Właśnie obejrzałem ostatni odcinek sezonu. Musze powiedzieć, że kompletnie mnie zawiódł. Myślałem, że zobaczymy tutaj fajerwerki itd, ale właściwie nic w tym odcinku szczególnego się nie stało.
Wątek Mika zaczniemy w nowym sezonie prawdopodobnie od spotkania z Gusem. Podejrzewam, że on zostawił karteczkę za wycieraczką.
Chuck nieźle podszedł Jimmy'ego. Jednak spodziewałem się takiej zagrywki, jak tylko Jimmy przyszedł do jego foliowego bunkra. No i poznaliśmy jeszcze lepiej zazdrosną naturę Chucka przy wstępie. Ciekawy jestem czy będzie miał jaja, żeby użyć taśmy, czy tylko zastraszy Jimmy'ego i spowoduje, że tamten nie będzie przyjmował klientów pod swoim prawdziwym nazwiskiem tylko pod Goodman.
Jimmy w tym odcinku strasznie kiepski, pierwsze to wyjście z cienia na początku odcinka, a później to przyznanie się. Dobrze, że kolega mu uratował dupę na chwilę chociaż. No i co najgorsze kończy się drugi sezon i dalej nie mamy Saula, tylko Jimmy. Może ten serial powinien się nazywać "Better call Jimmy"?
Ogólnie sezon był w miarę ok, tak na 7,5 wg mnie. Chociaż finał bardzo kiepski wg mnie. Jednak całą akcje sezonu ciągnął Mike i chyba za szybko to się nie zmieni. Co jest trochę dziwne, bo w BB Saul jest już dobrze rozpoznawanym "criminal lawyer".
Teraz wiadomo jeszcze lepiej, dlaczego Chuck ma takie parcie na hejt Jimmy'ego. Po prostu mamusia wolała synka bardziej niespokojnego, ale z mniejszym kijem w dupce. W dodatku jak widać jest prawdziwym ch*jem, nic bratu nie wspominając że wymawiała jego imię przed śmiercią.
HAHA gimme Jimmy! xD Genialna jest ta reklama. Nawet widać jak przy dziadku na tle bombowca wózek kamerzyście podryguje xD No i te dziadkowe "Mubmblum Jumbum!" :D
Fajnie, kolo od arsenału wrócił. Szkoda że tylko na tak szybciutki występ.
Chuck, ty wuju!!! Nie poddajesz się, co?! Z tym obklejaniem domu folią, fałszywym zwolnieniem się z roboty i udawaniem ojojoj jak biednego - w sumie niewiele różnisz się od Jimmy'ego.
O ile na początku serialu trzymałem kciuki za jakieś ozdrowienie czy coś, tak teraz liczę na groteskową, ironiczną śmierć Chucka. Niech go biurko przygniecie czy coś :P
Najgorsze, że teraz znowu rok czekania :(
"liczę na groteskową, ironiczną śmierć Chucka. Niech go biurko przygniecie czy coś :P"
Coś w stylu potknięcia Teda o dywan w BB ;)
Kobita umiera, a super mądry i wykształcony Pan Chuck przywiązuje wage do tego, co mówi na 5 sekund przed śmiercią. No już naprawdę nie osłabiajcie mnie scenarzyści, a jakby wołała jezusa to by znaczyło, że go kocha bardziej niż syna? Czy że go widzi? Czy ze miała kochanka z Meksyku, a Chuck jest owocem ich romansu?
Co za bzdury, kto tak reaguje?
Przecież to jest oczywiste, Chuck na każdym kroku pokazuje jak przewrażliwiony jest na punkcie brata i sympatii jaką darzy go otoczenie co w mniemaniu Chucka jest niezasłużone i niesprawiedliwe przecież to on jest ten lepszy. Widzisz tylko jedną sytuację urywek z ich życia, a zgaduję że było ich wiele wiele więcej. Możesz powiedzieć dwa ostatnie słowa w swoim życiu to raczej nie gadasz głupot tylko to co jest dla Ciebie bliskie. Taką osobą najwyraźniej był Jimmy i to był kolejny cios dla Chucka ponieważ mimo, że został i czuwał to znowu został niedoceniony.
To nie wyglądało na świadomą wypowiedz. Kobita budzi się ze spiączki doznając agonii, rzuca w powietrze imię dw razy, nie kontaktuje co się dzieje, nie reaguje na słowa Chucka, 10 sekund i flat line. Nie można tego traktować jako świadomą wypowiedź o czymkolwiek, no chyba że Chuck faktycznie buduje sobie pewien obraz Saula. Ale to już jest wprost paranoiczne.
Może i mogła majaczyć, ale jednak nie sądzę, żeby ta scena miała przedstawić widzom majaczącą matkę, wypowiadającą nieświadomie przypadkowe lub mniej przypadkowe słowa, bo po co? Wygląda na to, że Chuck czuł, że matka kocha czy tam docenia Jimmy'ego bardziej. I pewnie wcale nie chodziło tylko o tę sytuację. To już kolejny raz widzimy zazdrosnego Chucka, a ta zazdrość nie zrodziła się z jednego wydarzenia. Cała ta gorycz odnośnie brata siedziała w Chucku od dawna, być może od dziecka - dobry, grzeczny Chuck uczy się, studiuje, ciężko pracuje, a rodzice i tak wolą szemranego Jimmy'ego, lub nie potępiają jego występków tak jak według Chucka powinni. Jednocześnie nie doceniają Chucka tak jakby tego chciał.
Ale wszystko było w miarę spoko i pod kontrolą póki Jimmy nie wkroczył na drogę prawa. Tu czara goryczy się przelała i mamy Chucka wręcz z paranoją (co nie zmienia faktu, że nawet z paranoją przejrzał oszustwo Jimmy'ego).
Powiem krótko: najwyraźniej nigdy cię coś takiego nie spotkało i nie wiesz jak potrafi zryć psychikę jakieś jedno niby nieważne słowo. Szczęściarzu...
Bardzo czesto ludzie majaczac wolaja bliskie im osoby, zdecydowanie wiecej sensu ma fakt ze wolala Jimmy niz losowy wyraz
Moim zdaniem stwierdzenie ze mama wolała któregoś z synów jest nadinterpretacją. Po prostu mamy wiedzą o które dziecko muszą się martwić bardziej. Chuck był poukładany a Jimmi wiecznie pakował się w kłopoty. Ale ta scena daje nam kolejną część układanki tłumaczącej nam trudne relacje między braćmi.
Po scenie, którą zobaczyliśmy jako pierwszą coraz mniej dziwię się niechęci Chucka do Jimmy’ego. Naprawdę rozumiem (co nie znaczy, że popieram) skąd jego brak sympatii do brata. I skąd to zimne traktowanie. Ale, jak najlepiej to ujęła Kim w poprzednim odcinku – jeden i drugi są siebie warci.
Wiedziałam, że Jimmy poleci na ratunek. Wiedziałam też, że zaraz po przebudzeniu się Chuck wróci do szukania haka na Jimmy’ego. Przez cały odcinek znowu bujałam się między współczuciem a niechęcią raz do jednego, raz do drugiego z nich.
W pewnym momencie, kiedy Ernesto uratował Jimmy’ego swoim zeznaniem myślałam, że Chuck padnie ofiarą gaslightningu. I tak myślałam prawie do końca, ale ostatnia scena znowu mną nakręciła.
Jak rozkręci się sprawa nagrania? Jimmy nie wie, że był nagrywany, więc czy taka taśma może być dowodem w sądzie? Inna sprawa – wystarczy, że stwierdzi, że mówił to, co brat chciał usłyszeć. Kłamał, by Chuck poczuł się lepiej.
A może Chuck użyje taśmy do szantażu? Tylko czy sam będzie popełniał przestępstwo, by dopaść brata?
(Jak Chuck spytał "wiesz, że właśnie przyznałeś się do przestępstwa" to bardziej niż dyktafonu spodziewałam się Howarda wyskakującego zza folii aluminiowych :D)
aaaaa rok czekania!
Czekania też na to, co kombinuje osoba odpowiedzialna za „DON’T”. I kim jest ta osoba? I czy Nacho specjalnie wszedł na linię ognia, bo wykombinował, że Mike będzie próbował odstrzelić Hectora. Przecież on i Mike prowadzili dyskusję o strzelaniu ze snajperki, Mike mu roztłumaczał co gdzie i jak. Po tym, jak Mike stwierdził, że „nie są tacy mądrzy” Nacho mógł się domyślić, że Mike ich obserwował/obserwuje. Nawet jak w tym odcinku przyglądał się we wsteczne lusterko, mógł zauważyć, że Mike jedzie za nimi. Ale jeśli wie, to musi mu ufać, skoro naprawdę wszedł na linię ognia. Z jednej strony sam powiedział, że Mike nie naciśnie na spust, ale czy aż tak mu ufa?
To jedno, a drugie – osoba odpowiedzialna za DON’T. Wątpię, że był to Gustavo osobiście, ale pewnie ktoś z jego ludzi. Pewnie już teraz ma oko na Hectora, i nie w smak mu jakiś dziadyga robiący teraz problemy. Tylko czy Gus i jego ludzie bawiliby się w klaksony i kartki czy po prostu wpakowaliby dziadkowi kulkę w głowę?
Komu w tym momencie, w całym tym biznesie, mógłby w jakiś mały sposób zależeć na życiu Mike’a?
Czyżby Nacho już po cichu knuł coś z ludźmi Gusa? Skoro nie wypaliło z Mike’iem, to zwrócił się po pomoc do Pollos? Albo to Gus chcąc wszędzie mieć swoje macki wypatrzył sobie w Nacho materiał na wtykę?
Tyle pytań i tyle czasu snucia nieprawdopodobnych teorii, fuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu
na osłodę:
była premiera reklamy
„I miss the mail room.” – tekst odcinka, jeśli nie sezonu :D
Co do Mika i Gusa, to myślę, że ktoś jeszcze śledził Mika. Może faktycznie nie Gus we własnej osobie, ale ktoś od nich. Wydaje mi się, że sami obserwowali Hectora, a Mike wszedł im w paradę i od tej pory obserwowali obu. A jeśli tak było, to na pewno wiedzą kim jest Mike, i że to on stał za posadzeniem Tuco. Tutaj się upewnili co chce zrobić i mu przeszkodzili bo chcą go zwerbować.
tylko jeśli klakson i kartka to był ich cały plan to był mocno niedopracowany
Mike dopiero po jakimś czasie usłyszał klakson, gdyby Nacho nie stał przed Hectorem Salamanca leżałby martwy zanim klakson zaczął śpiewać
chyba, że rzeczywiście mają gdzieś Hectora (ale wątpię, bo on i Gus mają historię i Gustavo nie pozwoliłby na takie pozbycie się Hectora) i tylko chcieli "sprawdzić" reakcję Mike'a.
Albo lepiej, to nie Gus a policja :D
ale też odpada, bo Mike nie miał DEA na tyłku od początku BB
Zgadzam się ze plan był cienki. Bo klakson zaczął trąbić w momencie gdy Hector mógł już dawno gryźć piach jakby nie Nacho. No chyba ze Nacho rzeczywiście specjalnie zasłaniał Hectora jak to ktoś wspomniał. Tylko pytanie sam na to wpadł czy ktoś mu kazał zasłonić Hectora. Nacho przed wyjazdem za bramę był zdenerwowany. Tylko czy przed zabójstwem niewinnego kierowcy czy dlatego ze bal się strzału Mika.
Co do policji to raczej niemożliwe. Mike nie dałby sobie sprowadzić policji na ogon. To musi być ktoś sprytniejszy od Mika, a to jest trudne.
jak zwykle jedyne co było interesujące, to Mike.
według mnie nie ma innej opcji niż celowe zasłanianie celu. Nacho, wiadomo, nie działał sam, ale na 100% brał w tym wszystkim udział i jest powiązany z osobą od kartki.
klakson nie miał go spłoszyć/odciągnąć od podjęcia próby. gość, który wsadził tam kijek widział całe zdarzenie z oddali. to prędzej informacja, że jest obserwowany przez kogoś i nie jest to Hector, a ciągle żyje tylko dlatego, że im zaimponował i planują podjąć z nim współpracę. w każdym razie skontaktują się z nim.
nie mogę się doczekać co dalej, tak mało minut na to dali, że aż mi trochę przykro.
Nawet nie chce się komentować. "Podstęp" Chucka jest tak grubymi nicmi szyty, że można na nim wieszać ludzi. Akcja z don't mi też nie podpasowała, nawet jak na clifhangera słabiutka. Naprawdę mam się jarac tylko tym, że to moze Gus się pojawi? Pffff to już trzeba byc jakims uberfanboyem.
Odcinek mnie wykończył, był mega nudny, Jimmy zupełnie bez pomysłu, zmartwiony tym, że Chuck jest psychiczny, znowu go wszyscy traktują jak jajko. Oczywiście Jimmy po raz kolejny się nie sprawdzi jako normalny prawnik tyle ze tym razem od babc i to już pokazano, tylko co z tego.
Wolami by mnie nie zaciągneli do obejrzenia tego odcinka po raz kolejny, w BB nawet ultra nudny odcinek z muchą miał chociaż szereg dobrych żartów słownych. Kurna 3/10 i kolejny sezon zniechęcający do ciągu dalszego. A juz dwa odcinki były z jajem.
Ten serial składa się z naprawdę błyskotliwych przemyślanych scen(tak jak to również było w BB)ale za mało z nich wynika i właściwie do niczego nie prowadzą to tak jakby ktoś to rozpisał na 10 sezonów.
Odnośnie chociażby takiego Chucka już myślałem,że wreszcie twórcy jakoś to definitywnie zakończą ,naprawdę w dobrym to kierunku szło,myślałem,ze wreszcie Chuck odpuści a tu taka zagrywka w stylu Saula,trochę takie na siłę przeciąganie wątku z tym bratem tak samo odnośnie akcji Mike'a czuć spory niedosyt,mogli sie chociaż pokusić kto stoi za karteczką.Ogólnie serialu nie można nazwać słabym ale po prostu cierpi na niedobór akcji.
Twórcy żeby spiąć się na wyżyny tak jak to było w BB muszą ruszyć mocniej z kopyta a nie buksują w miejscu!
Kochanka? A to on nie miał jakieś żony? Kurde BB daaaawno oglądałam i nie pamiętam.
Żony sobie w ogóle nie przypominam, zdaje się, że w trakcie głównych wydarzeń Gus był singlem. Ale podczas wspominek ze spotkania z Don Eladio i Hectorem w tej willi, gdzie później wytruli cały kartel, Hector zastrzelił tego "partera" Gusa, który był chemikiem. Scena mocno sugerowała, że Gus był z tym gościem w dużo bardziej zażyłych stosunkach niż tylko biznesowe ;)
Czemu mi się tam baba uroiła, to ja nie wiem xDDD To znak że trzeba sobie BB odświeżyć.
Obejrzałam na youtube tą scenkę, faktycznie był tam z nim jakiś koleś. Hmmm...patrząc na reakcje Gusa, to faktycznie jego chłop był, raczej na przyjaciela by aż tak nie zareagował.
Vince oficjalnie nie potwierdza i nie zaprzecza ;D ale twierdzi że jeśli ktoś chce przypisywać ich relacji "głębsze" znaczenie to nie będzie w błędzie ;P
Żadna tam żona. No przecież kartel zabił brata Gustavo Fringa, cała akcja była ukazana na początku, kilka odcinków przed doskonałą wendettą Gusa.
To nie był jego brat xD W sensie, nie rodzony, tylko w nazwie firmy Los Pollos Hermanos jako współzałożyciel tak figurował.
http://breakingbad.wikia.com/wiki/Max_Arciniega
> Czekania też na to, co kombinuje osoba odpowiedzialna za „DON’T”. I kim jest ta osoba?
Nie wiem, czy ktoś zwrócił uwagę na pewną ciekawą rzecz. To są tytuły kolejnych epizodów drugiego sezonu Better Call Saul: Switch, Cobbler, Amarillo, Gloves Off, Rebecca, Bali Ha’i, Inflatable, Fifi, Nailed oraz Klick.
Pierwsze litery tytułów to: SCAGRBIFNK. Jeśli ułożymy je w innej kolejności, otrzymamy: FRINGS BACK. Pewnie to podobna zabawa twórców, jak w drugim sezonie BB - pamiętacie tytuły odcinków z czarno-białym wstępem: Seven Thirty-Seven, Down, Over, ABQ i wydarzenie kończące serię. ;-)
wrzucałam pod odcinkiem Fifi
http://www.filmweb.pl/serial/Better+Call+Saul-2015-697645/discussion/s02e08+%22F ifi%22,2766484?page=2
:D
Przez cały odcinek byłem święcie przekonany, że jest to przedostatni w tym sezonie i chyba tylko to uchroniło mnie od totalnej irytacji.
Dopiero po seansie oświeciło mnie, że to był finał (buahah...). Nic nawet nie wzbudziło moich podejrzeć, bo poza clifhangerem trudno doszukać się jakichś innych elementów,
jakich po finale można by oczekiwać. Bardzo, bardzo, bardzo nie chcę pisać, że się na Panu Gilliganie zawiodłem. Więc nie napiszę. Napiszę tylko, że chyba trochę czegoś innego się po nim spodziewałem.
Odcinek nie był zły. Był taki jak cała reszta sezonu. Niezły. Trochę nijaki. Niby coś się działo, ale jednak jakby niewiele. Niby coś się rozkręca, ale trochę stoi w miejscu.
Największy mój osobisty zarzut to duży potencjał postaci, który wydaje się zaprzepaszczony. Mam w tym wypadku na myśli w 90% Nacho. W pierwszym sezonie było go tyle co nic.
Liczyłem, że w drugim w końcu coś z tej postaci wycisną, a było go chyba jeszcze mniej... Samego Saula, też wydaje mi się, że można by ciekawiej poprowadzić. Zamiast nich czas antenowy poświęcany jest o wiele za wiele Chuckowi i Kim. Postacią istotnym, na które wystarczyłoby jednak moim zdaniem nie więcej jak 5-10 minut w każdym odcinku.
Ok. Wypłakałem się, a teraz co do samego 'Klika':
- super akcja z Erniem, że stanął za swoim dawnym kolegą, a nie bufoniastym szefem. Szacun, dobry z niego chłopiec :)
- po razy kolejny bardzo ciekawe wprowadzenie pokazujące nam kolejne fakty na temat przeszłości obu braci
- sprzedawca broni również ciekawa postać zważając na to, że jest tam tyle co nic
- chuck się 'sprzedał' czarnej stronie adwokatury zaślepiony rządzą zemsty. Jimmy przy tym mega naiwny, 'kupuję' to jak przedstawili ten trik scenarzyści, aczkolwiek trochę to jednak nie w jego stylu
To by było na tyle z na siłe wyszukiwanych pozytywów. Clifhanger ciekawy, ale na tygodniową przerwę między odcinkami. Na przerwę między sezonami oczekiwałem czegoś dużo lepszego. A tak poza tym to tak jak już namarudziłem powyżej - za mało Nacho, kartelu, szwindli i tego co w serialu najlepsze, a za dużo oglądania Chucka na EKG w szpitalu i Mike'a spacerującego z giwerą.
Co nie zmienia faktu, że choćby serial miał 20 sezonów i wszystkie prezentowały taki poziom to i tak będę zawsze oglądał z wypiekami na twarzy. ;)
A no właśnie Jimmy dzięki swojej zupełnie niezrozumiałej miłości do brata, którego należy skierować na przymusowe leczenie psychiatryczne i zabronić dotykać jakichkolwiek realnych problemów, przy okazji zwolnił Erniego, który okłamał szefa. Taki dobry kumpel Jimmy.
A Mike tłumaczył, if you're gonna be a criminal, do your homework. To nie, od razu się lamus rozpruł, chociaż dobrze wie, że Chuck jest strasznie chory na swoją hypersensivity jak mu pasuje.
A ja już nie będę oglądał, dopóki nie wypuszczą wszystkich serii. W każdym odcinku poza dwoma ostatnimi i może z jednym z pierwszej serii mogłem spokojnie przeklikać pół odcinka i przeczytać linie dialogowe. Trwałoby to 10 razy krócej a przynajmniej bym się nie nudził.
Po pierwsze: to nie jest finał sezonu (to znaczy jest, ale tylko z nazwy). Pierwotnie miały być jeszcze trzy odcinki i dlatego akcja urywa się ni z gruchy ni z pietruchy.
Nie można też mieć zastrzeżeń, że Jimmy nie jest Saulem. To wciąż poczciwy w gruncie rzeczy chłopak, który jeszcze nie zrobił niczego naprawdę złego (nie zaliczam do takich czynów oszukiwania jełopów, którzy sami się o to proszą, ponieważ chcącemu nie dzieje się krzywda). Chce ciągle pomagać bratu w potrzebie i jest mu żal, że doprowadził go do tego stanu. Natomiast starszy z McGillów wygląda coraz bardziej nieciekawie. On chyba po prostu go nienawidzi i chce zniszczyć. Nie dość, że matka wolała młodszego syna, to jeszcze teraz został przez niego skompromitowany w oczach klientów i innych prawników - a on jest przecież doskonały (mania wielkości ewidentna). Co do matki - zauważyłem ogromne podobieństwo między nią a Jimmym - to chyba nie przypadek. Narastający konflikt musi zostać rozwiązany w finale (tym prawdziwym) i będzie pewnie niezwykle zaskakujący.
Co do Mika - myślę, że to nie Gus stoi za włączonym klaksonem (chcielibyśmy oczywiście aby tak było), ale Ignatio, który ewidentnie wiedział o jego planach i zasłaniał sobą Salamankę. Pewnie ktoś z jego polecenia włożył konar i nie musiał wcale wiedzieć dlaczego to robi (co wyjaśniałoby dlaczego nie zabito Mika - Ignatio musiałby wyjaśnić skąd dowiedział się o jego planach i sprawa mogłaby mu zaszkodzić). To również wyjaśni się, mam nadzieję, w prawdziwym finale.
Podobno w Talking Saul Gilligan i Gould potwierdzili, że za DON'T stoi Gus. Ale nie oglądałam osobiście, więc tylko powtarzam co wyczytałam w necie.
ok, obejrzałam Talking Saul
"potwierdzili" to za dużo powiedziane :D
wymigiwali się od odpowiedzi, i wydukali coś w stylu niekoniecznie Gus osobiście, ale być może ktoś z jego otoczenia
Mike w sezonie 3 dowie się na 100% kto to zrobił, tyle tylko potwierdzili :D
Shit! To niedobrze. Może to będzie ktoś kto zna kogoś, kto zna kogoś, kto zna Gusa :) A tak serio, to chyba najwyższy czas na Gustavo! Wszyscy spodziewaliśmy się w tym sezonie pięknej przyjaźni Michaela z Ignacio, albo chociaż chłodnej przyjaźni, a tu tego i tego jak na lekarstwo, a tu już 3 sezon w drodze. To ile oni planują tych sezonów? Ile?
Chyba, że Mr Fring będzie się pojawiał w kolejnym w śladowych ilościach, jak aktualnie Nacho ;]
Fring it back! :D
Nie wiem ile planują sezonów, pewnie 5 czy 6. Jestem o dziwo spokojna o rozkręcenie się meksykańskiego wątku. Prędzej czy później pojawi się Gusvato (pewnie w śladowych ilościach, bo Esposito może być zajęty), a my doczekamy się całego odcinka o Nacho, który przyniesie odpowiedzi na wiele pytań. I podejrzewam, że to właśnie taki Nachoskoncentrowany odcinek zacznie meksykański szał w BCS.
Gilligan i Gould powiedzieli, że wymyślają na bieżąco, sami nie wiedzą jeszcze rzeczy nad którymi dumają widzowie. Tym bardziej ciężko zgadywać jak to się potoczy, ale odcinka o Nacho jestem pewna.
"Mike w sezonie 3 dowie się na 100% kto to zrobił, tyle tylko potwierdzili :D"-o ja pie rdolę ale mi odkrycie,to chyba każdy się domyślał,też mi wiadomość,oczywiście ta ironia nie jest skierowana do ciebie.
Ten Chuck to jest jednak sukinsyn totalny. Jak można być tak zdeterminowanym i bezwzględnym, żeby odzyskać klienta, którego odejście nie wpłynęło na funkcjonowanie firmy? On by chyba sprzedał Jimmiego, albo i własne narządy płciowe byleby tylko udowodnić, że nie zrobił literówki, która każdemu może się zdarzyć i o którą nikt nie miał do niego pretensji.
Ale to on wyszedl na idiotę, jak się dowiedział niesłusznie. Chuck ma swoje racje. Jest prawnikiem działającym zgodnie z prawem, a Jimmy fabrykuje dowody i cały czas się ślizga, kłamie, balansuje na linie. Co do tej firmy, którą przejęła Kim, to mają rację, że 1 osoba sobie na dłuższa metę sobie nie poradzi. Co jeśli Kim rozłoży grypa? Firma zostanie bez prawnika, bo przecież stażystów nie pośle. Kim dała się oczarować Jimmiemu, dodatkowo została zniechęcona przez Howarda i pod wpływem kobiecych emocji podjęła kiepską decyzję. Zniknie z życia Saula w BB, to wiemy, oby tylko nie poszła do piachu albo do więzienia z jakiegoś powodu.
A to, że Chuck ma paranoję na punkcie elektroniki to inna sprawa.
Ciekawe co się z Chuckiem stanie i z Kim. Trafią przez Saula na cmentarz, czy do wariatkowa.
Ja myślę, że zwyczajnie go porzuci albo zdradzi z kimś innym. Wszak wBreaking Bad Saul (bo już nie Jimmy) ma dobrze prosperującą samodzielną kancelarię. Jest panem sam dla siebie i dobrze mu to wychodzi. Bo dzielenie z kims obowiązków nie leży w jego naturze.
Poza tym krzywdzące jest to, że to Kim stała się ofiarą manipulacji Jimmiego. Prędzej bym powiedział, że łączy ich normalna zdrowa miłość i zaufanie do siebie. Daleki byłbym od szukania dziur w związku. Jeśli już to Kim oczarowała Jimmego, wszak to faceci rządzą światem.
eh.. szkoda gadać. odcinanie kuponów od BB trwa...
odcinek tak bardzo finałowy że aż rozczarowanie, nie wiem czego ja sie spodziewałem.
było ostatnio pare lepszych odcinków, to myslałem że akcja sie posunie do przodu no ale eh
oni to rozwleką na 10 sezonów najchętniej, no ok... tylko oby Banks dożył...
ogólnie brak mi słów jak sakramencko nieciekawy jest główny wątek, wiem że większość się zachwyca ale dla mnie to jest badziew. Sam pomysł byłby może i dobry ale byle jak to jest przedstawione. Co innego Mike i Nacho, ale twórcy robią tak, żeby najlepiej nie pokazać niczego. A sama postać Nacho ma taki potencjał i jeszcze Vaas go gra a tu co ledwie się pojawi i już go nie ma a rzekomo jest w "main cast"
źle są podzielone odcinki, to nie był żaden finał, jak gdyby ciężko było zrobić tak żeby pasowało, od BB dalej się nie nauczyli bo nawet tam były podobne zgrzyty jak np.:
- ostatni odcinek 1 sezonu to odcinek Grilled, już nie wspominając o tej super akcji która tam sie działa i o tym jak Walt i Jesse na koniec uciekli w pustynię
- koniec 3 sezonu to Box Cutter, nawet ostatni rzut na notes Gale'a przy przeszukaniu mieszkania sugerował że "ciąg dalszy nastąpi"
- Hank na kiblu w sezonie 5 to też taki chamski cliffhanger
w/g mnie w trzecim sezonie BB finałowym odcinkiem powinien być ten epizod w którym w ostatniej scenie Walt zabija dilerów Gusa.
Odcinek bardzo dobry, ale jako finał no to tak hmmm....nie bardzo.
Ja nadal nie ogarniam czemu Mike tak się uparł na tego Salamance. Właściwie nie wiele w tym odcinku zrobił, poza kupieniem broni u Ellswortha (pozdro dla kumatych :D) i nieudaną próbą sprzątnięcia Hectora. Ciekawa jestem kto go ostrzegł. Pierwsza moja myśl, że to Nacho i że specjalnie się tak ustawił koło Hectora żeby Mike nie miał Salamanci na czysto wystawionego, no bo w sumie tylko Nacho wiedział o planach Mike'a, nie? No ale z drugiej strony, jest to fizycznie niemożliwe żeby nagle się znalazł na tym wzgórzu gdzie był Mike. Teleportu raczej w tej chaupinie nie mają.
Co do Jimmy'ego i Chucka, to scena z matką, cóż, pokazuje że Chuck ma kompleksy względem Jimmy'ego, bo matka i ojciec faworyzowali młodszego brata, a ten nie był święty i uczciwy jak Chuck i to go boli. Z jednej strony rozumiem i nawet mi go trochę żal, ale z drugiej strony, no to miałam szczerze nadzieje że się okaże że będzie w tej katatonii na dłuuugiii czas. No po prostu gościa mimo wszystko nie trawię. Jak wspomniano ostatnia akcja na miarę samego Jimmy'ego :) No i zostawili nas z takim cliffhangerem...będzie grubo w 3 sezonie, jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy i jak Jimmy się z tego wyplącze.
A co samego sezonu, to dla mnie ani lepszy ani gorszy od pierwszego. Na równi. Ogólnie serial jest konkretnie statyczny, ale mimo tego przyjemnie się mi go ogląda, przede wszystkim ma fajny klimacik i nie odczuwam nudy w trakcie oglądania. No i Mike :D Jedyne co, to jak dla mnie w tym sezonie było za dużo Chucka i Kim. Jimmy'ego jako Saula, to się prędko pewnie nie doczekamy. Możliwe że dopiero na zakończenie serialu.