Reacher
powrót do forum 1 sezonu

4/10 to przecież max dla tego serialu. No..może 5/10 jeśli ktoś lubi takie produkcje.
Ja rozumiem, że taka miała być konwencja. Silny typ, małomówny, robi porządki w mieście niczym bohater tanich seriali z lat dziewięćdziesiątych. No ale nawet w tych starych serialach wszystko mniej więcej trzymało sie kupy, był jakiś ciąg przyczynowo skutkowy itd.
Tutaj bzdura goni bzdurę, abstrakcja abstrakcję.
Na początek sam bohater, który po prostu jest ekspertem od wszystkiego. Zaczynając pod prawa, przez budowe ciężarówek i wiedzę na temat konstrukcji budynków hotelowych, kończąc na byciu poliglotą i posługiwaniu się arabskim. Do tego jest chyba jakimś hipnotyzerem, bo w krótkim czasie nakłania prawie wszystkich policjantów dookoła do najpierw nieprzestrzegania prawa, a potem wprost jego łamania. Bez wątpliwości, bez pytań. Wisieńką na torcie jest scena na komisariacie, gdzie Reacher dosłownie w pół minuty nakłania posterunkowego do złamania wszelkich procedur. Powód? bo tak sobie życzy. Aha i powiedział mu że bł majorem w armii xD
Zwroty fabularne to w ogóle dramat. Za każdym razem jak bohaterowie utkną w miejscu, to cudownie zjawia się rozwiązania czy to w postaci drewnianego pudełka, czy mechanika sypiącego żwirek dla kotów na tłustą plamę. Wy naprawde kupujecie takie rzeczy?
No dobra. Skoro bohater komiczny i fabuła leży, to może choć akcja i sceny walki? NOPE! poza większą bitką na początku w więzieniu scen walk jest niewiele i są one po prostu słabe.
Do tego żenujące postaci drugoplanowe jak ta murzynka (komiczna scena pobicie klienta w go go club itd.), prowadzenie "złych" postaci na siłę tak, żeby w finale każdy miał jakiegoś przeciwnika do bitki... Serio można wymieniać długo co tu po prostu się nie udało.
Początek obiecujący, sezon pierwszy obejrzałem cały, ale serial co najwyżej "ujdzie", czyli 4/10

macius_4

Przecież tutaj też był ciąg przyczynowo skutkowy. To że było to odkrywane magicznie nie powoduje że takie nie było.

Jest też kilka przekłamań.

O tym kim jest dowiedzieli się z jego akt, a nie z jego słów.

Akurat Roscoe miała wątpliwości, które później zostały zaślepione bolcowaniem. Ale były :V

macius_4

Dwa ostatnie odcinki są faktycznie bardzo słabe, ale chyba za bardzo skupiasz się na realiźmie. W tym filmie chodzi o to, że dobro pokonuje zło.

ocenił(a) serial na 7
macius_4

To jest lajtowy serialik sensacyjny, oparty o lajtowe, sensacyjne książki a czepiasz się, jakby ci ktoś obiecał Sherlocka Holmesa z oskarową fabułą i efektami ;)

macius_4

No właśnie, Reacher znał tylko język angielski i trochę francuski, bo jego matka była Francuzką.

ocenił(a) serial na 5
macius_4

Też kompletnie nie rozumiem fascynacji tym czymś i nie mam zielonego pojęcia do kogo może to być skierowane. Albo do 40,50+ wychowanych na Lundgrenie i Seagalu którzy chcą poczuć sentyment do kaset VHS z mordobijkami klasy B,.. albo do młodszych których z jakiegoś powodu jara jak WIELKI GIGACHAD ROBI PORZĄDEK... ale nie zdających sobie sprawy jak groteskowo to dziś wygląda.

''Patrzcie! Nie ma konta na FB ani insta ani na tiktoku, jedyny dowód na to że żyje jest taki, że siedzi tu przy nas! On jest taki tajemniczy!'' xDD

To już nawet La Casa De Papel było 'jakieś'...

rebdoomer420

Może dlatego że ludzie mają dosyć na przekombinowanych produkcji? Może zmęczyło ich że teraz w każdym serialu bohater ma milion rozterek duchowych i połowę czasu opowiada się o nim zamiast o tym, o czym miał być serial? Może ktoś chce czasami obejrzeć coś prostego, gdzie zły jest złym a dobry dobrym? Może już się przejadły produkcje gdzie bohater zanim coś zrobi musi odbyć sesję u psychoanalityka i 2 odcinki spędzić opowiadając przeżycia sprzed 30 lat i na każdym kroku obowiązkowo opowiada o swoich uczuciach i tak dalej. Reacher to prosta opowieść o prostej akcji i intrydze, bez sztucznych problemów i rozterek. Kiedyś takie rzeczy to była norma, dzisiaj już rzadkośc i może stąd ta popularność.

ocenił(a) serial na 5
ReveAnge

No i znowu to samo. Dzień jak dzień w polskim internecie. Ze skrajności w skrajność, albo lewo albo prawo. Albo coś jest proste albo zbyt skomplikowane. Albo zero albo jeden. Albo czarne albo biale. Nie ma czegoś takiego jak neutralność, balans, złoty środek.

Skoro tak usprawiedliwiasz Reachera i resztę współczesnych produkcji to znaczy że... masz fatalne rozeznanie i mało widziałeś.

Ja rozumiem znaleźć sobie czasem coś lekkostrawnego gdzie jednowymiarowy bohater pięścią sobie toruje drogę przez odcinki, ale żeby robić z tego hit i traktować to jako psychologiczną odtrutkę na dzisiejsze czasy...to już trąci absurdem.

rebdoomer420

Gdzie robię z Reachera hit? Dałem mu 7/10, gdybym uznawał ten serial za jakieś wielkie dzieło to bym dał 10/10 i to byłby absurd.

Sam piszesz że rozumiesz obejrzenie czasami czegoś lekkostrawnego a jednocześnie ludziom, którym podobało się coś takiego zarzucasz zły gust i małe rozeznanie w filmach. Nie uważam się za jakiegoś filmowego gamonia, który widział mało i nie ma pojęcia o kinematografii. Swoje widziałem, mam swój gust filmowy i już wolę takiego prostego Reachera niż NIEKTÓRE na siłę komplikowane współczesne hity, nie opowiadające niczego ciekawego. Niektóre nie znaczy wszystkie więc nie zarzucaj mi teraz prostactwa i tego że wolę głupiutkie produkcje bo tych bardziej skomplikowanych nie zrozumiem :)

Generalnie to trochę brakuje obecnie takich prostych, w przenośni czarno -białych rzeczy i chyba dlatego publiczność polubiła ten serial. Owszem, wielu pewnie pasuje takie proste kino ale i wielu na co dzień ogląda rzeczy bardziej skomplikowane i traktuje Reachera jako odskocznię.

ocenił(a) serial na 8
ReveAnge

@ReveAnge: „Reacher to prosta opowieść o prostej akcji i intrydze, bez sztucznych problemów i rozterek. Kiedyś takie rzeczy to była norma, dzisiaj już rzadkość i może stąd ta popularność.”

Właśnie! To z tego powodu obejrzałam – z wielką satysfakcją – wszystkie odcinki i chętnie załapię się na kolejną serię, która ponoć ma powstać. Lee Child z premedytacją, na wstępie każdej ze swych powieści o Reacherze, anonsuje go jako herosa (ze wszystkimi należnymi mu atrybutami –siła, czystość intencji, odwaga, „niezatapialność”) i wrzuca w wir wydarzeń, z których gość wychodzi bez szwanku lub zaledwie lekko poobijany, czyniąc przy okazji sporo hałasu i kupę zamieszania. Zarówno czas lektury jak i czas seansu miło płyną – wiadomo, że Reacher skopie tyłek komu trzeba, nikt mu nie podskoczy, siłą dedukcji i dawnych kontaktów rozgryzie każdą intrygę, zło zostanie ukarane etc. I jest to naprawdę odprężające! Bez szarych krajobrazów, mgły, deszczu, deszczu i mgły, mgły bez deszczu, gmerania się w traumie z dzieciństwa, ran psychicznych, zadrapań mentalnych, odcisków moralnych, bez zwidów, omamów i bolesnych reminiscencji. I żeby nie było niedomówień – oglądam różne filmy, mniej lub bardziej ambitne, w zależności od potrzeb. A „Reacher” trafił mi się akurat w momencie, gdy potrzebowałam historii prostej, oczywistej, z klasycznym podziałem na dobrych i złych oraz z równie oczywistym i absolutnie niezaskakującym finałem: sprawiedliwości stało się zadość.
ReveAnge - z przyjemnością dołączam do grona tych o "fatalnym rozeznaniu", złym guście i prostackich potrzebach, którzy na dodatek lubią się błąkać w oparach "absurdu". :-D :-D :-D

Tokio

Dokładnie, Reacher to taki niemal mitologiczny heros, zawsze wygra, żaden przeciwnik mu nie straszny, jest najsilniejszy a przy tym potrafi przechytrzyć przeciwnika. To taka zamierzona naiwność. Coś jak starsze filmy ze Schwarzeneggerem - każdy wiedział że to mit ale wszyscy się świetnie bawili bo na ekranie mieli prawdziwego herosa który walił po mordzie każde zło jakie mu się napatoczyło nie przejmując się konsekwencjami. Teraz jest tak że zawsze musi być wielkie zaszyfrowanie bohatera a później powolne tłumaczenie co jak i dlaczego. Wydarzenia z dzieciństwa, obowiązkowa trauma rzutująca na całe życie, wszystko skąpane w deszczu i mroku. Może takie podejście jest fajne ale nie jeśli występuje w 90% seriali i filmów. Ileż można oglądać kolejnych identycznych skąpanych w nieszczęściu postaci?

Fajnie wiedzieć że więcej osób ma taki "zły gust" i "prostackie podejście" i lubi takie "absurdy" :) No cóż, niektórzy widzą świat w czerni i bieli, my dostrzegamy całą gamę kolorów.

ReveAnge

Główny bohater może sobie być wyidalizowanym Schwarzeneggerem, z traumą z dzieciństwa, skąpanym w deszczu i mroku... jak lubisz takich bezbeków twoja sprawa. Ale to, że fabuła tego badziewia jest takim gównem dla tępaków - tego już tej opowieści wybaczyć nie można.

użytkownik usunięty
macius_4

Zachęcony wysokimi oceniami odpalilem ten serial i co moge powiedziec? Wytrzymałem dwa odcinki i dosc takiej bzdury nie zamierzam ogladac wiec nie rozumiem skad ten zachwyt znaczy rozumiem ale po co sie mam produkowac LOL

użytkownik usunięty
macius_4

Ludzie są tępi po prostu ogólnie, pora z tym oswoić się.

macius_4

Przeczytajcie chociaż jedną książke Lee Childa, a zobaczycie że Reacher patrząc na mape wskaże w któym hotelu dana osoba się zatrzyma, lub zje śniadanie, jest małomówny, mądrzejszy od wszystkich wokół, nie pękający przed nikim, pewny swoich racji, i faktycznie jest ekspertem od prawie wszystkiego. Dochodzący sprawiedliwości na własny sposób, sędzia i kat w jednym...

macius_4

Też mnie dziwią te wysokie oceny. O ile nie dziwią mnie jeszcze oceny społeczności, bo domyślam się, że taki serial oglądają głównie nastolatkowie, o tyle oceny krytyków są już szokująco niezrozumiałe.

Oczywiście cały scenariusz, jako dość wierna ekranizacja, leży przez samą książkę, w której ten Reacher poza tym, że zabili go i uciekł, umie z kapelusza magicznym sposobem rozwikłać każdą zagadkę.

Tutaj bohater jest taki sam - umięśniony półbóg z magicznym zdolnościami psychofizycznymi, któremu ani razu powieka nie drgnie, w celi zabija w 3 sekundy naczelnego szeryfa, a reszta gitów grzecznie go przeprasza, oddaje swoje fanty i wychodzi, wszystkie kobiety od 12 do 102 roku życia ślinią się na jego widok, do tego jest on tak fajny, że naczelny komendant zamiast go przesłuchiwać, dzieli się z nim, jako podejrzanym o morderstwo, wszystkim szczegółami śledztwa i pyta o porady.

A to tylko pierwszy odcinek... No ale nie ma co mieć pretensji do scenariusza, bo książka była dokładnie taka sama - papierowe postaci, naciągana fabuła z zagadkami, które bohater rozwiązuje detektywistyczną "dedukcją" w stylu "przez słuchawkę słyszałem, że miał ochrypły głos, co znaczy, że nawdychał się dymu, bo jechał koło fabryki, z której dym leci tylko między 11 a 13, więc jak sprawdzimy monitoring to mamy go!"

Dla dorosłego człowieka to jest żenujące do oglądania. Nawet w latach 90-tych nie było takich przerysowań wizerunków macho.