Właśnie jestem po obejrzeniu 10 odcinka tego wyśmienitego serialu i powiem Wam, że jeśli zaskakiwało was to co działo się w poprzednich, to w tym padniecie na kolana!
Tego co się stało, nie mógł przewidzieć żaden widz.
Aktorstwo u głównego bohatera stoi naprawdę na najwyższym poziomie i udowodnił to w końcowej scenie - aż się łezka w oku kręci ;(
Dokładnie ostatnia scena gdy dzieciak skierował kciuk w dół była mocna smutno sie robiło. Wg mnie bardzo dobre aktorstwo.
Prawda jest taka że to był jedyny przyjaciel Spartacusa w całym ludus.
Jednak nie ma co ja od razu wiedziałem kto za tym stoi, ta żmija Ilithyia.
Świetny naprawde bardzo sobry odcinek!
a ty myslisz ze po co ona dala dupy temu gnojkowi tylko poto zeby wybral varo do walki i zeby kazal go zaje**c
Dobra, tylko wypowiadajcie się trochę bardziej skrycie, żeby nie psuć odcinka innym ;p
Każdy kto odwiedza wątki o takim temacie powinien liczyć się z tym, że będą spoilery.
Co do odcinka to od początku dało się wyczuć, że Varro zginie, ale nigdy bym nie przypuszczał, że w ten sposób, raczej że go na arenie ubiją...
Spartacus nieźle wqrwio... więc teraz się pewnie zacznie cała jazda :)
Odcinek bardzo dobry, zresztą każdy odcinek pokazuje tendencję zwyżkową serialu, ale żeby powalił na kolana to trochę przasada. Od połowy odcinka można było po mału się tego spodziewać, aczkolwiek po scenie z wanna (szczęściaż z chłopaka ;P) podejrzewałem że celem werdyktu będzie Spartakus.
No cóż, zemsta kobiety może być straszna :)
Odcinek przyzwoity, chociaż lepsze się trafiały. Zdecydowanie słabszy niż 01x09, ale chyba nie można oczekiwać, że każdy następny będzie du*ę urywał ;) Szczerze [SPOILER] - spodziewałam się gdzieś od 20 min, że Varro przejdzie do lepszego świata. Inna sprawa, że nie spodziewałam się, że w taki sposób.
I zaczynam znów kibicować Batiatusowi (po 01x06 chwilowo stracił moją sympatię), bo w sumie on też ma w swoim świecie przegwizdane. Żeby nie wiedzieć jak kombinował i kogo o głowę skracał to zawsze będzie tylko lanistą z zapadłej dziury.
Z przyjemnością popatrzę jak mózg Illytii rozbryzguje się na jakiejś szykownej posadzce. Albo na kamiennych schodach. Albo na kocich łbach. Byle w tym sezonie i byle spektakularnie ;)))
spartakus po utracie przyjaciela płakał bardziej niż po żony ;) ... ale odcinek fajny, teraz czekam tylko aż kurwie łeb urwie ;)
Co prawda to prawda. Tyle, że żona była takim odległym marzeniem, celem do spełnienia - w sumie całkiem niepewnym. A Varro żył takim samym życiem jak Spartacus, ratował mu skórę, a kiedy trzeba było sprowadzał do pionu. No i po śmierci Sury zawsze był obok, jak brat... A teraz może rolę pocieszaka-przylutaka przejmie Mira?
I właśnie pomyślałam, że to nie Spartacus powinien roznieść Illythie. W końcu zdrada, i to z niewolnikiem który poniżył jej męża, nawet jej nie ujdzie na sucho - jeśli tylko przestanie być tajemnicą. Może pan mąż (w Rzymie miał nad żoną manus - o ile nie była pod władzą ojca), albo lepiej ojciec (ten jako pater familias też posiadał pełne prawo życia i śmierci dzieci podległych jego władzy) obryzga krwią Illythii jakąś ścinę/podłogę?
Nie jestem pewien czy zasada ta ("pater familias") obowiązywała w tym okresie. Wydaje mi się, że jako relikt monarchii została zniesiona, ale głowy za to nie daję ;).Poza tym mąż Illythii jest od niej uzależniony, bo to ona pochodzi z rodu senatorskiego. W pierwszych odcinkach jej ojciec daje do zrozumienia zięciowi, że karierę zawdzięcza tylko jemu. Ponadto takie "zdrady" były w Rzymie na porządku dziennym. Sęk jednak w tym, że to nie jakiś niewolnik ale Spartacus, który zaszkodził bardzo mocno legatowi.
A zemsta kobiety nie ma końca i nie zna litości.
Realna władza pater familias przetrwała aż do czasów cesarstwa (prawda, że jej forma łagodniała). Z tego co przyswoiłam na zajęciach z prawa rzymskiego wynikałoby, że Illythia na 100% jest osobą alieni iuris ,a nie sui iuris (tzn. nie może decydować o sobie sama i nie ma swojego majątku, jest podległa władzy pater familias). A jej pater familias to ojciec - senator, albo mąż - Glaber (bo wygląda na to, że on z kolei jest sui iuris, więc po ślubie żona opuszcza rodzinę ojca i wchodzi do rodziny męża pod jego zwierzchnictwo). Illythia przy żyjącym ojcu i mężu mogłaby by być sui iuris w zasadzie tylko jeśli jej mąż (o ile sam nie jest alieni iuris) albo wcześniej ojciec zrezygnowałby ze swojego manus nad nią wydzielając jej osobisty majątek, a takie sytuacje były na porządku dziennym dopiero w cesarstwie. Nie ma tu znaczenia sytuacja majatkowa i towarzyska ojca i męża - tata mógłby schować męża w kieszeni, ale jeśli mąż jest sui iuris to tacie nic do jego praw względem żony. Za to od ustawodawstwa Oktawiana zaczęły się surowsze kary za cudzołóstwo więc tak czy inaczej nasza Illythia miałaby przerąbane ;))
Zaznaczam, że zajęcia z "Rzymu" miałam gdzieś na I roku, więc ręki nie daję. Ale z grubsza tak to wyglądało ;)
Z manus mógłby zrezygnować oczywiście tylko mąż. Ojciec miał patria potestas - władzę ojcowską. I po konsultacji muszę przyznać, że chyba jednak ojciec zachowywał część uprawnień względem córki, nawet jeśli wychodziła ona za mąż. Tak czy inaczej - i mąż, i tata mogliby hipotetycznie zrobić Illythii Sajgon za jej wybryki ;))
To nie do końca tak, że Spartakus bardziej płakał po utracie przyjaciela niż po utracie żony. Jego łzy były wynikiem bardziej tego, że to on własnoręcznie zabił swojego przyjaciela i to na dodatek z rozkazu jakiegoś sczyla, ku uciesze próżnych ludzi żądnych krwi. Myślę, że te łzy w większej mierze wynikały z tego właśnie powodu, niż z samej utraty przyjaciela.
A co do Ilythi...to nieźle to sobie wykombinowała, bo niezależnie od tego, jaki byłby wynik walki, ona i tak by wygrała, bo gdyby przegrał Spartakus - Varro musiałby go zabić (Ilythia górą)...wygrał Spartakus - musiał zabić swojego przyjaciela (Ilythia górą). Mam nadzieję, że ta pinda marnie skończy...
Zastanawiam sie na kogo spoglada Batiatus i Lucretia ,po tym jak zapytala go o reakcje sedziego. Czyzby na Ilithyia?
mocny odcinek był :)
spojlery !
Ilythia dalej knuje ( fajne miała majtki :) i biedny Varro żegna się z serialem. Ze starych gladiatorów tylko Kriksos i Spartacus zostali.
Co prawda Batiatus ma duzego minusa za uśmiercenie Sury, ale lubię tego łobuza :)
Mogli sobie tylko darować te głupoty na arenie z łańcuchem
Powiem szczerze, że na miejscu tego dzieciaka miałbym twardy orzech do zgryzienia!!!
Odcinek jak i cały serial bardzo przyjemny!
Czy ktoś może pomóc z tytułem piosenki która leci na samym końcu 10 odcinka??w momencie kiedy spartacus wali w ścianę i przychodzi mira...świetnie pasująca nuta.
aktorstwo na najwyzszym poziomie
ale uwazam, ze spartacus i varo w takiej sytuacji powinni byli walczyc, a nie myslec, ze nie ma wyjscia
ogladam serial drugi raz i ponownie jestem zły i smutny...
powinni zakonczyc sezon tą walką i buntem gladiatorów!
Akurat ten utwór to Different Sword.
I have done a terrible thing jest z Bogów Areny.
Końcowa scena, jak walił w swojej celi w ścianę i wypłakiwał się w ramionach niewolnicy? Cóż, moim zdaniem Andy się stara, ale scenarzyści go nie rozpieszczają i jeśli ma coś grać - to zwykle emocjonalny kicz. :P
A "zwrot akcji" o którym mowa niby zaskakujący, choć z drugiej strony - takie gwałtowne "zwroty akcji" we współczesnych serialach to przecież norma.
Gdybym nie poczytała wikipedii to też bym była w szoku. Co dziwne, na wikipedii napisane jest, że walka była ustawiona, a przecież to nie prawda.