Co myślicie o ostatnim odcinku serii? Bardzo zgrabnie pozamykano wszystkie wątki. :)
Przyznaję, że całą drugą serię Odwróconych oglądałem z dużym zainteresowaniem. Udało im się może nawet lepiej niż pierwsza cześć z 2007 roku.
Zgrabnie pozamykano wszystkie wątki powiadasz? W takim razie napisz mi czy Laura doszła do siebie, co z Ryśkiem i Kaśką, czy Skucha przeżył czy jednak brodacz po postrzale go dokończył, jaki wyrok dostał Mnich i czy babcia Szczeny kupiła wnusiowi piwko :)
Hej nieźle wypunktowane, muszę przyznać. :)
Ale jednak nadal uważam, że najważniejsze - w moim odczuciu i dla fabuły - tematy zostały zamknięte. Natomiast, oczywiście, to co piszesz ma sens.
Szkoda Skuchy, oby przeżył. Kto wie, może doczekamy się trzeciej części?
To takie z przymrużeniem oka. Jak dla mnie jest sporo niedociągnięć i spłyceń, wiele tematów potraktowanych po łebkach no i oczywiście rozpoczęty, rozkopany wątek z zabójstwem Bobiego. Osobiście nie widzi mi się taka rozkopana konstrukcja w serialu. Wolę zwarte formy, gdzie pod koniec sezonu wszystko jest domykane i wchodzi zaczątek nowej historii, by kontynuować ją w kolejnym sezonie, a tutaj twórcy źle to rozpisali i wszystko wydaje się takim prowizorycznym placem budowy. Gdyby te retrospekcje z zabójstwem, a potem przeniesieniem ciała Bobiego twórcy dali pod koniec to ogólne wrażenie byłoby lepsze, ale jak wiemy ten temat rzucili na samym wstępie i tak jak był rozgrzebany tak go zostawili.
Ja bym dodał jeszcze jedno pytanie: kto stał za trzema młodziakami, bo nie chce mi się wierzyć, że takie trzy szczyle były w stanie przestraszyć i zdegradować Cygę do poziomu słupa. Przecież on na finał pierwszego sezonu przejął interesy starych, więc trząsł całym miastem.
Najbardziej ciała dał Filmweb, który w opisie obsady ochrzcił łysego staruszka "Muchą", co od razu urodziło dyskusje, jakoby to on za tym wszystkim stał i mścił się na gangsterach za śmierć syna. Sprawdziło się co do joty. Gdyby opisali go po prostu jako starca z terapii, koniec zaskoczyłby bardziej.
Za największą wadę serialu uważam zamienienie Blachy w paniczykowatego celebrytę. Zauważcie, że ta postać tak naprawdę nie pełni w tej historii żadnej istotnej roli. Jej udział ogranicza się do tego, że w emocjach miota się po mieście, a to nawrzeszczy na Gołąbka (ktoś zliczył, ile było takich scen i co z nich wynikło? Nic nie wynikło), a to będzie błagać żonę i córkę o wybaczenie, a to będzie desperacko prosić Sikorę o pomoc. Nie pasuje to kompletnie do gościa, który przed laty działał w Pruszkowie i wszyscy się go bali. A już szczytem była scena, kiedy dostał w mordę od nowego męża Miry. Były gangster dał się znokautować nauczycielowi (dobrze pamiętam, że ten mąż właśnie rozpoczyna strajk w szkołach?).
Nikt za nimi nie stał. Po prostu scenarzyści wpadli na durny pomysł i nie wiedzieć czemu z marszu uczynili z nich nie wiadomo jakich gangusów, którzy w finale okazali się maksymalnymi łajzami. Mam na myśli tego trzeciego patafiana, który nie pozbył się telefonu podpiętego pod ten lokalizator z bransoletki Kaśki i tak dał się ująć. Jak totalny amator :) Scenarzyści powinni mieć zakaz pisania na dwadzieścia lat za wciskanie takich tępych motywów. Niby kreują kogoś na mocną, bystrą i inteligentną postać, a w finale i tak z każdego robią głupka, byle nieudolnie zamknąć wątki.
Nie wiem jak ty to oglądałeś. Laura została w szpitalu na dalsze leczenie a Skucha porzeżył. Jest o tym wzmianka na koniec w rozmowie Sikory z córką. Zresztą jak brodacz mógł dokończyć Skuchę jak praktycznie za kilka sekund dostał gaśnicą w łeb. Jedyne czego nie powiedzieli czy nie pokazali to tego czy Kaśka dostała jakiś wyrok i tego jaki wyrok dostał Mnich co do Ryśka to po prostu po śmierci Kowala przestał być ważną postacią w scenariuszu, dlatego nie jest istotne co się z nim dalej stało. A z tą babcią i Szczeną to w ogóle nie wiem o co ci chodzi. Jakieś wirtualne postacie sobie stworzyłeś czy jak ?
Nie myl faktów :) Gdyby Sikora nie poczęstował Kamala gaśnicą w łeb to zginałby Blacha, a nie Skucha, drogi Andrzejku :) Obejrzysz sobie jeszcze raz tę scenę.
Lato w VI epizodzie przychodzi do Szczeny rozpytać go w sprawie Gzymsa i jest tam cała charakterystyczna scena z jego babcią. Jak mogłeś o tym zapomnieć?
Zginąłby Blacha owszem, ale to nie zmienia faktu, że brodacz nie zdążyłby dokończyć Skuchy, bo za momencik dostał w łeb. Poza tym piszemy o ósmym epizodzie a nie o szóstym, którego już w ogóle nie pamiętam.
Ale Ty nie rozumiesz, że najpierw zginął człowiek Skuchy, potem Skucha dostał i nic nie stało na przeszkodzie, by wtedy brodacz go dokończył? Miał wystarczająco dużo czasu. Chodzi mi o inscenizację tej sceny. Po dostaniu w łeb to wiadomo, że brodacz mógł tylko popić wodą.
To chyba musiałby mieć nadprzyrodzone moce bo brodacz dostał w łeb praktycznie kilka sekund po postrzeleniu SKuchy, więc nie miałby czasu go dobić.
Kilka sekund? Chyba fantazja Cię trochę poniosła. Wymiana ognia trochę trwała, a poza tym od momentu, gdy Skucha dostał, Sikora i Blacha uciekają, potem rozmawiają w krzakach, by finalnie znaleźć się między pociągami, gdzie wpadają na brodacza, więc cała sekwencja rozgrywała się przynajmniej w ciągu kilkunastu minut, a nie sekund.
34:45- 37:30 tyle czasu trwa cała scena. Poza tym chodziło mi o to, że po postrzeleniu Skuchy brodacz od razu udał się w pościg za Blachą i Sikorą i dalej zaczął do nich strzelać więc po prostu zabrakło mu czasu żeby jednocześnie dobić Skuchę i próbować wykończyć Blachę i Sikorę. Musiał wybierać albo dobić SKuchę albo próbować wykończyć BLachę i Sikorę.