Nie dało się obsadzić w roli głównej aktora z niebieskimi oczami, zamiast stosować te zombiakowe soczewki? I ten jego sztuczny ryk w scenach, kiedy krzyczy. Moim zdaniem nietrafiony casting.
Zgodnie z książkowym pierwowzorem powinien być jeszcze blondynem. Ma to wielkie znaczenie w fabule, tym bardziej irytuje ten brak poszanowania dla autora. Chambarlain nadrabiał to i uratował postać genialnym aktorstwem. Tutaj niestety zgrzyta
Właśnie skończyłem książkę i nie ma to praktycznie żadnego znaczenia. Tyle, że się wyróżniał, łatwiej było go odróżnić. Jak AfroAmerykanina (huehue, M word) w Polsce ze 20-25 lat temu. ;)
Straszne są te kontakty, do tego jeszcze każdy Japończyk gra tak dobrze, że aktor oprócz ładnego akcentu nie oferuje nic do scen, w których się pojawia.
To prawda, główny bohater strasznie irytuje. Chamberlain z 1980 roku był niezwykle charyzmatyczny, wyrazisty, spójny. Obecny Blackthorne miota się w scenach jakby premiowane było wizerunkowe szaleństwo. Dorzucając do tego raczej mroczny klimat/scenerię poczułem większą sympatię do starszej wersji.
Na początku też mnie irytował. Ale wraz z kolejnymi odcinkami zrozumiałem, że ten serial nie jest o nim a o tytułowym (późniejszym) Siogunie - czyli Toranadze. I to opowiedziany z punktu widzenia Japończyka (dlatego Blackthorne'a nie ma za dużo). I wtedy wszystko ładnie się skleja: Japończycy tak widzieli właśnie Europejczyków: jako wrzeszczących dzikusów. Zatem gra aktorska jest spójna z zamierzeniami twórców, ale to dopiero wychodzi po 4-5 odcinku.
Tak, ja też na początku odnosiłam wrażenie, że ten aktor nie pasuje. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam zamysł twórców. Aktor został dobrany prawdopodobnie tak, aby na pierwszy rzut oka wydawał się "barbarzyńcą" i "dzikusem", jak go określali Japończycy. Z rozczochranymi włosami i zapuszczoną brodą ma prezencję niedźwiedzia i bardzo kontrastuje z elegancją tubylców. Szczerze mówiąc to mnie najbardziej uderzyło, że aktor który został wybrany nie jest Brytyjczykiem :p
On jest Brytyjczykiem. Urodził się bodaj w USA, ale za dzieciaka przeniósł się do UK, tam też mieszka całe życie, do dziś. Sam mówił, że w USA nigdy wcześniej nie był.
Ale Ty wiesz, że ówczesni Europejczycy nie chodzili rozczochrani? Noszono modne fryzury i eleganckie stroje. Popatrz na portrety z XVI i XVII wieku.
szogun w tym wydaniu to max kmiotek ktory wyglada jak pol dupy za krzaka i przez cały czas probuje byc cwanszy od moczu
To zdecydowanie najsłabiej obsadzony aktor. Jakiś wymoczek, ciągle pochylony i nie o japońskie ukłony mi chodzi, jakiś taki bezpłciowy, ani charyzmatyczny, ani przystojny, ani mądry, ani zabijaka. Wzbudza irytację u mnie.
Tak mi się na początku wydawało. A potem obejrzałem kolejne odcinki i zrozumiałem dlaczego tak obsadzono tę rolę: jak w latach osiemdziesiątych oglądałem serial "Szogun", to nie widziałem, dlaczego tytuł mówi o naczelnym dowódcy, a pokazuje losy jakiegoś białego nawigatora. W tej wersji Blackthorne jest ewidentnie postacią drugoplanową - a serial opowiada o Toranadze. I z jego punktu widzenia Blackthorne jest właśnie takim rozdartym dzikusem. Zmieniając punkt widzenia z europejskiego na japoński wszystko nabiera sensu: tak właśnie Japończycy odbierali przybyszów.
Wrzeszczy i jest dziwny, bo tak go odbierali Japończycy? Toż przecież Japończycy odbierali jako dziwne, to co nam się wydaje normalne. I na odwrót, więc wystarczy, aby Blackthorne zachowywał się normalnie. Przynajmniej w teorii.
John Blackthorne w sposobie myślenia jest zresztą aż nadto współczesnym Europejczykiem (w książce również). Blackthorne tak bardzo wzruszył się śmiercią rybaka (tego od bażanta), podczas gdy "w XVI wieku król Anglii Henryk VIII wobec plagi drobnych kradzieży kieszonkowych, wprowadził karę śmierci za kradzież kwoty większej niż 13 pensów lub przedmiotów tej wartości", oraz "Wobec osób, których czyny w sposób istotny zagrażały interesom panującego, wykonanie kary śmierci odbywało się w sposób, który miał dostarczyć maksimum cierpienia, a publiczny charakter egzekucji miał być przestrogą dla widzów". Czyli na porządku dziennym powieszenie, ścięcie toporem (uważane za śmierć honorową), stos, lub ćwiartowanie.
Ponieważ w serialu Fujiko traci dziecko, to warto przypomnieć: "zamknięty charakter miała egzekucja w Tower Green dziewięciodniowej królowej - Jane Grey".
Dla Blackthorne'a to nie powinien być żaden wielki szok. Szokiem mogło być seppuku, czy kąpiele, bo tego w Europie nie praktykowano.
Aktor jest dobrany perfekcyjnie. Jeżeli masz na myśli Toranagę. Ale chyba piszesz o angliku no to jest jakiś przychlast.
Witam. Film odstępuje od książki. Wiele bardzo ważnych wątków pominięto. Pokazano nieznaczące wspomnienia zamiast tych ważnych np. śmierci Aiko.
Nietrafiony całkowicie. Wygląda jak przeniesiony w czasie dealer narkotyków z Anglii po zażyciu używek. Błędny wzrok, patrzy się po ścianach zamiast na rozmówców, dziwna mina z otwartymi ustami, wrzeszczy jak goblin. Przy jego braku ogłady, grając takiego prostaka, zamiast kapitana na jakimś poziomie, obrzucanie go przywilejami przez Toranagę też wydaje się naciągane. Totalnie nic, zero chemii między Mariko, więc wątek romantyczny jest niewiarygodny. Anna Sawai ratuje jakoś ich sceny grając normalnie.
Ktoś mi wyjaśni jaka w ogóle była rola Andżina w całej tej historii??? Bo jakby nie widzę, żeby miał on większy wpływ na plany Toranagi… xD
Bardzo nie trafiony, a próba obrony tego pana przez niektóre osoby tutaj jest śmieszna.