ACCb

Sorry, ale się kompletnie już pogubiłaś w tym co piszesz i nie chce mi się odpisywać. Znajdź sobie kogoś innego do dyskusji.

Sorry, ale najwyraźniej nie umiesz czytać, stąd ta cała dyskusja. Bez odbioru.

użytkownik usunięty
ACCb

Daj mi spokój.

ACCb

To mało wiesz o kobietach najwyraźniej. Akurat kobieta potrzebuje znacznie więcej pieniędzy niż facet, bo jej życie i codzienność jest droższa. Poza tym w Polskich realiach to jeden człowiek sam na siebie nie zarobi dostatecznie, zakładając, że ma opłacać wszystkie rachunki sam. Tu też nie chodzi o sam brak wyboru, tylko o to, że tak czy inaczej kobiety po prostu wolą mieć dobrze sytuowanego faceta i po prostu oddają się w zamian za korzyści płynące z posiadania go. Chociaż o tym głośno nie mówią, bo im wstyd.
I nie o to chodzi, że nie poradziłyby sobie bez niego. Pewnie sobie poradzą, tylko że one chcą być pod czyjaś opieką, bo tak im jest po prostu wygodniej i tak się przyzwyczaiły. Zmieniło się to, że teraz to kobieta sobie może przebierać i wybierać w facetach.

gagawron

Nie będę polemizować, bo co prawda jestem kobietą, ale co ja mogę wiedzieć o innych kobietach :)

ocenił(a) film na 2
Revson

to jest po prostu pis,serio bez politykowania, rzucania laskami o sciane kazanie im robic cos tam a ja dalej glosuje bo tak jest lepiej, to jest to... podstwowe wyksztalcenie lepiej jest miec 500 zl i byc rzucana o sciane niz go nie miec i zyc jak czlowiek, serio inaczej tego nie widze

ocenił(a) film na 4
Revson

Niestety to jest już potwierdzone badaniami, że pokolenie kobiet 20-30 letnich pragnie takiego życia. Chce leżeć i pachnieć. Ewentualnie prowadzić dom i wychowywać dzieci, a facet ma przynosić do domu hajs i umieć ustawić do pionu. Nie raz słyszałam, że facet zaczyna się od 10tys miesięcznie na rękę. Kobiety urodzone w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych są zupełnie inne. Równouprawnienie przechodzi do historii. To jest fakt, a nie tylko Twoje wrażenie.

Venus91

Zgadza się. Mało tego, współczesnym kobietom (tym pachnąco-lezącym) wydaje się, że facet jest od zaiwaniania na dwa etaty, by zaspokajać ich potrzeby, a one w zasadzie żadnych obowiązków nie mają. Ale to jest właśnie efekt rozpasania, feminizmu, parytetów i innych bzdetów. Patologia najwyższej próby.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones