PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=101037}

Queer as Folk

2000 - 2005
7,9 6,9 tys. ocen
7,9 10 1 6853
8,5 4 krytyków
Queer as Folk
powrót do forum serialu Queer as Folk

Zakończenie

ocenił(a) serial na 10

Co sądzicie o zakończeniu serialu ? Bo mnie strasznie zawiodło. Miałem ogromną nadzieję, że w końcu Justin i Brian się pobiorą i będą razem, bo przecież tak powinno wyglądać każde szczęśliwe zakończenie. Natomiast tutaj było całkowicie inaczej, zakończenie mnie zasmuciło i przybiło. Nie dość, że odwołali ślub, to Justin zostawił Briana i wyjechał do Nowego Jorku. Widocznie nie dostatecznie go kochał, bo ja nigdy bym ukochanego faceta nie zostawił.

ocenił(a) serial na 9
B_S_

Miałem dokładnie takie same odczucia. Zakończenie mnie rozczarowało -oczekiwałem na ten ślub przez cały czas:) ale takie jest życie...nie zawsze dzieje się to czego chcemy i może tego uczy nas to zakończenie

ocenił(a) serial na 10
armitage10

No nie powiem tez myślałam, że się pobiorę, ale z 2 strony pokazali jak bardzo się kochają i ze nie chcą siebie ograniczać. Może o to chodziło ... no nie wiem. Czytałam, ze było zaplanowane , ze miało być 6 sezonów, ale ze mieli jakieś problemy i Randy już nie chciał dłużej grać Justina, to zrezygnowali. Zastanawiam się, czy jakby był 6 sezon, to czy zakończenie byłoby inne.

blackcelebration86

Myśle że to by nic nie zmieniło , ponieważ o 5 sezonach zdecydowali się już po 1 sezonie więc mieli dużo czasu aby rozplanować koniec.
Ja czuję niedosyt :( żegnaj qaf

ocenił(a) serial na 10
cafe144

Zgadza się, ja tak samo czuje niedosyt. Chciałbym, żeby nakręcili wersje kinową, która by wszystko wyjaśniła. Tak zrobili w przypadku brytyjskiej wersji. Niestety, od zakończenia zdjęć do serialu minęły prawie 4 lata więc wątpie, żeby to się kiedykolwiek wydarzyło. Poza tym napewno nie wszyscy zgodziliby sie ze starej obsady zagrać w filmie, a wtedy nie byłoby już to samo. Ale pocieszam się zawsze tym, że mimo iż nie ułożyło się między Brianem a Justinem, to podobno coś jest w rzeczywistości pomiędzy Galem i Randym, aktorami, którzy odgrywali główne role. Ekipa, która pracowała przy powstawaniu serialu donosi, że chłopcy się ze sobą spotykali, a na youtube można znaleźć przeuroczy filmik z wywiadu, podczas którego Randy szepcze do ucha Gale'owi "I love you" :D Może między nimi naprawde coś było albo nawet i jest.

ocenił(a) serial na 10
B_S_

Na temat ewentualnego powstania filmu wypowiadał się Hal Sparks. Oczywiście, że nic z tego nie wyjdzie. QAF to już przeszłość. Wszyscy aktorzy poszli naprzód i zajmują się realizacją innych projektów.

Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że "nie ułożyło się między Brianem a Justinem". Tego nie wiemy. Justin wyjechał do Nowego Jorku, ale równie dobrze mógł po kilku tygodniach wrócić, tak samo jak Brian mógł się do niego przeprowadzić. Dla mnie osobiście zakończenie było jak najbardziej w porządku. Brian i Justin są sobie przeznaczeni, bez względu na okoliczności czy odległość, jaka ich dzieli. Przecież: It's only time...

A jeśli chodzi o te plotki, że niby Gale'a i Randy'ego coś łączy, to są to TOTALNE BZDURY! Bzdury wymyślone przez zazdrosnego Hal'a, który sądził, że będzie największą gwiazdą serialu, lecz szybko okazało się, jak bardzo się pomylił.

virit

wow cały 2011 r próbowałam zabrać się za oglądanie QAF decyzję podjęłam dopiero tydzień temu, a dziś już mam za sobą całe 5 sezonów...zjadałam odcinki niczym świeże bułeczki ;)
co do ostatniego odcinka, w pierwszej sekundzie pomyślałam "szkoda, że serial nie zakończył się na 11 odc 5 sezonu, ale przeczytałam treść jak wyżej i jestem spokojna :) QAF tak na prawdę się nie skończył, żyje swoim życie w Pittsburghu a my spokojnie możemy sobie dopisać scenariusz...ja już swój mam :)
"Brian i Justin są sobie przeznaczeni, bez względu na okoliczności czy odległość, jaka ich dzieli. Przecież: It's only time..." zgadzam się w 100 % i myślę sobie, że niebawem wróce do oglądania ponieważ długo nie wytrwam bez treści Ema ;)
hetero ja, dziękuje za QAF to nie tylko nauka o seksie ale przede wszystkim o życiu

B_S_

Sądzę że nie dojdzie do wersji kinowej za dużo czasu upłynęło i pewnie nie każdy by się zgodził ze starej ekipy na ten projekt.
Najgorsze jest to że kiedy obejrzałam ostatni odcinek i pomyślałam że już nigdy nie dowiem się co u moich ulubionych bohaterów ale ciesze się mogłam obejrzeć tak dobry serial ;) Każdemu polecam.

P.S. Randy i Gale ?????????? to prawda?

ocenił(a) serial na 9
cafe144

Z tego co mi wiadomo Gale jest hetero a Randy ma stałego chłopaka już od kilku lat, tak więc to są zapewne tylko plotki (choć dla mnie mogłyby okazać się prawdą :))

A tak na serio, to właśnie zdołowałam się oglądając ostatni odcinek. Ich pożeganaie jest takie smutne i wydaje się być ostateczne, tak jakby naprawdę mieli się już nigdy nie zobaczyć. A w końcu żaden z nich przecież nie umiera do jasnej cholery!!! Za każdym razem gdy oglądam te sceny doszukuje się jakichś znaków, które świadczyłyby o tym, że na pewno do siebie wrócą. To takie głupie i trywialne, że rozstają się tylko ze względu na karierę artystyczną Justina. Ludzie, którzy się kochają i w końcu decydują się na wspólne życie nie porzucają swocih planów tak łatwo.
Ja wierzę, że w przyszłości będą razem. Justin za bardzo kocha Briana, żeby być z kimś innym, tym bardziej, że ten wreszcie zadeklarował swoje uczucia. A co do Briana, to wszyscy wiedzą jak trudno trafić do jego serca i mam nadzieję, że jeszcze trudniej zostać z niego wyrwanym, tak więc też raczej nie znajdzie sobie żadnego pocieszyciela (mam tu na myśli prawdziwego partnera, a nie przygodne numerki, bo w te chyba nikt nie wątpi). Szkoda tylko, że tego nie zobaczę :(

Uff, dużo tego, ale musiałam z siebie wylać tę gorycz i trochę się pocieszyć, bo jetem wielką romantyczką i ciężko przełykam takie zakończenia.

ocenił(a) serial na 10
ziena

Kurcze, genialnie to wszystko opisałaś. Zgadzam się w 100%. Randy spotykał się z o wiele starszym od siebie facetem, Simonem, który był scenarzystą, ale wyczytałem na imdb, że zerwali ze sobą. Kiedyś szperałem po internecie i znalazłem wiele relacji fanów kórzy spotkali Gale'a, który przyjeżdżał specjalnie na przedstawienia Randy'ego, bo jak wiadomo Randy jest przede wszystkim aktorem teatralnym. Więc może to więcej niż przyjaźń i proszę nie odbierajcie mi tej iskierki nadziei. Dla mnie byłoby to idealne zakończenie QAF :D

ocenił(a) serial na 10
B_S_

Bez przesady, Simon nie jest o "wiele starszym facetem" od Randy'ego. Jeśli dobrze pamiętam, to różnica wieku między nimi jest mniejsza niż między Brian'em i Justin'em ;) A tak a propos to Simon jest dziennikarzem a nie scenarzystą i poznali się podczas wywiadu dla New York Metro w 2002 roku. Gdyby ktoś był zainteresowany, to podaję link do wywiadu: http://nymag.com/news/articles/02/gay/randy/

I tylko jednej rzeczy w Twojej wypowiedzi nie rozumiem. Czy dla Ciebie idealnym zakończeniem zakończeniem QAF byłby związek Gale'a i Randy'ego? Bo tak to zrozumiałam... :|

virit

Dla mnie zakończenie dobre, dlatego, że nie jest szczęśliwe. Nienaturalne by było, gdyby Brian stał się jednak żoną ze Stepford. Jakoś mam niesmak, że mimo wszystko Mikea i Briana nie połączył głębszy związek :)

ocenił(a) serial na 9
Jeffrey_Goines

No wlasnie:-) A myslalem juz, ze jestem jedyny, ktory tego żałuje. Ja tez po cichu liczylem od poczatku, ze Mike i Brian bede razem. Dla mnie sceny z ich udzialem mialy chemie. Justina nie lubilem od poczatku i jakos wszsytko co laczylo go z B do mnie nie przemawialo, bylo jakies wydumane. Ale to dobrze swiadczy o konstrukcji postaci w tym serialu, ze przemawiaja do kazdego i ze kazdy odczytuje je poprzez swoje "ja" Byly tak dobrze wymyslone, ze nie docieralo do mnie ze to aktorzy:-) W dodatku niektorzy hetero. Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 10
B_S_

zakonczenie wlasnie jest! dobre. nie sadze aby ktorys z nich byl szczesliwy zyjac podobnie jak michael i ben...do briana nie pasuje takie zycie...

ocenił(a) serial na 9
Angel777

Zakonczenie jest 'otwarte' i kazdy moze sobie je ulozyc jak chce. Nie bylo napisow ze justin i Brian nigdy juz sie nie zobaczyli, Mel umarła tak jak Ben a Debbie zabila Majkiego.
justin cos powiedzial ze nie musza zakladac obraczek zeby udowodnic ze sie kochaja. No i sie kochali. A to ze sie rpzeprowadzil do NY to co z tego :D Jakby byl kolejny odcinek to MOZE akurat by z tego zrezygnowal :P
Zreszta... ostatnie sceny pokazuja jeda rzecz doskonale. Umpa-Umpa idzie naprzod, zycie sie toczy dalej :D

ocenił(a) serial na 10
B_S_

własnie obejrzalem 12 odcinek V serii... juz ostatni odcinek zostal... ;(
i co teraz?
co ja bede ogladal?

watek Briana i Justina to najlepszy watek w calym filmie...

pozdrawiam z torunia ;-)

ocenił(a) serial na 10
szamanboy

Ja skończyłem oglądać QaF 2 miesiące temu i wciąż brak mi tego serialu. Początkowo byłem bardzo sceptycznie do niego nastawiony, ale szybko się wciągnąłem. I strasznie żal mi się zrobiło, gdy obejrzałem ostatni odcinek- bez względu na to, jakie było zakończenie. Dorosły facet ze mnie, a zareagowałem jak jakaś zwariowana nastolatka :) (nie obrażając nastolatek ;) No cóż, podobnie miałem po ostatnim odcinku "Przyjaciół" i "Willa i Grace".
Generalnie, świetny serial, ciekawe i złożone postacie, czasem śmieszny, czasem zabawny, no i zmienił moje podejście do różnych kwestii.

szamanboy

współczuje :) wczoraj przechodziłem to samo. lecz no ja moge powtarzać 10 odcinek 5 sezony na okrągło. :)

ocenił(a) serial na 8
B_S_

skad macie 5 sezon?




:za krótki:

ocenił(a) serial na 10
Punk_Queen

Można kupić na allegro lub ebay :)




"za krótki" - największe kretyństwo na tym portalu :/

ocenił(a) serial na 9
B_S_

Zakończenie jest takie jak powinno być.
Brian został Brian'em i tyle.

A ta piosenka końcowa mnie emocjonalnie rozwala {Ambition- Doves]

ocenił(a) serial na 8
exterieur

szkoda, strasznie szkoda, że B&J nie są razem.
nie chodzi nawet o ślub - bez niego bym przeżyła, ale jak Justin mógł wyjechać?
jakbym była gejem to NIGDY nie zostawiłabym takiego faceta jak Brian....
B&J powinni być razem.
byłby to hollywoodzki happy end, których z reguły nie lubię, ale tutaj byłby na miejscu.

eh.

ocenił(a) serial na 9
Punk_Queen

Ja dzis skonczylem ogladac ostatni odcinek serialu...i jestem tez zawiedziony zakonczeniem aczkolwiek mysle,ze tak naprawde jesli bylyby nastepne odcinki Brian i Justin byli by znowu razem...i tym sie pocieszam:)a swoja droga...mogl by ten serial byc dluzszy...np.taki dlugi jak M jak Milosc...mysle,ze by nam sie nie znudzil...
Ogladalem rowniez pierwowzor angielski ale mniej mi sie podobal

ocenił(a) serial na 9
ma_rekk

Zgadzam się z tobą. Ja osobiście oddałabym wszysykie 4 powstałe sezony serialu "Weeds" (zastąpił on QaF w ramówce SHOWTIME) i następne, które powstaną za chociażby jeszcze jeden dodatkowy sezon. Uwielbiam "Weeds", ale nie umywa się do QaF.

użytkownik usunięty
ziena

Moim zdaniem właśnie takie zakończenie jest idealne. Brian od początku mimo, iż gdzieś tam w środku kochał Justina dawał mu wolny wybór, wręcz dopingował go aby rozwijał się, studiował, poznawał siebie i świat. Na przykład znajomość Justina z Ethanem, Brian doskonale wiedział jak to się skończy jednak pozwolił aby Justin sam zdecydował i sam wybrał. Takich sytuacji było mnóstwo, niby Brian nie umiał tj. nie chciał się zaangażować, był egoistycznym narcyzem, a tak naprawdę wielokrotnie udowodnił jak bardzo mu zależy na swoich bliskich.
Tak, więc nie wyobrażam sobie jak by mógł zostać z Justinem wiedząc ile znaczy dla niego ten wyjazd i jaką jest szansą.
Zresztą myślę, że tak jakby ich wspólna droga skończyła się. Brian wreszcie zrozumiał, że związek z Justinem i uczucie, które ich łączyło nie zagraża jego niezależności, że nie musi już walczyć, a Justin dostał to o czym zawsze marzył, deklaracje Briana i kawałek fantastycznego wspólnego życia, które go ukształtowało.
W sumie Brian jak i Justin byli gotowi na nowy etap. Końcówka zresztą pokazuje, że wszyscy tj. Theodor, Emmett, Melanie, Lindsay, Michael i Ben wcześniej czy później odnaleźli lub odnajdą swoją drogę i Umpa-Umpa trwa...

użytkownik usunięty

a ja uwazam ze zakonczenie bylo wrecz.... nazwijmy to "dziwne".... przez całe 5 sezonów Justin cały czas chciał stworzy stały związek z Brianem.... całe lata probowal wszystkiego zeby Brian mu się oswiadczyl i zeby zostali małzenstwem jak Ben i Michael.... i po tych 5 latach gdy wkoncu mialo byc tak jak on chcial.... mial miec meza ktory mial go nie zdradzac.. z ktorym mial sie zestarczec, z ktorym mial kupic sobie dom i zamieszkac w nim , a nawet zaadoptowac dzieci.... zostawil to wszystko tylko dlatego ze Brian zmienil sie z osoby ktora pieprzy wszystko co sie rusza, na osobe ktora jest wierna ukochanemu... ktora miala zamiar go chronic i nigdy nie wypuscic z objec... przeciez od samego poczatku o to Justinowi chodzilo prawda?? gdy jego marzenie mialo sie spelnic on postanowil z niego zrezygnowac bo jednak mu sie odwidzialo..... chore..... dążyc do czegos tak dlugo by to wkoncu stracic..a juz swoją drogą.... czy gdyby Justin nie opowiedzial Brianowi snu o tym ze sie walili gdzie się dało.... i gdyby nie zwrocil mu uwagi ze powiedzial ze woli "przytulac sie" nic "pieprzyc".... czy wyszli by za siebie czy tez znalezli by inny powod zeby nie doszlo do ceremoni??... niestety juz nigdy sie tego nie dowiemy, a szkoda.... lecz zawsze mozna miec nadzieje :)

ocenił(a) serial na 9
exterieur

Tak szczerze to nawet teraz ( niedawno co skonczyłam oglądać.. :( ) nie jestem w stanie słuchac tego utworu.Też mnie rozwalił totalnie a te słowa to już zupełnie.to takie...ostateczne.Takie,ze aż boli.

ocenił(a) serial na 10
B_S_

A mi się zakończenie BARDZO podobało, ucieszyło mnie to że nie było ślubu to by było cholernie tandetne zakończenie (ale co kto lubi ;P)
Ostatni odcinek zakończył się kompozycją klamrową ^^ Nawiązując do pierwszego odcinka.

Super jestem bardzo zadowolona :)

ocenił(a) serial na 10
B_S_

Mam bardzo mieszane uczucia co do zakończenia. Z jednej strony uważam ,że było po prostu nijakie. Justin stracił w moich oczach pod koniec serialu, kiedy wyjechał kręcić Ragea martwił się o to, że nie będzie widywał się z Brianem a teraz co? Kariera w NY? Przecież wyjechał tam tak naprawdę zacząć wszystko od zera. Nie neguję tego, że powinien się rozwijać, kształcić, wykorzystać swoją szansę, ale czy rozłąka nagle przestała być dla niego barierą? Co z wartościami w które do tej pory wierzył? Na jego miejscu próbowałbym połączyć jedno i drugie, nie wyjechałbym od tak, po prostu. Dobrze, że serial nie skończył się ślubem bo to zaprzeczyłoby wizji Briana jaka była kreowana przez cały serial. Aż tak zmiana byłaby sztuczna i co najgorsze zepsułaby moją ulubioną postać.:P
Z drugiej strony zakończenie wzbudziło we mnie jakiś optymizm. Brian dał J. wolną rękę ( jak zawsze to robił), żyje dalej, jego przyjaźń z Mikeyem przetrwała. Mimo to i tak czuje niedosyt. Nie wyobrażam jak Brian będzie teraz żył bez Babilonu, Justina, który moim zdaniem na dobre opuścił Pittsburgh ( bo w tym mieście raczej nie rozwinie skrzydeł)no i Lindsay. Fajnie, że Mikey jest z Benem a Ted z Blakem. Chociaż wg mnie idealny dla Teda był ten gość z "ruchanka z litości". ;) Szkoda, że Em nie spotkał przez cały serial, takiej prawdziwej bratniej duszy, drugiej połówki. Rage skończył się po prostu ślubem i dalej nic? Niestety konkluzji nie będzie, bo już ledwie widzę na oczy( i z góry przepraszam za chaos tej wypowiedzi), ale chciałem tu napisać to co zebrało się w mojej głowie zaraz po obejrzeniu ostatniego odcinka tego niewątpliwie genialnego serialu.

B_S_

Mnie niestety zakończenie się nie spodobało. Jestem typową romantyczką i miałam nadzieję, że jednak Brian i Justin będą razem. Wiem, że to banalne, ale też piękne :)
Ostatni odcinek obejrzałam tylko 2 razy (chociaż cały serial oglądałam wielokrotnie) - po prostu płaczę na nim jak bóbr :D
Mimo wszystko uważam, że serial jest NIESAMOWITY!!! i uwielbiam go. Polecam!!!

B_S_

Nie to, że Brian rozstała się z Justinem. Przecież on powiedział że mogą się zobaczyć w następny weekend, za miesiąc, za rok. Myślę, że reżyser dał nam wolną wolę co do Briana i Justina. Zapewne większość może ułożyć zakończenie, w którym Brian odwiedzi Justina, a co niektórzy że Brian będzie taki, jaki zawsze był. Ja oczywiście wolę pierwszą wersję. Też mi było smutno, kiedy Justin wyjechał, ale takie jest życie...

B_S_

Dwa dni czekałam na obejrzenie tego ostatniego odcinka. Dwa dni, bo tyle właśnie zajęło mi jego zdobycie.
Albo było przerwane połączenie z Internetem, albo ściągnięte do połowy.
Teraz rozumiem, że to był jakiś sygnał od sił niewytłumaczalnych, bym nie dotrwała to końca ;P
Rozczarowanie ? To za mało powiedziane.
W takim razie cały ten 5 sezon był niepotrzebnie kręcony, skoro ostatecznie pozostał taki sam stan rzeczy, jak w poprzednich seriach. Justin pragnął tego od samego początku, przecież kariera nie była dla niego najważniejsza. I nagle miał 'widzimisię', że już tego nie pragnie? Że nie chce spędzić końca życia u boku mężczyzny, którego pożądał przez kilkadziesiąt odcinków?!
I sam Brian i jego nagła przemiana. Tyle przeszedł, dał sobie radę z przeszkodami, które miał po drodze do osiągnięcia, przecież przez każdego pożądanego, szczęścia, zachowując przy tym swoją twarz i pozostając w zgodzie z samym sobą.
Beznadzieja. Uważam, że do ślubu powinno albo dojść, albo w ogóle powinien ten temat zostać pominięty w serialu.
Wątek z dwoma 'Tedami' też był niepotrzebny, skoro zakończył się prędzej niż się zaczął. Ten facet, co pojawił się jak objawienie, doprowadzał mnie do furii. Od początku było widać, że to jakiś nieogarnięty emocjonalnie świr.
Szkoda mi tylko Emmett'a. Tak się poświęcał w ciągu całego 'Queer As Folka', a ostatecznie został z niczym (albo raczej z nikim), choć najbardziej na to zasługiwał.
Tak sądzę.
Gdyby przedostatni odcinek był tym właściwym zakończeniem, to wszyscy także mogliby mieć własne wyobrażenie dalszych losów bohaterów.

ocenił(a) serial na 10
B_S_

Właśnie obejrzałam ostatni odcinek serialu. Obejrzenie wszystkich serii zajęło mi 3 tygodnie, 3 tygodnie z tymi cudownymi bohaterami i bardzo żałuję że to już koniec...
Szkoda że, Justin wyjechał jednak też obsawiam wersje że za jakiś czas wróciłby do Briana, tak jak zwykle. Wkońcu nie raz udowodnili że jednak za długo nie mogą bez siebie żyć. Przynajmniej w moim c.d.n. by tak było.
Dlaczego Emmett miałby zostać z niczym, przecież też kogoś spotkał na tym obozie narciarskim. Skąd wiedomo, że to nie ten jedyny. Zresztą nigdy nie wiadomo czy po kolejnych bużliwych romansach nie trafi ponownie w ramiona Drew, który 'skończy 21 lat'.
Strasznie bedzie mi brakować wszystkich bohaterów i będę musiała wracać co jakiś czas do serialu.
Mam cichą nadzieję, że za jakiś czas zaczną wydawać u nas kolejne serie na dvd:)

ocenił(a) serial na 9
fllama

Serial oglądałem niemal taśmowo :) dlatego potem poczułem się dziwnie, jak nagle zabrakło bohaterów.... zakończenie z początku mnie rozczarowało, ale po przemyśleniach myślę, że było dobre. Brian nie pasuje do roli męża Justina - tworzą raczej wolny związek, a i tak się kochają :) W końcu zdadzą sobie z tego sprawę, gdzieś tam....

Damiann_n

Zakończenie? No cóż, przyznaję bez bicia, że po odcinku 513 się nawet popłakałam, sama nie wiem dlaczego. Zwłaszcza, że nie należę do osób zbytnio wrażliwych, wzruszających się bez powodu. Ale zwyczajnie smutno mi się zrobiło, że wszystko skończyło się tak, a nie inaczej. I że już wiecej nie będzie nowych odcinków.

Ogólnie uważam, że końcówka została, za przeproszeniem, spieprzona. Dramatyczny akcent z bombą - jak najbardziej, ale dlaczego nie zostało wyjaśnione, kto za tym stał i jaki był wynik głosowania za poprawką nr 14? Tyle było tej kampanii, łażenie po domach, spotkanie w Centrum, czy nawet przemówienie Michaela... A tu lipa. I biedny widz się musi teraz głowić.

Ponadto, cała sprawa z Brianem i Justinem - tego nie mogę wybaczyć. Przez pięć sezonów chyba wszyscy zaciskali kciuki, żeby wreszcie oni obaj jakoś się zeszli. Nie tak jak Michael i Ben, czy Mel i Linz, bo dobrze wiadomo, że takie coś nie jest dla nich. Domek, dzieci, ślub. Ale liczyłam, że przynajmniej coś się wreszcie między nimi wyklaruje - osobiście, chętnie bym ich widziała w takim układzie, jaki był widoczny na początku sezonu piątego. Gdzie już nawet Brian się przyznawał, że są razem, ale równocześnie żyli bez zobowiązań, całkowicie wolni. Tylko, że Słoneczko zapragnęło czegoś więcej i się porobiło.

Smutno mi było patrzeć na Briana po wyjeździe Justina - leżącego samotnie na łóżku i palącego papierosa. To było dla mnie wyjątkowo przejmujące, bo bardzo się przywiązałam do tej postaci.

Mam więc do tego zakończenia uczucia ambiwalentne - zła jestem, że tyle wątków zostało niedokończonych. Że Emmett się nie zszedł z Tedem (jakoś fajnie im było, gdy byli wcześniej razem), że Mel i Linz wyjechały (a po cholerę? to był tylko kolejny kopniak dla Briana, który nie chciał sie rozstawać z Gusem)), albo że Justin tak naprawdę okazał się o wiele bardziej zagubionym chłopakiem, niż był. Bo tak interpretuję jego wyjazd - może się spłoszył, bo odkrył, że jednak chce zrobić karierę jako artysta i chce w jakiś sposób odnaleźć siebie. Stworzyć swoją własną przestrzeń, gdzie nawet Brian nie ma wstępu. Bo przecież to właśnie wokół Briana kręciły się jego poprzednie cztery lata życia, chyba każdy to zauważył.

I choć pozostaje się pocieszać, że ta dwójka naprawdę mocno się kocha (pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że taką miłością intensywniejszą, gwałtowniejszą nawet od tego, co łączy Mickeya i Bena, bądź Mel i Linz) i że będą się jakoś trzymać, to i tak coś mnie łapie w okolicach serca, gdy słyszę "Ambition" zespołu Doves.

Ale podsumowując - świetny serial, z żadnym się tak emocjonalnie nie związałam. Szkoda, naprawdę szkoda, że nie powstał sezon szósty.

Edit: Jeszcze tak patrzę, że niektórzy piszą, jak dla nich wyglądałoby idealne zakończenie... Cóż, dla mnie tak: w odcinku 507 Justin nie odszedłby od Briana dlatego, że mu się zamarzyło rodzinne życie, tylko z innego. Pogodziliby się również po zamachu, ale już bez bzdur ze ślubem, czy kupowaniem wspólnego domu. I chciałabym ujrzec tak ostatnią scenę - Brian tańczy znów na tej platformie, ale nie sam, czy z Michaelem, tylko właśnie z Justinem. Ech, ale to już moje romantyczne skrzywienie. A do tej pary romantyzm nie pasuje ;)

ocenił(a) serial na 10
Fayerka

Dopiero dzisiaj skończyłam oglądać Queer as folk. I muszę powiedzieć, że jest to zdecydowanie mój ulubiony serial. Jeszcze nigdy nie byłam tak bardzo przywiązana do żadnego bohatera serialowego, jak do Emmetta, Briana i Justina. Uczuć towarzyszących mi od połowy ostatniego odcinka nie da się opisać. Byłam po prostu zszokowana tym, co się wydarzyło. A muszę powiedzieć, że już od samego początku, gdy zaczęłam oglądać serial wiedziałam, jak się skończy (wszystko przez osobę, która nie mogła się powstrzymać i powiedziała mi o tym). Ale i tak bardzo to przeżyłam. Cały czas nie mogę uwierzyć w to, że to już ostatni odcinek... Zdecydowanie za bardzo się przywiązałam...

ocenił(a) serial na 10
B_S_

No cóż serial skończyłam oglądać dość dawno, ale nadal pamiętam jakby to było wczoraj ;) Komputer miałam włączony non stop przez ponad tydzień ( w nocy też) i nie mogłam spać ale dziennie musiałam obejrzeć chociaż 6 odcinków a w nocy jest najlepsze łącze ;D Kiedy się skończył no coż czułam ogromne przywiązanie do bohaterów i łezka poleciała.
Myślę, ze wszystko powinno być inaczej zaczynając od tego, że Brian powinien być z Justinem kończąc na tym, ze Mel powinna się rozstać z Linz. Skoro już musiał być jakiś dramatyczny akcent to wybrałabym akurat ich związek. gdzieś w którymś komentarzu przeczytałam ,ze ktoś miał nadzieję na zwązek Mikey-Brian. Ja również, nie wiem czemu ale Justin był za słaby dla Briana. Michaela nigdy nie lubiłam był jedną z najbardziej wkurzających postaci, ale tak jakoś mi pasował do niego.Z resztą znali się lepiej niż kto inny. Trudno jak widać zakończenie zawiodło wszystkich, ale na swój sposób każdy może sobie wyobrazić co się stało potem i przy tym zostańmy.

sheming

A ja właśnie odwrotnie - trzymałam kciuki, by Brian się z Michaelem nigdy nie zszedł. To właśnie Mickey mi się wydawał dla Briana za słaby - zbyt był w niego zapatrzony, miał do niego za dużą słabość. Justin miał charakter - nie brał Briana bezkrytycznie, świetnie zdawał sobie sprawę z jego wad. Miał siłę od niego odchodzić, czasem mu dogryzać.

Zresztą, Brian potrzebował kogoś, kto byłby dla niego tylko przyjacielem, z kim nigdy by się nie przespał. I tu akurat Mickey się nadawał idealnie.

Zresztą - Michael nigdy by nie był szczęśliwy z Brianem i wątpię, by potrafił akceptować innych facetów oprócz siebie, tak jak Justin.

Fayerka

Jestem sporą fanką QAF ale mimo to jesli mam byc szczera watek milosny Justin-Brian przestał mnie interesować w trzecim sezonie. To juz sie robilo nudne. Justin chcial stabilnosci, Brian seksu ble ble ble. Za to bylam bardzo ciekawa jak potocza sie losy innych bohaterow: Teda Emmetta , debbie po smierci vica. Po pierwsze niezmiernie i niezmiennie kibicowalam zwiazkowi teda i blake'a wiec ucieszylam sie ze na koniec ich zejscie zostalo zasugerowane:P Mozna sobie wyobrazac ze Em tez spotkal kogos specjalnego. Debbie z Carlem - na to liczylam. Osoboscie zaluje ze nie bylo zadnej dluzszej rozmowy miedzy blakiem a tedem bo bardzo mi ich brakowalo.
ps. powinnismy zalozyc forum. takie prawdziwe.

ocenił(a) serial na 10
Fayerka

Fayerka jak Mikey mógł ci się wydac za słaby dla Briana ? :D Przyznam szczerze, że może na początku był w niego zbyt zapatrzony, ale czy pod koniec nie udowodnił, ze nie jest aż taki ślepy? Przecież Brian poszedł do niego przeprosić a on powiedział " skoro byliśmy przyjaciółmi nie oznacz, ze wciąż musimy nimi być" Według mnie Justin się nie nadawał bo hm powiedziałabym nie doceniał Briana. Ciągle czegoś od niego wymagał, a przeciez wiadomo, że on się nigdy nie zmieni. Na początku nawet było fajnie, ale kiedy odszedł do Ethana ( yy jak to się pisze ;P) to już mnie totalnie zaczął wkurzać.
Owszem może i Brian potrzebował jakiegoś przyjaciela, ale w ostateczności mógł pogadać z Teddym ( trudno to sobie rzeczywiście wyobrazić).
A ja myślę, ze Michael byłby w stanie być szczęśliwym z Brianem nawet pomimo innych facetów.

B_S_

Właśnie zamknełam ostatnią serie QAF, siedze przybita i łzy napływają mi do oczu. Ostatnie 10 minut po prostu rozmiękczyło moje serce. Ciesze się, że ślub jednak odwołali, bo nie wyobrażam sobie Briana jako meża/żony kompletnie, to nie byłby ten sam człowiek. Brian zrobił to co musiał zrobić, pragnął tylko zeby Justin był szczęśliwy najbardziej ze wszystkiego, wiec nie mógł go zatrzymywać, Justin podobnie.. możliwe, ze wyjechał po to żeby się rozwijać, ale z drugiej strony on wiedział, ze chce innego życia dla siebie i Briana, chciał związku, małżenstwa, dzieci, monogamii i tym samym ograniczył by Briana, a nie chciał tego bo kochał "starego" Briana, a nowy Brian nie był juz taki fascynujący. jedno i drugie w jakiś sposób by siebie ograniczalo. Ostatnia rozmowa Michaela z Brianem... widząc ich wijących się do ulubionej piosenki, wciąż "razem" i wciąż mających siebie nawzajem mimo wszystko, tylko Michael tak naprawde nigdy nie opuścił Briana, zawsze był z nim, najlepszy przyjaciel.
Uśmiechnięty Emmet i zakochany Ted, wzruszylam się.
Brakowało mi na końcu tylko uśmiechniętej Debbie.

Późno zaczełam oglądać i szybko skonczyłam bo w 2 tygodnie połknełam QAF w całości i pewnie szybko do niego wróce, bo ledwo skonczyłam, a juz mi brakuje :(

sexidryna

sexidryna, ja wróciłam do QAFa już po tygodniu ;) Nie obejrzałam co prawda po raz drugi całości, ale tylko ulubione momenty, sceny.

Tak jeszcze patrząc na twój post przypomniała mi się moja refleksja, która naszła mnie w listopadzie, też tuż po obejrzeniu ostatnich odcinków. Jak bardzo Brian musiał być przerażony wizją tego, że Justina może zabraknąć (bo np. mógł zginąć w tym zamachu w Babylonie), że postanowił zgodzić się na wszystko, nawet na model życia, którego nienawidził. Dlatego dobrze, że do wszystkiego nie doszło. Bo w tej 'zmianie' Briana od początku dźwięczał jakiś fałsz.

I mi też brakowało Debbie na końcu :)

Fayerka

dokładnie, Brian chciał poświęcić wszystko, nawet kosztem siebie i to by było bardzo smutne, "smutniejsze" niż końcówka, która została nam przedstawiona :) a swoją drogą nie rozumiem co ludzie widzą w małżeństwach, ograniczeniach, statusach i cholera dzieciach (dlatego zaciskałam kciuki zeby ślub pal licho trafil :P) ale niech im będzie jak lubią :)

ja wczoraj już zaczełam 1 sezon, cholera :P

sexidryna

Ja mam podobną awersję do ślubów, ustatkowanego życia, posiadania dzieci. Związek - jak najbardziej, ale muszę mieć własną przestrzeń, nie potafiłabym komuś poświęcić aż tyle swojej wolności. Dlatego jak widziałam Briana z Michaelem, siedzących w restauracji, w garniakach i zamawiających białe wino, to jakoś zapaliła mi się od razu czerwona lampka. Tak samo jak deklaracja Briana - że kupił dom dla swojego "księcia" - była jakby wyjęta z taniego romansu. Zresztą to wszystko: ten cały ślub, próbny obiad, nawet te cholerne zielska z Chin, zdawały mi się niepomiernie sztuczne. Jakby Brian i Justin na siłę próbowali się wtłoczyć w te ramy i stereotypy romantycznej miłości. Dlatego, tak jak tobie, ulżyło mi, gdy to wszystko szlag trafił ;) Ale wyjazd Justina i tak boli, nadal.

Pierwszy sezon? Ja, oglądając go po raz drugi, tuż po piątym, miałam takie fajne wrażenie - co chwilę się dziwiłam, jaki ten Justin był młodziutki, chłopak ledwie ;) Planujący rysować kreskówki, latający w obcisłej, pomarańczowej bluzce i podglądający kolegów w szatni ;) Aż się łezka w oku kręci, ech.

ocenił(a) serial na 8
Fayerka

Mnie na początku zakończenie rozczarowało, ale po zastanowieniu w sumie się do niego przekonałam. Nie mogę sobie po prostu wyobrazić że Brian mieszka w domku za miastem,że jest monogamiczny,i że jest mu z tym dobrze. Bo wtedy oszukiwałby sam siebie,a przede wszystkim oszukiwałby Justina. Ale mam nadzieję że oni nie rozstali się na zawsze,że się spotykali i mimo wszystko byli szczęśliwi....osobno a jednak razem. Wiem straszna ze mnie romantyczka , ale fajnie gdy jednak miłość wygrywa, co jednocześnie nie musi oznaczać że trzeba poświęcić swoją karierę. można mieć jedno i drugie... potrzebna tylko dobra organizacja i odrobina chęci... a wszystko się uda...

jolkafw

właśnie- dobra uwaga. Brakowało mi tego połączenia obu rzeczy bo sie da. Ale mam nadzieje że im sie uda lub udało i że będą w związku nawet monogramicznym bo wybaczcie mi ale po tym wszystkim nie potrafie sobie wyobrazić tego, żę Brian znowu się "puszcza" będąc z Justinem. Coś mi się wydaję że jednak do siebie wrócą.

B_S_

Dziś obejrzałam ostatni odcinek 5-tego sezonu. Zakończenie początkowo mnie rozczarowało, zawiodło, zaskoczyło i nawet trochę zezłościło, bo stwierdziłam: po co to wszystko, skoro i tak nie są razem...
Ale po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku, że -jak dla mnie- tylko takie zakończenie jest właściwe i już mówię dlaczego. Wg mnie Justin po prostu był pewien miłości Briana, przecież już kilka lat trwało to uczucie i choć był to burzliwy związek, wciąż trwał.

Justin wiedział, że zawsze może wrócić do Briana, a ten zawsze go przyjmie. Dlatego tez nie obawiał się wyjazdu do NY, wiedział, że ma do kogo wracać, a poza tym... Mały, ale ważny szczegół - przecież Brian nie zwrócił obrączek...
Ten mały szczegół dał mi sporo nadziei na happy end... i wyobrażenie ich skromniutkiego ślubu, gdzieś tylko we dwóch, taka ich mała intymna uroczystość... (A jeśli już nie ślubu to dalszego wspólnego życia - bo przecież o to tak naprawdę chodziło.)

Choć po tym epizodzie z bombą w Babylonie spodziewałam się jeszcze innego zakończenia, a właściwie nawet miałam dwie wersje:
1.Justin zginie od wybuchu bomby, a Brian dopiero wtedy na maxa boleśnie odczuje co utracił, ale będzie już za późno na cokolwiek...
2.Zginie Michael, a Brian tracąc przyjaciela i tak-jakby "brata",zrozumie jak kruche jest życie, że nie warto czekać i odkładać miłości na kiedyś, że ważne jest tu i teraz, że ważny jest on i Justin, razem, i ich miłość.
(Na szczęście reżyserzy mieli inną wizję ;) )

Poza tym nie podobał mi się w ostatnich odcinkach temat ślubu Justina i Briana, takie to wszystko było sztuczne i na siłę, wbrew nim samym. Właściwie kiedy pojawił się temat ślubu, od razu miało się zmienić ich całe życie - wyszło na to, że każdy z nich musiałby coś poświęcić, żeby wziąć ten ślub i żyć jak planowali, razem poza miastem w tym domku.
A czy nie prościej byłoby zostawić wszystko jak było, tylko po prostu wziąć ślub? Tak jak Mel i Linz? Dalej mogliby mieszkać u Briana, a Justin może ze spokojniejszym sumieniem mógłby się realizować w NY przez jakiś czas...Potem musieliby zdecydować gdzie chcą żyć, ale to już temat na inną historię....;)
Hmmm... Jednak chyba czasem trzeba uważać na marzenia, bo mogą się spełnić...(to tak a'propos marzenia Justina o domku na wsi...)

Podsumowując: serial świetny, zaskoczył mnie nie jeden raz - coś, co w jednym odcinku było prawie pewne, w kolejnym już takie pewne nie było - bardzo mi się to podobało, bo nie można się było znudzić; chwilami rozbawił mnie do łez innym razem wzruszył tak, że płakałam pół nocy...Z pewnością nie raz do niego wrócę!
Pozdrawiam!

ocenił(a) serial na 10
B_S_

Hmmm.... ja dopiero oglądnąłem 9 pierwszych odcinków I sezonu, i tak się zastanawiam czy mam go oglądać nadal. Bo ja jestem (niestety) strasznym romantykiem, więc to że będę miał ściśnięte gardło i łzawe oczy w OSTATNIM odcinku jest tak pewne jak to że wigilia będzie na święta! I znowu będę miał co najmniej tydzień schrzaniony... ;o)

ocenił(a) serial na 8
rene30

Ja radzę Ci żebyś zdecydowanie oglądał dalej! Zakończenie jest ważne i ma sens jeśli obejrzysz wszystko to co było wcześniej,bez tej wiedzy nie zrozumiesz dlaczego bohaterowie tak postanowili ułożyć swoje życie.A wtedy zakończenie nie będzie takie złe.Ja potrzebowałam kilku dni aby dotarło do mnie że w sumie nie jest tak źle jak się na początku wydawało.Oglądaj... warto.

ocenił(a) serial na 8
jolkafw

Zakończenie jest zaskakujące, ale myślę życiowe i tak jak ktoś napisał... otwarte. Happy end zdarza się w bajkach, a tu mamy przykład, że życie nie kończy się wraz z serialem, a drogi bohaterów po wielu latach rozchodzą się. Skąd my to znamy...?

A przy okazji - myślę że sezon piąty był najlepszym - przynajmniej mnie trzymał w napięciu.

Cały serial obejrzałem w niecałe 2 miesiące.

ocenił(a) serial na 10
Michal1982

Oj tam, oj tam :) Dla niektórych Justin wróci do Briana, a dla innych Brian pozostanie Brianem i tyle ;) Zakończenie jest idealne, bo pokazuje, że prawdziwa miłość sama się obroni. Jak chciał Brian, Justin stał się homoseksualisą swoich marzeń. Dla mnie, Brian go wychował, na takiego człowieka, jakim chciał żeby był. I to jest piękne,
Nie ważne, że wyjechał. Będzie do niego wracał zawsze. Może nie jako partner, ale jako przyjaciel i będzie wracał do osoby, którą kochał po raz pierwszy i będzie ją kochał zawsze :).
Mimo, że liczyłam na ślub tej pary, cieszę się, że tak się nie stało. Jak mówi pewien znany doktor " people don't change ". I tak jest. Justin ciągle kocha Briana, a on pozostaje soba.
A inni? Dla mnie Teddy i Blake są razem, Debbie z Carlem, Emmett z Drew, Ben i Michael tworzą szczęśliwą rodzinę z Hunterem, a Lindsay i Melanie wychowują swoje dzieci w Kanadzie przyjeżdżająć co jakiś czas do Pittsburgha. Jak ktoś wyżej powiedział, zakończenie jest otwarte, dlatego jest idealne :)