Nie wiem, czy zauważyliście to samo, co ja, ale wydaje mi się, że postaci Mycrofta w trzecim sezonie dodano znaczenia, wartości. O co mi chodzi? Dotychczas, w sezonach 1 i 2, pojawiał się najczęściej jako ten, który czegoś chce od brata. Był dość ciekawie przedstawiany, jako mocno ekscentryczny, choć koniec końców sympatyczny angielski dżentelmen na wysokim stanowisku o wysokim ilorazie IQ. jednakże wypadał dość blado w porównaniu z barwną i wielowymiarową postacią brata. Zaryzykuję stwierdzenie, że Sherlock przyćmiewał go na wszystkich możliwych płaszczyznach.
Wydaje mi się jednak, że w sezonie 3 jego postać ewoluuje, staje się bardziej wyrazista, bardziej tajemnicza, ciekawsza. W 3 sezonie dostajemy więcej Mycrofta, postać ta staje się bardziej intensywna, jeśli tak to mogę ująć.
Co według mnie o tym świadczy?

- scena w serbskim więzieniu - Mycroft przenikający w szeregi Serbów, potrafiący przyswoić ich język w "kilka godzin", w końcu tropiący i potrafiący uchwycić naszego detektywa

- rozmowa z Sherlockiem podczas gry w operację ;), przedstawienie Mycrofta jako inteligentnego niż Sherlock (Sherlock jego zdaniem jest powolny!) , ale tez bardziej wyalienowanego, człowieka, który nie wie co to przyjaciel i nie zna samotności

- mentalne, ale jednak! naprowadzenie Sherlocka na rozwiązanie sprawy faceta-ducha. Jakby siedział bratu w głowie, a ten nie był zdolny bez jego pomocy rozwiązać zagadki. (w tej scenie rzuciło mi się w oczy umieszczenie Mycrofta na planie wydarzeń, że tak to ujmę, znajduje się on powyżej wszystkich , jakby miał lepszy ogląd na wszystko co się dzieje i widział więcej niż nasz detektyw)

Tak się zastanawiam nad tym od wczoraj i postanowiłam podzielić się tym z Wami - inteligentni i przebiegli filmwebowicze. :) Myślicie (bo mnie wydaje się, że tak), że to może mieć jakieś znaczenie w perspektywie epizodu 3? Jakie są Wasze opinie?