...nie wydaje Wam się, że te cyfry w butelkach to np. konkretna godzina z minutami o której należy wejść, aby znaleźć się w konkretnym miejscu? Ludzie wchodzili w zwykłe drzewa, a nie w butelkowe jedno po drugim. Może po prostu trzeba się wstrzelić w odpowiedni moment. Ktoś to spisał, ale już uciekł lub zginął.
2659 to 44.3167 minut, ograniczając do 4 cyfr i przeliczając na godziny to 73.85 co daje nam 307.71 dni, a 3077 dni to 439.5 tygodni to wyjdą za 84 lata. Czyli spokojnie za 6 sezonów przed nami.
Tylko, że przecież te drzewa z butelkami stworzyła ta matka już dorosłego dziecka który dalej jest w mieście. Jako artystka. I Thabita właśnie jechała zobaczyć kolejne drzewo w świecie rzeczywistym..
Najgorszy scenariusz jaki się rysuje jest taki że to miasteczko to zmaterializowana wyobraźnia Viktora jego lęków i strachów może też pozostałych mieszkańców.Nastepny wątek z lostòw narzuca się sam,chłopiec w bieli zbiera kandydatów czyli tych którzy trafili niechcący do miasta,do wypełnienia jakiejś dziwnej misji.Reszta wątków pewnie zostanie pominięta albo potraktowana po macoszemu w dwóch ostatnich odcinkach.
Może to jakieś współrzędne np. tych drzew. Też jest dziwne, że te drzewo na drodze to akurat 'drzewo' czyli to jakiś motyw przewodni
Zastanawiam się jaki był stan początkowy tego miejsca albo czy to miejsce w ogóle ma początek.Jak uważacie, ludzie tam zaczeli trafiać odkąd pojawily się pojazdy?czy już wcześniej.Taką jeszcze uwagę mam czy też widzicie powtarzalność pojazdów jakie tam trafiają?Dodatkowo wydaje się jakby trafiali tam ludzie z nadzieją.
Matka Victora miała wśród obrazów żołnierza Unii więc na pewno przed nim to się zaczęło dziać
„miasteczko to zmaterializowana wyobraźnia Viktora jego lęków i strachów” też mam wrażenie, że takie będzie wytłumaczenie
Też się zastanawiam, jak Thabita wchodziła na te wieże to tam na tych schodach były zabawki z tego co pamiętam? I jak była u ojca Victora to też jego pokój był tak na górze I wchodziła pp dość wąskich schodach. To mi się rzuciło w oczy. Plus te drzewo przy domu, potwory wychodzące w nocy itd faktycznie to może być wyobraźnia Victora
No i niby fajnie, tylko co tam robi cała reszta ahahahah i SKĄD się tam
Wzięli
Kiedyś naszła mnie myśl że trzeba zaciukać Wiktora i wszystko wróci do normy. Nie wiem czemu ale pomyślałem że on ma po matce jakieś ciemne moce, matka zginęła, siostra też,on został sam na jakiś dłuższy czas i zaczął ściągać podświadomie (?) ludzi? Moim zdaniem musi zginąć
Też cały czas mam wrażenie, że to dziecięca wyobraźnia. Też nasunął mi się Victor, ale niekoniecznie on. Dużo na to wskazuje. Najpierw Ethan i porównania do tej jego Cromenockle. Później baletnica, pozytywka. Talizmany. Zaczarowane drzewa. Kukiełka. Mnóstwo rysunków. Dziecięca rymowanka ("Przychodzą, kradną" itd.). Scena w której Tabitha wspina się po schodach latarni też wydawała mi się lekko baśniowa.
To całkiem nowa teoria i wcale nie wskazuje na to więcej niż na oryginał (numery to lata) a nawet przeczy jej to, że Boyd przecież zdjął butelkę z drzewa kiedy był w lesie z Julie, a potem Tabitha i tak przeszła przez butelkowe drzewo i bez problemu trafiła do latarni, więc co niby numery to koordynaty albo czasowy desygnat ale zdjęcie butelki czy wyjęcie numeru nie zmienia nic w tym gdzie się pojawisz? albo zmienia ale tylko czasem? Pierwsza teoria o tym, że numery to lata tylko się umacnia, Tabitha jak wchodziła na górę latarni w finale sezonu to mijała daty: 1506, 1609, 1672, 1752, 1773, 1864, 1883, 1931, 1978 do tego w ciężarówce Wiktora gdzie chował się z Tabithą w jednym odcinku na mapie są daty 1978 - jakby z tego roku była mapa, ale jest też 1174 (40 lat przed pierwszą chronologicznie datą ze schodów), do tego Boyd wyjmuje z butelki numer 1864 (i co niby i w butelce i na schodach latarni są te same koordynaty??). No ale co to za lata? najprawdopodobniej daty "masakr" jak w 1978 tej która zastaje Wiktora w jego wspomnieniach jak pierwszy raz widzi chłopca w bieli (ktoś na reddicie zrobił wątek o tym, że większość ze znanych nam dat odpowiada jakimś masakrom/rzeziom w historii), osobiście myślę, że daty albo daty i masakry mogą być powiązane ze zmianą "szefa" na wieży tego, że Martin mógł zostać przykuty/zatruty w 1978 i sprowadzić to do miasta co spowodowało masakrę i tak teraz jest z Boydem, bo nie tylko ma we krwi te robaki (które mogą nawiązywać do stanu poczwarki normalnych potworów - trzeba spojrzeć na to jak wyglądają podczas ataku) ale też znów wróciły ćmy, potwory mają dziwnie wzmożoną aktywność, pojawia się nowa zjawa jaką widzi Elgin i ciężarna ma dziwne zachowanie ?? Oczywiście na koniec zostaje wątek tego, że przeciez 2659 to za duża liczba na rok, no to przypomnę tylko, że Martin wiedział o żonie Boyda i mówił o tym jak gdyby nigdy nic, a po zamontowaniu i użyciu anteny na Colony House głos z góry mówi, żeby Jim przestał tak dokładnie szukać i kopać dziurę w mieszkaniu bo mu się dom zawali - i się zawalił, będziemy udawać, że zaplanowana/ przepowiedziana masakra byłaby czymś tak dziwnym??
gruba rozkminka jak na taki słaby serial, według mnie to trochę idzie w kierunku "namnóżmy dziwnych wątków i jakoś się to wytłumaczy na końcu (przynajmniej część) " ale zobaczymy w następnych sezonach jeśli ich nie utną z braku budżetu
Właśnie o to chodzi, żeby ludzie tworzyli grube rozkminy do totalnej pustki. Żeby chociaż w każdym odcinku były elementy horroru, to adrenalinka by skakała. Szkoda. Świetny pomysł, wsiąkłem w pierwszy sezon, asekuracyjnie oglądając go tylko jednym okiem, co by nie popsuć sobie przyjemności. Teraz przydałoby się zamknąć dwoje oczu podczas seansu, ale w takim razie po co to dalej oglądać?