PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608109}
8,6 39 tys. ocen
8,6 10 1 38905
Wiedźmin 2: Zabójcy królów
powrót do forum gry Wiedźmin 2: Zabójcy królów

zakończenia gry

użytkownik usunięty

nie chcę wyjść na zrzędę (chociaż jestem zrzędą) bo gra jest super, ale... nie podoba mi się ani jedno zakończenie wiedźmina 2 (nie tak w 100%).

Ja wiem, że świat w tej grze jest brutalny i nie może być happy endów, aczkolwiek. Gra jest zbyt Geraltocentryczna. Może ten zarzut brzmieć absurdalnie, ale dajcie mi dokończyć. Nie wiem jak to było w książkach (nie czytałem) ale gra jest troszkę za bardzo Mass Effectem. Bez Geralta/Shepparda świat się wali i nikt by niczego nie robił a jak już by robił to nieskutecznie.

To on musi zdejmować klątwę z pola bitwy bo 2 armie mające w swoich szeregach najwyższej klasy magów nic by same nie zrobiły. Gdy Geralt sam nie wykończy Loredo tylko ratuje elfki z płonącego budynku okazuje się, że ta elitarna jednostka specjalna Rochea nie potrafi poradzić sobie z tchórzliwym bezużytecznym zapijaczonym grubasem i jego małą bandą tchórzliwych zapijaczonych spasionych nierozgarniętych i niedorobionych strażników. To Geralt musi prowadzić do niepodległości Aedirn, to on musi osadzać na tronie Temerii potomstwo Foltesta, to on musi robić najwyraźniej wszystko żeby świat się nie zawalił.

I w grze nie jest to najgorsze - gracz ma co robić i akceptuję to (tak jak akceptowałem jeszcze głupsze odbieranie gaci z pralni na prośbę przypadkowych osób na boku podczas ratowania galaktyki przed żniwiarzami w Mass Effectach). Tylko przez to, że gra podzielona jest sztywno na 2 ścieżki gracz nie ma możliwości "zbudowania" sejva pod trójkę ze światem jaki chciałby zbudować. Przynajmniej ja nie mam. Ja nie chcę wybierać czy ratować Temerię czy wyzwalać Aedirn. Gdyby losy obu rozstrzygały się jednocześnie to co innego ale to 2 różne akty. Podział na 2 ścieżki pozwala przechodzić grę więcej niż raz i poznawać inne tajemnice w obu przypadkach - SUPER. Ale nie super jest to, że przez to jak wczytamy save z W2 grając w trzecią część albo przejdziemy do świata gdzie Saskia jest trupem/samotnym smoczkiem w jakiejś jaskini na zadupiu, ale Temeria jest wolna. Albo do świata gdzie Saskia i Iorweth tworzą wspólnie wolne państewko, oazę dla prześladowanych mniejszości gdy jednocześnie Temeria (z którą chyba powinniśmy być związani skoro cała jedynka i ważna część dwójki tam się dzieje) stała się smutnym wspomnieniem.

Nie wiem jak innych ale mnie osobiście troszkę boli ten sztuczny podział na 2 drogi. Mass Effect też pozwalał kopiować save'y z jednej części do drugiej a z drugiej do trzeciej żeby gracz mógł poznawać konsekwencje swoich decyzji. Ale w ME miało to więcej sensu bo tam każda decyzja dotyczyła bieżącej chwili. A w Wieśku wygląda to tak, że w akcie 1 pytają Cię czy idziesz za Rochem czy Iorwethem i jak wybierzesz tego drugiego bo np. Roche'a nie lubisz to 2 akty później okazuje się, że wchodzisz do Loc Muine z innej strony więc sorry - nie uratujesz Anais z rąk oprychów i królestwo Temerii jest zgubione... Takie wybory przynajmniej dla mnie i z perspektywy tej gry nie mają sensu jeśli w sztuczny sposób rzutują na końcowe etapy gry konsekwencjami których gracz uzmysławiać sobie nie może (bo nie są to jakieś logiczne następstwa tylko sztywne i sztucznie wymuszane ramy fabularne).

ocenił(a) grę na 8

W pełni się z tobą zgadzam. Też mnie to strasznie irytuje, bo nie umiem się zdecydować komu pomóc, bo właściwie żadna opcja mnie nie zadowala :(
Dodatkowo system walki też jest jak dla mnie dość kłopotliwy. Na początku wystarczy mi byle grupa nekkerów a zgon na miejscu. Albo cios w plecy od byle chłystka z łopatą zabiera 99% życia -.- Żeby chociaż dało się brać eliksiry w czasie walki. Teraz przechodzę tę grę znowu i chyba w końcu załapałam jak najlepiej walczyć, ale i tak mam kłopoty.

użytkownik usunięty
szepcik

do systemu walki idzie się przyzwyczaić ale też mnie irytowała ta jego zręcznościowość. nie gram w RPG żeby ćwiczyć małpi refleks i użerać się z QTE.
wolę jak gry z gatunku to spokojne klikacze - gdzie wydajesz komendy "z boku" a wynik walki zależy od twojej strategii rozwoju postaci i taktyki jaką obierasz w samym starciu a nie od tego czy Ci się palce nie zaplączą w końcu od tego hasania po całym ekranie...

ocenił(a) grę na 8

Twoje podstawowe błędy to: (Tylko się nie obrażaj przeczytaj do końca)
1) Brak znajomości świata: Gra jest „Geraltocentryczna” ponieważ jest to opowieść o wiedźminie. Napotykasz na zadania dla wiedźmina bo o to tu chodzi. Powinieneś przeczytać książki wtedy wiele zrozumiałbyś od razu. Geralt zawsze wpada w wir wydarzeń a jego działania odczuwa cały świat. Poza tym nie grałeś dokładnie wytłumaczenie dlaczego to wiedźmin ściąga klątwę jest oczywiste. Po pierwsze „od tego jest”. Po drugie duchy i draugiry można by zabijać w nieskończoność bez odczynienia klątwy nic by to nie dało. Pewnie czarodzieje zrobili by to w większym lub mniejszym skutkiem ale po co ryzykować skoro jest wiedźmin.
2) Porównujesz Wiedźmina do Mass Effect: To BŁĄD. To nie jest gra Bioware, to zupełnie inny rodzaj rpg i porównywanie ich nie ma sensu. Fabularne podzielenie drugiego aktu ma sens i nie jest sztuczne. Jeśli robisz jedno to nie robisz drugiego, nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. To daje nam możliwość zobaczenia „trójki” w zupełnie różnych okolicznościach i nie rozumiem czemu robisz z tego wadę. W Wiedźminie podstawową sprawą jest że nie ma tu „jasnej” i „ciemnej” strony mocy byś wiedział która decyzja jest dobra czy zła. Tu są decyzje i ich skutki czasem bardzo poważne. Wszystkie skutki są logiczne ale wiedźmin nie może wiedzieć wszystkiego jeśli nie miał skąd. Jeśli poszedłeś pomagać Vergen skąd miałeś wiedzieć o problemach Temerii Wiedźmin to nie jest bajka o ratowaniu galaktyki jaką jest Mass Effect. (Choć to świetna bajka) Podstawową rzeczą jest to nie jest RPG na wzór bioware i nie oczekuj że takie będzie.
I coś na koniec czytając odpowiedzi niżej muszę odpowiedzieć ale nie chcę się rozbijać na kilka postów.
Wiedźmin jest trudną grą ale nie jest też tak trudną, nie ma łykania eliksirów w czasie walki. Ta gra każe gracza za głupotę i walkę bez przygotowania. Jeśli ktoś jest fanem d20 i walki turowej niech się przygotuje na wieczne problemy bo czasy tego syfu ( piszę wieloletni gracz i Mistrz Gry i jestem gotów się kłócić nienawidzę bowiem turowych rpg na komputerach.) minęły na dobre w grach AAA. Tu taktykę trzeba wykorzystać w praktyce a nie patrzeć jak postacie machają mieczykami i kilk, kilk w pasek skrótów. Na normalnym poziomie trudności gdy zaakceptuje się że to nie ME i nie jest się niepokonanym gra się bardzo przyjemnie.

użytkownik usunięty
SzaryGrabarz

Rozumiem Twoje podejście - ale:
To irytujące jak dla mnie, że gramy w towarzystwie takich "Ludzi" jak Iorweth który ze 100 lat kopie tyłki wrogom swojej sprawy i Roche który całe życie kopie tyłki wrogom Temerii a jak Geralt nie zawiąże im butów to sami sobie z niczym nie poradzą jak jakieś niepełnosprawne na maxa dzieci. Szczytem wszystkiego jest, że pan as tajnych służb i jego elitarna jednostka nie radzą sobie z grubym zapijaczonym pedofilem i jego bandą grubych skorumpowanych niekompetentnych pijaczków. Masz rację, że nie wiem jak to rozwiązano w książkach. Aczkolwiek w grze takie rozwiązanie "tam gdzie nie ma Geralta tam z automatu dzieje się syf" uważam za sztuczne i na siłę - tylko po to żeby gracza ukarać za to, że nie wybrał innej strony. Takie rozwiązanie byłoby dobre gdyby szło raz kiedyś podjąć słuszną decyzję ale człowiek grając pierwszy raz nie miałby pojęcia która to. A czasem tylko obie by paprały coś na swój sposób. A nie całą grę każdy ważny wybór to "ok - uratowałeś coś, ale nie poszedłeś ratować czegoś innego - choć pewnie byś poszedł ale nie daliśmy Ci możliwości zrobienia obu rzeczy więc patrz jak coś innego na czym Ci zależało płonie. Dobrym tego przykładem jest właśnie drugi akt. Geralt i tak przełazi przez mgłę i się pałęta między obozami. Ale nie może zmienić strony po której jest bo wylazł po niej przed pojawieniem się mgły (po stronie Aedirn stanął w końcu i tak u mnie nawet w kampanii Rocha - jak już było za późno, a kręcił się tam wcześniej, ale wiadomo - sztuczne bariery twórców w rozmowach i nici ze wsparcia dla powstańców).

Geralt to nie jedyny Wiedźmin na świecie. Pierwotnie CD Projekt chciał by bohaterem gry był ktoś anonimowy - może wtedy fabuła byłaby równie dobra ale bardziej w micro skali dzięki czemu bardziej "autentyczna" niż jeden siepacz wpływający w 3 tygodnie na losy kilku krajów a potem całego świata (irytuje, że nie może zabić postaci która na to zasługuje i jest właśnie przed nim niechroniona - można załatwić króla czy jego doradcę a nie idzie wypatroszyć tego kutacha który jest ambasadorem z Nilfgardu, dostaje tylko fangę w ryj i już). Nie mam nic do Geralta, fajna postać ale preferuję RPG które pozwala mi zaprojektować kogoś z kim mogę się utożsamić a nie każe grać - przykładowo - siwowłosym jebaką który w dzieciństwie wpadł chyba do kociołka z viagrą. Tak czy inaczej fani książki się zbuntowali i bohaterem został Geralt. Nie wyszło źle bo gry są dość udane (zwłaszcza dwójka), ale bardzo ciekaw jestem jakby ta gra wyglądała gdyby CD Projekt mógł ją robić po swojemu...


Na koniec - niby czemu nie mam porównywać wiedźmina z mass effectem? przeszedłem obie gry i nie widzę w tym niczego dziwnego. Teraz jak o tym wspomniałeś bliżej Wiedźminowi do ME niż Dragon Age (chociaż z tym ostatnim łączy go na pierwszy rzut oka najważniejsze czyli światy fantasy, ale to tylko skórka - czyli pozory) a to z tego względu, że Wiedźmin jeśli chodzi o walkę (było nie było sedno gry) Wiedźmin jest bardziej zręcznościówką a ME strzelanką czyli też bardzo bazuje na szybkim refleksie, unikaniu ataków własnoręcznie i nie aż tak na tym jak rozwijana jest postać. I muszę dodać, że bardziej bawiły mnie walki w ME niż wiedźminie (łatwo szło się pogubić turlając się dookoła bez przerwy^^) a najbardziej w drugim dragon age'u gdzie są "mechaniczne" jak w jedynce czy starszych klasykach, ale przy tym szalenie żwawe i efektowne i dają mi mega frajdę niezależnie którą z 3 postaci gram.

ocenił(a) grę na 8

Akapit I
W wiedźminie tak grach jak i książkach nie ma dobrych decyzji jest tylko „mniejsze zło” a które jest mniejsze to zależy od punktu widzenia. Widzę że bardzo czepiasz się akcji niebieskich pasów w domu Loredo. Kiedy wspierasz Roche'a atak jest planowany w oparciu o wiedźmina (Mamy Wieśka to przecież tyle co batalion wojska) kiedy stajesz po stronie elfów atak jest planowany baz ciebie więc prawdopodobnie podjęto inne decyzje. Nie zgadzam się, że Loredo nie miał dobrych żołnierzy prawda odziały specjalne były lepsze ale oni zamknęli się w twierdzy (o tym mówi sam Roche) i coś mogło pójść nie tak. Zresztą najwięcej krytyki wojsk komendanta słyszymy od Roche'a a on nienawidzi Loredo i to odbija się na jego opiniach. Kiedy w drugim akcie zapuszczasz się do drugiego obozu\miasta czemu uważasz że niemożność przyłączenia się do drugiej strony uważasz za sztuczne? Jeśli pracujesz dla króla pomogą ci zdjąć klątwę bo to leży w ich interesie ale nie ufają ci zwłaszcza elfy nie zaufają wtedy wiedźminowi w żadnej sytuacji. W odwrotnym przypadku żołnierze króla po prostu strzelają do obcego w obozie. Zresztą skoro tak chcesz porównywać ME do Wiedźminia (choć to błąd i o tym za chwilę) to popatrz, że Shepard też robi wszystko bo nikt inny nie potrafi i to do entej potęgi, cały ME to Shepard ratuje galaktykę.

Akapit II
„Geralt to nie jedyny Wiedźmin na świecie” To prawda w Wiedźminie I poznałeś pozostałych . Wiem co zaraz możesz powiedzieć Letho i wężów nie było w jedynce. Ale oni byli wiedźminami z cesarstwa na Północy była jedna szkoła, szkoła wilka. Gdzieś na świecie były jeszcze dwie kota i gryfa jeśli dobrze pamiętam, ale w całej sadze jest o nich tylko jedna wzmianka w dwóch zdaniach. Opieranie gry na „własnym” Wiedźminie generuje liczne problemy. Najważniejszym jednak jest to że fani nigdy nie wybaczyli wiedźmina bez białego wilka to tak jak gdyby zrobić, hitman bez 47 czy Harrego Pottera bez Harrego Pottera. Masz rację na samym początku tzn. gdy zaczynali twórcy myśleli by wiedźmin był klonem Neverwinter Nights czy Baldur's Gate, ale ten pomysł zarzucono zanim jeszcze zaczęły się właściwe prace nad grą.

Akapit III
Musisz zignorować pozory ME i Wiedźmin są podobnie tylko pozornie. Mają podobny „bohaterocentyrczny” sposób ukazania świata i dynamiczny system walki i tu podobieństwa się kończą (obie gry łączą jeszcze mechanizmy typowe dla RPG ale to mają wszystkie gry gatunku.) ME to bajka o ratowaniu galaktyki gra się łatwo i przyjemnie i niestety gra nie oferuje niemal żadnych wyzwań. Trochę trudniej może być na „szaleńcu” ale na normalnym poziomie trudności grę przechodzisz bez jednego zgonu. Wiedźmin to DOROSŁA gra ME tylko udaje że nią jest (udaje nieźle gra jest świetna) chodzi mi o to że w ME dalej mamy typowy podział na dobre i złe decyzje. Jeśli będziesz dobry to wszystko będzie dobrze. Ba jeśli będziesz zły to też wszystko będzie dobrze trzeba się bardzo postarać by ME coś nie udało. Wiedźmin jest brutalny tu nie ma niebieskiej opcji w dialogach, którą wystarczy kilknąć będzie dobrze. Gdy przyjrzysz się obu grom od środka ignorując pozory zrozumiesz. W końcu inność Wiedźmina przejawia się nawet w tej podobnej walce. Tu jest trudno nie możesz w pojedynkę zdjąć batalionu bez przygotowania i odpowiedniego wykorzystania swoich zdolności. W ME grając adeptem zwykle nie chciało mi się używać biotyki bo po prostu strzelałem. Wiedźmin musi wykorzystać wszystkie swoje umiejętności. I jedno na koniec wszystkie książki opisują wiedźmina jako szermierza Sapkowski opisuje jego dynamiczne pojedynki. Gra też musi być taka w przeciwnym wypadku to nie był by wiedźmin.

użytkownik usunięty
SzaryGrabarz

wiesz, nie chcę się kłócić - zwłaszcza, że znam tylko grę bo jeśli chodzi o literaturę związaną z Wiedźminem to czytałem tylko opowiadanie dodane do jedynki.
Jednak w paru kwestiach pozostanę przy swojej opinii. Geraltocentryczność świata wciąż boli - nie aż tak jak Shepardocentryczność w ME (gdzie bez naszego bohatera nie ma kto rozwozić pizzy, dostarczać poczty, i odpierać inwazji wrogich ras na galaktykę...), ale mimo wszystko. Ja rozumiem, że to wielki bohater z którym liczyć się musi każdy, ale dopóki każda inicjatywa bez jego udziału skazywana jest na niepowodzenie troszkę będzie to dla mnie nienaturalne. przykład niebieskich pasów i Loredo nasuwa mi się najbardziej - nie wiem czy gość był w książkach ale do prawdy w grze nie potrzebny był mi komentarz Roche'a by wiedzieć, że to żałosny zachłanny głupek. Jak Geralt wziąłby macierzyński to przez rok bez niego świat by się zawalił?^^
Choć gra z anonimowym wiedźminem żółtodziobem nie byłaby pewnie tak epicka jak przygody Geralta to i tak chciałbym ją zobaczyć. Mimo wszystko lubię cRPG gdzie można robić swoje nie ratując świata/galaktyki jednocześnie^^ To pewnie w tym tkwiła magia Gothica, człowiek prawie całą grę dbał o swoją postać a nie zabijanie szczurów w piwnicy niedojdom - chociaż wróć, w Gothicu też były misje typu "przynieś mi piwo a dam Ci batonik" ale tam chociaż człowiek był nikim próbującym odnaleźć się w nieprzyjaznym środowisku a nie rycerzem w lśniącej zbroi w trakcie misji ratowania świata przed wielkim złem więc w ogóle mnie to nie raziło.

Co do całego problemu ME kontra Wiedźmin to powiem tak (możliwe, że już to na tym forum zrobiłem) Wiedźmin jest dla mnie lepszą grą niż ME. Lepiej dopracowaną i dojrzalszą. Wygrywa także z Dragon Agem (wolę klimaty fantasy od sci-fi) na tych polach. Grafę pewnie też ma fajniejszą - niby wszystko pięknie. Tylko i tak z takich czy innych względów rozgrywka w wiedźminie (eksploracja, walki) nie dawały mi większej frajdy, przez co po poznaniu obu ścieżek pewnie długo do tej gry nie wrócę. ME i DA różne części przechodziłem po kilka razy - nie dla tego, że próbowałem innych ścieżek i rozwiązań (było w każdej z tych gier kilka momentów w których decyzje były kluczowe i nieodwracalne) przeciwnie wybory zwykle podejmowałem identyczne co poprzednim razem - po prostu samo granie mnie rajcowało. Ba w chwili obecnej zbliżam się do bariery 400 godzin grania dzień w dzień na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy z groszami w głupim Diablo 3 gdzie historia jest czerstwa, scenariusz słaby i w ogóle ciągle człowiek robi to samo (idzie i zabija podobne stworki na różnych poziomach trudności różnymi postaciami) i potrafiło mi się nie znudzić gdy wiedźmina 2odpuściłem sobie gdzieś po 1/7 tego czasu a W1 w ogóle zanim go przeszedłem^^

PS: ja w jedynce ME przebiłem się do końca niemal wyłącznie strzelając (jedyne moce jakie lubiłem to pancerz taktyczny strażnika ewentualnie kamuflaż szpiega) ale w dwójce przy drugim podejściu wziąłem adepta właśnie i żeby nie to, że w paru momentach fabuła wymusza strzelanie w ogóle bym nie nosił broni przy tyłku tak wiele radochy dało mi korzystanie z 3 czy może 4 mocy na krzyż^^

ocenił(a) grę na 8

Nie ma mowy byśmy się kłócili bo przecież nie ma o co. Oboje daliśmy grze wysoką ocenę i oboje uważamy ją za dobrą grę. Rozumiem, że nie jesteś fanem wiedźminów tak jak ja i to całkiem zrozumiałe. Ja Wiedźmina 1 i 2 przechodziłem wielokrotnie za każdym razem mając z tego frajdę. Tak samo jak ME 1, 2, 3 i DA:O. Jeśli ty nie miałeś takich odczuć to tylko znaczy że ten podgatunek RPG nie jest dla ciebie tak atrakcyjny jak inne.

Ciekawe, że wspomniałeś Gothica. Mnie Wiedźmin bardzo go przypomina: Dynamiczna walka, mroczny świat fantasy, ciekawi bohaterowie, wysoki poziom trudności. Kiedy w gothicu na początku szło się do lasu najprawdopodobniej się z niego nie wychodziło. W wiedźminie jest tak samo idąc do lasu w Akcie I naprawdę się bałem śmierci bohatera.

ME vs Wiedźmin dla mnie nie istnieje, tak samo jak ME vs Gothic i Wiedźmin vs Skyrim te gry to inne podgatunki RPG i porównywanie ich nie jest w porządku. Wszystkie te gry są świetne na swoich polach i nie ma co ich ze sobą porównywać. Gwiezdnych wojen nie porównuje się do Pieśni Lodu i Ognia a tych nie porównuje się do Harrego Pottera.

użytkownik usunięty
SzaryGrabarz

skyrima jeszcze nie widziałem - nie podejmuję się oceny , ale obawiam się, że to powtórka z Obliviona - który z kolei powielał Morrowina (ostatnią grę w tej serii która była bardzo dobra - jak na swoje czasy bo choć dawniej robiła wrażenie szybko się starzała i do Gothica1 nie ma startu)
cRPG nawet jeśli dzieli się na podgadunki nie widzę powodu by nie porównywać zwłaszcza te które mimo wszystko dużo łączy (przykładowo Baldurek z DA1 może być porównany spokojnie ale już z Mass Effectami czy Wiedźminem 2 niezupełnie bo to już zupełnie inny system rozgrywki).

Co do Wiedźmina fanem może faktycznie nie jestem. Dwójka pozostanie jedną z moich ulubionych gier (chociaż raczej tych do których nie wracam za często^^) jedynka mnie oczarowała ale jakaś nudna się szybko robiła... jakoś nie ciągnęło mnie do biegania po wyzimie i okolicznych bagnach i to mimo, że fabuła autentycznie mnie wkręciła. Niestety rozgrywka odrzucała^^
Żałuję, że nigdy nie czytałem książek Sapkowskiego, pewnie było by prościej gry ogarnąć.

A tak jeszcze apropos Gothica - ma tylu wrogów co fanów (w Polsce, na świecie pewnie mało kto o nim słyszał) - dla mnie osobiście jest genialny choć grafę miał nieszczególną a mechanikę toporną. I właśnie to mnie dziwi. Mimo tej kaprawej mechaniki poznawanie świata, bieganie z punktu a do punktu b, walki - wszystko to dawało mi dużo frajdy w Gothicu 1-2. Walka i poruszanie się w Wiedźminie 2 jest dużo lepiej rozwiązane technicznie. Więc czemu rozprawianie się z nekkerami czy edriagami (czy jak im tam?^^) a także ludzkimi przeciwnikami nie dało mi ani połowy frajdy jaką czerpałem z pierwszych ryzykownych pojedynków z wilkami czy późniejszych z Orkami - także szermierka z ludźmi była dla mnie zabawniejsza (nie korzystałem z myszki, a widziałem jakie wywijańce ludzie robili w pełnym biegu z jej pomocą - ja walczyłem z miejsca prostym systemem bloku i ciosów z góry i z boków a każdy nawet najmniej istotny pojedynek "czułem" i dawał mi dużo radochy^^ Zresztą samo bieganie po mieście czy po lasach - w Wiedźminie robiłem to bo musiałem, ale w Gothicu często nie musiałem ale dla samej przyjemności zwiedzania krążyłem po niezbadanych dotąd okolicach zbierając ziółka i tłukąc drapieżniki^^

ocenił(a) grę na 8

Oczywiście że wiele osób porównuje te gry według mnie jest to po prostu dla tych produkcji krzywdzące. Jak kwadrat z rąbem. Ma cztery kąty? Ma. Cztery boki? Ma. Jest figurą? Jest . Ale są inne i nie ma co porównywać. Masz racje Baldur i DA:O to ten sam podgatunek i można je porównać, do kupy dorzuć jeszcze Neverwinter 1 i 2 KotOR 1 i 2 to ten sam gatunek ( a nie licząc DA:O nawet ta sama mechanika d20) ME i Wiedźmin 2 stworzyli własne pod gatunki. ME mogę porównywać 1 z 2, 2 z 3 itp. Wtedy mogę być uczciwy w tym porównaniu. Wiedźmina 2 nie powinno się nawet porównać z 1 bo zbyt mało mają wspólnego (tylko świat i bohatera) Twoje odczucia Gothic vs Wiedźmin to kwestia gustu a o nim się nie dyskutuje.
A tak na marginesie z całego serca polecam ci opowiadania i sagę wiedźmińską. Opowiadania zostały nawet nagrane w formie słuchowisk i jeśli nie masz ochoty czytać to posłuchaj. Można się uśmiechnąć bo Geralt mówi tam głosem Roche'a tzn Krzysztof Banaszyk.