Nie wiem czy ktoś jeszcze zrobił tak jak ja, czyli zagrał najpierw w Obliviona, a później w Morrowinda. Muszę przyznać, że w takim ułożeniu Morrowind wypada bardzo słabo. Widać ogromne podobieństwo tych części TES, ale wydaje, mi się, że w Oblivionie poprawiono wszystkie błędy Morrowinda i znakomicie go polepszono. Nie mogę się za nic odnaleźć w Morrowindzie. Mimo wszystko sądzę, że gdybym w 2002 roku zagrał w Morrowinda, byłbym zachwycony bo gra jest bardzo dobra, ale tak jak mówiłem na początku, nie może konkurować ze starszą siostrą.
Ktoś jeszcze ma podobne odczucia?
Ja mam takie odczucia, że Morrowind to porządna gra z zajebistym klimatem, a Oblivion to szajs dla amerykańskich debili.
Nie no, jest różnica. W "Gothicku" machasz i nie trafiasz.
Oblivion to strasznie biedna siostra Morrowinda. 8 razy krótszy czas gry, liczba klanów mniejsza od 20 bodaj, obszar gry mniejszy i monotonniejszy nawet od jednego miasta z Morrowind (Vivek się bodaj nazywało). Na dodatek niewidzialne ściany, totalna porażka.
Jaki znowu 8 razy krótszy czas gry oO
spędziłem w oblivionie około 160 godzin i zrobiłem mniej więcej 70% questów. To jest krótki czas gry!!!???
Obszar gry mniejszy? Bzdura. Obszar oblivionu (bez dodatków) stanowi ok. 130% obszaru morrowinda (z dodatkami), każdy fan ci poda odpowiedź zbliżoną do tej. Monotonia? Co chwilę trafia się przecież na ruiny, jaskinie, obozowiska bandytów, kaplice deadr, portale oblivionu, wszystko najeżone pułapkami, stworami i cennymi łupami, poza tym masa mniejszych hrabstw, farm itp. Questy rewelka, gildia magów i skrytobójców- czapki z głów. Główny wątek- fabularnie denny, ale to już bolączka serii, w Morrowindzie był tak samo zły.
Morrowind to klasyk i kocham ten tytuł, ale oblivion jest o wiele lepszy. Fanboje morka gonna hate, krytykując go za mniejszy rpgowy hardcore niż ten w morrowindzie, ale dla mnie to akurat plus, bo przynajmniej jest realistyczniej.
Z kolei oblivion wysiada przy skyrimie : ]
Ja zrobiłem wszystko w 90h (zajęło mi to miesiąc), i tak, to jest krótki czas gry jak na Elder Scrolls. W Morrowinda grałem 8 miesięcy a nie odkryłem wszystkiego (choćby wampirów, lol).
Ani trochę nie czułem tych 30% więcej. Może to i prawda, ale odczucia były inne. Monotonia - może i przesadziłem, bo masz rację, jednak ile z tych miejscówek zapamiętasz? Ja dwie nawiedzone wioski oraz więżę na stolicy. W Morrowindzie każde miasto pamiętam, każdy rejon. Burze piaskowe, rozkład ulic w miastach, plażę na wschodzie, te pokręcone domki, wielopiętrową stolicę, kulty, łaziki, akcenty mieszkańców, wszystko. Góra i jej legenda, autentycznie się obawiałem tam wchodzić - żaden element Obliviona nie wywołuje takich emocji. Idziesz gdzie chcesz, wszystko wywołuje takie same - nijakie - emocje. Patrząc na to w ten sposób: Oblivion jest monotonny. A te bramy Oblivionu to w ogóle porażka, ilekroć taką znajdywałem to myślałem tylko "e, jeszcze jedna, nieeee". Nie chciałem ich kończyć, zrobiłem tylko te z fabuły.
Zresztą, jakie cenne łupy w Oblivionie? W Morrowindzie to do dziś pamiętam, gdzie były najlepsze buty, miesz, rękawice itd. Nie pamiętam, by jakakolwiek broń w Oblivionie się wyróżniała.
Miejscówek pamiętam bardzo wiele! Początkowe więzienie, do którego później wróciłem jako niewidzialny skrytobójca, , płonący, ogarnięty chaosem Kvatch, przepiękną fortecę "ostrzy" na północy Brumy (w śnieżnej scenerii), dziwaczny raj, krwawą arenę i jej przepełnione czarnym humorem podziemia, wioskę niewidzialnych ludzi, niesamowicie klimatyczny klasztor ślepych mnichów (w którym wykonujemy misję dla gildii złodziei), rewelacyjną podziemną gildię skrytobójców, wnętrze obrazu, w którym ratujemy uwięzionego w nim malarza, poza tym wszystkie miasta różniły się od siebie, każde było zupełnie inne architektonicznie
Co do unikalnego ekwipunku: imperial dragon armor, twoja własna laska magiczna, wspaniałe itemy, które dostawało się po perfekcyjnych zabójstwach w gildii skrytobójców, niezniszczalny wytrych, dająca podwójną osobowość maska szarego lisa, gwiazda azury, tarcza zaklęciołamacz (czy jakoś tak, najlepsza tarcza w grze), najszybszy koń od gildii skrytobójców, wabbajack, cała długa lista itemów, które można było zdobyć wykonując deadryczne misje.
Jednak zgadzam się, że wymiar oblivionu po drugich, trzecich odwiedzinach zaczynał bardzo nużyć.
Śmieszne jest to, że bardzo dużo ludzi na tym forum przyznaje, że wyłączyli obliviona po 1-2 godzinach. No akurat pierwsze godziny w Morrowindzie, te to dopiero dają tragiczne odczucia. Żeby gra zaczęła się podobać, trzeba było spędzić przy niej trochę czasu, czy nikt już tego nie pamięta?
Też je pamiętam, ale nie wywołują u mnie żadnych wspomnień. Mam po prostu dobrą pamięć.;p
Przedmiotów nie kojarzę ;-) A czasy wejścia w grę chyba minęły, kiedyś 5h poznawało się podstawy, dziś 5h przechodzi się grę ^^. Chociaż jeśli gra ma mocne otwarcie (jak to miało Saints Row 3) to też dobrze, prawda? :)
W sumie, to sporo czasu Ci zajęło, żeby przygotować ripostę dla Garreta (właściwie prawie rok) ;). I wcale nie jest cyt. "śmieszne to, że bardzo dużo ludzi na tym forum przyznaje, że wyłączyli obliviona po 1-2 godzinach". Po prostu niektórym z nas się nie podobał Oblivion :). Właśnie pierwsze godziny w Morrku miały tak dobry klimat jak np. Fallout albo BG, tudzież pierwszy Gothic.
Mnie osobiście Morrowind bardzo odrzucił przy pierwszych godzinach gry. Strasznie nieintuicyjny, nieprzyjazny interface, bardzo brzydki system walki, nawałnica skilli, atrybutów, znaków zodiaku i do tego bohater jest żałośnie słaby, a porusza się z prędkością 5 km/h bez opcji sprintu, do tego nie można się opętać od diablo irytujących krzykaczy. To ma być zachęcające? Nikt mi nie wmówi, że to świetny sposób na wprowadzenie gracza w grę i znam całą masę osób, które właśnie przez te pierwsze godziny nie dało szansy Morrowindowi. Żeby to polubić, musiałem spędzić przy niej jakichś ładnych parę godzin. I to miałem na myśli, pisząc te słowa. Że należy dać szansę i nie odbijać się od negatywnych jednogodzinnych wrażeń.
Przejrzałeś mnie, przez cały rok, dzień w dzień sumiennie wstawałem rano i opracowywałem strategię napisania riposty dla Garreta, cóż za wstyd.
Grałem dużo w Morrowinda i grałem dużo w Obliviona, i dla mnie ten drugi wygrywa z jednego powodu. To, co najbardziej drażniło mnie w tym pierwszym a stanowi dla mnie największą zaletę drugiego, to żywy świat. NPCe, które żyją swoim własnym życiem, mają własne prace, własne rozkłady dnia, polują, kradną, walczą, roznoszą gazety, rządzą, ćwiczą zaklęcia, mają przyjaciół i wrogów, dla mnie to jest to! Prawdziwy świat zamiast stojących w jednym miejscu statycznych NPC, to jak dla mnie wzmacnia iluzję, że moje działania w grze mają jakiś sens.
Ku mojemu ubolewaniu świat w Skyrimie pod tym względem nie dorównuje Obkovi.
Ja nie rozumiem szczególnie tego: "śmieszne jest to, że bardzo dużo ludzi na tym forum przyznaje, że wyłączyli obliviona po 1-2 godzinach." Skoro przyznają, że im nie podpasowało tzn. że faktycznie im nie podobał się styl rozgrywki "Obka" (mnie również - daruj, ale do dawnego Elder Scrolls czyli Daggerfalla i Morrowinda to Oblivionowi jest daleko) - cytując Ciebie "to miałem na myśli, pisząc te słowa".
Pewnie mamy inne postrzeganie cRPG. Mi zależy na dobrej fabule (bo w końcu na tym polega RPG racja ?), gdzie w Obku to była nuda jak flaki z olejem, główny wątek fabularny był porażką - Bethesda dała odbytu na całej linii i to był właśnie główny powód dlaczego fani Fallouta obawiali się o jakość Fallouta 3 (po plajcie Interplay Bethesda przejęła prawa do kontynuacji gry). Całe szczęście, że wyszło przyzwoicie.
No weź mnie nie rozśmieszaj. Jeżeli zależy ci przede wszystkim na dobrej fabule, to TESy są ostatnią pozycją po jaką powinieneś sięgnąć. Fabularnie seria prezentuje absolutne dno, od Daggerfalla po Skyrima. Co do wyłączania po 1-2 godzin, to już tłumaczyłem co miałem na myśli, w poście odnośnie którego odpowiedziałeś. Mogę powtórzyć: "należy dać szansę i nie odbijać się od negatywnych jednogodzinnych wrażeń", bo gdyby ludzie wyłączali morka po beznadziejnej pierwszej godzinie gameplaya (gameplayu?) to nikt nie przekonałby się jak dobry w rzeczywistości był.
Cóż, skoro jak piszesz że "rozśmieszam cię" to niestety nie mamy dalej o czym pisać bo nadal nie rozumiesz że skoro ktoś pisze (powtórzę tekst sprzed roku - jak widać wolno przyswajasz wypowiedzi :) - "początkowy zachwyt grafiką i światem, ale tak po 1-2h nudzi i musiałem wyłączyć ") - czy teraz już zrozumiałeś czy mam jakoś obrazkowo wytłumaczyć ;) ?
Skoro ktoś pisze, że nie odpowiada mu konwencja Obliviona po 2 godzinach gry tzn. że nie odpowiada i nikt przy zdrowych zmysłach nie wyda ciężko zarobionej kasy po to żeby kontynuować tą "pseudo-RPG" podróż. Gracz kupi grę wtedy kiedy wciąga go do reszty, a nie jak Oblivion - gdy odrzuca i nudzi po godzinie.
Nie bierz tak bardzo do siebie wszystkiego, co czytasz w internecie, wszak to jak tabliczka z napisem: "mam kompleksy".
No i ok, skończmy tę dyskusję, nie widzę przeciwwskazań.
Już nie przesadzaj ;). W żadnym wypadku nie odbieram wypowiedzi na forum osobiście. Mam po prostu inną opinię na temat gry niż ty. Ty lubisz Obliviona - OK.
HAHAHAHA lothar, co za żal, patrz na co właśnie trafiłem
"A żeby coś powiedzieć o grze i wyrobić sobie o niej opinię (a już szczególnie dotyczy to cRPG, które z reguły są bardzo rozbudowane), trzeba jej poświecić trochę czasu."- TWOJE SŁOWA
Możliwe, że gdzieś, kiedyś tak napisałem nt. jakiejś gry która mi się podobała (chociaż nie pamiętam o której - jak możesz daj link). Tylko, że to nie ma nic wspólnego z tematem o którym tu piszemy ;).
Edit: OK już widzę o którą wypowiedź chodzi.
Wszystko ładnie, pięknie ale podałeś wypowiedź wyrwaną z kontekstu, dalej pisałem coś w rodzaju: "jeśli tytuł nie spełnia moich oczekiwań to po prostu nie gram dalej - sprzedaję/kasuję". Czyli mniej więcej to samo co pisałem w tym wątku ;).
Problem polega na tym, że ta "negatywna" godzina w Morku wg Ciebie jak dla mnie była przyjemna, z kolei "obcowanie" ze światem w Oblivionie było zwykłą katorgą - nie odnalazłem się w tym świecie.
To jak już cię "rozmieszam", to napisz o jakims klasycznym rpg w ktore grales hmmm ? Najlepiej papierowym rpg z którym miałeś do czynienia.
Wystarczy przejrzeć chociażby i to forum, żeby przekonać się, że więcej osób identyfikuje się z moim punktem postrzegania pierwszych godzin Morka. Odbili się od tej gry, z kilku powodów, że tak siebie zacytuję: "strasznie nieintuicyjny, nieprzyjazny interface, bardzo brzydki system walki, nawałnica skilli, atrybutów, znaków zodiaku i do tego bohater jest żałośnie słaby, a porusza się z prędkością 5 km/h bez opcji sprintu, do tego nie można się opętać od diablo irytujących krzykaczy".
Papierowe jedynie DnD, ale nie byłem tego jakimś wielkim fanem, próbowałem się jeszcze wciągnąć w jakiś Star Warsowy produkt DnD-podobny, ale to nie moja para butów po prostu. Wolę cRPG, chrono trigger, baldury, tormenta, swkotor, ff7 i parę innych, gorszych, ale wciąż dobrych tytułów: NWN, Jade Empire, Fable, Vampire the Masquarade.
I to, że tobie się podobała pierwsza godzina nie jest żadnym problemem (?) i nie wiem, dlaczego cokolwiek miałoby od tego zależeć.
"Wystarczy przejrzeć chociażby i to forum, żeby przekonać się, że więcej osób identyfikuje się z moim punktem postrzegania pierwszych godzin Morka." Tak samo jak wiele jest negatywnych opinii nt. Obka (a może i nawet więcej, z tego co pamiętam przeglądając liczne wypowiedzi na forach o grach w sieci).
"(...) i nie wiem, dlaczego cokolwiek miałoby od tego zależeć." - ależ nic. Tak jak pisałem już wielokrotnie - wyrażam swoją opinię na temat gry.
A no i właśnie w Morrku miałem dużo lepszą fabułę niż w Oblivionie gdzie po prostu się nudziłem.
No spoko, zakładając, że Bethesda nie wynajęła żadnego profesjonalnego scenarzysty do napisania Morrowinda, i było to widać na każdym kroku i naprawdę nie ogarniam, jak można to uważać za zaletę.
Twórcy sami wymyślili historię (bardzo ubogą i trochę nawet żenującą) i wynajęli AMATORÓW niemających prawie nic wspólnego z pisaniem, żeby ją dla nich napisali.
No ja sobie nie przypominam żeby w innych crpg-ach profesjonalny scenarzysta pisał wątki fabuły ;) (no może z wyjątkiem baldurów - tu faktycznie był chyba jakiś profesjonalny autor, zresztą tu już sama baza świata D&D sporo dała). Np. Gothic 1 - fabuła była bardzo ciekawa, jednak pisana przez jak to określiłeś "amatorów".
Jak na tamte czasy to Morrowind byl czyms niesamowitym. Katowałem ją tak długo, aż zrobilem co sie tylko dało. Obliviona wyłączyłem po jakiejś godzinie, niestety nie urzekł mnie.
No ja mam podobne odczucia. Oblivion - początkowy zachwyt grafiką i światem, ale tak po 1-2h nudzi i musiałem wyłączyć ;P
Co innego Morrowind - wciąga i do tego ten klimat :).
Heh, mam prawie identycznie ;] Obliczyłem, że nad Morrowindem i edytorem spędziłem kilka tysięcy godzin (wtedy jeszcze nie miałem X-Fire, który w miarę dokładnie zlicza), a Obliviona grałem ok. 120h, przy czym można z tego odjąć ze 20h, jakie poszło na nocne levelowanie umiejętności (np. non-stop wciskający się klawisz użycia czaru).
Przy dłuższym obcowaniu z Oblivionem bardzo, bardzo zirytowało mnie nierzeczywiste levelowanie wrogów. Komiczna sytuacja - czyszczę świątynię, wychodzę, jest noc. Idę się przespać (mod z przenośnym łóżkiem) na wyspie obok. Gdy budzę się rano - dostaję level. Dodatkowo, o zgrozo, nowy zestaw wrogów sobie stoi jakby nigdy nic, tym razem mają trochę lepsze pancerze... Bardzo niszczy to klimat - jak można uwierzyć w tę "wspaniałą AI", gdy ludzie pojawiają się znikąd? Błee...
Co do Morrowinda - może się skuszę z tym multimodem Morrowind Overhaul. Jak ostatnio próbowałem zagrać, to odechciewało mi się z prostej przyczyny - praktycznie wszystko w tej grze znam i niewiele więcej ma mi do zaoferowania ;/ Kiedyś miałem postać kosmicznie wykoksowaną i odechciewa mi się ponownie przechodzić to wszystko. Dlatego czekam na Skyrim ;]
Btw. może "Zagrajmy w Morrowind" zrobię - wtedy chyba by mi się ponownie zachciało, z Overhaulem czy bez ;]
"Przy dłuższym obcowaniu z Oblivionem bardzo, bardzo zirytowało mnie nierzeczywiste levelowanie wrogów. Komiczna sytuacja - czyszczę świątynię, wychodzę, jest noc. Idę się przespać (mod z przenośnym łóżkiem) na wyspie obok. Gdy budzę się rano - dostaję level. Dodatkowo, o zgrozo, nowy zestaw wrogów sobie stoi jakby nigdy nic, tym razem mają trochę lepsze pancerze... Bardzo niszczy to klimat - jak można uwierzyć w tę "wspaniałą AI", gdy ludzie pojawiają się znikąd? Błee..." - są na to mody : p
Istnieje gigantyczna różnica między światem tworzonym pod level scaling, a światem nie tworzonym pod niego. W tym drugim przypadku mamy rejony, gdzie są naturalnie lepsze stwory. Mod stworzy rejony na istniejącym świecie, a powinno być inaczej - powinny być tworzone jednocześnie, wtedy wszystko jest spójne, logiczne i konsekwentne.
Jednakże superdopracowany mod może być świetnym środkiem pośrednim, to prawda.
wszystko byłoby spójne i konsekwentne przede wszystkim pod warunkiem, że nie korzystałbyś z tego modu : p level scalling nie był robiony pod niego, czyż nie?
Gra była projektowana pod level scaling, więc mod jedynie wyrzucający go to o wiele za mało do spójnej rozgrywki. Jednakże jest to rzecz warta wypróbowania.
nie rozumiesz : p mówię o tym, że zacząłeś odczuwać niespójność i niekonsekwencję świata dopiero PO użyciu modu z PRZENOŚNYM łóżkiem. A programiści nie tworzyli świata z level scallingiem z myślą, że będziesz go używał. O tym mówię.
Mod wyrzucający level scalling to niezbędnik do obliviona, tak w ogóle. Levelujące z graczem ogry to absurd. Gdy gracz ma >50 level, ubicie takiego zajmuje ze 3 razy więcej czasu niż zajmowało na levelu powiedzmy 20
W Morrowind grałem miesiącami i wracałem do tej gry. Zawsze miałem z tego frajdę. Do Obliviona podchodziłem 2 może 3 razy i za każdym razem dość szybko usuwałem ją z dysku. Tak więc jak dla mnie Morrowind górą, ale to oczywiście rzecz gustu.
Wystarczy porównać fabułę, która w Morrowind, jest niesamowita, a w Oblivionie... cóż :P Shivering Isles ratuje Obliviona, poza tym do Oblivion odstaje od Morrowinda i to bardzo. Nawet graficznie - wg. mnie za dużo cukru jest w Oblivionie (wiem wiem, inny świat, kontynent). Poza tym w Morku jest takie magidzne miejsce, którego się boisz - Czerwona Góra. Pójdziesz tam raz na 15 lvl i dłuuugo nie wrócisz, a każdy quest z nią związany będzie silnie nałądowany emocjami :)
PS Morka zrobiłem kilknaście razy, z dodatkami, sam modowałem, znam ten świat na wylot a i tak ze dwa razy w roku muszę go rpzejść :)
"Nie mogę się za nic odnaleźć w Morrowindzie." - No wiesz, to jest właśnie moim zdaniem wielka zaleta Morrowinda :p Nie jesteś prowadzony wszędzie za palec tak jak w Oblivionie, nie ma fast travel itd., człowiek uczy sobie radzić samemu. Piękne. Oblivion jest niestety krokiem w złym kierunku - mniejszy świat, mniej umiejętności, mniej fabuły, questów, broni, przedmiotów, postaci, wszystkiego, ku*wa, mniej! Do tego "cukrowatość" świata, grafiki, inny klimat, dialogi, które zostały nagrane przez co są o wieeeeeeeeele krótsze (jeśli byłyby tak obszerne jak w Morrowindzie to sama gra zajęłaby pewnie kilkanaście płyt dvd :P) i level scalling :( Oczekiwałem więcej, choć to wciąż wspaniała gra.
Dlaczego gramy ? Bo gry wciągają, a nie dlatego że mają supergrafikę czy opcję siadania.
Oblivion od pierwszej chwili mnie nie wciągnął. Może chwilami. Wszystko jet tak monotonne, że nawet tej wychwalanej grafiki nie dostrzegłem. Wrażenie wizualne kompletnie niszczy nieczytalne i jak sprzed pierwszego Warcrafta okno ekwipunku, umiejętności itp.
Wiedziałem, że będę rozczarowany, ale nie zirytowany!
Na samym początku, gdy zobaczyłem te wszystkie opcje twarzy, miałem wrażenie, że to jakaś drwina z gracza. RPG jest po to, żeby przeżywać przygody, a nie modelować usta co do milimetra! Pedał to robił czy jak? Czy może to gra dla pedałów? W TESIII było do każdej rasy po kilka ładnych twarzy i włosów i to wystarczyło.
Albo siadanie czy rozmowy z NPC-ami. Gramy, by być w akcji, a nie tracić czas na siadanie czy słuchać sztywnych gadek!
Okna ekwipunku, umiejętności itp. w Morrowindzie otwieraliśmy jednym kliknięciem, były ciekawe i estetyczne. W TES IV są jakby z bardzo starej gry, trzeba otwierać tabem i wyszukiwać.
O beznadziejnej monotonii Cesarskiego Miasta nie wspomnę. Otwieranie wytrychem równiez jak z jakiejś gry z pegasusa dla debili. Po co to?????
Wygląd npc-ów - w Morrku Mroczne Elfy były naprawdę mroczne, Leśne zwinne i szybkie, Ludzie ludzcy(w wadach i zaletach), Zwierzoludzie zwierzęcy. W Oblivionie wszyscy są gumowi!
Chodzić nie ma dokąd. W TES III często martwiła mnie szalona upiorność daedrycznych kaplic czy jaskiń Szóstego Rodu, ale one były straszne naprawdę, a ayleidzkie ruiny wyglądają tandetnie i podobnie. O fortach nie wspomnę.
Podobnie jest z zabudową Cyrrodil. Skopiowane bez wyobraźni ze średniowiecznej Europy, podczas gdy większość budowli z TES III nie przypominała niczego z naszego świata.
Rozmowy z NPC-ami odbierają im całą tajemniczość, jaką posiadały w Morrku, gdzie czytaliśmy. Okno handlu do niczego. Wskaźniki na mapie również nie dają szans na ciekawe poznawanie świata.
Idiotyczny system błyskawicznych podróży z równie inteligentną opcją niemożności podróżowania z przepełnionym ekwipunkiem bądź wrogiem w pobliżu. W TES III Interwencja przydawała się najbardziej właśnie w takich sytuacjach.
Konie... nic wielkiego.
Z maleńkim Cyrrodil o klimacie umiarkowanym graniczą pustynna Elsweyr, zimniejszy od Solhsteim Skyrim oraz Czarne Mokradła. Bez komentarza.
Jedynym, co można nazwać ulepszeniem w stosunku do TES III jest autozapis przy przechodzniu przez drzwi.
Muzyka w porównaniu z bardzo kunsztowną z Morrowinda niczym nie zachwyca.
Jedynym ciekawym potworem jest troll, gdyby rzeczywiście występował na świecie, pewnie by wyglądał jak w grze.
Po długim namyśle nie znalazłem przeciwwskazań i odinstalowałem.
Hm. Monotonność to jedna z wad wymienianych przez przeciwników Morrowinda, więc w Oblivionie nie specjalnie mi przeszkadzała i nie odczuwałem jej nieustannie. Z oknem ekwipunku jest akurat taki problem, że miało sprawdzać się na konsolach, przez co używanie go za pomocą myszy i klawiatury jest nieprzyjemne. Powinno się robić takie elementy oddzielnie dla pc i dla konsol.
Jeśli chodzi o opcje modyfikacji twarzy to przyznam, że też byłem zaskoczony, ale pozytywnie. Lubię gdy mogę swoją postać wykreować dokładnie tak jak chcę. Jeśli komuś się to nie podoba i nie chce marnować swojego czasu na dokładne ustawienie kształtu twarzy to po prostu wybiera którąś z losowo generowanych i tyle. Nie widzę w tym żadnego problemu.
"Gramy, by być w akcji, a nie tracić czas na siadanie czy słuchać sztywnych gadek! " - W grach akcji może i owszem, ale w RPG ważniejsze od samej akcji powinny być dialogi, więc nie można powiedzieć, że są one tylko marnowaniem czasu. A siadać nikt nikomu nie każe w tej grze.
Cesarskie Miasto chyba z założenia miało być monotonne, wiesz harmonia, symetria itp.
Co do mini gry związanej z otwieraniem zamków mam mieszane uczucia - z jednej strony trochę wkurza, ale z drugiej jest jakimś urozmaiceniem. Prędzej czepiałbym się rozwiązania z Morrowinda, w którym stało się przed kufrem, marnując kolejne wytrychy, i patrząc na komunikaty, oznajmiające o niepowodzeniu bądź sukcesie.
W kwestii wyglądu postaci masz sporo racji, cechy szczególne ras nie zostały dostatecznie dobrze zarysowane, modele są zbyt sztuczne, choć plusem Obliviona w tej kwestii jest system edycji twarzy, dzięki któremu niemal każda napotkana przez gracza postać wygląda inaczej.
Mówiąc szczerze pod względem architektonicznym miasta w Oblivionie przypadły mi do gustu, podobnie jak w Morrowindzie - każde utrzymane było w jednolitym, charakterystycznym tylko dla siebie stylu. Umiejscowienie akcji gry w Cyrodill wymusiło znaczne ograniczenie udziwnień, co poskutkowało właśnie tym dość przeciętnym wizerunkiem miast i całej krainy. Cesarstwo już wcześniej opisywane było w sposób przypominający bardziej realne średniowiecze niż czystą, Morrowindową fantastykę.
Jeśli chodzi o system szybkiego podróżowania to jestem mu przeciwny, uważam, że odbiera na prawdę sporo zabawy. Podróże pomiędzy miastami np. przy pomocy łazików, czy teleportacji było genialnym rozwiązaniem. Szkoda, że postanowiono je porzucić. nie zgadzam się jednak z twoim twierdzeniem, że niemożność podróżowania gdy w pobliżu są wrogowie jest bez sensu. Owszem, bywa to frustrujące, ale gdyby było inaczej to dzięki systemowi szybkich podróży można by bez żadnych konsekwencji wydostawać się z każdej opresji, co tylko zepsułoby zabawę i zbytnio uprościło rozgrywkę.
Co do sąsiedztwa krain - geografia uniwersum The Elder Scrolls została określona już bardzo dawno temu i teraz twórcy niewiele pod tym względem mogli zmienić. Sądzę jedynie, że Cyrodill powinno być kilkukrotnie większe, bo w porównaniu z Vvanderfell wypada bardzo blado. Tak pod względem rozległości przestrzeni jak i jej zagospodarowania.
Z tego co pamiętam to muzyka do obu części została skomponowana przez tą samą osobę i szczerze mówiąc w obu przypadkach zrobiła na mnie ogromne wrażenie (utwór odtwarzany podczas nocnych wędrówek po Ceserskim Mieście wciąż gra mi w głowie). Pod tym względem, imho, jest znakomicie i w Oblivionie i w Morrowindzie. Sprawdza się świetnie i buduje wyjątkowy klimat.
Skoro już do klimatu doszedłem to powiem tylko, że silnie odczuwa się go w obydwu produkcjach, lecz w obu jest on całkowicie różny. Nie powinno się więc Morrowinda i Obliviona porównywać pod tym względem, ale mogę powiedzieć, że moim subiektywnym zdaniem atmosfera Morrowinda jest bardziej interesująca i lepiej zbudowana.
Sądzę, że do gry podszedłeś nazbyt krytycznie i wręcz doszukiwałeś się dziuryw całym całkowicie pomijając kilka niewątpliwych zalet Obliviona. M. in.
Dość dobrze (jak na owe czasy) odwzorowana mimika twarzy. Emocje towarzyszące wypowiadanym kwestiom są łatwo widoczne. Mi się to spodobało. Grafika, która mimo swojego przelukrowanego stylu potrafi od czasu do czasu na prawdę zachwycić. No i oczywiście poprawione główne bolączki Morrowinda:
Często narzekano, że Vvanderfell jest zbyt statyczne, mało ożywione. Jest to całkowita prawda. Cyrodill jest o wiele bardziej żywe - ludzie przemieszczają się, śpią, rozmawiają i zajmują się różnymi czynnościami, sprawia to o niebo lepsze wrażenie.
Po drugie - Bardzo mało dynamiczny system walki z części trzeciej, który jest po prostu nijaki, wieje nudą. Ze wszystkich wad Morrowinda to ta najbardziej odpycha od gry. Sam przy pierwszym kontakcie odbiłem się właśnie przez machanie mieczem i oglądanie w nieskończoność komunikatu, informującego o chybieniu. W Oblivionie został ten element rozwiązany o wiele lepiej moim zdaniem. Jest więcej dynamiki, którą akcentują również szybkie ruchy kamery gdy atakujemy, bądź jesteśmy trafieni. Przy każdym poprawnym uderzeniu broń sięga celu, od umiejętności zależy tylko to ile za da przy tym obrażeń. Nikt nam nie wmawia, że przez dziesięć minut walki ani razu nie trafiliśmy wroga.
Jest też kilka trochę drobniejszych, ale też nie pozostających bez znaczenia usprawnień, m. in.
Dodatkowe umiejętności wraz ze zwiększaniem poziomu wyszkolenia w danej dziedzinie - np. Możliwość skakania po wodzie po zwiększeniu akrobatyki do maksimum. Możliwość przybliżenia przy strzelaniu z łuku, dodatkowe ciosy, mogące np. rozbroić lub sparaliżować przeciwnika.
Możliwość kupna mieszkań zaliczę zdecydowanie na plus.
Ciekawie i realnie zaprojektowane pułapki też są ciekawe, choć nie mają wielkiego wpływu na rozrywkę.
Twoja ocena była zbyt surowa, spójrz na grę trochę spokojniej i bardziej obiektywnie.
Wyjaśniam na wszelki wypadek na koniec, że sam uważam iż Morrowind jest zdecydowanie lepszy od Obliviona, co jednak nie zmienia faktu, że Oblivion to też świetna, wciągająca i w miarę dopracowana gra.
Dziękuję za uwagę. Pozdrawiam.
Co za długa i głęboka odpowiedź. Jestem pod wrażeniem, ale swojego zdania nie zmienię, a nawet je zradykalizuję. Wyznaję pogląd, że lepiej być szczerze stronniczym, niż udawać obiektywnego.
Sam napisałeś: " grach akcji może i owszem, ale w RPG ważniejsze od samej akcji powinny być dialogi, więc nie można powiedzieć, że są one tylko marnowaniem czasu"
Chodziło mi o samą formę rozmów - w TES III były to rozmowy tekstowe, tajemnicze i ciekawe(choć nie zawsze chciało się tyle czytać) a w Obku mamy wielką gumową gadającą głowę na cały ekran(denerwujące).
A próbowałeś z łuku strzelać w Obku? Żałosne.
Miało być trochę krócej, ale nie wyszło.
Zarówno w Morrowindzie jak w Oblivionie byłem skrytobójcą, więc łuku używałem dużo i w obu było jako-tako. Inna sprawa, że zawsze lubiłem postacie ciche, skradanie się itd. W tej kwestii Oblivion również jest doskonalszy, a to nie tylko z racji użycia doskonalszej technologii, ale ze względu na premie do ataku, które dostaje się za każdym razem, gdy zaatakuje się przeciwnika z zaskoczenia. W Morrowindzie premie te otrzymywało się dość rzadko, nawet z bardzo wysoko rozwiniętą umiejętnością skradania. Trzeba jednak przyznać, że w obie gry nastawione są bardziej na granie magiem, lub wojownikiem, więc skrytobójcy mają trochę gorzej. W Obku skradanie się ma więcej sensu i bardziej się przydaje.
W kwestii dialogów najbardziej nie podoba mi się to, że są za krótkie. Nie można każdego o wszystko zapytać. Nikt nam nie mówi długaśnych opowieści o mieście, o sobie, czy o czymkolwiek innym. Gra dużo na tym ucierpiała niestety.
W TES III nie miałem problemów z zadaniem krytycznych obrażeń z łuku bez skradania się już na pierwszym poziomie, do bandytki stojącej przy drzwiach do pierwszej jaskini(przy łaziku Seyda Neen).
Za to w Obku wpakowałem w trolla 200 strzał i żył. W TES III mając 2 poziom zabiłem białego niedźwiedzia ok 20 strzałami, wprawdzie z zaklętego łuku, ale jednak. No i wygląd łuków w obu grach wypada na korzyść morrka.
Co do dialogów - wielka gumowa głowa nie może użyć opcji" dobra rada", "najnowsze plotki", i inne, bo dłuuuuuuuuugo by to trwało.
Twierdzisz że " Często narzekano, że Vvanderfell jest zbyt statyczne, mało ożywione. Jest to całkowita prawda. Cyrodill jest o wiele bardziej żywe - ludzie przemieszczają się, śpią, rozmawiają i zajmują się różnymi czynnościami, sprawia to o niebo lepsze wrażenie. " Całkowita prawda to g**** prawda. Na Vvardenfell są różne krajobrazy, różne budowle, różni wrogowie, neutralni i czary, a Cyrrodil jest całe takie samo.
O braku lewitacji i napitków nie wspomnę.
" Sądzę, że do gry podszedłeś nazbyt krytycznie i wręcz doszukiwałeś się dziuryw całym "
Na to jest za wcześnie. " Dziury w całym " doszukuje się zwykle w czymś, co się lubi, ale już znudziło i zaczynamy dostrzegać wady. W morrka mimo wad grałem 5 lat, oblivion po 3 tygodniach rzuciłem, bo nudził i nie wciągał.
NIe wprowadza się zmian dla samych zmian.
Obliviona właśnie przeszedłem bez kodów na najtrudniejszym poziomie (Zwiększyłem trudność na maksa w połowie głównego questu) fabuła i tak potwornie krótki quest główny jest żałosny - nie umywa się do Morrowinda . Był on mroczniejszy - miał ten klimat , był też trochę trudniejszy i bardziej wciągający.
Proszę - BONUS - jak chcecie być super , pro wymiataczami w Oblivionie , wystarczy że zrobicie parę questów dla gildii magów , nauczycie się robić czarne klejnoty dusz i będziecie znać zaklęcie kameleona. Potem idziemy na arene zabijamy pięciu pierwszych gości kradnąc im dusze ( z kosturem z magią zniszczenia to żaden problem) , a następnie za pomocą klejnotów dusz ulepszamy 5 części pancerza kameleonem na 20% . 5x 20% = 100% , nikt nas nie widzi :)
"Twierdzisz że >>Często narzekano, że Vvanderfell jest zbyt statyczne, mało ożywione. Jest to całkowita prawda. Cyrodill jest o wiele bardziej żywe - ludzie przemieszczają się, śpią, rozmawiają i zajmują się różnymi czynnościami, sprawia to o niebo lepsze wrażenie. << Całkowita prawda to g**** prawda. Na Vvardenfell są różne krajobrazy, różne budowle, różni wrogowie, neutralni i czary, a Cyrrodil jest całe takie samo."
- Miałem na myśli tylko tyle, że w Morrowindzie świat sprawiał wrażenie statycznego przez to, że większość postaci jest tam praktycznie nieruchoma, ewentualnie chodzą w tę i z powrotem. W cytowanym przez ciebie zdaniu nie pisałem nic o krajobrazach czy architekturze (przy okazji: nie zgodzę się, że Cyrodiil jest w całości takie samo, po prostu twórcy chcieli zrobić grę w innym stylu i nie kopiować klimatu z Morrowinda, pod względem budowli i tak jest dość rozmaicie, w końcu każde większe miasto reprezentuje inny styl).
Pozdrawiam.
też nieprawda, każde miasto jest architektonicznie totalnie inne. Za to świat jest żywy, i to robi największe wrażenie o.o
Pamiętam jak kiedyś, po zakończeniu jakiegośtam questa, musiałem uciec kanałami przez tajne przejście do piwnicy czyjegoś domu w cesarskim mieście. I kogo tam spotkałem? Zbiegiem okoliczności traf chciał, żeby jakiś zubożały npc obrał sobie tę właśnie piwnicę w celach rabunkowych, zdemaskowany rzucił się na mnie i rzecz jasna poległ. Nie było to oskryptowane wydarzenie, był to właśnie efekt stworzenia świata, w którym każdy żyje własnym życiem : p
nie zgodzę się, w obydwu tytułach są koszmarne dialogi, w morrowindzie może o oczko lepsze, ale to i tak tylko "mierny" zamiast "tragicznego" : p
A to i ja się wypowiem. Morrowina złaziłem wzdłuż i wszerz duuużo razy... I pomimo, iż jest klasykiem i genialną grą, boleśnie odczuwało się wiele braków. Na dzisiejsze standardy I postacie wyglądają źle, i przedmiotów mało, i zbroje (poza Indorilami) nieciekawe. Ale jest na to rada. Wraz z Morrowindem został dołączony Construction Set, dzięki któremu kreatywni i zdolni ludzie stworzyli mody zdolne niesamowicie podnieść atrakcyjność Morrowinda, nawet dla dzisiejszego gracza. Ja gram tylko na zmodowanym - wiele wciągających questów, PIĘKNE nowe zbroje, lokacje, postacie i interesujące "komendy"... Morek z modami a Morek bez, to dwie różne sprawy. Zważywszy, że są nawet pluginy zdolne zmienić grafikę Morrowinda na godną 2011 roku, Morrowind ze swoim klimatem nieprędko się zestarzeje. Szkoda tylko, że praktycznie nie da się z nic zrobić z animacją postaci. Jednak i bez tego mieszkanie w twierdzy na odległych od Vvardenfell wyspach, które oczyściło się po wielogodzinnym queście z wampira nekromanty i jego dziesiątków zmartwychwstających szkieletów, a później możliwość sprowadzania sobie spacerem towarzyszy i mieszkańców do swojej twierdzy, to coś... fantastycznego. Albo bieganie przepiękną, skrzydlatą wampirzycą, dzierżącą w dłoniach Soul Reavera z Legacy of Kain... Nie, Modowanemu Morrowindowi nic nie dorówna. Byle bez przesady, ale każdy może ustawić sobie dzięki nim Morka tak jak lubi.
Polecam: Hagge Island, Better Bodies, Better Heads, Great Shoals (Wielkie mielizny), Zbrojownia Carnithusa, i graficzny Overhaul Morrowind Mod, chociaż mi nie udało się go wgrać. No i No Glo, żeby magiczne przedmioty nie świeciły się jak psu jajka. ^^