Serial ogląda się dobrze. Dowcipny i zgrabnie poprowadzony. Pomysł z przełamaniem czwartej ściany bardzo dodaje smaku serialowi. Dla kogoś, kto zna historię jest to oczywista próba wybielenia Katarzyny Medycejskiej. Ja osobiście nie cenię tej postaci. Tu przedstawiona jako nieszczęśliwa istota zmuszona przez okoliczności do okrucieństwa. Co najbardziej komiczne jest pokazana jako genialny gracz, przewidujący ruchy przeciwnika niczym Machiavelli. To bzdura. Katarzyna wprawdzie była doświadczana przez los od małego, jednak skrajne okrucieństwo pokazała, gdy niebezpieczeństwo minęło. Podczas dorastania i na dworze francuskim, do śmierci męża, który zafascynowany Dianą de Poitiers gardził Katarzyną i nawet przez sekundę jej nie poważał, jak chce serial, jej metodą na przetrwanie była skrajna, udawana, ale jednak pokora i służalczość. Żaden spryt ani zmysł polityczny. Przetrwała, bo swoja pokorą i podporządkowaniem zdobyła sympatię króla Franciszka II. A także dzięki Dianie de Poitiers, która wbrew temu co pokazał serial nigdy nie myślała o poślubieniu Henryka. To Diana zasięgnęła opinii medyków i pomogła Katarzynie zajść w ciążę. Legenda głosi, że sexulanie pobudzała Henryka, który następnie udawał się do Katarzyny, by "zwieńczyć dzieło". Była tak nieatrakcyjna, że nie był w stanie jej posiąść. Do tego miał jakąs wadę budowy prącia, która utrudniała poczęcie, choc mógł współżyć. Diana zasięgnęła porad medyków i znalazła pozycję, która umożliwiła zapłodnienie. Najbardziej mnie razi pokazanie Katarzyny jako genialnego stratega. Ona taka nie była. Po śmierci męża nareszcie, pierwszy raz w życiu dorwała się do władzy i zadbała o to, by już nigdy tej władzy nie oddać. Manipulowała synami, który byli miernymi królami i wszyscy zginęli tragicznie. Dynastia Walezjuszy przez rządy Katarzyny, bo to ona rządziła poprzez synów, upadła. Takim była "strategiem" ta "genialna" Katarzyna. Jednak faktycznie juz do śmierci władzy nie oddała. Na nieszczęście synów i Francji i dynastii. Tu się zgodzę, że jej traumy z dzieciństwa i młodości na dworze francuskim, gdy była poniżana, a jej życie w niebezpieczeństwie, odegrały rolę. Juz nigdy nie chciała być w roli służalczej, bez wpływu na losy swoje i otoczenia. Jednak robienie z niej genialnego stratega to przesada. W moim odczuciu rządziła bo podporządkowała sobie synów a nie dlatego, że była genialnym strategiem. Była władcą emocjonalnym bez umiejętności przewidywania faktów. Raczej reagowała na to co się dzieje. Noc Świętego Bartłomieja, jedna z największych hańb Francji miała miejsce dlatego, że nie wyszedł zamach na Kondeusza. Aby zachować twarz i udobruchać swych wrogów, ale i konkurentów mężczyzn z rodu de Gusie Katarzyna wydała rozkaz masowego zabójstwa. Noc Św. Bartłomieja to nie był majstersztyk okrutnej władzy, ale rozpaczliwa próba ratowania twarzy po porażce i próba przypodobania się rodowi de Guise. Większość jej decyzji była taka. To nie był genialny Kardynał Richelieu , tylko zakompleksiona, poniżana prze lata nieudaczna brzydula, która brała odwet. I bała sie oddać władzę, by znów nie być pod butem. Nawet za cenę kompromitacji i upadku swych synów.