Akcja nie zwalnia tempa, wyjaśniają się zagadki z pierwszego sezonu i otrzymujemy nowe intrygi.
Romans Esry i Halita nabiera rumieńców, ale jest też bardzo wzruszający. Włączając kilka miesięcy temu pierwszy sezon nie spodziewałam się, że będą z nich tacy starcrossed lovers. W drugim sezonie ciagle spotykają się i rozstają się za sprawą podróży w czasie.
Oby na 3 nie było trzeba czekać zbyt długo.
Mnie dosyć mocno irytowało, że ponownie przez większość sezonu nie wiadomo, czy Halit nie jest tym złym - w pierwszym sezonie to było ciekawe i uzasadnione fabularnie, tu uważam że zostało wepchnięte na siłę.
Cały sezon zresztą moim zdaniem niestety z jakością spadł - nie jakoś drastycznie, ale jednak zauważalnie.
Chociaż zakończenie było dosyć ciekawe, daje szansę na (oby) lepszy kolejny sezon.
Poza tym z jednej strony serial stara się zgrabnie pozamykać wszystkie pętle, ale z drugiej czasem robi to w bardzo kiepski sposób - jak choćby to, skąd Esra miała klucz, od którego zaczęły się jej podróże w czasie. Bo wszystko fajnie, tyle że skoro Ahmet wiedział, że Halit przeniósł się w czasie i że szukał akurat Esry, to całe jego zachowanie z pierwszego sezonu powinno wyglądać inaczej.
Poza tym kwestia zdjęcia - Ahmet włożył je małej Esrze, tylko w takim razie kiedy w ogóle miałoby zostać zrobione?
I Mumtaz - jakim cudem przeżył tyle postrzałów w pierś z bliskiej odległości?
Mi poprowadzenie postaci Halita bardzo odpowiadało. Nie od razu znaliśmy jego motywacje, niejasne było, czy wrota prawdy nie poprzestawiały mu czasem kilku klepek. To był też motyw tego sezonu - stopniowe zdobywanie zaufania Esry.
Jest trochę nieścisłości i mam nadzieję, że będzie do nich nawiązanie w przyszłym sezonie.
Co do Ahmeta - wydaje mi się, że tutaj podróż czasie niekoniecznie działa na zasadzie wywoływania konsekwencji na tle całej historii. Wiedza boahetrów nie wydaje "uaktualniać się". Tutaj idą w inny mechanizm podróży w czasie, niż np. w Harrym Potterze, gdzie faktycznie biegu historii zmienić się nie da- bo sama podróż w czaie jest już wpisana w bieg historii.