Począwszy od teatralnej maniery w grze aktorskiej, przez fajny sposób narracji, gadki-powiastki-ballady, aż po to niesamowite "serwus", które Autor rzuca na początku rozmowy telefonicznej. Film (filmik raczej) ewidentnie godny polecenia.
Film jest oparty na opowiadaniu Stefana Grabińskiego o tym samym tytule (nawet wypowiedzi postaci są identyczne jak w u utworze), pochodzącym z tomu "Demon ruchu" - pełnym takich niezwykłych kolejowych opowieści.
Na podstawie opowiadania tego pisarza (ze zbioru "Księga ognia" - też warto przeczytać) powstał także inny film z cyklu "Opowieści niezwykłe" - "Pożarowisko".
Fajnie, że ktoś wspomniał, że to ekranizacja prozy Grabińskiego. Myślałam, że już nikt o nim nie pamięta. Pisałam pracę magisterską o jego twórczości i cieszę się, że mimo upływu czasu ludzie wciąż chcą oglądać choćby ten film. Naprawdę warto sięgnąć po książkę - to jeden z najbardziej niedocenianych polskich pisarzy, klasyk literatury grozy nazywany niegdyś "polskim Edgarem Poe".
Ja też o niej pisałem, choć w znacznie skromniejszym wymiarze - wybrałem opowiadanie "Ultima Thule" jako temat pracy zaliczeniowej z poetyki.
"Fajnie, że ktoś wspomniał, że to ekranizacja prozy Grabińskiego. Myślałam, że już nikt o nim nie pamięta. "
Pamieta, pamięta... :) Za moich czasów Grabinski był okreslany "polskim Lovecraftem".
Autor świetnie wpisał fabułę w miejsce akcji - mroczne wnętrza pociągu jadącego w ciemności. O ile u Kawalerowicza tytułowy pociąg dojeżdża do celu, choć spóźniony i po przygodach, to nikt nie ginie. Tu wszystko jedzie na pewną śmierć. I nie jest to koszary sen. Można w tym szukać różnych przesłań i podtekstów... I o to chodziło...