PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608246}
8,9 11 tys. ocen
8,9 10 1 10847
Fallout 2
powrót do forum gry Fallout 2

Dość dużo czasu musiało minąć nim wreszcie zabrałem się za dwa pierwsze Fallouty. Pamiętam, że w czasach kiedy z kolegą zagrywaliśmy się w Gothiki czy Morrowinda on jeszcze grał w Fallouta 2. Mnie szczerze mówiąc jakoś do FO2 nie ciągnęło. Wówczas najbardziej lubiłem gry w klimatach fantasy. Dziś to już się zmieniło i już tak bardzo nie zwracam uwagi na realia świata w grze. Może to być fantasy, steampunk, post-apo, cyberpunk. Ważne by były dobrze wykonane. Jeśli zaś chodzi o serię Fallout to pierwszą grą jaką ukończyłem był Fallout 3. Był to całkiem niezły wybór na zapoznanie się z tym uniwersum. Następnie była "jedynka", która wessała mnie tak, że nie grałem nic w innego tylko kilka godzinek dziennie spędzałem w świecie Fallouta. Po tygodniu i 25 godzinach spędzonych w grze przygodę miałem za sobą. Pamiętam, że lekko zaskoczyła mnie kameralność tego tytułu. Po starych rolplejach często oczekuję masy zadań do wykonania, a tutaj przygoda była dość krótka. Miałem wielką ochotę by od razu rozpocząć FO2, ale postanowiłem zrobić sobie przerwę i w tym czasie ograć inne tytuły m.in. Fallout New Vegas. Korzystał z silnika Fallouta 3, ale tworzony był przez twórców dwóch pierwszych części. Z jednej strony mieliśmy uwspółcześnioną rozgrywkę, jednak utrzymaną w klimacie pierwszych Falloutów oraz masę questów do wykonania. Razem z dodatkami spędziłem w grze 130 godzin sprawdzając również wszystkie dostępne zakończenia i była to satysfakcjonująca przygoda, zarówno pod względem fabuły, replayability, jak i liczby zadań. Przyznam, iż ta przerwa nieco się przeciągnęła, więc dopiero po czterech latach od ukończenia FO1 wróciłem na Pustkowia w FO2. W międzyczasie kilkanaście godzinek spędziłem również w Fallout 4 traktując grę bardziej jako spin-off niż pełnoprawną część serii.

Rozpoczynamy jako mieszkaniec wioski Arroyo założonej przez bohatera "jedynki", którego wygnano z Krypty 13 po tym jak ten ją uratował. Protagonista w FO2 jest zresztą jego wnukiem czy tam prawnukiem. Starsza wioski zleca nam odnalezienie GECKa: Generatora Ekosystemu Cudownej Krainy by uratować wymierającą osadę. Schemat jest więc dość podobny do tego z FO1. Dostajemy misję od której zależy życie mieszkańców i ruszamy na Pustkowie by po zdobyciu rzeczonego przedmiotu opowieść potoczyła się w zupełnie innym kierunku. Poszukiwania hydroprocesora, jak i GECKa stanowią tylko pretekst do tego by zapoznać się z Pustkowiem i lokalnymi społecznościami. Swoją drogą zabawne było kiedy w Krypcie 8 znalazłem masę pudeł wypełnionych hydroprocesorami którego w pierwszej części tak długo szukaliśmy. Wydaje mi się, że FO2 ma nieco lepsze wprowadzenie, przynajmniej jeśli chodzi o zapoznanie gracza z niektórymi mechanikami. Jeszcze w Świątyni Prób można zapoznać się z mechaniką walki, a w wiosce wykonać kilka prostych zadanek. W przeciwieństwie do pierwszej części nie mamy już limitu czasowego przygodę rozpoczynamy więc bez narzuconej z góry presji. Choć pewnie przy kolejnych podejściach Świątynia Prób może być męcząca, zwłaszcza jeśli stworzyliśmy postać, która w ogóle nie specjalizuje się w walce bronią białą.

Rozwój postaci ponownie oparty jest o system SPECIAL. Ponownie więc mamy 7 atrybutów oraz 18 umiejętności. Jako, iż FO2 jest grą dłuższą oraz bardziej złożoną dużo częściej przydają się w nim umiejętności, które w FO1 nie odgrywały większej roli jak chociażby nauki ścisłe, leczenie czy naprawa. Przygoda jest dłuższa, więc zdobędziemy więcej poziomów (mi udało się zdobyć 29 leveli), a tym samym perków, które zdobywamy co trzy poziomy. Samych perków też jest dużo więcej. Walczy się ponownie w turach i od tej strony niewiele się zmieniło. Szkoda, że nie możemy wydawać poleceń kompanom w trakcie walki, na pewno urozmaiciłoby to starcia. Na plus należy jednak zaliczyć zwiększenie kontroli nad towarzyszami i nad tym jakiej broni oraz pancerza używają. Bardzo przydatną funkcją jest również możliwość odepchnięcia postaci blokującej nam przejście. Zarządzanie ekwipunkiem swoim i towarzyszy jest jednak dość upierdliwe i zbyt dużo czasu poświęcamy na przerzucanie gratów. Samej walki jest o wiele, wiele więcej niż w jedynce. Oczywiście część jest opcjonalna, ale kiedy już jesteśmy odpowiednio potężni to szkoda się nie wrócić do wcześniejszych lokacji i nie oczyścić ich z przeciwników. Zwłaszcza wyeliminować kilka rodzin mafijnych w New Reno, zlikwidować dziuplę Jetu, oczyścić bazę wojskową Sierra z robotów za które otrzymujemy absurdalną ilość PD. Walka swoje trwa, zwłaszcza jeśli zaangażowanych w nią jest kilkanaście postaci. Warto więc w opcjach podkręcić sobie szybkość walki. Zdarzają się jednak takie starcia kiedy walka ciągnie się i ciągnie, jak chociażby wtedy kiedy bronimy stada braminów przed wilkami. Nawet krowy włączone są w walkę i trzeba obserwować jak każda z krów wykonuje swój ruch. Tak samo przy strzelaninach w mieście, nawet postaci niezaangażowane w walkę traktowane są jakby w niej uczestniczyły, więc musimy przeczekać ich ruch.

Mechanika też nie jest zbyt czytelna, wszelkie informacje są skrzętnie ukryte. Kupując broń nawet nie wiemy jakie obrażenia będzie zadawać. Tak jak i w "jedynce" nie podoba mi się dziennik w którym mamy jednozdaniowo zapisane rzeczy do zrobienia. W FO2 przydałby się dziennik z prawdziwego zdarzenia, zwłaszcza, iż zadań jest sporo i nie sposób spamiętać wszystkiego. Wystarczyłaby przynajmniej możliwość przypomnienia sobie dialogów związanych z danym zadaniem by wiedzieć przynajmniej od kogo je dostaliśmy. Wracając do gry po dłuższej przerwie części rzeczy można nie pamiętać. Zarządzanie towarzyszami jest lepsze niż w FO1, ale i tak nie jest idealne. W czasie walki potrafią zacząć atakować postronne postaci. No i jak się ma kilku towarzyszy, a pod koniec gry miałem ich pięciu, jako, że miałem 8 pkt charyzmy + perk Przyciągająca osobowość to oprócz swoim ekwipunkiem trzeba zarządzać też ich. Dobrze, że w FO2 pojawia się samochód do którego bagażnika można spakować sporo sprzętu. Do ideału brakuje by handlarze mieli więcej kasy by zebrany sprzęt można było łatwiej spieniężyć. Pomimo upierdliwości związanych z interfejsem chomikowanie wszystkiego i sprzedawanie daje sporą satysfakcję, choć jak to w erpegach bywa po skończeniu gry i tak zostaje masa niewykorzystanej kasy, stimpaków czy amunicji.
Upierdliwe było okazyjne spowalnianie gry jeśli często zmieniamy lokacje co zmuszało do jej wyłączenia i włączenia. Czasami gra lubi wysypać się do pulpitu. Najczęściej zdarzało mi się to gdy używałem superstimpaka w trakcie walki. Modele postaci mało różnią się od siebie, więc ciężko wyłuskać te ważniejsze od tych totalnie pobocznych. Nawet nasi towarzysze nie wyróżniają się na ich tle. Szkoda też, że nie widać w jakim pancerzu chodzą, bo nawet w pancerzu wspomaganym wyglądają tak jak zwykle. San Francisco wydaje się niedokończoną lokacją, bo większość pojemników jakie możemy przeszukać jest pusta. Ze slajdów końcowych wynikało jakbym to ja zabił Szpony Śmierci z Krypty 13, a tak nie było. To pewnie też jakieś niedopatrzenie.

Fallout 2 to klasyczny sequel w stylu więcej, lepiej, bardziej. Przechodząc kilka lat temu część pierwszą byłem nieco zaskoczony jej kameralnością. Od starych erpegów zawsze oczekuje się mnóstwa zadań i rozbudowanej fabuły, a w FO1 wbrew pozorom ani dialogów, ani questów nie było jakoś dużo. Druga część "naprawia" ten stan rzeczy. Z jednej strony pierwszy Fallout oferuje spójną i klimatyczną opowieść, sequel zaś ma masę zawartości pobocznej oraz różne nawiązania do popkultury i easter eggi. To która część jest lepsza dla danej osoby zależy od podejścia do uniwersum. Dla mnie Fallouty to były zawsze gry na swój sposób korzystające z parodii i pastiszu na czele z zabawnymi rysunkami Vault Boya, więc nie przeszkadzała mi bombastyczność dwójki, wręcz przeciwnie. Przejście Fallouta 2 uświadomiło mi również jak zbliżonym doświadczeniem do dwóch pierwszych części, a zwłaszcza do "dwójki" był Fallout: New Vegas, którego zaczynam doceniać jeszcze bardziej za to, iż studio Obsidian zdołało na silniku Bethesdy stworzyć grę tak wierną pod względem klimatu. Drugi Falllout jest naprawdę długą grą, której ukończenie zajmuje co najmniej 2-3 razy więcej niż FO1. I o ilu po ukończeniu "jedynki" czułem lekki niedosyt, tak po przejściu "dwójki" czuję satysfakcję z przygody na Pustkowiach.