Podczas niemalże każdego odcinka intensywnie rozmyślam nad powodem, dla którego Margaret Schroeder jest szmatą. Wciąż nie wiem dlaczego, więc może ktoś mi wyjaśni. Jak można spotykać się z takim mężczyzną jak Nucky wiedząc co on robi? Poza tym jak można być tak leniwym i nieszanującym pracy jak ona. Miała pracę i rzuciła, bo jest wielką panią. Bardzo irytująca postać, niczym z Skyler z BB.
każda postać w tym serialu jest negatywna ! a ta szanowna pani mnie tak dobija , że jak widzę jej mordę na ekranie mam zamiar rozwalić monitor ! zasrana paniusia ,oby spotkał ją taki sam los jak Darmodiego , który był postacią genialną !!
Panie Schroeder jest bardzo cwana i przebiegła, wzbudziła litość w Nuckym, ale jestem przekonana że dostanie za swoje w 3 sezonie. Też u mnie wzbudza negatywne emocje, tym swoim smętnym i litościwym wyrazem twarzy, ale z drugiej strony wiem że to postać nieprzewidywalna która podnosi ciśnienie każdemu i to trochę kręci bo nie wiadomo co znowu wywinie.
Nie znoszę tej baby! Zresztą większość żeńskich bohaterek wzbudza negatywne uczucia. Akurat Margaret doprowadza mnie do szału.
Na początku, gdy jeszcze pracowała w sklepie z ubraniami wydawała się w porządku. Była pokorna i pracowita. A potem zobaczyła, że można 'wydoić' Nucky'ego i to wykorzystała. Sama kiedyś była służącą, a teraz się wynosi ponad nie.
Margaret Schroeder z każdym odcinkiem ewoluuje. Na początku był zagubiona i nieśmiała. W momencie jak Nucky zaczął ją sponsorować Margaret bardzo się wyżarła. Jej cwaniactwo wyszło w chwili jak nie przekazała pieniędzy dla służby z podwyżki tylko schowała na kupeczkę.
Jeżeli chodzi o uśmiercenie Jimmy to musiało się tak stać. Nucky zresztą zadzwonił do Rothsteina w sprawie konfliktu Horvitz - Darmody i o otrzymał jednoznaczną odpowiedz . W przypadku zabicia Horvitz musiał by otrzymać zgodę z Nowego Jorku a tak się nie stało. Nucky musiał zabić Darmody 'ego aby nie stracić twarzy i wiarygodność w kręgu bossów mafii. Co więcej oszczędzenie Darmody 'ego oznaczało by dla Nuckyego dalszą niepewność a konkurenci uznali by że jest słaby i nie trzeba się z nim liczyć w walce o sprzedaż alkoholu na terenie Atlantic City.
nie rozumiecie czemu wolała zachowac pieniadze na czarna godzine, dla dzieci niż dać służbie?
to jest matka, matki zrozumieją
Margaret doskonale zdawała sobie sprawę w jakim srodowisku zyje, jak niepewna jest jej sytuacja i ze lada chwila
moze sie znalezc bez niczego, znów... stąd zbieranie oszczędności.
W sprawie podwyżek dla służby jak i wielu innych, oszukała Nucky'ego. Co najważniejsze, nie zrobiła tego dla jego dobra, lub by go chronić. W zabezpieczaniu własnego interesu kierowała się tylko wyrachowaniem i cwaniactwem, a przy okazji ucierpiały niewinne służące.
ja uwielbim jej postać i rozumiem jej wybory, zawsze staram się wczuć w skórę innych ludzi i postaci na ekranie
za to niemiłosiernie irytuje mnie Gilian, od samego początku jej nie cierpiałam, dopiero w ostatnich odcinkach 4go sezonu
zaczęłam czuć do niej odrobinę litości.
ten serial ma jedną zdumiewającą i fantastyczną cechę, każdy bohater jest po części czarnym charakterem, każdy bez wyjątku!
tam nie ma ludzi z czystym kontem czy sumieniem, a równocześnie chyba w przypadku 8/10 postaci choć przez chwilę pojawia się moment
gdy takiemu bohaterowi się współczuje, widząc przerózne aspekty jego życia, dlatego głównie uwielbiam ten serial :)
Ten serial ma jeszcze jedną , zadziwiającą, a przy tym niebezpieczną cechę. Pokazuje on bowiem postaci ewidentnie złe i patologiczne w pozytywnym świetle, robiąc z nich romantycznych bohaterów chcących oszukać system, który koliduje z ich planem na zycie. Dobitnym przykładem jest zestawienie w 4 serii konfliktu na linii agenci - przestępczość zorganizowana ( pozwólcie, że uzyję skrótu myślowego) gdzie stosujący agresywne metody śledczy ewidentnie jest stylizowany na czarny charakter w opozycji do tych szlachetnych, honorowych i kulturalnych gangsterów.
No nie powiedziałabym. Jest ten konflikt agenci (często przestępcy) <-> przestępcy z zasady
Nudnie by było gdyby przedstawiono nam czarne charaktery i w opozycji obrońców prawa i moralności :P to już było zbyt wiele razy wałkowane...
Fajne ukazać ludzi mających na sumieniu wiele złego, w sposób ludzki, ukazać co kierowało ich wyborami, jak wygląda życie
szych "od kuchni", oraz jak w rzzeczywistości organy ścigania podchodziły do spraw im przypisanych.
Chciałam napiać wiecej, ale nie starczyło czasu, wracam następnego dnia i mi uciekła myśl, wiec zakończę :P
Z natury jestem bardzo radykalnym człowiekiem, postrzegającym prawo również w sposób relatywny, niemniej jednak ciężko mi uwierzyć w to, że pokazywanie facetów mordujących hurtem dla zabawy to pokazywanie ich ludzkiej strony :)
Słowo "ludzki" nie jest naładowane jedynie pozytywnymi cechami :) Stąd stwierdzenie "ludzka strona"
Jak widać, odczucia się zmieniają w zaleznosci od mentalności i gustu oglądającego, tak było jest i bedzie :P
Właśnie to jest cecha kina gangsterskiego - że mało jest w nim moralizatorstwa (chyba że subtelnego, wynikającego z fabuły, losów postaci, kary za ich czyny), a pokazanie ich jako... ludzi. Ludzi którzy, co prawda, utrzymują się na krzywdzie innych, jednak mających swoje życie rodzinne, towarzyskie, erotyczne. Wśród tych z zasady 'złych ludzi', są również charaktery - jeden jest szlachetniejszy w czynach i przekonaniach, inny zepsuty, jeszcze kto inny jest zdrajcą i sprzedawcą, a któryś sadystą. Nic nie jest czarne i białe, podobnie jak w życiu. Ten serial, choć mówi o tym, o czym już nieraz się w kinie mówiło, robi ogromne i świeże wrażenie dzięki wielu płaszczyznom moralności i charakterów. Tak więc mamy tutaj młodych ludzi, którzy, szukając miejsca w życiu, schodzą na złą drogę (Jimmy Darmody, Willie Thompson), gangsterów - sadystów (Manny Horwitz, Gyp Rosetti), także nieco bardziej ludzkich typów (Harrow, Sleater) ale i bezwzględnych, radykalnych stróżów prawa (Van Alden, Tolliver), agentów uciekających się do brzydkich metod (Roy Phillips), skorumpowanych polityków, spiskujących hrabiów (Komandor, Leander). Kobiece role również nie są bez grzechu, Angela Darmody zdradza męża z kobietami, Gillian puszcza się naokoło i wszystkich niszczy... Margaret zmienia się z dobrej, religijnej kobiety w kolejną Femme Fatale, zastępując znienawidzoną przez siebie Lucy...
ja to bym zadal pytanie dlaczego ona wciaz jest w tym serialu, takie obyczajowe ( bo ciezko to inaczej nazwac) watki niespecjalnie mi sie podobaja a juz napewno nie interesuja mnie historie typu jak Margaret probowala otworzyc szkolke dla poloznych kobiet
niestety w serialu sporo takich dodatkowych watkow, niektorzy moze je lubia ale ja ogladam raczej z powodu klimatow gangsterkich i wszelkie obyczajowe sprawe Margaret czy pozniejsze losy Gilian albo Harrowa srednio mnie interesuja
aczkolwiek zdecydowanie na minus wybija sie pani Schroeder i nawet w 4 sezonie , gdzie w zasadzie nie powinno jej juz byc , to dalej sie wciska
zreszta Nucky ma chyba fatalny gust bo ta panna Danziger tez mnie wkurzala a najlepsze w jej postaci to ze w koncu zniknela
Przyznam, że mnie wątki Margaret i jej dzieci też już zaczęły później nudzić i ziewałem za każdym razem, gdy się pojawiała na ekranie :)
A jest w tym serialu ktoś, kto nie jest szmatą i działa z pobudek innych niż władza, wzbogacenie się, dokopanie innym? Kłaniają się tu jedne z najważniejszych słów, które powiedział Nucky w rozmowie z Margaret (12. odcinek, 1. sezon): "Sami musimy zdecydować, z iloma grzechami możemy żyć". Moim zdaniem ta rozmowa jest w ogóle kluczowa dla relacji tej dwójki. Margaret mówi mu "Jest w Tobie dobroć. Wiem to". Wydaje mi się, że to właśnie była jej motywacja, która z czasem ustąpiła miejsca dla przyzwyczajenia do wygodnego życia - i do tego nie do końca umiała się przed sobą przyznać. Ale próbowała zrównoważyć tę motywację przez zaangażowanie się w życie religijne i charytatywne, na zasadzie takiej wymiany z Bogiem. Mnie trochę ta właśnie religijność drażni, ale poza tym to wcale nie widzę żeby ta postać jakoś odbiegała od reszty. Skoro kogoś wkurzają pobudki Margaret, to aż dziwne, że może zdzierżyć mordercę i gwałciciela Komandora, knującego, wiecznie przegranego Eliasa, albo psychopatycznego Gypa Rosettiego.