Witam jak myślicie jak może sie zakończyc ten serial ? czy znajdą jakies antidotum ? a moze serial
bedzie sie ciągnął ze 15 sezonów w co wątpie ! jakieś propozycje ? pozdrawiam
Jakby twórcy stracili motywację do kontynuacji serialu, to nawet nie byłoby to złe zakończenie. Możliwe w każdym momencie, nie wymagające prawie żadnych dodatkowych nakładów na "spektakularność" - do tego komentarz Ricka do Shane'a - "Ty świnio! W śpiączce dowiedziałem się, że sypiasz z moją żoną!" :D
Motyw, że to wszystko sen Ricka jest równie stary jak komiks, więc sorry stary, ale nie masz na to monopolu :)
Dziwne, ale kiedy ostatnio się nad tym zastanawiałam, takie zakończenie jako pierwsze wpadło mi do głowy. I sama nie wiem czy byłby to dobry koniec serialu czy zły. No i Kirkman jeszcze dalej tworzy komiksy.
Chciałabym z 8 - 10 sezonów. Tak naprawdę wszystko zależy od komiksu i od stopnia, w jakim producenci zdecydują się na nim opierać. A zakończenie? Wynalezienie antidotum byłoby wskazane. ;)
I co takie antidotum miało by robić? Cywilizacja zniszczona a trupy i tak juz nie będą ludźmi bo sa zniszczeni.
Zombie są niebezpieczni głównie dlatego, że wystarczy jedno drobne ugryzienie, żeby zabić człowieka. W przypadku znalezienia antidotum staliby się praktycznie nieszkodliwi. No może poza sytuacją, kiedy duża grupa zaatakuje pojedynczego człowieka lub małą grupkę ludzi. Można by ich zacząć powoli eliminować, a nowych by już nie przybywało.
Cywilizację można by powoli reanimować, bo ten rodzaj apokalipsy nie zniszczył infrastruktury, tylko poważnie ucierpiała populacja. Oczywiście trzeba byłoby ładnych kilkuset lat, żeby ludzkość się podźwignęła z tego upadku
Przypominam, że wszyscy są zarażeni, więc to chyba oczywiste, że antidotum chroniłoby od zmieniania się w zombie po naturalnej śmierci.
To nie rozwiązuje problemu, jedynie szczepionka która by sprawiała że zombiaki nie interesowały by się tobą mogło by coś dać.
gdzieś czytałem, że niby krikman sie wypowiedzial i gadał, że opowiedział już koło 60% opowieści komiksu. Negan uwolni się z klatki ricka. A co do zakończenia to niby chce wszystkich wybić, zostawiając jedną osobę aby (ze tak powiem coś jeszcze żyło). To historia ricka i tylko jego śmierć zakończy serial.
60%? Uff, czyli przed nami jeszcze dobrych kilka lat walkingdeadowania :3 Negana to myślę Rick sam nieświadomie uwolni, już przecież się powoli za to zabiera ;)
Zombie dojdą w końcu do takiego stanu rozkładu, że nie będą żadnym zagrożeniem, a reszta ludzi wyginie, nie ma jak dla mnie innego "logicznego" zakończenia. Bo niby kto miałby wynaleźć szczepionkę na wirusa?? Tylu specjalistów próbowało, a wszyscy dali dupy ;D
Bez szczepionki każda próba odbudowania cywilizacji kończyłaby się atakiem "świeżych" szwędaczy. :p
najlepszym zakończeniem było by złe zakończenie , czyli opanowanie całego świata przez zombie i śmierć jedynych ocalałych.Zombie samo przez się w końcu by wyginęły.
Zbiorowe samobójstwo wszystkich postaci (zombie również), ze względu na wzrastający poziom głupoty w serialu.
Najbardziej logicznym rozwiązaniem wydaje się "wyginięcie" wszystkich zombiaków poprzez rozkład ciała i całkowite zgnicie(100% śmierci).
No przecież same szkielety by nie chodziły.
Wydaje mi się że gdyby postała nowa społeczność, całe miasta i państwa to prędzej czy później ta cała sprawa z zombifikacją by była określana jako wirus i każdy zgon człowieka by był na szybko traktowany nożem w mózg.
A ile lat by to musiało zająć? Do końca to nie wiadomo, ale ci którzy już teraz wiedzą że naturalna śmierć może zamienić człowieka w takie ścierwo od razy je zabija. Więc w sumie można liczyć z jakieś 10 lat od tego sezonu, bo np. rodzinka która poszła za Gubernatorem nie wiedziała że ich dziadzio zamieni się w chodzącego trupa. Pewne jest to, że taka "epidemia" nie będzie trwała wiecznie.
Zakończenie serialu powinno być jakieś MOCNE, a nie typowe dla filmów pełnometrażowych: naukowiec wymyśla szczepionkę i ratuje cały świat...
Wiesz, wynalezienie szczepionki wcale nie musiałoby być finałem. Na dobrą sprawę mogłaby się ona pojawić w połowie serialu, a ciągle mielibyśmy materiał na dalsze sezony. Żywe trupy byłyby ciągle niebezpieczne, po prostu nie mogłyby już zarazić człowieka jednym ugryzieniem. W stadzie wciąż mogłyby budzić grozę. Za to taki wątek mógłby wprowadzić ciekawą perspektywę - powolne podnoszenie cywilizacji ze stanu upadku, budowa większych struktur społecznych, planowe zwalczanie plagi zombie itd.
W sumie racja. Ale taki pomysł wydał mi się trochę oklepany :P
Zobaczymy co będzie. Sama jestem ciekawa ile będzie sezonów.
Oby tego nie przeciągali na siłę i trzymali się takiej "dobrej" akcji jak w 14 odcinku.
Nie chodzi mi o mordowanie postaci, ale żeby się coś działo na ekranie, bo takie chodzenie w kółko i szukanie jedzenia/schronienia też nie jest za fajne.
Zombiaki nie zarażają ugryzieniem. "Zarażony" jest każdy człowiek, a wirus uaktywnia się po śmierci nosiciela i wtedy następuje przemiana. Proces konsumpcji, czy gryzienia żywych jedynie przyśpiesza ich kopnięcie w kalendarz.
Nigdy do końca mi nie pasował kompletny upadek cywilizacji w twd, więc bardzo podoba mi się ten pomysł :) Mogliby pójść w kierunku World War Z Maxa Brooksa (książki, bo film to jeden wielki żart).
Moim zdaniem najlepsze zakończenie serialu,było bygdyby umieścili głównych bohaterów w jakimś w miarę bezpiecznym miejscu,jednak pozostawiając wyobraźni widzów pole do popisu. Tak,żeby każdy mógł interpretować finał po swojemu. Nie uznaję koncepcji z antidotum. To strasznie oklepany motyw ( "World war Z","28 tygodni później").Jednak nie byłabym zachwycona gdyby uśmiercili wszystkie postaci na koniec.Za bardzo polubiłam głównych bohaterów.
Też sądzę, że zakończenie będzie otwarte z pozostawieniem bohaterów w jakimś dość bezpiecznym miejscu. Śmierć wszystkich może i byłaby pesymistycznie ciekawa, ale na dłuższą metę to raczej nie ten typ serialu (choć Kirkman się chyba naczytał Martina xD). Antidotum jak twierdzi autor komiksu nie jest w planach.
Ja bym widział zakończenie w taki sposób,że powiedzmy zostaną nam tylko 2 żywe postacie,np. Carl i Rick. Nie spotkają żywego od miesięcy,w końcu jeden z nich polegnie a drugi ruszy sam ku zachodowi słońca w poszukiwaniu sam nie wie czego. Takie trochę hollywódzkie ale moim zdaniem byłoby ok.
Druga opcja to Carl budzi się zjarany w jakimś pomieszczeniu ze swoim jakimś kumplem mówi do niego "Stary,ale miałem odlot" a ten ziomek się odwraca i robi charakterystyczne łeeeeee jak to zombie i koniec :)
tak dokładnie krikman coś takiego rozmyśla.. w stylu < ich dwójka przetrwała, po jakimś czasie 1 pada, 2 załamany i rusza dalej w smutku i przygnębieniu)
Wymyśliłyśmy kiedyś z koleżanką, że na koniec kilka lat później pojawią się jakieś samoloty, statki, okaże się, że epidemia była tlyko w Ameryce a cały świat się odciął i czekał, aż przejdzie :D No, a tak serio - wątpię, żeby ktoś wynalazł antidotum, bo przede wszystkim Kirkman chyba sam nie wie, co spowodowało infekcję. Poza tym zgadzam się z poprzednikami, to byłoby zbyt oklepane. Ja widzę dwie wersje ostatniej sceny, (relatywnie) optymistyczną i pesymistyczną.
Optymistyczna: ostatnie niedobitki Team Prison (nie wdawajmy się z dyskusję kto, ale jestem pewna, że Carl przeżyje do końca) błąkają się gdzieś, wycieńczeni, złamani psychicznie i fizycznie, pozbawieni jakiejkolwiek nadziei. Nagle wśród drzew wyłania się wysoki mur i brama. Ostatnia scena: Rick i kompania podchodzą do bramy, która się przed nimi otwiera, ujęcie wygląda dokładnie tak samo jak wtedy, gdy otwierały się drzwi do CDC, taki ładny akcent na zakończenie, tylko dodatkowo zza bramy wychodzą do nich ludzie w mundurach czy coś, no i lecą napisy końcowe. Ewentualnie jeszcze taki jakby "odjazd" kamery do góry, tak, że widać za bramą rozwijającą się bezpieczną społeczność, coś jak na końcu "Jestem Legendą" i wtedy napisy.
Pesymistyczna (i znając Kirkamana bardziej prawdopodobna) - tu bez bicia mówię, że to teoria kogoś z tumblr, ale bardzo mi się spodobała. Rick i Carl są ostatnimi żywymi członkami z grupy. W którymś momencie trafiają na ludzi, którzy próbują znaleźć źródło infekcji i pracują nad antidotum. Carl umiera, Rick nie ma po co żyć więc daje się przetestować na sobie eksperymentalną szczepionkę. Potem widzimy Ricka leżącego na szpitalnym łóżku, podłączonego do różnej apartury itd. Ostatnie ujęcie - zbliżenie na twarz, dokładnie jak w pierwszym odcinku Rick otwiera oczy, które są mleczno-białe. Napisy końcowe.
Jak znam życie dostaniemy coś totalnie innego, ale fajnie się spekuluje :) Co do długości serialu - cóż, z tego co wiem jest bardzo do tyłu w stosunku do komiksu, który z tego co wiem ma teraz koło 130 zeszytów, a Kirkman chce zamknąć historię w 300, więc jeszcze duuużo przed nami... poza tym ponoć ma powstać "spin-off", dziejący się równolegle z tą historią ale z zupełnie innej części Stanów.
Czytałem wasze zakończenia i spodobało mi się kilka pomysłów gdybym ja pisał ten serial to bym kilka połączył wyglądało by to tak.
Ostatni odcinek Żywych Trupów
Carl zostaje ugryziony przez Szwędacza w rękę na wysokości dłoni. Rick nie może pogodzić się z faktem że traci syna. Próbuje go ratować metodą ucięcia ręki. Niestety nie przenosi to żadnego rezultatu wirus zaczyna coraz bardziej się uaktywniać. Carl ma coraz większą gorączkę. W ostatnich minutach życia Carl mówi do ojca
-Tato zrób to wiem że potrafisz. Nie dałem rady przepraszam.
Rick ze łzami w oczach widzi że nic już nie można zrobić. Wymierza w Carla broń i w chwili gdy pada strzał pojawia się czarna plama i widzimy.
Ricka na łóżku. Który zrywa się krzycząc Nie!! Cały mokry. Po chwili wbiega do sypialni Carl. Rick widząc syna całego i zdrowego zrywa się z łóżka i z łzami w oczach tuli syna i mówi.
-Boże jak to dobrze że to był tylko sen.
Carl nie wie co jest grane
Po chwili wchodzi do sypialni Lori. Gdy Rick ją widzi podchodzi do niej i mówi
-Ale miałem koszmar.
I całuje ją. Po chwili widzimy kolejną scenę w kuchni jak Rick Lori Carl i Shane piją kawę. Rick opowiada im swój sen. Shane mówi
-Stary ale masz sny. Swoją drogą niezłego drania mnie zrobiłeś w swoim śnie.
I nagle w radiu przerywają muzykę i spiker mówi
-Przerywamy muzykę by nadać komunikat z ostatniej chwili w tle słychać panikę ludzi i charakterystyczny odgłos Szwendacza. Rick zrywa się z krzesełka, a spiker mówi Świat opanowała fala chodzących Żywych Trupów, jeżeli chcesz wiedzieć jak się to skończy zapraszamy na nowy film na motywach komiksu Roberta Kirkmana. Film Żywe Trupy w kinach Zapraszamy. Rick Shane Lori i Carl wybuchają śmiechem. Pojawia się zdjęcie Carla i Ricka z pistoletem wycelowanym w Szwendaczy i pojawia się muzyka. Z napisem THE END.
Co sądzicie o takim zakończeniu. Moim skromnym zdaniem całkiem fajne.
Mało prawdopodobne, że okaże się to tylko snem Ricka.Jak dla mnie te wydarzenia są zbyt prawdziwe jak na sen który człowiek doświadcza podczas śpiączki.Zresztą jakby to wyglądało pod koniec? Co? Nagle by się okazało, że ludzie którzy towarzyszyli Rickowi i budowali z nim więzi przez taki okres czasu są tylko we śnie i nie istnieją? Ja tego nie kupuję.Zbyt dużo się wydarzyło żeby to miał być tylko sen.
A teraz jak według mnie powinno wyglądać zakończenie, przedstawię 2 opcje:
1.Rick i jego grupa znajdują miejsce w którym pracują naukowcy.Konkretnie pracują nad szczepionką która by sprawiła, że ludzie będą odporni na zombie i nie będą one zagrożeniem dla człowieka.Udaje się im wynaleźć tą szczepionkę po czym zaszczepiają wszystkich i idą na bój z zombiakami.Serial kończy się Happy Endem kiedy już wszystkie zombie wymarły.Ludzkość zaczyna powoli się odbudowywać.Cała cywilizacja pomaga sobie odbudować to co zostało zniszczone podczas apokalipsy.
2.Teoria podobna do inthetardis, ale bardziej realna.Po kilku latach przybywa pomoc z innych kontynentów, tzn.statki,samoloty po to aby pomóc Amerykanom odbudować ich cywilizację.Okazuje się, że zarażone były tylko Stany Zjedonczone.Nikt nie przybywał z pomocą, bo nie był przygotowany na to, dlatego tak długo ocalali musieli czekać.
Myślę, że wbrew wszystkiemu TWD zakończy się Happy Endem.Nie było by raczej sensu uśmiercać ich tak nagle po tym wszystkim co przeszli.
Teraz tak z innej beczki.Pomijając moją kwestię z "przygotowywaniem się do pomocy" to właśnie dlaczego nikt nie przyjeżdża pomóc? Nie sądzę, aby cały świat się zaraził.Zresztą jak wirus mógłby przenieść się za ocean? No nie wiem :D
"Nie sądzę, aby cały świat się zaraził.Zresztą jak wirus mógłby przenieść się za ocean? No nie wiem :D"
Samolotami, statkami? Przecież wystarczyłby jeden zarażony koleś na lotniksu De Gaulle'a, i już mamy zarażoną całą Francję XD
Kurcze to nie wiem, serio wydawało mi się, że mówił o jakimś państwie, w którym prowadzili badania (europejskim).
1. Rick zostaje na oczach swojej grupy postrzelony w głowę, wszyscy myślą, że nie żyje i zostawiają go samego (bo np. spadł z mostu do rzeki). Ten budzi się po kilku tygodniach śpiączki, w jakimś prowizorycznym szpitalu gdzie opiekowała się nim osoba, która go znalazła. Stracił pamięć, zdezorientowany nie wie gdzie jest, ma przy sobie tylko zdjęcie Carla i Lori. Nie pamięta wydarzeń, które wydarzyły się w serialu, nie wie, że świat opanowały żywe trupy a Lori nie żyje (więc znów czeka go niemiła niespodzianka). Zakłada mundur szeryfa znaleziony na jednym z posterunków i znów wyrusza na poszukiwania swojej rodziny...
2. Bohaterowie odnaleźli w końcu bezpieczny dom, azyl. Ci którzy przeżyli mieszkają na jakieś małej wyspie lub innym miejscu gdzie nie czeka ich zagłada. Rick w końcu szczęśliwy, ułożył sobie życie z Michonne, która stała jego życiową partnerką. Rano budzą się i witają pocałunkiem, kiedy nagle w drzwiach pojawia martwy Carl. (To jak początek świetnego "Świtu żywych trupów")
Twoja pierwsza teoria jest mało prawdopodobna jeżeli chodzi o ten serial.To by nie wypaliło.Wszystko tak od nowa? Rozumiem o co tobie tutaj chodziło, bo w niektórych filmach są właśnie takie zagrania, że wszystko co się działo okazało się snem i dopiero później zaczyna się prawdziwa akcja.Jednak to wszystko już za długo trwa żeby takie coś twórcy mogli zastosować.Za to druga spekulacja jest już bardziej prawdopodobna, lecz nadal czuć taki troszkę bullshit, bez obrazy.
Spoko :-) Ogólnie wydźwięk serialu, jego konkluzja będzie pewnie pesymistyczna. Jakkolwiek byś się starał i poświęcał, walczył o przetrwanie i święty spokój nigdy nie będziesz bezpieczny a cała ta walka o lepsze jutro jest pozbawiona sensu bo na miejsce każdego zabitego żywego trupa i tak zaraz pojawi następny. Nie ma bezpiecznego miejsca, Ziemia jest stracona a żywe trupy to tak naprawdę ludzie, którzy jak rozbitkowie próbują daremnie uratować przed zgubą. Myślę, że Rick na końcu to zrozumie i palnie sobie w łeb.