Piękne widoki i ciekawe samo zakończenie. I tyle z pozytywów. Niektóre sceny ciągnęły się niemiłosiernie, jak ta gdzie Judy opowiadała o Tuluzie albo pod koniec scena napadu i komunikacji przez radio. Przewijałam, bo dramatyzm zszedł do poziomu serialu brazylijskiego. Miałam też ciarki żenady, kiedy podczas przesłuchania funkcjonariuszka wypytywała o wysłuchane wcześniej nagranie na dyktafonie, co chwilę go włączając i będąc świadomą co za chwilę puści, ale była mocno zaskoczona, że na tym samym nagraniu była część dotycząca jej samej. Poczułam jakby ktoś z widza debila robił. Hiszpanskie seriale mają w sobie tę samą nutę, która sprawia, że ich unikam. A potem znów im daję szansę i znów się zawodzę.
Faktycznie, pod koniec ciągnie się ten serial i męczy. Początek był bardzo obiecujący ale potem coraz gorzej, robi się hiszpański do bólu… od momentu wyjaśnienia roli matki głównego bohatera w historii z wypadkiem dawka naiwności i głupot mocno wzrasta. Sceny jak np. ta kiedy dwójka policjantów w deszczu stoi przed domem ramię w ramię z wyciągniętymi pistoletami i czeka aż podjedzie morderca busem zabijają chęć dalszego oglądania ;) Zakończenie w ogóle jest rozczarowaniem, "zwroty akcji" do tego zakończenia prowadzące mówiąc krótko nie zaskakują. Pozostaje po obejrzeniu oczyszczające uczucie ulgi, że to już koniec :)
"Sceny jak np. ta kiedy dwójka policjantów w deszczu stoi przed domem ramię w ramię z wyciągniętymi pistoletami i czeka aż podjedzie morderca busem" dokładnie w tym samym momencie pomyślałam, co ja oglądam?
Mam dokładnie te same spostrzeżenia. Potencjał był, ale od połowy po ostatni odcinek - coraz gorzej. Finał intrygi słaby,
Zgadzam się. Zapowiadał się dobrze, a niestety jestem trochę rozczarowana. Tym bardziej,że lubię twórczość tego reżysera.