Obejrzycie na przykład na Youtube skecz "Igrzyska 2017" w wykonaniu kabaretu Chyba. Uważam, że naprawdę dobry. Numer ten był też w Polsacie w niedzielnym wieczornym kabaretowisku na żywo.
Lecz w Tele Publicznej czegoś takiego nie obejrzycie. Tam wolą puszczać "z puszki" kabarety z roku 2015, najczęściej z jakimś chłopem przebranym za babę. Niczego, co by choć trochę nawiązywało do obecnego obozu rządzącego. Mnie to już nie bawi, ale pan Kurski widać uważa, że tak bezpieczniej.
To bardzo dobrze, że @Nnorm posiada swoje zdanie i wie, co mu się nie podoba. Czy mógłbym - gwoli odmiany - uprzejmie zapytać o przykład takiej satyry politycznej, której poziom @Nnorm uważa za dość wysoki?
Jeżeli chodzi o poruszanie tematów politycznych czy religijnych to zdecydowanie Stand-Up. Jest to bardzo dobra forma do obśmiewania absurdów życia politycznego. A taka forma jak kabaret? Raczej do mnie nie przemawia, ale jeśli to chociażby wczesny KMN. Dlatego zaskakuje mnie tak szybkie wypalenie się 'Ucha Prezesa'.
Z całym szacunkiem, 'a stand-up comedian' - to raczej nie brzmi jak konkretne nazwisko. Zaś z tego "wczesnego KMN" - to jakie scenki bądź skecze? Tak orientacyjnie?
Kasia Pakosińska odeszła z KMN bo mówiła, że Górski i reszta nastawiła się na hajs, tak samo Ucho Prezesa, tylko hajs im w głowie, PIS i tak robi lepszą robotę od PO.
Weź mi panie nie mów o kabaretach na tvp. Już byle mem stoi na dużo wyższym poziomie. Żart o arabach? Żona ambasadora emiratów jest gruba bo ma bombę i w ogóle klepanie się po pleckach jacy to jesteśmy cywilizowani w stosunku do tych małpoludów. Najlepsze, że nie zostało to wyłożone w formie skeczu tylko "artyści" tak po prostu powiedzieli to ze sceny. Inny numer? Jakaś cycata idiotka i dwóch policjantów, żarty cały czas krążyły wokół jej melonów i generalnie seksu i to w takim wydaniu, że benny hill mógłby występować przed królową. Aż się przypomina v jak vendetta.
Bardzo dziękuję za odpisanie na post sprzed ponad roku.
Ogólnie rzecz biorąc, o tak zwanych polskich kabaretach mam zdanie wielce, wielce podobne. Kiedy na przykład nagram, dajmy na to, ponaddwugodzinny (minus reklamy) blok satyryczny z jednej z telewizji zaś w następnych dniach, oglądając rzecz całą "z puszki" natrafię na jeden jedyny jedyniusieńki skecz przy którym się choć odrobinę uśmiechnę - to niestety i tak będzie wyjątkowo dobrze.
Niestety, nie kojarzę wzmiankowanych małośmiesznych żartach o Arabach z Emiratów i policjantach gapiących się na cycatą babę. I nawet nie jestem ich ciekaw. Co się zaś tyczy występu formacji kabaretowej, na który ja sam się przed ponad rokiem powoływałem, to obawiam się, że nawet jeśli ich dowcip nie był taki zły, to okazał się wybitnie doraźny. Po ponad roku, większość widzów nie będzie już pamiętała kontekstu.
Żeby to ogromne i złożone zjawisko polskiego kabaretu jakoś tak nieśmiało podsumować . . . wydaje mi się iż po prostu ilość nie przeszła w jakość.
Bo ani jeden, ani drugi nie macie poczucia humoru. Widownia zawsze leje ze śmiechu jak widzi ten skecz o Arabach, ale malkontenci chcieliby tu jakiegoś "nawiązania", a przecież to jest skecz sytuacyjny i żadnego podtekstu nie musi mieć. Poczucie humoru trzeba ćwiczyć i umieć się śmiać ze zwykłych rzeczy - nawet z faceta przebranego za babę, bo oni się nieraz tylko tak wygłupiają. Nie każdy skecz musi być ideologiczny, czy polityczny, żeby był na wysokim poziomie. Przykładowy absolutny majstersztyk "Drzwi" Górskiego i Cieślaka.
Czyli kabaret polega na tym, żeby "nawiązywać do obecnego obozu rządzącego". Skecze o drzwiach, żonach, teściowych, czy chińskich restauracjach już politykomanów nie śmieszą tylko ośmieszanie wrogów politycznych?
Dla mnie tacy ludzie są biedni, bo brak wam kompletnie zdrowego poczucia humoru.
Były takie czasy, kiedy dowalanie rządzącym zdarzało się jedynie w dowcipach rozpowszechnianych pokątnie. Bowiem w oficjalnie dostępnych pisemkach satyrycznych znaleźć można było dowcipy:
- o bumelantach,
- o bikiniarzach,
- o nieuprzejmych kelnerach (to w przypadku satyry wyjątkowo ostrej!).
Ale byli i tacy tacy LUDZIE, którzy szczerze zaśmiewali się z rysunków znalezionych na łamach tygodników "Karuzela" oraz "Szpilki". Zapewne okazywali w ten sposób zdrowe poczucie humoru.
Jest dokładnie tak, jak piszesz: Jeśli na moich ustach nie pojawia się uśmieszek gdy widzę na scenie kolejnego chłopa udającego wyfiokowaną babę, wydającego z siebie piskliwe dźwięki - to daje jedynie złe świadectwo o mnie samym. Zaiste słusznie biadasz nad takimi jak ja.
I nic się nie zmieniło. Ludzie zawsze dzielili się na politycznych działaczy i na ludzi normalnych. Ci pierwsi pękali ze śmiechu mordując Żydów i Polaków, albo "wrogów rewolucji", a ci drudzy albo ginęli z ich rąk słysząc przed śmiercią wasze "żarty", albo jak dziś - byli uznawani za artystyczne "miernoty", bo nie potrafili lub nie chcieli "dowalać" reakcji, opozycji, rządowi itp.
Mamy dziś żałosny upadek takich ludzi na przykładzie Pawlaka i Wolskiego - co jest w obrazie tych ludzi śmiesznego? Jeżeli kogoś to bawi, to powinien się chyba leczyć.
Polityka to choroba, a żadna choroba nie jest chyba niczym śmiesznym. Chyba, że dla socjopatów. W chłopie wygłupiającym się w przebraniu za babę jest przynajmniej coś zabawnego. W ludziach, których nie śmieszył "Wilki i Zając" z "Karuzeli" - bo to "wróg polityczny" ten wilk, a Ty ten "zając", widać niestety problemy natury psychicznej i dekadencję. Nie wiem czy powinniście w ogóle oglądać kabarety zamiast marszów pogrzebowych - zgodnie ze swoją ponurą naturą.
Amen.