pierwszy i drugi odcinek zapowiadał naprawdę solidną produkcję
a potem jak zwykle
banał goni banał, dłużyzna dłużyznę, zabiegi z pomieszaniem czasów odbierały zainteresowanie
czyli na szczyt a potem to już z górki na pazurki w obcięcia idiotycznie kuriozalnego 6 odcinka
szkoda......
Osobiście nie mogę wyzwolić się ze skojarzenia pary aktorów Green - Csokas z "Królestwem niebieskim".
Nie chodzi o porównanie serialu i filmu. Sybilla, podobnie jak Lydia, nie gra wprost. Zwyczaje i prawo zmuszały w obu przypadkach kobiety do stania za mężczyznami. Z kolei postać Carvera jest równie bezwzględna jak Gwidon z Lusignan. Natura obu związków jest oparta na fałszu i knuciu.
jak to?
przecież Carver kocha Lydia Wells i daje temu nie raz wyraz.
w jego stosunku do niej nie ma knucia i fałszu, ja przynajmniej nie dostrzegłem
Niestety musze sie zgodzic z opinia. Kolorystyka obraz przypomina mi film Dorian Gray, bylo nieco mistycznie, ale naiwnie. Ostre ciecia i mieszanie przeslosci z terazniejszoscia i brak chronologii méga przeszkadaja w odbiorze, tym bardziej, ze nie znam ksiazki. Czy nie mozna bylo zrobic serialu nieco dluzszego, ale za to bardziej uporzadkowanego?