Fajny temat, potencjał na konflikt wewnętrzny bohatera, stawka. Niby wszystko się zgadza, a jednak od momentu potrącenia chłopaka na pasach w pierwszym odcinku każda decyzja tytułowego bohatera jest gorsza i mniej wiarygodna, niż poprzednia:
- jest lekarzem, nie wzywa karetki
- jest lekarzem, rusza chłopaka, który mógł mieć krwotok z narządów wewnętrznych, złamany kręgosłup i składa go na tylne siedzenie osobówki
- jest lekarzem i w konsekwencji nie udziela pomocy chłopakowi, porywa i więzi go tym samym wchodzi na ścieżkę beże odwrotu: utrata prawa do wykonywania zawodu, wieloletnia odsiadka, utrata rodziny
- z detali: krew z siedzeń wyciera chusteczkami z dyskontu, choć jest lekarzem i wie jak usuwa się ślady biologiczne skutecznie, trzyma chłopaka w bagażniku i tankuje na wielkiej stacji benzynowej, tam też kupuje srebrną taśmę, trytytki i wchodzi w pyskówkę z pracownikiem stacji, a w międzyczasie czasie beema tańczy mu na resorach bo młody szarpie się w bagażniku i nic się nie dzieje, nikt nie reaguję, nikt nie wzywa policji, nikt nie informuje pracownika stacji co tu się odjaniepawla?
- jeździ tą beema po mieście w świetle setek kamer CCTV, wjeżdża na chodnik między ludzi, monitoring miejski nie reaguje, nikt go nie sprawdza... Serio?
- chłopak potrącony pod szkołą na pasach, pieszy z psem, znów CCTV i nikt, nic... Serio?
- retrospektywy do porwania z dzieciństwa i traumy uprowadzonego dziecka plus przemocowy ojciec rozumiem, że mają zbudować sympatię widza i najprawdopodobniej - piszę po 2 odcinkach - pokazać mechanizm koła przemocy, transformacji ofiary w sprawcę, wtórnej traumatyzacji, uruchomienia mechanizmu odroczonej reakcji na PTSD po latach na skutek pobicia syna, ale przez te wszystkie niewiarygodności nie czuję tego połączenia między przeszłością a teraźniejszością. Mam współczucie do dziecka z retrospekcji, które doświadczyło traumy, ale nie mam sympatii do dorosłego bohatera, który funduje podobną traumę innemu dziecku, pomimo tego że samo było sprawcą przemocy wobec syna bohatera. Jestem to dalszy transgeneracyjny transfer przemocy i tu rozumiem idee twórców. Jednocześnie nie pozwala mi to podążać za głównym bohaterem, bo traci jakiekolwiek współczucie i sympatię stając się sprawcą.
Zabrakło w pierwszych odcinkach moim zdaniem silniejszego powiązania traumy z przeszłości, aby patrzeć na wybory bohatera ze współczuciem.
Doświadczenie pobicia własnego dziecka jest traumatyczne, ale nie usprawiedliwia przemocy wobec drugiego dziecka.
Główny bohater miał inne opcje, ale z nich nie skorzystał i tego mi zabrakło, aby za nim podążać z sympatią, tzn. presja na szkołę, aby zaangażowała się psychoedukacyjnie w działania typu stop przemocy, presję na matkę sprawcy, aby podjął pracę terapeutyczną w kontekście agresji, presji na odwiedziny Janka i przeproszenia go, współpracy z matką sprawcy, aby prawnie powołać bp. Fundacje stop hejt - wszystko co pokazałoby że "porządny człowiek" jest porządny, ale to nie wystarcza i nie ma wyboru, przekracza tą czerwoną linię zza której nie ma odwrotu.
To pozwoliłoby kibicować jego utracie kontroli, a tak pozostaje niedosyt i masa nielogiczności.
Mimo to ciekawy temat i historia z ogromnym potencjałem.
Prawda! Ten serial jest niedorzeczny po prostu. Wszystko jest tam absurdalne. A psychologiczne nieprawdy są najbardziej rażące.
Życie generalnie jest niedorzeczne. W tym serialu nic nie jest pokazane dosłownie trzeba się zastanowić nad wieloma aspektami i zgadzam się jest sporo błędów ale w wielu zagranicznych produkcjach są one też i ocena ogólna serialu jest wyższa. Moim zdaniem tutaj jest pokazany problem złożoności relacji współczesnych rodziców balansu między dobrem a złem, ochrona dziecka a ochrona siebie samego w szczególności epizod 3 i mama Arka, która walczy sama ze sobą i ze światem. To jak jest pokazana w jej wypadku złożoność relacji matka dziecko zasługuje na docenienie