Czy tylko mnie ta postać irytuje od samego początku? Jeszcze w 1 sezonie mimo irytacji odczuwałem jakaś nutkę sympatii i politowania, ale im dalej tym gorzej :D
Wg mnie Floki jest najbardziej rozgarniętym z wikingów. Buduje okręty, jest jakby średniowiecznym mularzem, i ma głębokie życie wewnętrzne. Przez to chyba wpada w depresję widząc, że starzy bogowie zostają wypierani przez Boga. I mnie się Floki podoba, im bardziej go lubię tym mniej lubię Ragnara.
Brakuje mi Flokiego z 1sezonu... Pamiętam bitwę gdzie wczesniejsze zajawki sugerowały, że zginie z rąk Rolla i wtedy baaaardzo nie chcialam, by tak się stało. Z perspektywy czasu żałuję, że do tego nie doszło.
Aktualnie ma zrytą banię przez tyvh swoich Bogów do tego stopnia, że z fajnego buntownika stał się powalonym świrem :/
Floki jest totalnie nieprzewidywalny. Boję się go, czasem mnie wkurzy, ale to człowiek wierny i niezwykle oddany swoim ideałom. Czasem może aż za bardzo :D