Muszę przełamać powszechną opinie i zakomunikować, że endless eight mi się PODOBAŁO!!! Czemu?! Przecież to ten sam odcinek odrobinę pozmieniany!!! Właśnie, co mi się tak podobało? Otóż już od 4 odcinka zrozumiałem, że wszystkie zmiany w tym fragmencie serii będą na tyle nieznaczne, że mogę pominąć kilka odcinków. Nie zrobiłem tego jedna, bo myślałem : a nuż może coś się wydarzy , wystąpi jakiś ważny, niedostrzegalny szczegół, który przesądzi o sensowności dalszego oglądania. Z tą myślą kontynuowałem endless eight, kiedy wreszcie dobiegł końca pomyślałem : nareszcie! Ale jak się tak nad tym zastanowiłem, to wątpię, że autorom nie chciało się robić nic nowego. Myślę, że chcieli, po prostu, postawić nas w sytuacji Nagato! Tak!!! O to chodzi, że "męcząc" Nas tymi (tylko)9 tymi samymi odcinakami chcieli Nam dać posmakować zalążek tego co było chlebem powszechnym Nagato, w trakcie tych 15.000 powtórzeń. Jednocześnie zdałem sobie sprawę jak ogromnych potencjałem perswazyjnym dysponują japońscy twórcy. Mimo że to ten sam odcinek powtórzony 9 razy to część z Nas, która obejrzała endless eight, dała się złapać Ich sidła. Endless eight to bardzo radykalny i kontrowersyjny krok w produkcji, ale ja osobiście uważam go za niesamowite przeżycie.
Popieram kolegę.
Czasem ludzie mówią "chciałbym, aby ta chwila trwała wiecznie", okazuje się jednak, że nawet te najpiękniejsze momenty w nadmiarze stają się nie tylko nudne i nieciekawe, ale wręcz uciążliwe.