Oglądam wiele odcinków od lat i w sumie pierwsze co mnie zastanawia: po jaką ch... ci ludzie są nago? Czy to w Afryce, czy na Alasce. Przecież pierwotni ludzie potrafili sobie robić ubrania lub ich ciała był dostosowane do warunków - np. Indianie amazońscy.
I tak jak obserwuję, to ludzie występujący w tym programie, mają zawsze jedną prostacką potrzebę: zaimponować rodzinie i znajomym. Czyli po prostu się dowartościować. Co oznacza, że cierpią na jakieś kompleksy. To już lepiej chyba iść do terapeuty, niż bez sensu zabijać niepotrzebnie dzikie zwierzęta w dalekich krajach. Co za bezsensowny egoizm, narcyzm i bezmyślność.
I ja również. Nie mogę patrzeć na to co oni robią. Od razu ścinka drzew na szałasy, które nieraz porzucają i idą gdzie indziej niszczyć kolejne drzewa...zabijają impale, guźce, tarantule, żółwie, wszystko co się rusza. Wyciągają jajka z gniazd, odcinają wężom głowy i dawaj nad ognisko. A ile razy źle oprawili zwierzę i musieli je wyrzucić. Albo postrzelili je z łuku i zwierzę uciekło z połową strzały albo postrzelone (wiadomo, że zaraz zszokowane gdzieś padnie). Ile zwierząt zginęło bez sensu do cholery. Nie rozumiem, nie mogę tego wywalonego ego w kosmos pojąć, a na koniec się z tego cieszyć. Z totalnie błahych powodów - jakie wyżej wymienili komentujący. Bo ktoś chce się dowartościować. Żal dupę ściska. A mnie się chcę płakać.
A najgorsze, że świat im na to pozwala. Bo h*a warte jest zwierzę i cała reszta, skoro w grę wchodzi hajs.