Zaczęłam drugi sezon i mam jedno dziwne pytanie - kiedy on wreszcie rozstanie się z tym światem?! Jego okrucieństwo, brak empatii i skłonność do zwalania na innych własnych błędów (narodziny Artura) momentami przekraczają moją wyobraźnię. W porównaniu z nim ten buc Artur jest aniołem :D
Zaraz mnie diabli wezmą na tego łajdaka. Serio.
Gwen nie ratować, bo szkoda rycerzy. Po odtrutkę dla Merlina nie iść, bo "to tylko sługa". Brata Gwen nie ratować, bo nie.
Ale Morgany szukać? O to, to tak! Cały rok, nieprzerwanie! Na to rycerzy nie szkoda!
Magia jest be... Chyba że trzeba ratować świętą Morganę. Wtedy jest cacy.
I wkurza mnie jeszcze to, że traktuje on Morganę wyraźnie lepiej niż Artura. Zastanawiam się, kogo by wybrał, gdyby musiał wybierać...
!!!UWAGA SPOJLER JAK NIE CHCESZ SOBIE POPSUĆ WRAŻEŃ TO NIE CZYTAJ!!! Spokojnie zdechnie staruszek ;)