Jestem w trzech czwartych drugiego sezonu tego serialu, który odkryłam właściwie przypadkiem, nadziawszy się na zajawkę odcinka w telewizji. Ujrzawszy nadobne oblicze Rona Perlmana, jednego z moich najulubieńszych aktorów, po prostu wiedziałam, że muszę to obejrzeć.
I Ron mnie nie zawiódł. Clay Morrow rządzi, chociaż w tym sezonie wylazła z niego uparta stara pierdoła, szczerze mówiąc, ale i tak go uwielbiam. Uwielbiam też Opiego, kocham namiętnie Chibsa i jego prześliczny szkocki akcent (miód na me lingwistyczne uszy), Półwór (czy właściwie już Cały Wór ;) ) jest przeuroczy, to samo Bobby. No i Gemma, Katey Sagal jest po prostu niesamowita.
Ale żeby nie było tak wesoło w tej beczce miodu pływa też nieco dziegciu. Po pierwsze Jax Teller, który ma zapędy w kierunku bycia lokalną Goodie Two Shoes i pierniczy jak potłuczony o zmianach w klubie. Zmiany dobra rzecz, tylko wszystko, co w tej chwili pan Wielki Reformator robi, to kwestionowanie każdego posunięcia Claya, podkopywanie jego autorytetu i rozbijanie jedności klubu. Zobelle powinien mu wręczyć medal i wypłacić premię, bo sam by lepszej dywersji nie wymyślił. Bo widzicie, mogę zrozumieć Claya. Jako się rzekło jest upartym starym capem, w dodatku czującym, że jego koniec na stanowisku prezesa jest bliski. Natomiast wielce mądry i postępowy Jax winien mieć więcej oleju we łbie i zrozumieć, że reformy fajna rzecz, ale jeśli nie uskuteczni wspólnego frontu z Clayem, to nie będzie miał czego reformować, bo klub diasi wezmą. A już foch na zgliszczach Caracary był osiągnięciem szczytowym.
Po drugie, Tara. O mój Boziu, jakaż ona jest głupia, arogancka i nie do zniesienia... Nie trawię jej od samego początku i to nietrawienie mi się nasila. Kobita traktuje wszystkich z góry (scena z Laylą chociażby), oraz idiotycznie wstrząsa się czynami Jaxa. No urwał nać, z bikerem się związała, myślała że co, facet zajmuje się roznoszeniem ciasteczek? Halo, pani doktor tu rzeczywistość.
Czy ktoś mógłby ją zastrzelić? Ślicznie proszę.
Cóż, pozwolę sobie wyrazić swoje zdanie-dalekie od wyczuwanego w Twoim wpisie pozytywnego odbioru tego serialu. Akurat opisuję swoje wrażenia tutaj, bo bez sensu zakładać w tym celu osobny wątek. Dla mnie SOA to, mimo że serial oglądam, to typowa amerykańska opera mydlana. Tyle, że z motocyklistami w rolach głównych. Ma to niestety swoje przełożenie na całościowy obraz wykreowany przez twórców, bo według amerykańskich standardów, zło musi być ukarane, a dobro nagrodzone. A ponieważ bohaterami SOA są członkowie motocyklowego gangu, do których widz odczuwa sympatię, a którzy jednak reprezentują świat przestępczy, cała akcja jest mocno rozwodniona. W zasadzie od 3 sezonu dopiero nabiera rumieńców i można uwierzyć, że jak ktoś do kogoś strzela to i może trafić, a nawet zabić. Szkoda, że tak to wygląda, bo serial o motocyklistach mógł stać się kultowym nie tylko tu i teraz, wobec pewnej tajemniczej otoczki związanej z MC's i w sumie ubogiej ofercie filmowej związanej z tym tematem. Co do obsady to zdecydowanie najbliższym, według mnie, wyobrażenia o członku motocyklowego gangu jest Opie. Świetnie gra Gemma. Wizerunkowo dobrze mieli szansę wypaść Tig i Chibs. Clay i Jax to nieporozumienie. Zwłaszcza Jax. Rozumiem, że wprowadzenie do obsady uroczego blondaska miało poszerzyć grono oglądaczy o płeć piękną. Ale to chyba nie był najszczęśliwszy pomysł. Gra Jaxa to w zasadzie jeden gest-kręcenie z niedowierzaniem głową. Kończąc twierdzę, że serial mógłby być lepszy i naprawdę szkoda, że tak się nie stało. Wystarczyło by, zamiast Perlmana, umieścić w tej roli choćby Michaela Madsena a już bohater nabrałby rumieńców. To nie jest aktor z górnej półki Hollywood, więc biorąc pod uwagę honorarium pewnie zbliżony do Perlmana. A na pewno bardziej wiarygodny. Zresztą dał się już poznać w podobnej roli w filmie "Fixing the shadow". Tyle, po obejrzeniu 3 odcinków 3 sezonu.
Perlman jest za to oaktorem z górnej półki, nie cenowo, lecz jeśli chodzi o umiejętności. Madsen zagrałby po swojemu, zimnego cynicznego twardziela, i tyle. A ja lubię Claya ludzkiego, kochającego swoją żonę, zmagającego się z wiekiem i artretyzmem, a jednocześnie w razie potrzeby bezwzględnego i brutalnego. Taki jest ciekawszy. Jedno, co zaszkodziło tej postaci i całemu serialowi to nadmierny nacisk na konflikt Jax - Clay, konflikt nie najlepiej napisany, bo obaj panowie wyszli na idiotów wysokiego sortu, a nie o to chyba raczej chodziło, twórcy, mam wrażenie, celowali w konflikt pokoleń i starcie dwóch różnych wizji tego, czym powinno być Sam Crow (szkoda tylko, że nie wiadomo właściwie, jaka jest wizja Jaxa i jakie wnioski wyciągnął z lektury pism ojca). I stąd właśnie, z tego niedopieczonego konfliktu, oraz upiornego wątku miłosnego Jax - Tara bierze się ten lekki swąd opery mydlanej, unoszącej się nad całością.
Co się tyczy samego Jaxa, to zapomniałeś o drugim środku wyrazu, mianowicie o pogardliwym uśmieszku, który chwilami mam ochotę zetrzeć z tej ślicznej buźki szlifierką kątową. Facet po prostu chodzi i gardzi niemalż wszystkimi, w drugiej serii włącznie, a nawet na czele z Clayem i wcale się nie dziwię, że Clayowi się cierpliwość w stosunku do gówniarza wyczerpała. Szacunek wobec starszego rangą ma toto zerowy, a mądrzy się za trzech i fakt, że miewa dobre pomysły mało tu pomaga. Trudno jest gościa lubić, a w momencie focha na zgliszczach pornowytwórni, kiedy pan supermądry Jax uznał z miejsca, ze to musiało być dzieło Claya, robiącego mu na złość, sympatia do młodego Tellera odbiegła mnie świńskim truchtem. Co do ślicznej buźki, to ja jestem nietypową przedstawicielką płci pięknej, albowiem najbardziej mnie kręcą Clay, Chibs i Opie :D
Ja nie twierdzę, że Perlman jest kiepskim aktorem. Ja twierdzę tylko, że rewelacyjnie i wiarygodnie wygląda w roli neandertalczyka w "Walce o ogień" czy stukniętego mnicha w "Imieniu róży" natomiast niekoniecznie w roli Casanovy. W roli szefa gangu motocyklowego mi "nie leży". Ale to nie jest kwestia umiejętności aktorskich a przystawalności wizerunku do granej postaci. Nie podejmuję się jednak wchodzić tak głęboko jak Ty w dywagacje nad głębią przekazu, bo dla mnie nadal to soap opera :) I głębi nie widzę. Co nie zmienia faktu, że oglądam :)
Jak dla mnie Ron Perlman jest bardzo wiarygodnym szefem gangu bikerów... to jest pardą, prezesem klubu miłośników motocykli ;) Ale to już chyba kwestia gustu jest.
Nie wiem, jak ty z tego zrobiłeś soap operę. To że czujemy sympatię do Sonsów to dosyć normalne, bo chłopaki ogólnie są sympatyczni, ale cały czas widać, że to jednak banda niezłych sukinsynów, co widać bardzo dobrze na koniec trzeciego sezonu i początek czwartego, chociaż wcześniej po drodze też się to dało zauważyć.
Cóż, za rozbieżność odczuć trudno mieć do kogoś pretensję. Z mojego punktu widzenia chłopaki bandę niezłych sukinsynów grają niezbyt przekonująco i tyle. Sympatia nie ma tu nic do rzeczy. Chcesz powiedzieć, że nie można tego zagrać lepiej? Z większym nerwem?
Znaczy się jak z większym nerwem? Jax wbił panu kij do bilarda w krocze, Clay uciął innemu panu jaja, panowie nie mają większych zahamowań jeżeli idzie o kasowanie wrogów, handel bronią i inne takie wesołe zabawy. Co jeszcze mieliby zrobić, żeby w twych oczach zasłużyć na opinię niezłych sukinsynów? Walić tekstami z filmów Tarantino?
Zupełnie niepotrzebnie dajesz się ponieść emocjom. Napisałem przecież, że serial oglądam i nie krytykuję go po całości. To, o czym piszę, to kwestia odbioru. Dla Ciebie serial jest przekonujący, dla mnie nie. Po gangsterach, a przynajmniej część członków klubów motocyklowych można do nich zaliczyć, można oczekiwać pewnej twardości zachowań i wymagającego respektu wyglądu. Naprawdę przekonuje Cię Clay w tej roli? O Jaxie już nie wspomnę. Trochę mi to przypomina wymiar filmu, jaki widziałem w filmie Tromy "Bestia z kosmosu", gdzie potwór gonił policjanta ostrzeliwującego się z pistoletu "Precyzja" i osłaniającego blond piękność, której ekspresja wyrażona ciałem wprost krzyczała z ekranu-"ojej, bo zaraz mnie złapie". A teksty Tarantino? Zubożyły by film?
Niczemu się nie daję ponieść, po prostu pytam, jak twoim zdaniem powinien się prezentować prawdziwy bikerski sukinsyn. Bo dla mnie oni są wystarczająco twardzi, nie muszą żuć gwoździ i spluwać zszywkami. Są duzi, wydziargani, mordy u nich srogie, a czyny okrutne (właśnie obejrzałam 12 odcinek 2 serii, w którym Tig, rycząc jak bawół odgryzł komuś ucho). Znaczy się sukinsyny jak malowane.
A teksty Tarantino? Ujęłyby postaciom realizmu.
W sumie masz trochę racji. Wielu porównuje Sonsów do Rodziny Soprano jednak wg mnie temu serialowi sporo brakuje do tamtej kultowej produkcji. I nie nazwałbym tego serialu serialem gangsterskim. Co by nie mówić chłopaki z SAMCRO są bez wątpienia bandą zdegenerowanych sukin synów ale powiem szczerze że ich odbiór dla mnie jest co najmniej dziwny. Nie zachowują sie tak do końca jak rasowi bandyci którymi z założenia chyba tutaj są, twórcy mieli ciekawy pomysł aby pokazać życie nietypowej nacji jaką są motocyklowe kluby, i chwalić ich za kostiumy i motocykle jakie w serialu prezentują ale SAMCRO wygladają trochę na takich "dobrych bandytów", niby chłopaki handluja bronią i zakopują bezwzględnie swoich wrogów ale mam wrażenie że gdyby np. przyszło im wysadzić w powietrze autobus pełen dzieciaków mieliby opory.A ekipa Tonyego Soprano - szczerze wątpię. Chris, Paulie czy Silvio odwaliliby każdego jeżeli mieliby w tym jakaś korzyść zwłaszcza finansową, natomiast Tig albo Chibs - nie wiem. niby maja wredne mor dy ale dla mnie to klan trochę takich sympatycznych dziadków ze starej szkoły którzy przestrzegają niepisanego zabójczego kodeksu Leona - rozlewamy krew ale nie kobiet i dzieci. Jestem np. ciekaw czy gdyby sie rzeczywiscie dowiedzieli ze ojciec Juice'a był czarnym, to by go zabili albo zdarli z niego tatuaże. Myślę że byłaby jednak spiewka , że nie bo tyle razem przeszlismy darujemy ci zycie pozwolimy dalej nosić naszą kurtkę...choc mogę sie mylić.
NIE SPOILERUJ! przecież pisze że obejrzała dwie serie, a Ty zdradzasz wątek z 4.
Nie oglądałam Rodziny Soprano, ale wiem co nieco o mafii, jak również o klubach motocyklowych, które z założenia mafią nie są (ale tylko z założenia). Opierają się na trochę innych zasadach, dlatego kogoś kto się w tematykę nie zgłębiał mogą dziwić te pokazówki typu 'ale mamy zajebiste motocykle' i ryzykowanie życia dla kamizelki (mam tu namyśli kilka scen kiedy ktoś był zmuszony oddać kamizelkę, naszywki itp i była to sprawa wielkiego honoru).
Oczywiście, że zabicie dzieci nie wchodziłoby w grę, tak samo jeśli chodzi o kobiety, Jax wyraźnie mówi to Tigowi w pierwszym sezonie. Chłopaki z SAMCRO są przestępcami z zasadami i w przeciwieństwie do mafii, o której wspominasz kierują się również dobrem miasta, dbają o opinie (jako tako, chodzi mi o to że było podkreślane że są uważani za miejscowych bohaterów, bo łapią przestępców i trzymają miasto z dala od narkotyków). Natomiast niejaka 'sympatia' do bohaterów serialu bierze się stąd, że jacy by nie byli są tymi 'najlepszymi'. Inni są jeszcze gorszymi suk**synami.
Ale to takie trochę naiwne, taki patrol obywatelski na motorach, przecież to chyba nawet nie ma pokrycia w rzeczywistości... przecież motocyklowe gangi to przeważnie rasiści,neofaszyści, Białą siła, handlują prochami ( a SAMCRO ma wielkie opory by sprzedawać kokainę Kolumbijczyków - trochę to naciągane) wiesz serial lubię i oglądam ale SAMCRO ni to pies ni wydra , ani to gang motocyklowy w stricte znaczeniu (mało tego obijają mordy lokalnym skinom których nie ma w tym sezonie a którymi dowodził Skinner z Archiwum X:) robią interesy z czarnymi ( Dziewiatkami- Ninetees)ani coś na kształt sycylijskiej cosa nostry która chroniła obywateli zamiast policji choć niby oni tutaj taka rolę spełniają.
To prawda, SAMCRO wydaje się być nieco odmiennym klubem niż te realne typu Hell's Angels. Szczególnie właśnie jeśli chodzi o narkotyki. Ale jak widzimy najnowsza seria pokazuje, że SAMCRO zmierza w stronę bycia typowym MC, może w ten sposób twórcy serialu chcieli pokazać też jakąś historię, przeistaczanie się klubu przestępców ale jednak chroniących miasteczko w przestępców nie mających już żadnych oporów. Też jestem ciekawa co będzie z Juicem. Myślę, że gdyby nie to co wyprawiał w dwóch ostatnich odcinkach, tak jak napisałeś przymknęli by oko na jego pochodzenie, natomiast w realnym klubie zapewne nawet nie zostałby przyjęty.
Widzę że nie bardzo zrozumiałeś motywy SAMCRO. Chłopaki od początku próbuję chronić Charming przed narkotykami i przemocą, ale nie z dobrej woli- taki mają układ z Unserem (przynajmniej mieli). Oni trzymają kłopoty z dala od Charming, Unser przymyka oczy na ich działalność. Do tego mają też poparcie mieszkańców Charming, dzięki temu nikt ich nie chce wydać. To było w sumie słabo pokazane (prócz tego, że Oswald do nich przyszedł w sprawie córki), ale często o tym wspominano (Hale na przykład o tym mówił). Prochów sami nie sprzedają, bo takie klub miał od początku zasady, ale jak widać to też z czasem się zmieniło.
Co do wysadzenia autobusu pełnego dzieci- serio uważasz, że Tony lub którychś z jego ludzi zrobiłby coś takiego? Nie bardzo cię rozumiem. Mafia to oczywiście źli ludzie, co świetnie pokazuje Rodzina Soprano- odziera mafiozów z mistycznej otoczki, jaką zapewnił im Ojciec Chrzestny i pokazuje ich jako dwulicowych, chciwych, brutalnych bandziorów. Ale to nadal ludzie. A wysadzanie autobusów z dziećmi jest zajęciem dla psychopatów, a nie gangsterów, którzy raczej psychopatami nie są (bo kierują się przecież racjonalnymi w gruncie rzeczy przesłankami). A Sonsi są moim zdaniem wystarczająco brutalni, by byli autentyczni. Odcinanie jąder, dźganie nożem, seria z automatu w potylicę, stłuczenie kijem bilardowym, odgryzanie uszu, nie mówiąc o zwyczajnych zgonach od kul- standard.
Może nie powinnaś jednak wypowiadać się w ten sposób będąc w połowie serialu, bo w tym momencie trudno jest innym którzy serial oglądają na bieżąco prowadzić dyskusję. Ale spróbuję nie spolerować. Nie rozumiem Twojej sympatii dla Claya i antypatii dla Jaxa :) Ja zdecydowanie trzymam stronę młodego, choć masz rację - gadanie o zmianach to stanowczo za mało, ale trudno cokolwiek zmienić samemu (po jego stronie jest tylko Piney i Bobby, a reszta lezie za Clayem jak ślepcy). Jak Jax mógłby nie gardzić Clayem? W klubie istnieją jednak jakieś zasady, które ten nagminnie łamie, uważasz że zlecenie zabójstwa Opiego za plecami klubu to było słuszne posunięcie? Z tego co pamiętam przez długi czas tylko Jax zna prawdę i trudno mu znieść np. zachowanie Opiego który momentami staje po stronie Claya "bo to jest szef". Clay 'ludzki'? To, że uronił łezkę po śmierci Donny nie robi z niego takiego wrażliwca. Kolejne odcinki pokazują jasno, że Clay nie kieruje się dobrem klubu, a jedynie chce zarobić, wychodzi na jaw parę jego naprawdę sku***syńskich posunięć teoretycznie dla klubu, praktycznie dla awansu czy utrzymania pozycji lidera. Można nie lubić Jaxa, ale moim zdaniem Clay absolutnie nie jest tu tym 'dobrym'.
Zgadzam się, że Tara jest irytująca, ale może jeszcze ją polubisz, w 3 sezonie dawała radę ;)
Uważam, że byłoby słuszne, gdyby Opie naprawdę zdradził. Nie zdradził, Clay zadziałał zbyt pochopnie, co owszem, było złe. Ale podyktowane chęcią ochrony klubu. Tak naprawdę obaj panowie zgrzeszyli w sprawie Opiego - tym, że nie zbadali sprawy jak należy i jeden radośnie przyjął, że Opie jest niewinny, a drugi tak samo bezmyślnie uznał winę Opa. I to jest właśnie to, co mnie w Jaxie denerwuje najbardziej - bezmyślność. O ile mogę zrozumieć brak elastyczności i kurczowe trzymanie się starych metod i pomysłów przez Claya, o tyle bezmyślne działania Blond Nadziei Sam Crow, polegające na nakręcaniu konfliktu z Clayem, bez zastanowienia co właściwie chce osiągnąć, a to wszystko w dodatku w okresie, gdy klub praktycznie walczy o przetrwanie, są dla mnie nie do strawienia. Od kogoś, kto został w młodym wieku wiceprezesem spodziewałabym się mniej tak szczeniackich zagrywek, a więcej mózgu. I trochę dyplomacji, do stosowania na posiedzeniach klubu.
Mam wrażenie że oglądamy dwa różne seriale. Jax 'przyjął radośnie, że Opie jest niewinny'? Istnieje coś takiego jak przyjaźń. Obydwaj panowie znają się od dziecka, są dla siebie jak bracia, było to podkreślane nie raz. A przyjaźń między innymi polega na zaufaniu. Opie miał szanse wytłumaczyć się przed klubem i zrobił to, więc dlaczego Jax miałby mu nie wierzyć? Natomiast Clay oparł swoje podejrzenia na znalezionym podsłuchu, chociaż każdy idiota (prócz Tiga, którego osobiście uwielbiam, ale inteligencją to on nie grzeszy) wziąłby pod uwagę, że mogły być podłożone bez wiedzy Opiego. Piszesz, że to posunięcie byłoby słuszne gdyby Opie był zdrajcą? Nie, nie byłoby. Clay nie jest bogiem, żeby ot tak decydować kto jest winny i ma umrzeć.
Co do kwestii bezmyślności mogę podać jeszcze mnóstwo przykładów na to, że Jax jest o wiele mądrzejszy, bystrzejszy i rozsądniejszy niż Clay i nie tylko Jax nakręca konflikt. Clay podjął idiotyczną decyzję o ataku na Zobella, wiedząc że zaraz będzie policja, bez głosowania (po raz kolejny!) zdecydował o zamknięciu biznesu porno, jedynego prócz warsztatu stałego i pewnego dochodu, a zrobił to wyłącznie na złość Jaxowi. Do tego dochodzi grożenie śmiercią i obarczanie go winą za śmierć Luann. Wszystko to są bezmyślne zachowania, które świadczą o tym, że sporo winy w tym Claya. Natomiast Jax dawno temu mógł jak mówisz nakręcić konflikt, wystarczyłoby gdyby wyznał klubowi i przede wszystkim Opiemu prawdę o Donnie. A zarzut braku dyplomacji na posiedzeniach jest śmieszny, może miałby jakiś sens gdyby Clay zarządzał głosowania. Jedynym głupim zachowaniem Jaxa, które przychodzi mi do głowy i było już wspomniane jest obarczenie winą Claya za spalenie studia porno, ale można było tak pomyśleć zważywszy na sytuację.
Jasne, że istnieje przyjaźń, poblem w tym, że Jax jest nie tylko kumplem Opiego, ale i wiceprezesem klubu. I dobro klubu winien mieć na uwadze. A dobro klubu domagałoby się dokładnego zbadania ciążących na Opiem zarzutów, zamiast wierzenia mu na gębę.Bo życie to nie je bajka, a przyjaciele czasami też zdradzają. Poza tym w sprawie Luann Jax taki bez winy nie jest i skoro już najechał pana półgłówka z konkurencyjnej wytwórni, to trzeba było zadbać o ochronę dziewczyn, a Luann zwłaszcza.
I nie, nie mówię, że Clay jest zupełnie bez winy. Jasne, że ma swój udział w nakręcaniu konfliktu z Jaxem, ale Blond Nadzieja Sam Crow, skoro jest tak nieprzeciętnie inteligentna, powinna wiedzieć, że pyskowanie Clayowi, z pogardą wypisaną na twarzy, może doprowadzić li i jedynie do konfliktu. A co się tyczy o podejmowaniu decyzji bez konsultacji z klubem, to Jax też parę takich ma na koncie, tyle, że fartownie dla niego, nie skończyły się tragedią.
No właśnie, dokładnego zbadania czego Clay również nie zrobił, więc nie wiem skąd ten zarzut w stosunku do Jaxa . Masz rację jeśli chodzi o sprawę Luann - Jax przyczynił się do jej śmierci, jednak ma odwagę się przyznać że popełnił błąd (rozmowa z Bobbym), a raczej że nie pomyślał tak jak mówisz o jej ochronie, bo jeśli chodzi o tego Georgiego (czy jak on tam się nazywał) to postąpił słusznie jak na gangstera przystało. Chodziło mi jednak o bezczelne wypominanie mu tego przez Claya, który ewidentnie chciał w jakiś sposób zrzucić ciężar wyrzutów sumienia. Ale jak to się mówi 'przyganiał kocioł garnkowi'.
Obydwaj panowie kierują się emocjami, mają podobne charaktery, dlatego nie do końca rozumiem ten Twój atak na Jaxa. Tak jakby Twoja niechęć była spowodowana jego mimiką i urodą. Clint Eastwood też ma zawsze pogardliwą minę i nie słyszałam żeby ktoś go za to krytykował :) Co do działań bez konsultacji z klubem - w tym momencie nie przypominam sobie.
Chyba nie ma co ciągnąć dyskusji, mamy odmienne zdanie i nikt nikogo nie przekona :) jak będziesz na bieżąco chętnie poznam Twoją opinię na temat obydwu panów, a nuż się zmieni. Pozdrawiam
mam jeszcze jedno pytanie bo nie pamiętam: czy Clay zabił ojca Jaxa aby być z Gemmą która jeszcze za jego życia była jego kochanką? I Jax o tym nie wie?No to będzie kurna bigos na końcu coś podejrzewam bo ten blondasek to niezły numer i podejrzewam że nie puści płazem ojczymowi czegoś takiego. A i Clay pewnie nie pozwoli się tak łatwo odstrzelić,nie ten typ.
I jeszcze eks szeryf Unser. Jak chłopaki się dowiedzą że to on podłożył kartkę z groźbą w stronę Tary to dziadek chyba też będzie wąchał kwiatki z drugiej strony...
Raczej wątpię żeby odstrzelili Unsera za to, chciał ją przecież tylko ostrzec, poza tym się nie dowiedzą.
Na początku przecież napisałam, że obaj panowie cokolwiek dali ciała w sprawie Opiego, prawda? A uroda Jaxa jako takowego jest całkiem w porządku, nic do niej nie mam, pogardliwy uśmieszek za to jest mocno nadużywany. Poza tym to Jax ma być wielkim reformatorem Sam Crow, tym wrażliwym, co to widzi, że w złą stronę zmierzają, więc wymagam od niego ciut więcej niż od starej, zgryźliwej, gangsterskiej konserwy imieniem Clay ;)
Jax rzeczywiście jest wkurzający i również nie darzę go sympatią bo na bank przypomina mi rozwydrzonego brata kumpla, taki sam wysoki jak topola a durny jak fasola blondyn któremu się wydaje że świat jest jego własnością.Moim marzeniem jest żeby Jaxowi ktoś przynajmniej w 1nym odcinku zdekapitował buźkę aby nabrał trochę je baniec pokory, nabrał zwłaszcza wobec starszych jak Clay bo widac że gów niarzowi brakuje ogłady.
''..., niby chłopaki handluja bronią i zakopują bezwzględnie swoich wrogów ale mam wrażenie że gdyby np. przyszło im wysadzić w powietrze autobus pełen dzieciaków mieliby opory.A ekipa Tonyego Soprano - szczerze wątpię. Chris, Paulie czy Silvio odwaliliby każdego jeżeli mieliby w tym jakaś korzyść zwłaszcza finansową, natomiast Tig albo Chibs - nie wiem.''
ojojojoj, Rodzina Soprano to mój ulubiony serial i absolutnie nie podstaw, aby twierdzić że byliby skłonni zabić dziecko dla korzyści finansowej. Muszę mocno zaprotestować, bo wiem że mafia stara się nie zabijać nikogo kto nie zasługuje na śmierć, a już na pewno nie dziecko. I absolutnie nie wyobrażam sobie żeby Tony albo Sill zrobili coś takiego.
Już prędzej Clay albo Tig mogli by się do takiego czegoś posunąć dla ochrony klubu, ale bohaterowie Soprano nie.
heh zależy jak kto to odbiera;) dla mnie ekipa Tonyego to były skur wysyny bez zasad no sory, SAMCRO to przy nich pikusie, moze i bardziej bojowo wyglądają w tych kamizelkach i na motorach ale to nie są Aniołowie Piekieł;)
SPOILER
skoro Tony zabija potem Chrisa, własnego bratanka którego kochał chyba najbardziej... wiec wiesz Sycylijczycy niby wierzą w boga i kochają Matkę Boską ale Dekalog maja w głębokim poważaniu;) Silvio odwalił Adrianę jakby wogóle jej nie znał a ona była niemalże od początku z Rodziną.
Nie znasz mafii więc nie wiesz czy stara się zabijać dzieci czy nie;) Stara XIX Cosa Nostra może i taka była wątpię czy dzisiejsi jej potomkowie maja takie ograniczenia, walka toczy się o pieniądze i nie ma miejsca na litość i półśrodki nawet wobec niewinnych, m.in dzieci...
Oczywiście w Soprano byli sami socjopaci, Tony zabił własnego bratanka, z Adrianną to zupełnie inna para kaloszy, bo była kapusiem, więc musiała odejść i rzeczywiście nie mieli problemu z zabijaniem, ale nie było ani jednego momentu w serialu na podstawie którego można by twierdzić że posunęliby się do zabicia dziecka dla pieniędzy albo czegokolwiek. Tematem mafii bardzo się interesuję od dawna i również nie było ani jednego przypadku żeby ich ofiarą padło dziecko.
Dzieci natomiast bardzo często padają ofiarą gangów ulicznych, a SoA bliżej jest do gangu ulicznego niż do mafii więc dlatego można przypuszczać że oni są do tego zdolni.
"Jax 'przyjął radośnie, że Opie jest niewinny'? Istnieje coś takiego jak przyjaźń. Obydwaj panowie znają się od dziecka, są dla siebie jak bracia, było to podkreślane nie raz. A przyjaźń między innymi polega na zaufaniu. Opie miał szanse wytłumaczyć się przed klubem i zrobił to, więc dlaczego Jax miałby mu nie wierzyć? "
lol pewnie dlatego , ze 99% kapusi klamie? sorry argument jak z filmu mlodziezowego , byli przyjaciolmi i powinien mu wierzyc;d ale masz racje , przyjaciele zawsze mowia prawde , nawet jak moga przez to zginac:P
"Natomiast Clay oparł swoje podejrzenia na znalezionym podsłuchu, chociaż każdy idiota (prócz Tiga, którego osobiście uwielbiam, ale inteligencją to on nie grzeszy) wziąłby pod uwagę, że mogły być podłożone bez wiedzy Opiego. Piszesz, że to posunięcie byłoby słuszne gdyby Opie był zdrajcą? Nie, nie byłoby. Clay nie jest bogiem, żeby ot tak decydować kto jest winny i ma umrzeć"
kolejny swietny argument, Clay nie jest Bogiem , nie powinien decydowac o zyciu i smierci haha , czy Ty zdajesz sobie sprawe , ze to film gangsterski? ze oni własnie lamia prawa;d nie maja prawa zabijac , handlowac bronia , bic , wyłudzac , szantazowac i wielu wielu innych
a co do calej sytuacji oczywiscie Clay jest winny to fakt , wydal wyrok na niewinnego Opiego ale coz czasem trzeba zaryzykowac , oni sa przestepcami i taki rat moglby wsadzic wiekszosc z nich do wiezienia , pozatym mieli naprawde sporo powodow aby myslec , ze to prawda a chyba nie wymagasz od gangsterow super sprawiedliwosci?:D najwiekszym imo przewinieniem Claya nie byla decyzja o zabiciu Oppiego ale wlasnie ukrywanie swojej decyzji ( chociaz ciezko mu sie dziwic w tym klubie ciezko byloby mu to przeglowac wiec zaryzykowal)
pozwole jeszcze sobie rozwinac cala sytuacje w osobnym poscie , jak pisalem Clay jest winny ale czy tak naprade mial wielki wybor?
Oppie siedzial 3 lata ,wychodzi z wiezienia i poczatkowo nie chce brac udzialu w akcjach , nagle zmienia zdanie , idzie na pierwsza powazna akcje i co? daje dupy ,Elvis musi zabic za niego , niedlugo po tym Elvisa oskarzaja o rzeczy , ktore teoretycznie tylko widzial on z Jaxem i Opiem ( nikt z nich nie mial pojecia ze jest swiadek , byli pewnie ze jest czysto inaczej by tego nie robili)
teraz dalej Oppiego idzie z glinami po dobroci, Clay stara sie wyweszyc o co chodzi ale jedyne co sie dowiedzial to ze byl swiadek ale nie sa znane personalia ,dodatkowo ten jego informator sugeruje ze Oppie mogl od poczatku byc kapusiem , pojsc na ugode w wiezieniu i przy 1 okazji staral sie ich sprzedac , niestety ATF nie wystarczylo oskarzenie Elvisa wiec Oppie musi dowiedziec sie wiecej
dodatkowo Oppie przychodzi na spotkanie z podsluchem i powiedz mi czy naprawde uwierzylbys mu na slowo? skoro cala historia wydaje sie miec sens, Clay nie chcial go zabic tylko przez podsluch , cala historia wydawala sie bardzo realna a sam fakt ze Oppie nie pociagnal za spust dodawalo tylko realnosci ( w koncu jako kapus nie mogl przeciez sobie zabijac)
Wiec podsumowujac tak Clay popelnil blad ale szczerze to nie mial wielkiego wyboru , wszystko wskazywalo na Oppiego i nic dziwnego , ze nie chcial ryzykowac przyszlosc swojej i klubu, od tego wlasnie jest prezydent klubu aby podejmowac takie trudne decyzja , stawka niestety byla za wysoka aby miec skrupuly
Cholera chyba wole was czytac,niz ich ogladac,dobrzy jestescie:) Ja obejrzałam cały tylko 1 sezon i kilka z 2 sezonu i ogladam tylko ze względu na gre R.Perlmana:) dla mnie gra w porzo:)
"lol pewnie dlatego , ze 99% kapusi klamie? sorry argument jak z filmu mlodziezowego , byli przyjaciolmi i powinien mu wierzyc;d ale masz racje , przyjaciele zawsze mowia prawde , nawet jak moga przez to zginac:P"
Nie wiem czy ostatnie zdanie to ironia, ale tacy "przyjaciele" to nie są przyjaciele. Trochę nadinterpretujesz moje słowa. Oczywiste jest że jako kapuś, zachowałby się podobnie/tak samo, więc nie rób ze mnie idiotki. Chodziło mi o usprawiedliwienie zachowania Jaxa, które było tu naturalnym odruchem. Jeżeli Ty wolałbyś zaryzykować i przyjacielowi odstrzelić łeb to współczuję Twoim 'przyjaciołom'.
"kolejny swietny argument, Clay nie jest Bogiem , nie powinien decydowac o zyciu i smierci haha , czy Ty zdajesz sobie sprawe , ze to film gangsterski? ze oni własnie lamia prawa;d nie maja prawa zabijac , handlowac bronia , bic , wyłudzac , szantazowac i wielu wielu innych"
Bardzo mądre zbicie tego argumentu, znowu mnie nie zrozumiałeś...powiedzenie, że Clay nie jest bogiem odnosiło się do podejmowania decyzji samemu. I tak łamią prawa, ale nie swoje własne. A przynajmniej nie powinni, dlatego w sporze Jax-Clay byłam po stronie Jaxa.
"Oppie siedzial 3 lata ,wychodzi z wiezienia i poczatkowo nie chce brac udzialu w akcjach"
Siedział za klub, myślisz że po wyjściu nagle by stwierdził że woli zdradzić? Jeśli już dogadałby się za skrócony wyrok. Chce brać udział w akcjach, ale powstrzymuje się ze względu na Donnę, która zagroziła mu odejściem, wszyscy o tym w klubie wiedzą, było to podkreślane ze sto razy.
Masz trochę racji, ale ja nie mogę tego tak podsumować niestety, dla mnie cała historia jest mocno naciągana mimo wszystko, Opie został pokazany jako inny typ człowieka, jedyne w co mogłabym uwierzyć to że poszedł na układ gdyby coś groziło jego rodzinie (coś jak Chibs miał zamiar w następnym sezonie). co do samej decyzji Claya - na pewno można było to rozegrać inaczej, a on właśnie poszedł na łatwiznę.
"Nie wiem czy ostatnie zdanie to ironia, ale tacy "przyjaciele" to nie są przyjaciele. Trochę nadinterpretujesz moje słowa. Oczywiste jest że jako kapuś, zachowałby się podobnie/tak samo, więc nie rób ze mnie idiotki. Chodziło mi o usprawiedliwienie zachowania Jaxa, które było tu naturalnym odruchem. Jeżeli Ty wolałbyś zaryzykować i przyjacielowi odstrzelić łeb to współczuję Twoim 'przyjaciołom'."
Tyle, że skutkami tego odruchu mogłoby być zapudłowanie trzech czwartych Sam Crow OR, a tym samym praktycznie unicestwienie klubu. Jeśli ten facecik ma być nadzieją klubu oraz godnym następcą Claya, to lepiej, żeby jednak kalkulował, a nie polegał na odruchach.
"Siedział za klub, myślisz że po wyjściu nagle by stwierdził że woli zdradzić? Jeśli już dogadałby się za skrócony wyrok. Chce brać udział w akcjach, ale powstrzymuje się ze względu na Donnę, która zagroziła mu odejściem, wszyscy o tym w klubie wiedzą, było to podkreślane ze sto razy."
Skrócenie wyroku od razu wzbudziłoby podejrzenia, to po pierwsze. Po drugie, Donna była nie tylko dobrą przykrywką, w razie gdyby Opie donosił i w związku z tym ograniczał swój udział w mokrej robocie. Donna i jej parcie ku normalnemu, nieprzestępczemu życiu z dala od Sam Crow było tez silnym motywem dla ewentualnej zdrady Opiego. Wyszedł z puszki i stanął w obliczu utraty rodziny, a gdyby poszedł na współpracę, żądaniom Donny stałoby się zadość. Kuszące, nie? Clay zdawał sobie sprawę, że jego podwładni są tylko ludźmi i że każdy mógłby zdradzić, odpowiednio naciśnięty. Clay jest realistą. Jax jest idealistą, okej, fajna rzecz, ale skuteczny przywódca musi jednak twado stąpać po ziemi.
No właśnie, wyszedł po czym zrezygnował dla niej z klubu. Nie musiałby iść na współprace, wystarczyłoby już do tego klubu nie wracać - nie zdradzałby SOA, a zadowoliłby żonę. Ludzie, świat na prawdę nie jest tak skomplikowany, nie ma co snuć takich teorii.
"Nie wiem czy ostatnie zdanie to ironia, ale tacy "przyjaciele" to nie są przyjaciele. Trochę nadinterpretujesz moje słowa. Oczywiste jest że jako kapuś, zachowałby się podobnie/tak samo, więc nie rób ze mnie idiotki. Chodziło mi o usprawiedliwienie zachowania Jaxa, które było tu naturalnym odruchem. Jeżeli Ty wolałbyś zaryzykować i przyjacielowi odstrzelić łeb to współczuję Twoim 'przyjaciołom'."
nie , nie wolałbym zaryzykowac i odstrzelić łba przyjacielowi wiesz czemu? bo nigdy nikogo nie zabiłem , nie jestem morderca czy gangsterem i to własnie rożnica , to jest serial o gangach a nie telenowela i to ze ja czy Ty bysmy tak nie zrobili jest mało wazne bo w takich organizacjach przestepczych wiekszosc by tak zrobila
"Bardzo mądre zbicie tego argumentu, znowu mnie nie zrozumiałeś...powiedzenie, że Clay nie jest bogiem odnosiło się do podejmowania decyzji samemu. I tak łamią prawa, ale nie swoje własne. A przynajmniej nie powinni, dlatego w sporze Jax-Clay byłam po stronie Jaxa"
no tutaj sie zgodze bo napisalem , ze to jest imo jego jedyny blad ale z 2 strony własnie co miał zrobić? otwarte głosowanie o zabiciu syna Pineya? wiedzial ze Piney i Jax by sie nie zgodzili i pewnie poinformowaliby Opiego
"Siedział za klub, myślisz że po wyjściu nagle by stwierdził że woli zdradzić? Jeśli już dogadałby się za skrócony wyrok. Chce brać udział w akcjach, ale powstrzymuje się ze względu na Donnę, która zagroziła mu odejściem, wszyscy o tym w klubie wiedzą, było to podkreślane ze sto razy."
no ale po co mi to tłumaczysz? ja wiem czemu on nie brał udzialu w akcjach ale twierdze ze to wygladało podejrzanie, my jako widzowie znalismy jego powody , wiedzielismy ze nie zdradzil ale Clay nie
"No właśnie, wyszedł po czym zrezygnował dla niej z klubu. Nie musiałby iść na współprace, wystarczyłoby już do tego klubu nie wracać - nie zdradzałby SOA, a zadowoliłby żonę. Ludzie, świat na prawdę nie jest tak skomplikowany, nie ma co snuć takich teorii"
no i znowu tłumaczysz rzeczy oczywiste , PODKREŚLAM twierdze ze to wszystko wygladało podejrzanie , oczywiscie koncem koncow Clay sie pomylił ale taka cena bycia szefem gangu , lepiej pomylic sie i zabic Opiego niz pomylic sie i pojsc do wiezienia razem z calym gangiem , wybral mniejsze zlo i mimo ze nie bylem w zadnym gangu podejrzewam ze wiekszosc by tak zrobila bo chroniliby wlasne dupy
No co Ty, nikogo nie zabiłeś? To była metafora!!! Nie wiem czy większość by tak zrobiła, rozmawiamy o serialu który trochę odbiega od rzeczywistości, a w serialu żaden z pozostałych członków nie wpadł na ten pomysł (tzn. tylko Clay i Tig).
Masz rację z głosowaniem, ale w takim razie może nie trzeba było od razu zabijać, tylko wyciągnąć siłą prawdę. Na pewno można było zrobić coś innego, jak już pisałam. W końcu później dowiedzieli się kto jest świadkiem, więc mogli szukać informacji.
"no ale po co mi to tłumaczysz? ja wiem czemu on nie brał udzialu w akcjach ale twierdze ze to wygladało podejrzanie, my jako widzowie znalismy jego powody , wiedzielismy ze nie zdradzil ale Clay nie"
no najwidoczniej nie wiesz, skoro mówię Ci że nie było to tylko pokazane widzowi, były sceny kiedy Donna robiła 'awanturę' przy innych. Także klub znał powody odejścia.
Co do reszty to nie tłumaczę tego Tobie, tylko EineHexe, jeśli nie zauważyłeś. I właśnie z perspektywy Claya a nie widza podkreślam, że to było zbyt mało prawdopodobne i naciągane.
no własnie rozmawiamy o serialu , gangsterskim wiec po co odnosisz sie do mojej osoby? chyba za bardzo starasz sie rozumiec ich poczynania patrzac na to swoim punktem widzenia
ja za to patrze calkowicie inaczej , gangster ma inny punkt myslenia niz ja i wiele rzeczy robi inaczej , dla prawdziwgo gangstera to czy to byl przyjaciel czy nie powinno miec drugorzedna znaczenie
i czego najwyrazniej nie wiem? Donna robila awanture przy innych i co to dowodzi? załozmy ze od poczatku byli w zmowie to taki wielki klopot zrobic przedstawienie? i Clay ma na tym opierac cala przyszlosc klubu?
wyciagnac siła prawde czyli co? torturowac go az sie przyzna a jak sie nie przyzna to zabic dla pewnosci?:D to jest gang , doskonale pokazane jest jak to działa w 4 sezonie , gdy gang nie wie ktory swiezak ukradl koke , zamykaja ich obu w pokoju aby sie nawzajem zabili a gdy tego nie zrobia chcieli zabic ich obu , mimo ze nie mieli zadnych dowodow to zwyczajnie nie chcieli ryzykowac i woleli ich zabic , tak dziala zorganizowana przedstepczosc
to i co komu tlumaczysz jest chyba najmniej istotne , mam inne zdanie i je wyrazam na tym polega forum ale chyba nie ma wiecej sensu dyskutowac bo najwyrazniej mamy calkiem odmienne zdanie o zorganizowanej przestepczosc , ty jestes idealista a ja realista i zwyczajnie nie wierze w bajki o sprawiedliwosci, przyjazni , dobroci osob , ktore tak czesto autorzy serialu staraja sie nam wmowic
aczkolwiek ostatni punkt to tema na osobna dyskusje , gdyz serial bywa nierowny , czasem pokazuja Soa jako prawdziwy gang ( sytuacja z Oppiem czy ta kradzieza kokainy , szantazowanie Unsera i Oswalda w 1 sezonie a czasem pokazuja ich jako wspolczesnych Robin Hoodow , ktorzy sa dobrzy i chca ochronic miasta a miasto ich za to kocha)
odnoszę się do Twojej osoby, bo chodziło mi o to że gangster gangsterem ale to wszystko są ludzie którzy miewają też momenty słabości, odruchy emocjonalne takie jak ja czy Ty! W inny sposób postępują tylko psychopaci, a żaden z członków SOA psychopatą nie jest. Ja też nie wierze w niektóre bajki ale to jest tylko serial, nie wypowiadam się na temat realistyczności postępowania prawdziwych gangów tylko tego fikcyjnego w serialu, którzy są przedstawiani tak a nie inaczej. A teoria zmowy z Donna jest już naprawdę głupia. Rozumiem oczywiście że Clay nie chciał ryzykować, ale nikt mi nie wmówi że to było słuszne ( podkreślam, bo zaraz zaczniesz swoje dywagacje: słuszne nie ze strony prawa, ale ze strony zasad funkcjonowania klubu).
Nie ma po co dyskutować na ten temat, mnie po prostu Clay nie przekonał, nie lubiłam go od początku, a im dalej tym gorzej.
Pozdrawiam
''W inny sposób postępują tylko psychopaci, a żaden z członków SOA psychopatą nie jest.''
Co ty gadasz? Każdy z członków SamCrow jest psychopatą.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_dyssocjalna
Ci ludzie nie mają problemów z zabijaniem, nie mają po tym żadnych wyrzutów sumienia. Jak np Bobby który zabił bez mrugnięcia okiem niczemu niewinnego przedstawiciela prawa, albo Tig który chciał zabić 17 letnią dziewczynkę żeby nie mogła zaznawać przeciwko nim. To są właśnie zachowania psychopatów którzy zabiją każdego tylko po to żeby bronić własne tyłki. Oczywiście to jest organizacja przestępcza więc oni postępują według własnego kodeksu moralnego, ale nie mów że żaden z nich nie jest psychopatą bo prawda jest taka że KAŻDY z nich JEST psychopatą.
Na Twoim miejscu nie traktowałabym wikipedii jako źródła wiedzy. Drugi link po wpisaniu w google już trochę lepszy
http://quantumfuture.net/pl/psychopath_2.html
Samo zabijanie, nie świadczy o kłopotach z psychiką, raczej cele z tym związane. Zabijanie by bronić własnego tyłka czy dla pieniędzy nie ma nic wspólnego z psychopatią. Ani razu nie było pokazane żeby któryś z członków klubu robił to np. dla zabawy, przyjemności albo jakiejś bzdurnej idei (chociaż tutaj jak się okazuje również niekoniecznie trzeba być psychopatą z psychiatrycznego punktu widzenia- patrz: ostatnio sprawa Breivika, który podobno psychopatą nie jest).
Członkowie nie raz mają wyrzuty sumienia, mają żony i dzieci, dla których zrobią wszystko, po prostu szukają zysków i chronią siebie.
A dlaczego Tony zabił Chrisa? Nie wiem czy zauważyłeś to spojrzenie Tony'ego na przebity gałęzią fotelik dla dziecka. Tony zdawał sobie sprawę, że Chris jako ojciec jest zagrożeniem dla dziecka, więc go zlikwidował. Oczywiście zwykły człowiek by próbował mu pomóc, ale to przecież Tony.
Tony to byl kawał skur...a nie na darmo Gandolfini Złoty glob za tą rolę dostał, niestety Perlman mu nie dorównuje, cały ten Clay to taki trochę świętoszek, ale najbardziej wkurzający jest Jax, pyskaty gówniarz;)
Clay to świętoszek? Naprawdę tak uważasz, po tym co odwalał do tej pory i zaczął odwalać teraz?
Rodziny Soprano nawet nie porównuję do SoA, bo to nie ta liga, ale muszę przyznać, że czwarty sezon jest całkiem "sopranowy".
Uważasz że mafia nie odważyłaby się zabić dziecka? Wiesz był taki film, "Klient" tam właśnie mafia chciała odstrzelić nastoletniego chłopca bo miał zeznawać jako świadek. Film był na tyle przekonujący że nie zdziwiłbym się gdyby miał pokrycie w faktach.
Nie uważam SAMCRO za lalusiów, sadzę że chłopaki to zimne dranie no ale ich sposób bycia ,zachowania to nie jest typowa gangsterka, ich prawość względem siebie do mnie nie przemawia, bandyci i gangusy, nieważne kto to są ludzie bez zasad, chcą tylko nabijać kabzę,nawet kosztem "przyjaciół".
Clay w IV sezonie pokazuje jakim jest sk...m bez serca. Z czasem uwielbienie dla Niego minie. Nie wiem jak zachowuje się w V, bo kończę IV, ale pewnie podobnie.
Nie rozumiem, co się tak uczepiliście Jaxa. Jest wściekły, że Clay kazał odstrzelić Ope'a, poza tym Clay mu groził. A nie wiem czy zauważyliście, Jax jest gangsterem (zresztą cały czas czepiacie się tego, że chłopaki są za mało brutalni). Jest bystry i sprytny, ale też impulsywny i gwałtowny, dlatego się tak zachowuje, bo nie potrafi spokojnie przyjmować zachowania Clay'a. Pewnie, powinien działać rozważnie i myśleć nad tym co robi, ale tu emocje grają główną rolę.
Ja do brutalności chłopaków zastrzeżeń nie mam. A że zachowanie Jaxa mnie irytuje, to druga sprawa :)
''Uważasz że mafia nie odważyłaby się zabić dziecka? Wiesz był taki film, "Klient" tam właśnie mafia chciała odstrzelić nastoletniego chłopca bo miał zeznawać jako świadek''
oczywiście świadkowie się nie liczą, bo takich się zabija obojętnie ile mają lat.
Psychopata to człowiek który zabija bez żadnych wyrzutów sumienia dla własnych celów. Według mnie wszyscy członkowie SoA są psychopatami.