Czyli czym byś się bronił w czasie Apokalipsy zoombie.
Wiadomo w polskich warunkach cięzko pozwolić sobie na broń palną. Po za tym nawet gdy w nasze rece trafi jakims cudem taka pukawka, pozostaje watpliwy dostęp do amonicji, braki w przeszkoleniu, huk wystrzału itp Wiec jaką broń wy byście zastosowali do walki z zoombie. Moj faworyt to:
Stalowy pręt /zbrojeniowy, o średnicy ok 1cm
Jeżeli mamy taką możliwość powinniśmy zaostrzyć mu czubek. Nie powinien być też za długi, myśle że 150cm bylo by w sam raz. Broń pozwala zachować przeciwnika na dystnans, pozwala wykorzystać pęd umarlaka, przebijac mu się do mózgu przez oczodoły. w razie nie w celowania, można zadawać szybkie mocne pchnięcia, wycofując się. Taki "szbikulec" z łatwością przebije się punktowo.
Tutaj coś nabazgroliłem
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b43ef4bce30a2f22.html
"Wiadomo w polskich warunkach cięzko pozwolić sobie na broń palną. Po za tym nawet gdy w nasze rece trafi jakims cudem taka pukawka, pozostaje watpliwy dostęp do amonicji, braki w przeszkoleniu, huk wystrzału"
A tam gadasz. Sklep z bronią jest chociażby obok mnie. Poza tym zakładam, że do akcji wkraczasz jak Rick, po pierwszej fali. Wtedy broń wojska i policji razem z amunicją walałaby się wszędzie, jak wszystkiego, trzebaby poszukać, ale masz rację to broń bez przyszłości na dłuższą metę. Co do braków w wyszkoleniu: zaręczam, że szybko byś sie nauczył, albo zginął. Pręt ma jedną wadę, zakleszcza się w ciele, przez co tracisz czas. Saperka to jest to. Żołnierze nie bez powodu bardziej od bagnetów cenili saperki i noże okopowe jako broń bliskiego kontaktu.
broń policji, hehe hehe. ostatnio rozmawiałem z jednym komendantem i mówił mi, że nie mają dość amunicji nawet żeby na strzelnicy policjantów trenować :D
Pręt to głupi pomysł do walki wręcz, bo jeśli spudłujesz i nie wbijesz go w oko, to nie masz drugiej szansy dźgnąć i zombiak cię załatwi. Tak samo, jeśli utkwi w ciele pokonanego, to drugi da ci popalić. Za to doskonały byłby w sytuacji, gdy jesteś na jakimś niskim daszku, a dookoła budynku są zombiaki, które za nic nie mogą na niego wleźć. Mógłbyś je załatwić jednego po drugim w dowolnej ilości (ale trzeba by uważać, żeby nie ułożyć zbyt wysokiego stosu trupów, po których mogłyby po ciebie wejść).
Broń palna nawet w Polsce byłaby dość łatwa do zdobycia, na każdym posterunku jest broń, a jednostek wojskowych też jest całkiem sporo, gdybyś się dobrał do takiego składu, to nie musiałbyś się martwić o amunicję. Poza tym, masz jeszcze sklepy myśliwskie.
Ale jeśli uparłeś się na broń ręczną, to do zdobycia na szybko mógłby być łom, kij z gwoździami, albo łyżka do opon. Gdybyś miał na podorędziu jakiś klep wędkarski, to łatwo mógłbyś się zaopatrzyć w maczetę, w praktycznie w każdym mają taki sprzęt. Jeśli nie, to przy pomocy kawałka grubej blachy, zwykłej osełki (albo szybciej szlifierki, no ale tu jest potrzeby prąd) i byle taśmy izolacyjnej mógłbyś sobie taki sprzęt łatwo zmajstrować. Polecałbym też odwiedzić sklepy ze sprzętem rolniczym, nie masz pojęcia, co można zrobić człowiekowi np. ręcznym ścinaczem do liści buraków, albo dobrze naostrzonym szpadlem. Poza tym, w pierwszym lepszym sklepie z farbami mógłbyś się zaopatrzyć w rozmaite, łatwopalne ciecze, (niestety ostatnio są tylko w plastikowych, co się nie nadaje i musiałbyś przelewać do butelek po occie albo wódce) kawałek szmaty do tego i robisz z zombie skwarki. A przy odrobinie umiejętności i wiedzy sklep z perfumami byłby dla ciebie prawdziwym arsenałem bombermana, ale jak taki sprzęt zrobić, to już nie powiem, bo jakiś głupek mógłby próbować kombinować i się czasami zabić (albo co gorsza postronne osoby).:P
Jak już wyżej podano pret to bardzo słaby pomysł. Maczeta jest już lepsza, ale, żeby przebić sie nią przez czaszke potrzeba już pewnej siły (a pamietajmy, że cieżko tu mówić też o ostrym końcu).
Robienie minibomb (a raczej koktajli molotova) jest pomysłem, ale trzask butelki, niewielki huk i ogień ściągną na Ciebie stado zombie, a nie wiey tak naprawde jak działa na nie ogień (+ pamietajmy, ze zadziała tylko na tych na których bedzie łatwopalny materiał bo ciało człowieka wcale za dobrze sie nie pali).
Jak już kiedyś był podobny materiał to osobiście wytypowałem toporek strażacki, który jest dość lekki, zapewnia dużą siłe uderzenia i niezły zasieg ataku. Do tego mamy z jednej strony szpikulec którym bez trudu przebijemy czaszke. Do tego taki toporek jest dość prosto dostepny (prawdopodobnie w wiekszości budynków znajdzie sie chociaż sztuka, a jak nie to straży pożarnych jest po kilka w każdym mieście, a do tego dochodzą posterunki policji, szpitale, szkoły i inna użyteczność publiczna).
Ok maczeta. Pomyślmy jak uśmiercić zoombie maczetą. Cios w czaszkę nie wchodzi w grę, a to za sprawą, zbyt dużego ryzyka utkwienia ostrza w czaszce (chyba sporo wiekszego niz utkwienia pręta w oczodole), jak i możliwości nie przebicia jej, ze względu na duzy obszar uderzenia, brak elementow miażdżacych przy cieciu takim ostrzem. Wchodzi jedynie w grę cios w szyję i próba dekapitacji główy, lub przynajmniej przecięcia rdzenia kregowego. Rozcięcie szyji/tetnicy nic nie da. Musi być to bardzo głęboki cios. Co moze iść nie tak. Standardowa maczeta ma ok 50cm ostrze, przy czym do takiego ciosu, przynajmniej 30cm musi być wysuniete na obszar szyji. Uderzając w szyję, trzymamy w tym momencie dłoń parę cm od szczeki szwedacza, stwarza to zagrożenie ugryzienia, Po za tym załóżmy że zoombie szarzując na Ciebie trzyma lapy wyciągniete do przodu by cię pochwycić, to tez może w duzym stopniu uniemożliwić zadania tak celnego i silnego ciosu w poprzek.
A bawiłeś się kiedyś maczetą? To jest naprawdę śmiercionośna broń i najbardziej niezawodna, można nią rozbić bez problemu kokosa, więc głowa tego też nie wytrzyma. Poza tym, ważna jest technika - maczetą się uderza nie prosto z góry, tylko pod kątem. W ten sposób rozłupujesz czaszkę i nie ma obawy o to, że ostrze utkwi w kości.
Poza tym, jeśli chodzi o broń kombinowaną, niewielkim nakładem pracy można sobie zrobić wekierę z dodatkowym, długim kolcem na czubku - tutaj możesz bez problemu rozbijać głowy i w razie potrzeby zadawać też rany kłute. Lepszą broni do walki w otwartej przestrzeni trudno byłoby znaleźć.
Powiem ci, że jeśli chodzi o toporki, to o wiele lepszy od strażackiego byłby toporek tynkarski (też banalny do znalezienia). Dlaczego? Bo jest lepiej wyważony, przy machaniu łatwiej go utrzymać w ręce. Toporki strażackie są tak skonstruowane, że środek ciężkości przy uderzeniu leci gwałtownie do przodu, bo one służą do tego, żeby rozbijać np. drewniane drzwi i nie ma strachu o to, że spudłujesz i przywalisz sobie w nogę. A waląc w zombiaka mógłbyś się łatwo sam skaleczyć, bo nietrafione w cel uderzenie bardzo ciężko wyhamować.
Nie mam aż takiej wiedzy w temacie i wcześniej nawet nie wiedziałem o istnieniu czegoś pokroju toporka tynkarskiego. Bardziej chodziło mi o same założenia przedmiotu.
Ja mam w domu taki długi nóż :3 Ma prawie 50 cm (tnę nim arbuzy, poza tym totalnie niepotrzebny, lol), dobrze go naostrzyć i rżnie, że aż miło.
Poza tym tak po polsku (albo na Shane'a, hyhyhy), wepchnąć kolegę przed siebie, ponarzekać na zombiaki albo zamiast wyjść na ulicę i zniszczyć dziada, zamknijmy się w domu i umrzyjmy.
Ale im krew nie pompuje, więc się nie da je upić :3 Poza tym raczej chyba nie piją :D
Ja już mam opracowany plan na taką okazję. Wyjeżdżam na wieś do ciotki, która ma "farme". Umacniam i podwyższam płot w słabych miejscach. Oczywiście robię zapasy jedzenia, benzyny, sadzonki, pszenicy, lekarstw i jakieś kury,świnie i aparat prądotwórczy do tego. Jest tam arsenał broni łomy, młoty, kosy, siekiery, kilofy. Szukam ocalałych ,którzy pomogą w uprawie ziemi.Nie no wyszło prawie jak walking dead.
Może zrobiłbyś im Krwawą Mary? Ja polecałbym katanę, ale to raczej ciężko dostępna broń.
Uciąłbym głowę zombie. Jak jest kilku, to same głowy i tak nic nie zrobią. Potem wystarczy dobić.
Zatem twierdzisz, że po obejrzeniu Kill Billa potrafisz robić to, co zajmowało przeciętnemu samurajowi kilka lat nauki, tak?
po za tym dobra katana w Polsce? Takie cacka robi się na zamówienie i sprowadza zza granicy. Tymi tanimi podrobkami z allegro można co najwyzej ponacinac zoombie.
Dobre cacko kosztuje od 3 -6 tysiecy zł i w markecie raczej tego nie znajdziemy
http://www.coldsteel.com/japanimperial.html
3-6 tysięcy to też jest niestety podróbka katany (choć już całkiem dobrej jakości i autentycznie można nią komuś zrobić krzywdę). Prawdziwa katana, wykonana przez mistrza z oryginalnej japońskiej stali to koszt nawet kilkudziesięciu tysięcy dolarów.
W komiksie jest postać która lekko mówiąc jest zabójcza z kataną i kolega musi przegapić fakt, że nawet jest podane, że ona przechodziła kilkuletni trening by móc tak działać.
Katana to nie jest broń dla żółtodzioba nie tylko z powodu tego, że trzeba umieć dobrze się nią posługiwać w walce. Jak każda broń biała wymaga ostrzenia, konserwacji itp. Nieumiejętnym ostrzeniem i przechowywaniem można ją tylko zniszczyć. Niestety, taki głupi obraz tej broni jako niezniszczalnej i prostej w użytkowaniu jak cep wykreowała telewizja i jak widać, niektórzy w niego wierzą.
Żadna broń biała nie jest dobra dla żółtodzioba. Machałem trochę różnymi rodzajami. Większość facetów prędzej sobie zrobi samemu krzywdę na początku niż zacznie poprawnie walczyć mieczem bez treningu. I to nie kwestia samej krzepy. Takie niestety mamy czasy zniewieściałych facetów. Zawsze będę za tym, żeby mieć broń palną jako broń główną, potem kusza, na końcu miecze, szable, broń drzewcowa i noże.
W razie inwazji zombie ciamajdy i tak nie przetrwają pierwszej fali, więc nie ma sensu o nich dyskutować.
A, tak swoją drogą, większości dzisiejszej młodzieży to ja bym nawet kija do ręki nie dał, a co dopiero mówić o broni palnej, bój się Boga.
No dobra tylko skąd tą broń palną brać? Mieszkam w mieście Łódź. Jest to 2 co do wielkości miasto w Polsce i jest u nas 5 (słownie pięć sklepów z bronią ostrą) Specjalnie siedzialem i googlowalem przez pół godziny. do tego żaden w mojej dzielnicy. Po za tym myślicie że tylko my byśmy wpadli na taki pomysłzaopatrzenia się w broń z takiego sklepu w trakcie inwazji? Pomijając fakt że taka broń byla by najpewniej dobrze zabezpieczona. Wyobrazacie sobie forsowanie jakis fikusnych zamków, poswiecajac na to sporo czasu w trakcie inwazjii zoombie? Nawet wyprawa do takiego sklepu oddalonego jakąs odległosc od naszego punktu byla by niebezpieczna
Tak. Jeśli ktoś ma broń lub ją zdobędzie, będzie miał farta i to bedą nieliczni. Reszta może wybrać dział z narzędziami w Castoramie i podobnych sklepach, oraz sklepy militarne, w których są noże, maczety, saperki, jakaś broń biała, proce i łuki, a także ewentualnie broń czarnoprochowa.
fajny, ciekawy temat :D ja bym się broniła tym co mam pod ręką.. czyli łuk i strzały :D
zapraszam serdecznie do dyskusji na forum http://thewalkingdead.cba.pl :)
koleżanka strzela z łuku? :)
Jaki model? Głeboko strzaly się wbijają, jak długo się celuje. Tzn jak szybko można strzalę za strzalą do celu w ten sposob poslac :P ?
To zależy od siły i celności. Jeśli umiesz trafiać po oczach itp to praktycznie siły nie trzeba wkładać tylko kwestia wcelowania. Z drugiej strony przebicie strzałą czaszki jest mało prawdopodobne w wypadku wiekszości łuków przy jakiejś odległości a z bliska cóż niezbyt opłacalne. Ogólnie kusza sprawdza sie niebo lepiej, bo oferuje znacznie wiekszą siłe, a przy obecnych mechanizmów czas naciągu nie jest straszny:) Ale w praktyce to łuk nie sprawdziłby sie lepiej od Darylowej kuszy,
W każdym razie pod wzgledem strzelania nie widziałem filmu gdzie wyglądałoby to inaczej niż strzelanie w tempie strzałów z pistoletu i siejących spustoszenie:D
Niestety w polskich warunkach znalezienie kuszy jest mniej prawdopodobne od znalezienia broni. Sprzedaż kusz w Polsce jest praktycznie zerowa bo nikt nie dostaje na nią pozwolenia. Jedyne wyjście to sprowadzenie zza granicy ( i ryzykowanie aresztu lub kary grzywny) lub zrobienie kuszy własnoręcznie (np. resor malucha) i ukrywanie posiadania kuszy przed życzliwymi sąsiadami. Kusze w innych krajach są bardzo popularne, np. na Słowacji, Węgrzech czy w USA, ale w Polsce lipa i w sumie się nie dziwie bo to groźna broń i cicha, więc w nieodpowiednich rękach to zabójcza broń. Jeżeli chodzi o apokalipsę zombie to kusza jest idealna dla cichego zabicia niewielkiej ilości szwędaczy.
No tak, choć w serialu omineli jedną ważną rzecz. Tak bełty jak i strzały sie łamią. Bez wzgledu na doświadczenie nie ma pewności, że taki bełt po użyciu bedzie nadawał sie jeszcze do czegoś.
Dokładnie, w serialu przedstawiają strzelanie z kuszy że jest łatwe i przyjemne, a Daryl zawsze bez problemu trafia w cel, zabija zombie i wyciąga nienaruszony bełt.
No cóż dla kina akcji standardem są magazynki gdzie naboje można liczyć w tysiącach wiec:)
Ale kuszę można zrobić lepszą lub gorszą, mając dostęp do jakiegoś warsztatu, karabinu raczej się nie zrobi.
ja mam taki łuk bardziej model dziecięcy, tzn metalowy jest, ale nie zmienia to faktu, ze można strzelić daleko i bez problemu zabić kogoś :) nie strzelam bardzo dobrze, no ale z w miarę bliskiej odległości trafić się da, w sumie strzelanie z łuku nie jest bardzo trudne xD no a żeby puścić jedną strzałę za drugą.. to ja bym z 5 sec potrzebowała :)
sklep sportowy i biorę pierwszą lepszą kuszę i strzały ;)
poza tym w domu mam piękny zestaw noży z długimi ostrzami :] no, a 20 metrów ode mnie mam cytadelę :>
ponad to, gdybym była postawiona w takiej sytuacji jak bohaterowie serialu, to zadbałabym o zapasy, niezbyt dużo, tak żeby przeżyć tydzień i co jakiś czas uzupełniać robiąc wypady, może to kogoś śmieszyć, ale swoje pierwsze kroki skierowałabym ku... bibliotece - dział "zrób to sam", czyli wszystkie książki w których są schematy jak naprawić silnik itp. a dodatkowo podczas wypadów, o ile to by było możliwe, skutecznie redukowałabym ilość zombiaków, oczyszczała budynek po budynku, plombowała go itd.
W sumie warto by na poczatku epidemi zaopatrzyc się tyle ile sie da. W końcu nie tylko my bedziemy jedynymi żywymi, a wypady ocalałych do sklepów bedą systematycznie uszczuplac lady. Bez dostaw szybko będzie wialo pustkami. Ja bym nazwozil na poczatku tyle tylko ile mi sie do domyu zmiesci i w miare mozliwosci i bezpieczenstwa.
ja wbijam do cytadeli i tyle :] moje mieszkanie nie jest dobrym punktem obronnym
Mówisz o warszawskiej cytadeli? Wbrew pozorom (niby dowództwo wojska itp) jako miejsce obrony nawet przed zombie nie jest wybitne. Zabezpieczenie terenu tak by nie trzeba było go patrolować wymagałoby bardzo dużo nakładu czasu. Miałem okazje pozwiedzać i w środku już nie jest tak różowo:) A mieszkanie jeśli nie na parterze może być dobrym sposobem. Szczególnie np pierwsze pietro: blokujesz wejście, a wychodzisz za pomocą drabiny przez balkon. Ogółem w Wa-wie kiepsko by było z dobrym miejscem, bo wypada, żeby było dość łatwo dostepne (wypady po zasoby), ale jednocześnie poza zasiegiem zombie, do tego miejsce które nie jest zbyt w centrum, możliwe dobre byłyby np kabaty, młociny ten typ. Ogólnie cieżko sobie to wyobrazić.
raczej chodziło mi o militarne zapasy, choć z tego co słyszałam, to towarzystwo sie wycofuje i zostanie tam muzeum :/
za Żoliborzu, cóż, dużo uliczek i łatwo paść w zasadzkę (do tego nie potrzeba zombiaków, wystarczą dzisiejsze dresy :|), a na Ursynowie, wystarczy jeden blok, 20piętrowy i w koło masz szczere pole - niby lepsze do bronienia, bo tylko wystarczy, że zabarykadujesz dół, ale za to z bieganiem w te i z powrotem po zapasy trochę kiepsko.. cóż, jeżeli kiedyś czeka nas zombie apokalipsa, to możemy wtedy porównać nasze doświadczenia ;)
Akurat w Cytadeli nigdy specjalnych zapasów nie było:) Tam znajduje sie przede wszystkim administracja, a wojsko z tego co wiem stara sie unikać składowania uzbrojenia w miastach ogólnie.
Co do ursynowa to jak pojedziemy dalej na południe mamy nieco lepiej. Zamkniete osiedla. Teoretycznie mamy spory teren z wieloma mieszkaniami (a spokojnie możemy założyć nieobecność sporej cześci mieszkańców bo praca itp). Jak ma sie klucz do bramy to jesteśmy dobrze zabezpieczeni. Stalowy płot, Antywłamaniowe bramy (do tego zwykle 2-3 wiec mamy różne wyjścia). Jest to dość bogata dzielnica wiec w domach znajdziemy jedzenie, wode, ubranie itp. Do tego dookoła mamy sporo sklepów, także marketów.
Czasy z pojedyńczym blokiem i pustką dookoła na ursynowie to przeżytek:)
to w takim razie ja mam biednych znajomych, którzy na wypasionych strzeżonych osiedlach nie mieszkają :P
siekiera panowie, siekiera. jeżeli macie siekierę z takim bolcem z tyłu , jak te toporki strażackie, to to wchodzi w czaszki jak w masło.
Właśnie nie. To nie jest czekan. Toporki są tak skonstruowane by roztrzaskiwać i umożliwić łatwe wydostanie toporka. W sumie wieksze jest ryzyko, że przy okazji wyjmowania odpadnie głowa:)
dokładnie. jak ktoś kiedyś używał takiego toporka to wie, że jest tak skonstruowany, że wychodzi równie gładko ;) na załatwienie kilku zombie w sam raz, bo wiadomo, po pewnym czasie się zmęczysz.
Akurat zmeczenie dość szybko wypłynie także przy broni palnej u mniej doświadczonych osób (brak kontroli odrzutu, cieżar broni itp).
Serialu przyznam nie oglądałem jeszcze, dopiero się zabieram za niego, ale mogę się podzielić paroma pomysłami, bo grałem w mnóstwo gier z fabułą "wszędzie są zombie zabij je wszystkie tym co znajdziesz"
1.Coś ciężkiego - Metalowa rura, metalowy kij baseballowy itp. Trzeba wziąć pod uwagę to, że kości zombie łamią się dużo łatwiej niż ludzkie i mają dużo "delikatniejszą" skórę, tak więc rozwalenie czerepu za pomocą pierwszej lepszej rury od gazu nie byłoby za trudne. Tylko dla silnych ludzi.
2.Coś ostrego - tu już trudniej, noże są za krótkie a długie bronie są raczej trudno dostępne (ewentualnie pomysł z oszlifowaniem kawałka blachy, podłożeniem przy końcu 4 centymetrów kija od szczotki i owinięcie taśmą.
3.Łuki i kusze - trochę trudniej dostępne (przynajmniej w moim mieście), wymagające pewnej krzepy i umiejętności celowania. ja bym się w te rejony nie zapuszczał
4. Broń palna - Co tu dużo mówić - bardzo skuteczna, trudno dostępna. niestety
5. Broń niekonwencjonalna - to już mocna abstrakcja, jak np. "tnąca" część kosiarki obłożona deskami w Dead Rising lub w tej samej grze wiadro z powbijanymi wiertarkami które skutecznie usuwają głowę zombie. Gra mocno absurdalna swoją drogą - dwie piły łańcuchowe podpięte do wiosła, rękawice bokserskie które dzięki powbijanym nożom zamieniają Cię w Wolverine-a itp. to tam standard.
ja osobiście bym wybierał z broni białej, jakoś zawsze mnie ciągnęło do takich rzeczy. Dziękuję za uwagę, dobranoc
Podobno szable ułańskie były w stanie przeciąć hełm żołnierza Wermachtu, a takich w muzeach jest sporo. Ponadto są lekkie i poręczne.
Ja obstawiam tłuczek do mięsa z tasakiem :) (coś w ten deseń http://outlet.allegro.pl/tluczek-z-tasakiem-president-tescoma-i2161027017.html) . Ostatnim razem jak coś pichciłem w kuchni odnalazłem takowy i pierwszą myślą były zombie :D Poręczny, nie za ciężki, jedną stroną tłuczka ogłuszamy zombie, a drugą niszczymy łepetynę. Co ja bym dał za epidemię zombie :<
do obsługiwania się szablą trzeba mieć duże umiejętności. to broń z ostrzem tylko z jednej strony, trzeba wiedzieć jak wyprowadzać cięcia, aby były skuteczne.
Im bardziej finezyjna broń (szabla, katana) , tym w zasadzie mniej się nadaje na walkę z zombie. Poza tym, bronie z muzeum raczej nie są naostrzone.