Haegemonia: Az Univerzum Légiói - tak w oryginale brzmi tytuł tej gry. Czyli nie "żelazne", a
legiony "Wszechświata". Nazwa zatem w tłumaczeniu na język polski brzmi dużo skromniej,
ale czy słusznie?
W tej strategii mamy do dyspozycji wszystkie 3 wymiary. Jednak ten pionowy nie jest zbyt
podobny do tego, którego znamy z innych gier RTS. Sprytny model przestrzeni pozwala nam,
przykładowo, uciekać przed wrogiem nie tylko powiedzmy na północ, wschód czy
południowy zachód. Możliwe jest poruszanie się również w górę i w dół, co daje nam
wszystkie możliwe kierunki w przestrzeni 3D. Nie siedząc za sterami żadnego pojazdu, a
jedynie obserwując kosmos z dowolnego punktu, gracz może poczuć się zagubiony -
pomaga tutaj mapa. Jest ona rzutem aktualnie oglądanego układu planetarnego w
płaszczyźnie ekliptyki.
Niestety, fani podboju kosmosu i planetarnego SimCity będą odczuwać niedosyt. W
"Żelaznych Legionach", namiastka tego jest dostępna dopiero w późniejszych misjach. Co
gorsza, nasze wysiłki często idą na marne - mimo, że udało się podbić 3 układy i zasiedlić
wszystkie planety, w następnej misji możemy znowu władać marnym księżycem na
peryferiach.
System walki jest przemyślany, wszystkie jednostki mają swoje zalety i wady. Pomocny
system powiadomień i menu ułatwia dowodzenie w wielu miejscach na raz. Drzewo
wynalazków bogate, z dużym plusem - każda technologia jest przynajmniej zgrubnie
opisana, dzięki czemu natychmiast wiemy, czy aktualnie np. miotacz protonowy jest nam
potrzebny, czy nie.
Fabuła. Początkowo, można się zniechęcić. Misje są nudne i mamy ograniczone
możliwości. Ale potem... Każdy fan science-fiction będzie zadowolony! Należy jednak
zaznaczyć ważną rzecz. "Żelazne Legiony" są fabularne. Swobodna strategia zaczyna się
dopiero w dodatku "The Solon Heritage" (Dziedzictwo Solonów).
Grafika - Węgrzy stworzyli dzieło unikalne. Gra powstała w 2002 roku, a mimo to nadal nie
kłuje w oczy, a potrafi nierzadko wzbudzić wyższe uczucia. Planety monumentalnie krążące
powoli po swoich orbitach... Wybuchające stacje kosmiczne... Nawet zwykłe kopalnie
wyglądają intrygująco. Wszechświat wydaje się gigantyczny i piękny. Niestety, kilka
defektów daje się zaobserwować. Po pierwsze brak zachowania skali. Wiadomo, jeżeli
mielibyśmy szukać jednoosobowego myśliwca gdzieś w pobliżu Jowisza, mógłby nas trafić
szlag. Zatem myśliwiec ma rozmiary małej asteroidy. Niestety, działa to w drugą stronę. Gdy
zasiedlamy maleńki księżyc okazuje się, że nasz statek kolonizacyjny jest niemal tej samej
wielkości... Pomniejszym problemem są błędy tekstur w pobliżu biegunów niektórych
planet oraz spadająca czytelność mapy przy dużym skupieniu jednostek.
Dźwięk. Tamas Kreiner i Ervin Nagy skomponowali soundtrack wręcz majestatyczny.
Potęga kosmosu jest wyraźnie wyczuwalna w każdym instrumencie orkiestry. Bez ścieżki
dźwiękowej, "Hegemonia: Żelazne Legiony" byłaby tylko "dobra"; polecam zajrzenie do
katalogu gry i odsłuchanie ukrytych tam utworów, bez grania.
Reasumując, "Żelazne Legiony" to gra warta zagrania. Dopóki jeszcze nasze oczy nie
przywykły do hiperrealistycznych modeli, dopóty będzie można z zadowoleniem sycić oczy i
uszy nawalającrakietami z wieżyczek korwety w tej właśnie grze.