Oficjalnie: 6 sezon na Netflixie 27 lipca. I wygląda na to,że będzie naprawdę ciekawie.. :-)
Oby reszta odcinków była lepsza,bo pierwszy jest wręcz fatalny. Lubie ten serial ale serio brakuje im już ciekawych pomysłów, znowu mamy czysty podział na dobrych i złych, znowu mamy stereotypowych strażników, znowu kogoś poniosło przy niektórych scenach. Słaba zachęta do dalszego oglądania.
Dokladnie tez obejrzalam wlasnie pierwszy i jestem zawiedziona. Po co to skupianie sie na szalonookiej beton ona w psychiatryku powinna siedziec. Wgl mi sie ten maks nie podoba jednak stare wiezienie to byla kosa. Jak ogladalam poprzednie sezony to pochlanialam po 4 odcinki na raz a tu po tym pierwszym nie mam ochoty odpalac drugiego :/. Wgl gdzie jest Alex?!
Racja, poprzednie sezony wchodziły po kilka epizodów i z takim nastawieniem usiadłam do tego sezonu, nie pykło, cóż bywa i tak. Serial będzie dawkowany, mam czas ;)
Spokojnie, dalej jest tylko lepiej. Faktycznie - pierwszy odcinek był nużący i sama się zastanawiałam po co to (tzn rozumiem co to miało na celu, ale to nie zmienia faktu, że trochę się to przeciągnęło), ale później wrócił serial jaki znamy z poprzednich sezonów. Ok, da się zauważyć powtarzane schematy, które irytują (np Piper, która jak zwykle nie myśli, przez co ładuje siebie i innych w kłopoty), ale ostatecznie ten serial to jeden wielki babiniec. Musi być odrobinę irytująco :D
+ myślę, że Suzanne odegra istotną rolę w tym wszystkim
++ Frieda przechodzi samą siebie; uwielbiam ją i sceny z jej udziałem! :D
ta modląca sie w 2 odcinku w kaplicy razem z Portorykankami to byla Janae Watson ?
Nie, to jakaś nowa postać, która notabene jest świetna. Całkowicie drugoplanowa i pojawia się od wielkiego dzwonu, ale jednocześnie jest taka... pozytywnie głupia. Widzisz ją na ekranie, za cholerę nie masz pojęcia kim właściwie jest, a jednak się uśmiechasz :D
rozumiem -tylko po co w takim razie Aleida brała ją do tej kaplicy i ustalała wersję zdarzeń skoro tamta nie uczestniczyła w zamieszkach?
Przecież ona się zupełnie nieświadomie sama zgłosiła, jako wyznawczyni Samotnej Panny i nie miała pojęcia o czym Gloria mówiła do Blanki.
jestem dopiero na 3 odcinku i myslalem ze Gloria zwoluje te dziewczyny ktore maja cos wspolnego z buntem zeby uzgodnic jedną wersję
Po genialnym 5 sezonie spodziewałem się równie dobrego sezonu 6. Nie wiem jak wam ale mi brakowało przypomnienia faktów z 5 sezonu tak jak jest to w większości serialach na początku. Rok czasu to jednak sporo i wiele się zapomniało.
Wstęp.. pierwsze 5 minut - duży WTF.
Kolejne 4 odcinki czyli wyjaśnianie kto zabił Piscatelle. Cała obsada rozbita na różne więzienia i bloki.. mało co się dzieje, wieje nudą.
obejrzałem 8 odcinków z 6 sezonu i jestem zawiedziony. Ten sezon miał tak wielki potencjał- nowe więzienie, nowe więźniarki, twórcy mieli takie pole do popisu m.in wojna gangów, ale nie lepiej sie skupiać na postaciach które są od 1 sezonu, brawo.
Podobnie, obejrzałem 5 z 13 odcinków jestem zawiedziony, tym bardziej że czekałem na ten serial z wielkimi nadziejami. Ten sezon póki co jest o niczym, nie porywa. Dużo takich zapychaczy, które nic nie wnoszą do fabuły a tylko sztucznie wydłużają serial. Już poprzedni sezon na to cierpiał gdzie 3 dni buntu rozwlekli do 13 odcinków ale tam się to jakoś trzymało kupy i w porównaniu do tego co teraz nam zaserwowali było świetne.
Zresztą ostatnio zauważyłem że to częsty problem nowych seriali/sezonów Netflixa. Usilnie dążą do osiągnięcia tych "magicznych" 13 odcinków trwających przeważnie godzinę każdy a w konsekwencji jest to okupione nudą i powtarzalnością. Te seriale spokojnie można by zmieścić w 8-10 odcinkach trwających po ~40 min każdy ale nastawionych na konkretną akcję/fabułę.
Ostatnio właśnie cenię sobie takie miniseriale 5-6 odcinków skoncentrowanych na konkretnych wydarzeniach gdzie nie ma czasu na nudę i powtarzalność.
Szkoda bo widać, że powoli kończą im się pomysły i nie wiem czego spodziewać się po 7 sezonie...
Mam podobnie i od pewnego czasu wybierając nowy serial zwracam dużą uwagę na ilość sezonów i odcinków - maksymalnie 2 sezony i jak najmniejsza liczba odcinków. Do Orange póki co nie wróciłam, bardzo zniechęcił mnie ten pilot, na pocieszenie obejrzałam ciekawy program z oferty Netflix: Mroczny Turysta ;) Jednak kto wie, może faktycznie kolejne bardziej przypadną mi do gustu. Jedno jest pewne - skoro zaczęłam to skończę ten sezon.
Niestety. Nie powalil mnie 6 sezon. Wcześniejsze sezony lepsze, bo lepszą ekipa i skupienie się na głównych aktorkach. Które są lepsUmi poataciami od tych nowo poznanych.
Dokładnie. Serial od początku skupiał się na Piper a w 6 sezonie jest ona mało widoczna, gra jakby na "siłę".
W 2.5 dnia obejrzałam wszystkie odcinki. Powiem wprost, że od tego serialu nie oczekuję niczego więcej jak humoru i emocji - otrzymałam to i nie mam z tym problemu czy był lepszy, gorszy. Lub czy wykorzystano potencjał. Jak dla mnie aktorki, które biorą udział w tym show są nieziemskie. Oczywiście bez żadnych spoilerów - natomiast było w tym sezonie wiele wzruszających momentów. Ja czekam na więcej - chcę kolejnego sezonu ASAP <3
Mi ten sezon przypadł do gustu, chociaż tęsknię za starym więzieniem.
Nowe postacie są naprawdę świetne.
Nie mogłam jednak patrzeć na Badison, chociaż zdaję sobie sprawę, że miała być tak irytująca.
nowy sezon nie jest taki zły w porównaniu do poprzedniego 5 sezonu, który był nudny przez ten cały bunt i nie zachęcał do dalszego oglądania, a 6 obejrzałam w dwa dni, bo ciekawiło mnie co będzie dalej ;)
Sezon 6 jest lepszy od sezonu 5. Brakowało mi jednak czegoś mocnego - tyle w poprzednich sezonach nagadano się jaki Max jest straszny, że są tam "prawdziwe", groźne kryminalistyki, a tymczasem to wszystko, znowu, przypominało letni obóz. Jeśli już, znowu, iść w taką lekka stronę to z większym poczuciem humoru, jak na początku. Po za tym gdzie wszystkie wiezniarki, które wcześniej odesłano do Maxa!?
Podobało mi się kilka motywów, między innymi dobre zobrazowanie nierówności społecznych, końcówka z Blanką mnie rozwaliła. Zestawienie uprzywilejowanej Piper z Taystee tez dobre. Glupie, sklocone siostry tez spoko, ale Badison irytująca. Kto trzyma takiego kloca jako swoją prawa ręke!? Chociaż może właśnie o to chodziło. Nawet Piper nie byla az tak irytujaca w tym sezonie.
Dla porównania zobaczyłam ponownie kilka odcinków z sezonu 1 - był dużo zabawniejszy. Jednak rozumiem twórców, że próbują uderzać w inne tony, bo gdyby to wszystko było takie samo jak na początku widzowie i tak by narzekali.
+ motyw "układania" winnych tak żeby zadowolić prokuratora i opinie publiczną - dobre. Ciekawiło mnie kogo udupią.
Mam mieszane uczucia co do tego sezonu. Sezon był nierówny i czasem jakby scenariusz był pisany na kolanie. Było Dużo wątków zapychaczy, niektóre fajne wątki były kompletnie okrojone i nie miały zakończenia.
Carol i Barb nie podobał mi się ten wątek, strasznie się wlekł ,miałam ochotę przewijać dalej i od razu odgadłam jakie będzie jego zakończenie. Badison strasznie mnie irytowała. Mało Pennastucky, brak Boo.
Plusy za Fig i Caputo, Healy. Mccullough powinni pociągnąć jej wątek dłużej.
Zapomniałam jeszcze o Nicky, najlepszy odc. z jej flashbackiem i relacją z Red. Szkoda, że nie było żadnej sceny z Nicky i Luschek mogło by być ciekawie.
Dla mnie szósty sezon był znacznie lepszy niż czwarty i piąty, jednak nadal zwyczajnie nudny. Wątek sióstr był naprawdę fajny, z potencjałem, ale kompletnie zmarnowany. Strasznie dużo zapychaczy i wątków bez znaczenia, tak, aby tylko były. Nie wiem jak innych, ale mnie momenty z Szalonooką doprowadzają do szału. Jest to tak drażniąca i irytująca postać ze swoim szaleństwem, że powoli przenosi je na innych widzów. Baddison była denerwująca i aż krew zalewała od jej nieśmiesznych żartów i stylu bycia, jednak o wiele bardziej wolę takie postacie, które mogą coś nawywijać od Szaloonokiej, która nawywijać może przez to, że ma nierówno pod sufitem i zwyczajnie denerwuje. Zawiodłam się też Maxem. Z jednej strony dobrze, że bohaterki nie miały aż tak ciężko, z drugiej tyle się o Maxie opowiadało, że można było zakładać, że strach tam oddychać, a tu proszę, chyba w 1/3 nie było tak źle, jak byliśmy na to nastawiani. Trzy pierwsze sezony były najlepsze, potem widać, że to już raczej na siłę i szczerze mówiąc byłam pewna, że Chapman coś nawywija i jednak znowu jej wyrok wydłużą, żeby było o czym nakręcić kolejny sezon. I to jest na plus, że jednak tego nie zrobili i skupią się na pozostałych. Jednocześnie minus, bo lepiej już nie będzie i robią z Orange tasiemca bez fabuły.
Obejrzałam 7 odcinków, a kolejne przewijałam na wątek Fig i Caputo. Przede wszystkim 2 zmarnowane wątki: Carol i Barbs (za mało scen, mimo wszystko plus za retrospekcję) oraz Fig i Caputo-o nich można nakręcić osobny serial, dosłownie kilkanaście scen z udziałem tej dwójki (razem). Akcja jest powolna, dużo irytujących postaci(wymieniona wcześniej Madison i Suzanne). Pierwsze 3 sezony były wciągające i oglądałam je jednym tchem, a teraz? Bardzo średnio.
Zgadzam się w 100%. Sezon 6 nudny aż czasami się oglądać nie chce. Jak Magda Gessler reklamuje OITNB to nie jest to dobry znak. https://www.youtube.com/watch?v=RXgAW1BiQQ
6 sezon najgorszy. Nudny i przewidywalny. Jednak "zakochałam" się w dziewczynie grającej "Tatka". Nazywa się Vicci Martinez. Jestem nią oczarowana i dowiedziałam się, że jest początkującą piosenkarką. Wybiła się w amerykańskim "The Voice" i ma świetny głos. Obsada w miarę udana w tym sezonie, ale brakuje czasem niektórych osób z poprzednich sezonów.
Daddy jest boska! Dzięki niej nie brakowało mi Ruby Rose, której oczekiwałam w tym sezonie ;)
Hej :) mam pytanie, czy w retrospekcjach zostalo wyjaśnione jak Daddy trafiła do więzienia, czy coś mi umknęło?
Wyglądało na to, że ciała jednej dziewczyny zabitej przez klienta się pozbyła i chyba coś poszło nie tak. Tak sobie to tłumaczę
Moim zdaniem sezon 6 jest najgorszy z dotychczasowych.
Jak w końcówce sezonu wszystkie były zjednoczone i trzymały się za ręce, tak tu wszystkie donoszą na siebie i kombinują.
Najbardziej mnie zawiodła Cindy, która tak "załatwiła" przyjaciółkę Taystee.
Ruda - tragedia, tak ciepłą kluchę z niej zrobili, że nie można było na to patrzeć.
Nicky, Suzanne i Frieda uratowały ten sezon.
Co do sióstr Carol i Barb, to niestety przewidziałam, że się zabija na wzajem na końcu.
Ten sezon nie trzymał w napięciu, ani trochę i był strasznie przewidywalny, jakby nagrany na "odwal się".
Moim zdaniem sezon był naprawdę świetny. Podobał mi się o wiele bardziej niż sezon 5, nie znudził mnie wcale, a wręcz przeciwnie- niesamowicie mnie wciągnął. Przez ostatnie dni każdą wolną chwilę poświęcałam oglądaniu ;) Było zabawnie i wzruszająco, a t przecież cały urok OITNB. Podobało mi się nowe otoczenie i nowe bohaterki, taki powiew świeżości dobrze zrobił serialowi. Wątek Taystee i Cindy budził we mnie emocje, przesłuchania były ciekawym motywem, tak samo jak "gra" strażników. Dawne bohaterki zostały pokazane w nowym świetle i nowych warunkach. Szalonooką bardzo lubię i nie męczy mnie jej "wariactwo", więc nie irytowała mnie ani w tym sezonie, ani w żadnym innym. Jestem pozytywnie zaskoczona, ten sezon jakoś późno zaczął być promowany, długo nieznana była data premiery, zwiastuny były średnie, a zostałam rozłożona na łopatki.
Zgadzam się. Wciągnął mnie dużo bardziej niż sezon 5! Przesłuchania, wojna gangów i postacie sióstr były super, poza tym był powrót do takiego więziennego, codziennego klimatu, a nie rewolucji. Nowe postacie sporo wniosły, ożywiły serial, a przy tym trzymano się też starych :) Liczę, że sezon 7 też będzie dobry i wniesie coś ciekawego, zwłaszcza, jeśli miałby być ostatni :(
..... i postać blondynki cwaniary przy kości, jeśli masz ochotę dać postaci w pysk przez ekran to znaczy, że była potrzebna ;)
Szkoda że olali kilka postaci,np. Boo albo Maritze. Zakończenie bardzo słabe, ale chyba nie będzie kontynuacji serialu już,jak sądzicie?:)