Który lepszy w bezpośrednim starciu? Gargamel ze swoim kocurem Klakierem czy Grand ze swoją kocicą Ritą?
osobiście stawiałbym na Gargamela
Jak wiemy koty i kocice ze sobą raczej nie walczą, więc do starcia Rity i Klakiera by nie doszło;p Wtedy pozostaje walka właścicieli kotów, a w tym starciu raczej zwycięzcą byłby Grand, bo Gargamel nie nosi broni;p
Oj, Hilary, mało ty wiesz o kotach, oj mało... Kocur nie zaatakuje kocicy ani nie będzie się przed nią bronił - po prostu ucieknie! A kocica kocura jak najbardziej może potraktować pazurami.
Jeszcze się z tym nie spotkałem. Mój kot był agresywny i bił każdego, nawet kocicę, z którą potem o dziwo się zaprzyjaźnił, ale pierwsze 3 miesiące pobytu na jednym podwórku ta kocica przeżyła boleśnie:) Dostało sie też psu sąsiada i kocurom z okolic, jednym słowem mój kot z jednej strony ładny, wydawał się sympatyczny, z drugiej agresywny, atakował nawet ludzi, kiedy chciał jeść, czego go oduczyłem:) To był taki Grand w kocim wydaniu.
Ale twardziel z tego twojego kota! Ja mam z kolei kocicę, która przybłąkała się do mnie z 4 kociątkami i była w stanie przetłumaczyć mojemu psu (owczarek kaukaski), że kolejność przy misce ulega zmianie.
OK, to w takim razie proponuję nowy temat: Grand i cała legia cudzoziemska vs kot Hilarego i moja kocica.
Ale Gargamel jest czarownikiem, włączył by jakąś tarcze i strzały, ciosy by się od niego odbijały a kule może nawet by wracały do ''nadawcy''.
I fakt skończmy z tymi tematami:D
"I fakt skończmy z tymi tematami"
ot piekna puenta i kwintesencja tego gargamelowego tematu ;-)
Aha chciałem jeszcze dodać że na Rite pewnmie rzucił by czar: ''dwa milony euro za przyrodzenie Granda'':D i było by po ptokach:D
Biedny Grand:D,może topór powineien wynając takego profesjonaliste zamiast nasyłać amatorów rodzaju Cypy:D
Przepraszam, że się wtrącam ale czy nie macie wrażenia, że poziom tego forum ewoluuje w kierunku żenującego, bardziej znanego z portali onetowskich?
No ja mam takie wrażenie. Co więcej chyba częściowo się do tego przyczyniłem - umieszczając te tematy Wielgoszowe... :) Przyznaje się bez bicia - moja wina, moja bardzo wielka wina :P Liczę na przebaczenie.
Rozgrzeszam Cię:) Też w pewnym stopniu się przyczyniłem zakładając podobny temat. Chociaż konfrontowanie ze sobą bohaterów różnych produkcji ma swój urok. O ile robione jest to z sensem, bo pisanie o przyrodzeniu Granda jest conajmniej niesmaczne. Dajmy sobie z tym spokój.
Okej przepraszam za to ''przyrodzenie Granda'' myślałem że was trochę rozbawi, a trochę luzu nikomu jeszcze nie zaszkodziło.
Grand ma wiele dystansu wobec samego siebie. Z wiekiem pewnie coraz więcej. Nikt nie jest "nie do zdarcia". Poczucie humoru i dystans to podstawa by funkcjonować "bezstresowo".:)
Ale Gargamel był czarownikiem:D.
Więc pewnie użył by mocy(he, he) no był kiepskim magiem ale jednak:D.
A jak myślicie kto wygrał by w starciu:Garganel vs Darth Vader ja stawiam na tego drugiego:D.
Grand przegrał by w mgnieniu oka nawet w walce wręcz:D
Sorki to tak z nudów......
No co wy, przecież Grand to niezniszczalny terminator, przeżywa każdy zamach na jego życie, przeżywa strzały snajperskie Kanibala, a później usiłowania zabicia nożem również (przez Kanibala), zatłuczony bejsbolem Topora, podpalony przez jego mafiozów i ciągany Quadem po ziemi za pomocą sznura, na koniec cały zakrwawiony i umierający jakimś cudem wychodzi z tego wszystkiego żywy. No i jeszcze w przeszłości o tak sobie po prostu skasował Klawisza w autobusie, wcześniej pozwolił mu wypuścić Topora i Cypę żeby zabili Jubę, a później jak mu się odwdzięczył? Pif paf i wysiadka z autobusu. Zabija w szpitalu Patryka, zabija swoją siostrę Malwinę, już nawet nie pamiętam całej listy jego ofiar - może ktoś całą podać? No i jakiś niezdecydowany, tyle razy celował do Kruszona i czekał i czekał i g...o, celował niby do Ali, ale ostatecznie strzelił w kałużę, totalnie zrypali postać Granda, później zrobili z niego dobrego człowieka, który brał udział w akcji rozbicia jakiegoś tam kurde światowego trele morele i obronił Kruszona dwa razy (w Pałacu Kultury na korytarzu, jak wyrzucił przez okno tego araba) i jak Zosia celowała w Kruszona, gdy ten aresztował Borysa za zabicie Wiktora. Potem razem jadą do Francji, na zmianę prowadzą samochód, a przecież po drodze powinni się pozabijać, no dajcie spokój, Kruszon pod koniec "Oficerów", a szczególnie w trzech alternatywnych zakończeniach boi się panicznie Granda, dwa razy mu się śni że ten komendant policji przyprowadza mu nowego oficera którym jest Grand, potem z przerażeniem pyta wszystkich pokazując jego zdjęcie czy go znają i czy go widzieli itd. A w Trzecim Oficerze rach ciach pach - złamany zostaje ten cały strach przed Grandem, to całe napięcie. Zniszczyli po prostu tą śmiertelną konfrontację i nienawiść ich do siebie i chęć zemsty za za to i za tamto. Wszystko mi się podobało w całej Trylogii, oprócz zrobienia z Granda współpracownika Kruszona. No brak słów...
Albo można to zinterpretować tak, że Kruszon jakby zyskał z powrotem "szacunek" u Granda, ponieważ "zatłukł Senta" (który tak naprawdę zmarł w wyniku przedawkowania kokainy, a nie z powodu pobicia go przez Kruszona i Sznajdera,a Grand myśli że to Kruszon go zabił) i jeszcze ten tekst "Ty i Sznajder jedziecie na tym samym wózku. Paragraf 148 - mój ulubiony" - :D ROTFL :D Genialny tekst :D "Zabiłeś Senta, miałeś do niego żal. Ty i zabijanie, no no. Jestem z ciebie dumny Kruszon!" Te teksty Granda są fenomenalne :D