tak się zastanawiam.... przyjmuję, że został ugryziony ergo jest zarażony... to czy jak go terminusy jedzą po upieczeniu to się zarażą czy już nie?
Nie pasteryzowany zombiak, lub poddany obróbce termicznej jest nieszkodliwy dla organizmu. Oni sa i tak juz zarażeni, kwestia jest chyba tylko taka ze w paszczy zombiaka jest jakiś jad prowadzący do śmierci.
Masz rację. Ta teoria z jadem w jamie ustnej zombie jest całkiem możliwa. Przecież po normalnym ugryzieniu (np. przez wściekłego psa) wystarczy zatamować krwawienie, związać ranę bandażem. Tutaj nawet po zwykłym ukąszeniu w rękę jesteś już z góry skazany na śmierć. No chyba, że tak jak w grze TWD odetniesz od razu rękę. Wtedy jest tylko cień nadziei. Wracając rzeczywiście coś muszą tam mieć, być może jakaś wydzielina. Po ugryzieniu rozprowadza się po całym ciele i doprowadza do normalnej śmierci, a śmierć do reanimacji. To by tłumaczyło wszystkie zgony naszych bohaterów. Myślę, że powinni to jakoś racjonalnie wytłumaczyć po przybyciu do stolicy pod koniec 5 sezonu. No bo ileż można trzymać widza w niepewności? :)
a zadrapanie nie jest równe przemianie ? - wydaje mi się że zadrapanie jest niemal równe ugryzieniu co skutkuje pojawieniu się gorączki i w końcu przemianie.
Co do tego zadrapania to wydaje mi się że raczej po zadrapaniu nie umierasz ale mogę się mylić XD. Tyle razy było pokazane jak bohaterowie szarpią się z walkerami że prawie niemożliwe by było żeby któryś z nich ich nie drapnął :D
To zadrapanie to taka miejska legenda trochę bo potem już w sumie nikt o tym nie wspomina i nie ma żadnych przypadków zadrapań do krwi.
Ci dalej ciągną temat jadu w jamie gębowej szwędaczy :D
Nie mam siły tłumaczyć po raz tysięczny tego samego, po prostu po ugryzieniu czy zadrapaniu dochodzi do zakażenia krwi, posocznicy bądź innego tego typu infekcji, przez m.in. bakterie gnilne bytujące sobie w tym nadgniłym truchle, a tu chyba nie trzeba więcej tłumaczyć, poczytajcie objawy. A co do wirusa to było nawet tłumaczone w serialu - każdy to ma, niezależnie czy miał kontakt z "zarażonymi" czy nie, oraz aktywuje się po śmierci.
Może i masz słuszność, ale dla mnie to zawsze było i będzie nie do końca logiczne. Skoro organizm człowieka z góry jest zarażony (tak była o tym mowa w 2 sezonie) to dlaczego dopiero po ugryzieniu/zadrapaniu umieramy i przemieniamy się? Bakterie gnilne na pewno mają tego wirusa, ale przecież my też go mamy, więc zarażony ma się zainfekować od zarażonego mikroorganizmu? To przeczy prawom logiki.
Nie myl dwóch pojęć: bakterii, które są przyczyną infekcji i w efekcie doprowadzają do śmierci, a tego CZEGOŚ (nie wiemy czy to wirus), co jest niekatywne/bierne za życia nosiciela. Jedynie aktywuje się po śmierci, nie mając uprzednio wpływu na przebieg infekcji zarażonego.
Bo wirus zombie (nazwijmy go tak) nie zabija tylko ożywia martwy organizm. Coś musi doprowadzić najpierw do tej śmierci, tu wspomniane zakażenie krwi. Równie dobrze można się skaleczyć i wsadzić ranę w padlinę, podobna zasada.
No dobra, ale z drugiej strony, jak tak mielą szwendaczy co chwilę, krew się rozbryzguje i inne wydzieliny, twarze całe zapaćkane i niech mi nikt nie wmówi, że nigdy nikomu ani ułamek kropli do oka nie trafił czy na usta. A tutaj ma być zarażenie przez upieczoną w dodatku krew w mięsie nogi....
Jeśli ugryzie cie w noge i ja szybko odetniesz to nie umierasz, to już wiemy na pewno.
Pytanie raczej powinno brzmieć czy po zjedzeniu mięsa umrą na skutek zatrucia pokarmowego. Sądzę, że nie. Na skutek zatrucia. Taka wskazówka ;D
Myślałam podobnie! xD
Ale szkoda mi Boba! Wiecie, że akurat w tym właśnie odcinku zaczęłam go naprawdę lubić? Auć ;_;
ja wciąż widzę to tak... nie zmieniasz się w zombie od ugryzienia, zadrapania, zjedzenia ugryzionego człowieka, a od... tadam! od śmierci! jeśli umrzesz (na skutek gorączki wywolanej zakażeniem/infekcją) to zmieniasz się w zombie. to proste. ugryzienie czy zadrapanie to jedynie przyczynek do śmierci a w efekcie do zzombienia.
Jakby to było takie proste, to ugryzienia można byłoby zaleczyć antybiotykami. W sumie to nasi bohaterowie przyjęli za pewnik - ugryzienie = koniec. Nawet nie próbowali zrobić coś więcej np. dla Jima, choć jak się potem okazało, w motorku Merle'a były antybiotyki. Śmieszne by było, jakby się okazało, że przez cały czas ugryzienie nie było czymś, co by nieodwracalnie urządzało.
Ciekawe tylko, że w sumie zombie wcale nie są takie zaraźliwe - Carol wysmarowała sobie twarz, przy rozbijaniu czaszek jakaś jucha (drobinki) pewnie tryska na wszystkie strony, bohaterowie mocują się z zombie, dotykają ich ciał czasem jak jest walka w zwarciu, a potem nie mają przecież spirytusu ani nic, żeby się regularnie odkażać. Daryl wszędzie nosi ze sobą bełty wielokrotnego użytku. W obliczu tego, wątpliwe zdaje się być, że mięso ugryzionego Boba sprawi, że Gareth i spółka się przemienią.
No ale, zombie, zombifikacja, patogen itp. zawsze były niejasne i nieścisłe w tym serialu, nauczyliśmy się to tolerować i mimo to czerpać przyjemność z oglądania.
"Jakby to było takie proste, to ugryzienia można byłoby zaleczyć antybiotykami".
Pewnie to zarówno proste jak zdobycie odpowiednich antybiotyków bez wiedzy medycznej, w świecie gdzie większość (jak nie wszystkie po tak długim okresie czasu) aptek, szpitali czy punktów medycznych zostały wyczyszczone z najważniejszych medykamentów.
Carol wysmarowała sobie twarz błotem z tego co pamiętam, tylko strój pokryła wnętrznościami.
Wściekłego psa też możesz nosić i nawet przytulać (w kagańcu xD) i nic Ci nie będzie. Konieczne jest przebicie skóry i wniknięcie zarazków do krwiobiegu. Antybiotyków jest wiele i nie każdy działa na każdy patogen. Trzeba by mieć całą aptekę i multum chętnych do testów.
Dajmy na to infekcja od ugryzienia zawiera bakterie A, B, C a podany antybiotyk zwalcza bakterie D, więc nic nie daje a tylko osłabia organizm.
Z tym że z zanieczyszczonych wnętrzności można załapać infekcje w momencie dostania się do krwiobiegu (rana, ugryzienie), w przypadku dostanie się do ust i tak nie ma to większego znaczenia, najwyżej wymioty jak po zjedzeniu przeterminowanego mięsa. W przypadku wścieklizny to sprawa ma się trochę inaczej.
Ja bym się 2 razy zastanowił nad przytulaniem psa z tą chorobą, gdyż również można się tym zarazić drogą kropelkową ;)
Tak, w ustach musiałaby być jakaś rana otwarta, nie wiem jak z przepuszczalnością śluzówek ale to już są szczegóły.
W sumie z wścieklizną najlepiej wcale nie mieć do czynienia, chociaż wspomniane zakażenia drogą wziewną to rzadkość, najczęściej jednak ugryzienie.
Masz rację z tymi antybiotykami. Ale jeśli to zwykłe bakterie gnilne zakażają krew, to w końcu jakiś antybiotyk by zadziałał. Chociażby w przypadku tej żony doktora Jennera w pierwszym sezonie - była otoczona przez naukowców, lekarzy, sama była jajogłowa, była w centrum do badań nad zarazami, wiec antybiotyków w spiżarni było po sufit. Ale i tak zginęła. Myślę więc, że gorączka po ugryzieniu to coś więcej niż zwykłe ciężkie zakażenie krwi. Albo patogen je wywołujący jest ściśle związany z patogenem zombie i nie ma na niego lekarstwa.
Skoro o krwiobiegach mowa, to udko z Boba byłoby w takim razie bezpieczne. No ale składniki odżywcze z przetrawionego żarcia też trafiają w końcu do krwiobiegu. Może coś tam wytrzymało grillowanie. Bronię tak tej opcji, bo to by był niesamowicie satysfakcjonujący plot twist i sprawiedliwość, która dosięgłaby terminusów. Takie moje myślenie życzeniowe.
Jasne, poza tym tak jak piszesz mamy mnóstwo niejasności. Równie dobrze patogen może obniżać odporność lub upośledzać jakieś procesy biochemiczne w organizmie i dowiemy się o tym w 10 sezonie od jakiegoś naukowca i potem będziemy się śmiać z własnej niewiedzy w tych starych sezonach. Już samo to, że tak różny jest czas ożywienia u różnych pacjetów świadczy o tym jak dziwna to epidemia.
Niezależnie od tego jaką drogą pójdą twórcy z tym mięsem, sprawiedliwość nastąpi ;)
Ugryzienie powoduje infekcję śmiertelną gorączkę, której nie da się zbić żadnymi dostępnymi w tych czasach lekami. Łatwo się domyślić, że choroba następuje poprzez kontakt z krwia - stąd bohaterowie żyją, choć często szarpią się ze szwendaczami. Świetnie to widać w komiksie, gdzie załatwionego w podstępny sposób (pociski i broń zamoczone we wnętrznościach szwendaczy) Nicolasa próbuje się uleczyć na wszelkie możliwe sposoby, a i tak umiera.
Spoiler z komiksu
Jeśli AMC niczego nie zmieni, kanibale zostaną wyrżnięci w pień zanim w ogóle zakażone mięso miałoby okazję im zaszkodzić.
To nie wirus ich zmienia, tylko śmierć nie ważne czy takie mięso zje czy nie.W przypadku ugryzienia przez zombiego zabija ich gorączka.
Jeśli BOB został zraniony przez zombiaka i widział że niedługo ulegnie przemianie dlatego wyszedł z kościoła to dlaczego nie paliła go gorączka która jest charakterystyczna dla osób zarażonych?
A pamiętacie ten motyw w więzieniu kiedy jedli bodajże to mięso z prosiaka? Albo bodajże coś co ten prosiak wcześniej dotykał. Też padła epidemia, o ile dobrze pamiętam ale mogę się mylić : )
A czy po odcięciu głowy żywemu zarażonemu jak kazdy, głowa zamienia się w zombi a ciało nie, czy nic sie nie zamienia czy wszystko?