Zapraszam do dyskusji na temat bieżących odcinków. :)
Odcinki 5, 6
Dzisiaj sporo się działo, wielokrotnie nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, przez co telka tylko zyskała w moich oczach. Jestem nią zachwycona, oby tak dalej!
Ogromnie szkoda mi Diega. Dostaje po głowie niezasłużenie, ten wątek zaczyna mnie już męczyć. Powinien domyślić się, że zachowanie Natalii może mieć związek z jego bratem, nawet Alonso mu to sugerował. Najciemniej pod latarnią. Jednak podoba mi się to, że nie odpuszcza i chce wszystko wyjaśnić, problem w tym, że zabiera się za to z niewłaściwej strony.
Natalia jest świetną protką - z charakterem, pazurem, nie da sobie w kaszę dmuchać, a przy tym jest urocza, naturalna, wesoła i uśmiechnięta. Cieszy się życiem. Jeśli scenarzyści nie zepsują jej postaci do końca telki to będzie super. Najlepsze sceny z Natalią w tym odcinku - gdy ugryzła Diega w windzie i gdy odwinęła plaskacza nieuczciwemu pracodawcy. Zwłaszcza temu drugiemu się należało.
Małżeństwo Diega i Diany to jakaś fikcja. Ona go zdradza i kontroluje a on jej nie kocha, jest z nią chyba tylko z przyzwyczajenia. Po co to ciągnąć? Diana to hipokrytka, na dodatek bezczelna - sama zdradza męża a na myśl, że on mógłby jej się odpłacić tym samym dostaje białej gorączki. Okropna jest. A ten jej kochać to jakiś laluś i narcyz, nie zdziwiłabym się gdyby był z nią dla kasy i dobrej zabawy. Są siebie warci, mają podobne priorytety w życiu.
Nie przepadam za Kariną. Niby ma być komediową postacią, ale mnie tylko irytuje. Jest infantylna, głupiutka, męcząca, w pewnym stopniu przaśna - przypomina mi taką typową wiejską dziewczynę, niezbyt bystrą, której życiowym priorytetem jest to, by bogato wyjść za mąż. Jeśli taka ma być ta postać to aktorka daje radę. Największym minusem Kariny jest to, że ciągle podsłuchuje i donosi o wszystkim Dianie. Czuję, że Diego będzie miał przez nią problemy. Nadzieja w tym, że może szybko wyleci z pracy/stanowiska, bo nie podoła nowym obowiązkom? Nie zdziwiłabym się. A do Alonsa kompletnie nie pasuje!
Czekam z niecierpliwością na pojawienie się Irene i to chyba nastąpi jutro. Przynajmniej na to liczę. Chcę więcej Alonsa, świetny facet a scen z nim jak na lekarstwo.
Jestem fanką Edmundo. Co za mimika twarzy, gesty, głos - doprowadził mnie do śmiechu, pocieszny jest. Mam nadzieję, że jego postać odegra jakąś większą role w telce, że nie zniknie ot tak.
Dziadek i jego mina the best. Trzyma ich tam wszystkich w firmie twardą ręką. Mnie jego postać momentami śmieszyła - to gbur i mruk, ale wydaje się być uczciwym człowiekiem.
Gdzie jest Rodrigo? Śpiączka? Powraca do zdrowia w jakimś ośrodku? Wakacje? Pewnie pojawi się niespodziewanie w najmniej odpowiednim momencie.
Na koniec zostawiłam sobie Carmen i Eleazara, którzy byli gwiazdami szóstego odcinka. Co za duet, jaka chemia! Sceny w restauracji świetne, a ich miny i spojrzenia przebiły wszystko, prym wiódł zwłaszcza Eleazar.
Carlos niby jest ok, ale coś mi w nim nie pasuje, mam jakieś dziwne wrażenie, że wcale nie jest taki idealny i że skrywa jakąś tajemnicę. A może przeszkadza mi w nim to, że nie jest Eleazarem? Carmen to babka z charakterem i klasą, naturalna, pełna uroku. Towarzyszka Eleazara prezentowała się na jej tle niekorzystnie - przede wszystkim sztucznie.
Tak się zastanawiałam po co w kilku scenach była mowa o naprawie kablówki w mieszkaniu naszego pana policjanta, przeczuwałam jakieś włamanie czy coś, a tu dostaliśmy kolejny watek komediowy. Mina Madriny na widok Kimberly bezcenna, wyrażała więcej niż tysiąc słów. Zażenowany Eleazar wywołał uśmiech na mej twarzy.
świetny wątek, który będę śledziła z zapartym tchem.
Rozśmieszyła mnie akcja "wygłodniałej" parki w restauracji Carmen. Od początku coś mi nie grało. Myśleli, że są tacy cwani, a tu zostali przechytrzeni. Dobrze im tak, punkt dla Carlosa.
Sceny z rodziną Garcia są super, nic więcej tu nie dodam.
Agentka, która pojawiła się na komisariacie i wywołała wielkie emocje wśród policjantów nie przypadła mi do gustu. Wyglądała jak sztuczna lala z klubu nocnego, masakra! Jedynie koszulę miała fajną. Nie dostrzegam potencjału w tej postaci, ale może zostanę zaskoczona. Fajny jest współpracownik Eleazara, jak on ma na imię? Robił bezbłędne miny i pewnie czeka nas z nim sporo zabawnych scenek.
Może ktoś wie co to za melodia leci w telce? Nie chodzi mi o piosenki tylko samą melodię, która jest puszczana podczas poszczególnych scenek. Bardzo mi się podoba.
Oby w najbliższych odcinkach Natalia poznała prawdę o tym co zaszło podczas imprezy dwa lata temu.
Piątkę - czwórkę swoich (2 córki i 2 synów, każde ma innego ojca) i Natalię, która została przez nią adoptowana.
A mi właśnie główna bohaterka wygląda na przesadnie przesłodzoną, typową głupiutką laleczkę z porcelany. Ciężko mi się przekonać do tej postaci. Zresztą tak samo Diego nie wydaje mi się szczególnie charakterny, więc w zasadzie do siebie pasują. Póki co śledzę akcję jednym okiem, ale też zastanawia mnie to, co się dzieje z Rodrigo. A sytuacja w restauracji rzeczywiście całkiem zabawna.
Moim zdaniem Natalia ma mocny charakter i pazur, nie da sobie w kaszę dmuchać. Akcja z ugryzieniem Diega w windzie i późniejszy plaskacz dla nieuczciwego pracodawcy przemawiają na jej korzyść. Pozwólmy naszym bohaterom się rozkręcić, ja już ich polubiłam. :)
A w kolejnych odcinkach ma się pojawić charakterna postać Irene, więc tym bardziej nie mogę się doczekać. :)
Oglądałam telke jakiś czas temu,jeśli ktoś chce moge napisać co z Rodrigiem. Chyba że nie lubicie spoilerów.
Coś jest na rzeczy, zarówno Irene jak i Natalia poczuły coś niezwykłego po tym ich pierwszym spotkaniu. Poza tym jestem przekonana, że dziecko Irene nie umarło!
Nie, bo Irene została adoptowana, nie jest biologiczną córką Vincente. Wspominali o tym w 7 czy 8 odcinku.
Odcinek 7
Carlos jest związany z handlem narkotykami, szok. Od początku coś mi w nim nie pasowało, ale myślałam, że jest jakimś oszustem albo kobieciarzem...
Lupita jak wygoniła Diega z domu, dobra jest. :D
Nareszcie pojawiła się Irene. Czuję, że to będzie idealna partnerka dla Alonso. Pasują do siebie wizualnie, a poza tym ona wygląda na babkę z charakterem, pazurem, dojrzałą i doświadczoną przez życie. Przy tym ma klasę, urodę i wdzięk. Od razu ją polubiłam, wydaje się sympatyczna. Chcę jej scenki z Alonso! Gdzie tam Karinie do niej?
Historia Irene wstrząsająca. Ależ mi jej było szkoda. Najpierw facet, którego kochała okazał się nieodpowiedzialnym typkiem, później ojciec odizolował ją od społeczeństwa a w końcu straciła dziecko. Coś strasznego. Nic dziwnego, że ma problemy i popadła w uzależnienie. Jednak po tych scenach można dojść do wniosku, że jej córeczka wcale nie umarła - urodziła się żywa, płakała, a Irene straciła przytomność i nic z tamtego okresu nie pamięta. Dziadek mógł zabrać dziecko i wmówić wszystkim, że umarło. Nie zdziwiłabym się, gdyby oddał je do adopcji, bo zabójcą to on nie jest.
Relacja Diega i Irene świetna. Widać, że nadają na tych samych falach i są sobie bliscy. Diego jest uroczy, opiekuńczy i troskliwy. Nie zasłużył na taką żonę jak jędza Diana. Znowu jej się upiekło i jej zdrady nie wyszły na jaw, ale muszę przyznać, że pomysł ze zrobieniem z kochanka geja był dobry, tym bardziej, że facet zagrał to po mistrzowsku. :D
W telce sporo się dzieje, odcinki nie są nudne, ale chciałabym żeby w końcu sprawa między Diegiem i Natalią się wyjaśniła. Niepotrzebnie to przeciągają.
Była wspomniana jakaś tajemnica dziadka, wg mnie chodzi właśnie o dziecko. Zabrał je Irene i komuś oddał, albo coś w tym stylu, a jej wmówił, że zmarło.
Odcinek 8
Intuicja mnie nie zawiodła, jestem zachwycona postacią Irene! Jaki ona ma potencjał! Tyle w życiu przeszła, zmaga się z tak wieloma problemami - strata dziecka, uzależnienie od alkoholu, stany depresyjne i lękowe, toksyczny ojciec, fakt że została adoptowana, miłość która okazała się przekleństwem. Nie przypominam sobie bohaterki z innych telek, która wywarła na mnie aż tak duże wrażenie, która tak by mnie zaintrygowała. Duża w tym zasługa aktorki, bo jej gra jest fantastyczna. Ma się wrażenie, że ona to Irene, a Irene to ona, dostrzegam wielki kunszt aktorski. Wątek Irene i Alonsa będzie z pewnością jednym z moich ulubionych w tej telce. Cieszę się, że spotkali się w tym odcinku, szkoda tylko, że okoliczności nie były bardziej sprzyjające. Alonso urzekł mnie, gdy wspominał ich dobrą relację z przeszłości, tak ładnie do niej mówił. Wydaje się być idealnym partnerem dla Irene - inteligentny, opiekuńczy, troskliwy, dojrzały i świetny facet. Jestem zauroczona tą postacią! Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń w wątku tej pary.
Trochę jestem zła, że scen protów praktycznie nie było i że nic się w ich relacji nie wyjaśniło. Jak długo jeszcze scenarzyści zamierzają to ciągnąć? Ta para ma ogromny potencjał, była między nimi chemia i magia, szkoda ją marnować. Na ten moment inni bohaterowie wybijają się na pierwszy plan, a oni stanowią tło. Oby w tym tygodniu wszystko się między nimi wyjaśniło.
Wkurza mnie też to, że nie wiemy co się stało z Rodrigo, jak potoczyły się jego losy.
Najzabawniejsze sceny odcinka to te z Oliviero udającym geja, mistrzostwo. Nie mogłam przestać się śmiać, zwłaszcza podczas jego wizyty w domu Diega i gdy się wdzięczył do Dziadka. :D Atmosfera podczas kolacji była przednia. Za to Diana robi się coraz bardziej bezczelna. Jak ona śmie sprowadzać swojego kochasia do domu męża? Brak mi słów na nią, podła suka!
Vincente był okropny dla Irene, a już przeszedł samego siebie, gdy stwierdził, że żałuje że ją zaadoptował. Totalna przeginka, biedna Irene. Dziadek to mruk i gbur, zachowuje się okropnie. Nie wiem jak ten Diego z nim wytrzymuje. Nie dość, że razem pracują to jeszcze mieszkają pod jednym dachem.
Ten Tadeo nie wygląda na buca i gnojka, popełnił błąd w młodości, ale nie wiedział nic o ciąży Irene. Jednak nie chce by coś ich znowu łączyło, zresztą to już chyba nie jest możliwe po tym co się stało.
Spotkanie Irene z Natalią wypadło bardzo pozytywnie, nawiązały szczególną relację, miło się na nie patrzyło.
Nawet mnie w tych odcinkach nie wkurzała Karina, szok.
Alberto wydaje się spoko, ale dają za mało scen z nim, by wyrobić sobie jakąś opinię o jego postaci. Na pewno fajny z niego przyjaciel i porządny facet.
Carlos jest pewnie szefem szajki trudniącej się handlem narkotykami. Myślałam, że poważnie traktuje Carmen a on zaplanował wyjazd pewnie po to, by wplatać ją w swoje brudne interesy, tak samo jak Natalię. Mam nadzieję, że Eleazar wpadnie na jego trop i pośle go do pudła. W ogóle to z Carlosa taki dżentelmen jak z koziej d**y trąba. Nie uszanował Carmen i nachalnie się do niej przystawiał. Zachowuje się tak, jakby myślał, że może ją kupić. Natalia wyczuwa, że facet jest podejrzany, ale nie chce sprawiać matce przykrości.
Scena, gdy Carmen spadła z samochodu była the best. :D
Brigitte jest bardzo interesowna, zachowuje się tak, jakby dla niej liczyła się tylko kasa. Rodzinka Garcia w dalszym ciągu urocza, sceny z nimi nastrajają pozytywnie.
Eleazar jaki zazdrosny o Carmen. Rozbawiła mnie mina Moralesa, gdy agentka zasugerowała żeby założył jej podsłuch. W poprzednich odcinkach jej postać wydawała mi się nudna, ale dzisiaj udowodniła, że wcale nie jest taką pustą i infantylną babką na jaką wygląda. Widocznie jej aparycja ma służyć za przynętę by podejść bandziorów, ale nadal uważam, że wygląda sztucznie i to po prostu razi w oczy.
Telka jest super, wzięło mnie i to porządnie. Czekam na kolejne odcinki.
Co do relacji głównych bohaterów, to zapewne nic się jeszcze w tej sprawie nie wyjaśnia, bo telenowela liczy sporo odcinków, i trzeba akcję trochę przeciągnąć. A postać Diany jako tej złej (zazwyczaj żony głównych bohaterów są złe, tylko po to żeby nie dało się ich lubić) mi odpowiada. Ja tam lubię takie niepoprawne charaktery.
Wiadomo, że w telce muszą być czarne charaktery, dzięki temu jest ciekawa. Aktorka grająca Dianę wykonuje dobrą robotę. :) Postaci nie lubię, bo jest infantylną hipokrytką.
Owszem, bardzo dobrze wypada w tej roli. A czy infantylna, nie do końca, a hipokrytką jest, ale mi to nie przeszkadza. Zbyt różowo by było bez takich postaci. A dlaczego zdradza Diego nie wiadomo do końca, więc jestem daleka od wydawania osądów.
Infantylna, bo zachowuje się niedojrzale, jak gówniara. Wpada do swojej przyjaciółki i urządza cyrk.
Fakt jest taki, że notorycznie zdradza męża i nic jej nie usprawiedliwia. Według mnie zdrada jest czymś okropnym i ciężko ją wybaczyć i o niej zapomnieć. Może Diego nie poświęca jej za wiele czasu, nie interesuje się nią, ale czy to powód by go regularnie zdradzać? Po co ona z nim jest? Jeszcze ten tekst, że ona by zdrady nie wybaczyła. Hipokrytka i egoistka.
Kłopoty w związku często nie są winą tylko jednej strony, ale dwóch, więc dlatego jestem daleka od osądzania, tym bardziej, że wiadomo, iż w serialach robi się wszystko żeby główni bohaterowie byli idealni, wspaniali i cudowni, a żona/mąż takiej postaci ma być tym złym charakterem, który zdradza, intryguje, i nikt się nie zastanawia, dlaczego, bo po co? Liczą się tylko tytułowe osobistości. A ten zabieg stosuje się tylko po to żeby widz bardziej polubił głównych bohaterów i im kibicował. Im bardziej denerwuje postać, która miesza, tym lepiej. Pozornie oczywiście. Ja jestem dziwna, bo często lubię właśnie takie osoby, bo nie są bezbarwne i perfekcyjne, a perfekcja jak wiadomo nie istnieje. Nie znoszę przesadnego idealizmu.
Właśnie Diego nie jest perfekcyjny, bo widać, że nie poświęca zbyt dużo czasu żonie, jest pochłonięty pracą i też niespecjalnie ma ochotę na amory. Tylko czy to powód by regularnie zdradzać go z kochankiem? Diana poszła o krok dalej - sprowadziła kochanka do domu na kolację. To jest mega bezczelność.
Może i bezczelność, ale patrząc od strony technicznej, to nie mogło tak od razu się wydać, że ma kogoś na boku, więc logiczne, że chcąc uwiarygodnić wersję z kuzynem, zaprosiła kochanka do domu.
Diego jest trochę bezpłciowy póki co. Może z czasem się to zmieni. To początkowe odcinki, więc wstępne odczucia wobec postaci,które zazwyczaj ulegają mniejszej bądź większej zmianie.
Odcinek 9
Z lekka wiało nudą w tym odcinku, mało jakiejkolwiek akcji a i wątków komediowych też brakowało.
Biedna Irene. Vincente ma do niej pretensje a sam przyczynił się do nałogu i nieszczęścia córki. Na dodatek bez jej wiedzy wygarnął Tadeo prawdę i sprawił, że teraz ten za nią chodzi i chce wyjaśnień. Irene nie potrafi sobie poradzić z uczuciami i nie jest w stanie rozprawić się z przeszłością. Swój ból próbuje ukoić alkoholem, w kieliszku szuka zapomnienia. Ogromnie mi jej szkoda. Dobrze, że ma Diega, ich relacja jest fantastyczna, aż się cieplej na sercu robi. W nim cała nadzieja, to on i Alonso mogą wyciągnąć Irene z nałogu. Już się nie mogę doczekać jej spotkania z przystojnym doktorkiem.
Mimo tragizmu sytuacji rozbawiły mnie sceny z pijaną i śpiewającą Irene.
Diana nadal bezkarnie romansuje z Oliviero. Jest coraz bardziej bezczelna i na dużo sobie pozwala, uznając pewnie, że wszystko jej ujdzie płazem. Kobieta nikczemna, po co jest z Diego, dla kasy? Ciekawe jak długo uda jej się ukrywać swój sekret.
Kolejny odcinek w którym scen protów jest jak na lekarstwo. Mam wrażenie, że w tych początkowych odcinkach stanowią tło telki, ale pewnie im dalej w las tym się rozkręcą i będą grali pierwsze skrzypce. Oby to szybko nastąpiło. Pewnie wpadną na siebie na lotnisku.
Nie dziwię się, że Natalia nie przyjęła pracy u znajomego Carlosa. Jak ten typ obleśnie na nią patrzył. Od razu widać, że facet jest podejrzany.
To się Carmen wpakowała w bagno. Będzie kolejną kobietą na liście tego bandziora wykorzystaną do przemytu narkotyków. Już mi jej szkoda, czeka ją ogromny zawód i wstyd.
Scena z Eleazarem i Carmen u jego matki świetna. Ileż emocji, pasji i zazdrości. Uwielbiam wkurzonego i zazdrosnego Eleazara, cóż za temperament! Szkoda mi go było, gdy aresztował Carmen, dla niego z pewnością było to ciężkie i nieprzyjemne przeżycie.
Karina wiąże spore nadzieje z Alonsem. W ogóle mi do siebie nie pasują, nie chcę oglądać ich ewentualnego wątku romansowego. Tak sobie myślę, że Karina najbardziej pasowałaby do Moralesa.
Zanosi się na to, że Alonso i Eleazar będą mieszkali w jednym budynku, fajnie.
Odcinek 10
Lepszy od poprzedniego, bo sporo się działo. Odcinek należał do Carmen i Eleazara. Jak mi ich było szkoda! Carmen nie zasłużyła na to, co ją spotkało. Chciała być szczęśliwa, a ten gnojek Carlos zgotował jej piekło. Eleazar również przeżył mocno całą tę sytuację, ale musiał wykonywać swoją pracę i przestrzegać ustalonych zasad. Przecież i jemu nie było łatwo! Nie rozumiem więc pretensji innych do niego.
Sceny Carmen i Eleazara w celi więziennej kapitalne - ileż emocji, jakież napięcie między nimi i chemia. Po prostu petarda. Aczkolwiek nie dziwię się, że Carmen wymierzyła mu policzek, zasłużył na to, bo zagalopował się w swojej złości. Jednak wkurzony Eleazar był mega HOT!
Mam nadzieję, że ta szuja Carlos wraz z kumplem zapłacą za wszystko z nawiązką, ich miejsce jest w pierdlu. Teraz spore niebezpieczeństwo grozi agentce, która ich szpiegowała, oby policja wywęszyła spisek w porę i złapała tych bandziorów.
Rodzina Garcia wspiera się i to jest ich największa siła. Dopóki są razem to mogą wyjść z każdej opresji. Szkoda mi było Lupity, mocno przeżywała aresztowanie matki.
Diego jest fantastycznym facetem. Rzucił wszystko, by pomóc Natalii, ależ go do niej ciągnie. Kolejny raz niesłusznie oberwał, chociaż przecież chciał dobrze. Jestem zmęczona nieporozumieniami między nimi i niezmiennie liczę na to, że w końcu prawda wyjdzie na jaw i wszystko sobie wyjaśnią.
Polubiłam Alberto, słodziak z niego. W poprzednich odcinkach był niemalże niewidoczny, ale dzisiaj podbił moje serce - sympatyczny, dobry i inteligentny, cała trójka przyjaciół idealnie się dobrała.
Irene to postać kapitalna, z ogromnym potencjałem. Tyle w życiu przeszła, ma tak wiele problemów, że uporanie się z nimi będzie bardzo ciężkim wyzwaniem. Wsparcie bliskich i mocny charakter mogą jej w tym pomóc. Świetne były jej sceny z Vincente, tyle negatywnych emocji jest między nimi, tyle okropnych słów padło. Mimo to może kiedyś się dogadają? Dziadek ma jakieś problemy z sercem, szkoda mi się go zrobiło, kiedy źle się poczuł. Swoje ma na sumieniu, ale nie jest złym człowiekiem. Podobnie jak Tadeo - w przeszłości popełnił wiele błędów, ale widać po nim, że ma ogromne wyrzuty sumienia i że Irene była dla niego ważna. Swoją drogą to niezłe spustoszenie zrobiła w galerii. Liczę na to, że Irene nie wyjedzie, że dojdzie do jej spotkania z Alonso i że on jej pomoże w walce z nałogiem.
Ciężki był ten odcinek, sporo dramatu, chciałabym w następnych więcej lekkich, przyjemnych i komediowych wątków.
Odcinki 11-12
W końcu więcej scen portów, na to czekałam. Diego wiele zyskał w moich oczach po tych odcinkach, zwłaszcza gdy pokazał pazura i był stanowczy wobec Natalii, Dziadka oraz kiedy olał Dianę. Na ten moment jest moją ulubioną postacią męską w tej telenoweli. Słodki i pełen uroku, ale kiedy trzeba potrafi się wkurzyć i być zadziorny. Aktor świetnie radzi sobie z rolą, a z pewnością jeszcze się rozkręci.
Fajna była scena, gdy pijany Diego wrócił do domu i nie zwracał uwagi na amory Diany albo gdy przeniósł się do pokoju gościnnego i cieszył się że ma spokój od żony. A jak patrzył na Natalię, jak się do niej uśmiechał - ile chemii w tym było. Czekam na kolejne sceny protów z niecierpliwością.
Wiem, że się powtarzam, ale męczy mnie to, że sprawa z Rodrigiem jeszcze nie wyszła na światło dzienne. Zachowanie Natalii wobec Diega irytujące, ale przecież po tym co przeszła nie można mieć do niej pretensji. Cieszy to, że powoli jej postawa wobec niego się zmienia i, że idzie ku dobremu. Co do postaci Natalii mam mieszane uczucia. Polubiłam ją, ale mnie nie zachwyciła tak jak Irene czy Diego. Jest kreowana na ideał - dobra, pracowita, wartościowa, pomocna, inteligentna i tak można wymieniać, normalnie bez wad, a przecież ideały są nudne. Do tej pory z lekka wiało nudą w jej wątku, teraz gdy zatrudniła się w Caprico (?) powinno być ciekawiej. Zirytowała mnie trochę, gdy stawiała Diego warunki. Zachowywała się tak jakby robiła mu łaskę, że przyjmuje jego pomoc. Bez jaj, to ona była w potrzebie i powinna się cieszyć, że wyciągnął do niej pomocną dłoń i to mimo jej humorów. Myślę, że w kolejnych odcinkach zyska moją większą sympatię. Podobało mi się, że postawiła się Dianie i nie pozwoliła sobie w kaszę dmuchać. Scena ich kłótni świetna. Poza tym zaczyna przychylniej patrzeć na Diega, dostrzega że mu zależy. Gdyby tylko wiedziała o tym, co naprawdę zaszło dwa lata wcześniej... Jej nastawienie byłoby całkiem inne. Oby scenarzyści nie przedłużali tego wątku.
Fajną karę Diana wymyśliła dla Diega, ale się przejął. Ona to jest chyba seksoholiczką - igraszki z kochankiem jej nie wystarczają i prawie każdej nocy dobiera się do męża. Może to wina hormonów? A tak serio, to Diego niezbyt się nią interesuje i może jego chłód, brak uczucia i zaangażowania pchnął Dianę w ramiona kochanka, ale to i tak jej nie tłumaczy, nie usprawiedliwia. Jest hipokrytką i egoistką, która przekracza wszelkie bariery i nie ma żadnych zahamowań. Gzi się z Oliviero i będąc w ramionach kochanka dzwoni jak gdyby nigdy nic do męża. Szczyt chamstwa, podłości i bezczelności. Jej reakcja w firmie na incydent z Natalią świadczy tylko o tym, że Diana to pusta panienka z wybujałym ego. Jak można o taką głupotę robić awanturę stulecia, rządzić się w nieswojej firmie i grozić pracownicy zwolnieniem? Reakcja Dziadka na jej skargi bezcenna. A tak na marginesie to Diana fajnie się ubiera, podoba mi się jej styl.
Uwielbiam relację Irene i Diega, mają fantastyczne sceny i grają tak naturalnie! Z przyjemnością się ich ogląda. Cieszę się, że Irene nie wyjechała i że poszła na terapię do Alonsa. To była świetna scena, aktorka pokazała klasę i swój kunszt. Wszystko się zgadzało - skrępowanie, łzy w oczach, wstyd i smutek wymalowane na twarzy, brak chęci do życia. Spójna i złożona postać, która mnie zachwyca. Przypomina mi trochę Smith z Królowej serc.
Irene rozbawiła mnie komentując do służącej zachowanie Diany. Diego będzie miał w niej oparcie, bo ciotka bardzo go kocha, a przy tym jest inteligentną, wrażliwą i doświadczoną życiowo kobietą. Tadeo mógłby jej dać spokój, jego postępowanie działa na nią destrukcyjnie.
Alonso to słodziak, chcę więcej scen z nim. Czekam aż się rozkręci, czymś mnie zaskoczy, pokaże tego przysłowiowego pazura. Chcę ognia w jego wydaniu. To postać z dużym potencjałem, a przy tym jest niesamowicie męski. 3 x TAK.
Alberto też jest super, mieć takiego przyjaciela to skarb. Bije od niego profesjonalizm, więc jestem przekonana, że szybko wyciągnie Carmen z więzienia. Eleazar również robi co w jego mocy, by bliska mu kobieta wyszła na wolność. Ich sceny są świetne, jest między nimi chemia, napięcie, nie potrzeba słów, wystarczą spojrzenia i gesty. Fantastyczni są. Mam nadzieję, że w najbliższych odcinkach Carmen wróci do domu, a Eleazar złapie Carlosa i jego wspólników.
Biedny Abdul i Paulo (?), wpakowali się w niezłe bagno a chcieli dobrze. Działali pod wpływem emocji, nie pomyśleli, że mogą złamać prawo. Szkoda mi ich było. Na szczęście jest Eleazar i Alberto.
Najważniejsze, że rodzina Garcia się wspiera i że mają siebie. Wszystko inne prędzej czy później się ułoży.
Carmen chyba dzieli celę z kobietą, która również została wrobiona przez Carlosa...
Karina już mnie nie denerwuje tak jak na początku telki, czasami nawet bawi. Martwi mnie tylko, że zagięła parol na Alonso. 3 x nie temu związkowi. Na szczęście jakoś z jego strony nie widzę zainteresowania jej osobą, więc istnieje spora szansa, że nie da się jej poderwać.
Dziadek mnie bawi, czasami wkurza, ale postać oceniam pozytywnie. Uwielbiam jego miny.
Edmundo się nawet pojawił. Sam widok aktora mnie rozbraja, uroczy jest.
Więcej scen z Moralesem, zabawna postać i wprowadza taką lekkość w telce.
Ciekawe jak z oglądalnością, mam nadzieję że jest wysoka. Nie chcę zmian godziny emisji, mam nadzieję, że Puls nie będzie kombinował. Telka jest świetna i wciągnęłam się w nią niesamowicie.
Jak dlamnie to ta telenowela jest aż nazbyt przewidywalna. I do tego denerwuje mnie przesadnie przeciąganiy i trzymany w tajemnicy wątek z bratem który jest absurdalny tak samo jak ten z próbą gwałtu. Jak narazie oglądam. Zobaczymy jak się dalej to wszystko rozwinie. Włoska narzeczona na początku wydawała się ciekawa ale ostatnio przestałam już oglądać. Mam nadzieję że z tą nie będzie tak samo. Ale narazie zapowiada się że będzie to samo.
A mi jak na razie podoba się wszystko w tej telenoweli. Każdy wątek jest ciekawy i ma potencjał żeby się fajnie rozwinąć. Oby tak dalej.
Wątek z próbą gwałtu jest faktycznie irytujący, ale poza nim wszystkie inne no i postaci na duży plus. Telka jest świetna!
Odcinek 17
Genialny odcinek, ledwo wyrobiłam ze śmiechu.
Pijani Diego i Eleazar rozwalili system. Nie mogłam przestać się śmiać, co za słodziaki. Ich miny, gestykulacja i zwierzenia - majstersztyk. Najlepsze momenty to płaczący Diegito i Eleazar czochrający fryzurę Alonsa. Mistrzowie! W ogóle wszystkie sceny z nimi genialne. Myślę, że często będę do nich wracała, chociażby po to, aby poprawić sobie humor. Spodziewałam się, że jak ci panowie się zaprzyjaźnią to będzie miazga i nie pomyliłam się.
Świetna była też scena w barze z Diegitem i orzeszkami.
Pijany Alonso pocieszny i uroczy, a Eleazar wymiatał swoimi tekstami "zaaresztuje was", "będę musiał użyć siły", "obejdzie się bez sądu". Wisienką na torcie był przytulas na zgodę całej trójki! Kapitalny wątek.
Alonso toczył ze sobą wewnętrzną walkę - z jednej strony Irene to jego pacjentka a z drugiej widać po nim, że jest nią zafascynowany. Niech przestanie się wahać i działa! Tylko po kiego grzyba Tadeo wrócił do stolicy? Coś mi się wydaje, że facet liczy na związek z Irene. Ponoć nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Zbyt wiele złego się między nimi wydarzyło.
Irene była przesympatyczna podczas wizyty u Natalii. Mają ze sobą świetny kontakt.
Morales jest pocieszny, lubię go.
Nie podoba mi się ten cały detektyw. Może narobić Natalii kłopotów. Kłamstwa i zdrady Diany wychodzą na światło dzienne i coraz więcej osób się o nich dowiaduje. Bardzo dobrze, była zbyt pewna siebie. Ma to na co zasłużyła. Natalia powinna powiedzieć Diego o zdradzie jego żony, on ma prawo poznać prawdę! Dobrze jej doradzała koleżanka.
Kolejny genialny pomysł Diany, mam nadzieję, że nie uda jej się go zrealizować. Podrzucanie komuś narkotyków to już nie jest niewinna zabawa czy gierki tylko przestępstwo!
Vincente trzyma poziom i konsekwentnie daje do wiwatu Karinie. Ich sceny świetne, dostarczyły mi wielu powodów do śmiechu. Ten duet to wybuchowa mieszanka a Dziadek mistrz. Jego miny i teksty do Kariny są genialne.
Odcinek 18
Diego ma w sobie tyle uroku, że mógłby nim obdzielić kilka postaci, a i tak niewiele by go stracił. Fantastyczny prot - z poczuciem humoru, mocnym charakterem, potrafi się postawić, ale też jest niesamowicie pocieszny. Uwielbiam go w stanie nietrzeźwości. Sceny z Natalią świetne, ogromna chemia jest między nimi. Szkoda, że ciągle coś lub ktoś stoi im na przeszkodzie do szczęścia. Idealnie do siebie pasują.
Nareszcie między protami doszło do pocałunku, który miał chyba jednak słodko-gorzki smak, przez nieprzyjemne wspomnienia Natalii. Nie dziwię się jej reakcji, była jak najbardziej naturalna. Żal mi tylko Diega, bo biedaczek nie wie dlaczego ukochana kobieta go odtrąca i ma pretensje. Fajne były sceny, kiedy wyznawał jej miłość, a piosenką podbił moje serce!
Diana i Karina to niezłe agentki, jedna lepsza od drugiej. Misja pod tytułem "wchodzimy do firmy, robimy swoje i znikamy" dostarczyła mi wiele powodów do śmiechu. Najlepsza była scena, gdy siedziały pod biurkiem i słuchały paplaniny Diega. Dobra była też akcja opuszczania terenu firmy, Karina dała czadu.
Pomijając ten zabawny wątek komediowy, to podrzucenie narkotyków Natalii jest zwykłym chamstwem, bezczelnością i podłością. Mam nadzieję, że prawda wyjdzie na jaw a winne zostaną ukarane. Wiedziałam, że Diana jest histeryczką zdolną do wszystkiego, ale zaskoczyło mnie, że Karina pomogła jej w tym przestępstwie. Jest głupiutka, ale żeby aż tak? Pod koniec odcinka nie mogłam na nią patrzeć, zwłaszcza na ten jej fałszywy uśmieszek. Liczę na to, że Vincente da jej ostro popalić w kolejnych odcinkach, bo w pełni sobie na to zasłużyła! Tak jak wcześniej było mi jej momentami szkoda, bo Dziadek przeginał i zachowywał się jak despota, tak po tym co zrobiła już jej nie żałuje.
Eleazar jest cudowny. Wspaniały facet o wielkim sercu. Masa perełek z jego udziałem w tym odcinku, najlepsze były sceny z matką np. gdy Madrina targała go za ucho i z Moralesem w markecie. Czego oni tam nie kupili? Eleazar mistrzem ciętej riposty!
Alonso zakochany w Irene, wpadł po uszy. Słodkie miny robił na myśl o niej, a jak się ucieszył, gdy zgodziła się z nim pójść na kawę. Kolejna fantastyczna postać męska, pełna uroku i z tym przysłowiowym czymś w oku. Irene dobrze się przy nim bawiła, promieniała i uraczyła go pięknym tekstem "Ty wydobywasz ze mnie wszystko co najlepsze". Szkoda, że Tadeo pojawił się w najlepszym momencie, akurat gdy Alonso udawał pingwina. Zaczyna mi działać na nerwy ten typ, jest nachalny wobec Irene, osacza ją. Dałby sobie spokój, sprawa z góry jest przegrana. Mam nadzieję, że Alonso obroni przed nim Irene. A tak na marginesie to nie podobała mi się marynarka pana terapeuty, dodawała mu lat i była trochę sztywniacka. Alonso popraw swój outfit na kolejnej randce!
Dzisiejsze odcinki były świetne, czekam na jutrzejsze. Ta telenowela jest wspaniała!
Odcinki 21, 22
Po dzisiejszym odcinku nareszcie większą sympatią zapałałam do Natalii. Miała sporo uroczych scenek z Diegiem, była dla niego miła, nie strzelała fochów, zrozumiała jak bardzo ją kocha i zdecydowała się zawalczyć o ich miłość, oby tak dalej. Mam nadzieję, że gdy dowie się o "próbie samobójczej" Diany to nie zrezygnuje ani z pracy ani tym bardziej z Diega. Liczę na to, że okaże się inteligentną protką z charakterkiem i nie będzie się poświęcać. Jednak mam spore obawy, bo w większości telenowel schemat związany z próbami samobójczymi partnerek prota powtarzał się i był dość oklepany - on z obowiązku z nią zostawał, a główna bohaterka odsuwała się na dalszy plan i rezygnowała z walki o ich miłość. Chciałabym aby DQTQTQ mnie w tej kwestii pozytywnie zaskoczyło.
Najlepsza była scena w biurze, gdy Diego udawał Vincente. Świetny! Reakcja Natalii na wieść o tym, że jej matka wyjdzie na wolność wywołała uśmiech na mojej twarzy. Ależ była wdzięczna Diegitowi za pomoc, a jak się na niego rzuciła, wycałowała i wyściskała - super! Livia i Juan Diego mają ogromną chemię i z przyjemnością się na nich patrzy. Fajna była też scena przed więzieniem - Diego w okularach przeciwsłonecznych szczerzący się pod nosem podbił moje serce. Uwielbiam tego gościa, jest do schrupania! Cieszy mnie to, że nie daje sobą manipulować i że nie uwierzył w wersję Dziadka i Diany. Mądry prot!
Natalia ślicznie wyglądała w tej zielonej sukience i z upiętymi włosami, taka fryzura jej służy. Natomiast rozbrajają mnie krawaty Diegita i Alberta, zaś Alonsa lubię w luźnym, sportowym wydaniu.
Diana z odcinka na odcinek staje się coraz gorsza. Intrygantka, egoistka, furiatka, oszustka i szalona, niebezpieczna kobieta, która nie cofnie się przed niczym by osiągnąć swój cel. Do tego ogromna hipokrytka i dwulicowa żmija. Teraz jej działanie będzie opierało się na wzbudzaniu litości i poczucia winy w Diegu. Gdzie jej godność, ja można się tak poniżać? Po co to robi? Z powodu urażonego ego? Odtrącenia? Majątku męża? Przecież nie z miłości, bo to raczej obsesja na punkcie Diega.
Dziwię się, że lekarze po płukaniu żołądka i badaniach nie odkryli jej intrygi. Przecież powinno wyjść, że wcale nie zażyła całego opakowania leków! Tak jak akcja z poprzednich odcinków z pobraniem odcisków placów była realistyczna, tak teraz mamy do czynienia albo z zaniedbaniem ze strony scenarzystów albo ze zwykłym chwytem charakterystycznym dla telenowel.
Uwielbiam sceny Kariny i Vincente. Miny i teksty Dziadka są komiczne, już nie wspominając o jej reakcjach, w tym głównie tej alergicznej. Najlepsza była scena w szpitalu, gdy Vincente siedział obok Irene i był wściekły na swoją sekretarkę. Wspominał coś wtedy o pikniku i że to są jej godzinny pracy, więc bez pozwolenia nie powinna nigdzie wychodzić. Mina jego córki w stylu "stary zgred znowu zaczyna" bezcenna.
Karina jest głupiutka i pozwala sobą manipulować Dianie. Z pretensjami do Diega o "próbę samobójczą" przyjaciółki wyskoczyła jak Filip z konopi, a jeszcze w całą sprawę wmieszała Alonsa. Czy ona w ogóle myśli?
W dodatku jest nachalna wobec naszego Doktorka, ale on świetnie sobie z nią radzi. Podobała mi się stanowcza postawa Alonsa wobec Kariny, brawo!
Szkoda mi było Irene. Ileż ta kobieta wycierpiała, to się w głowie nie mieści. Nie zasłużyła na taki los, sprawy z przeszłości kładą się cieniem na jej życiu. Dobrze, że ma wspierających ją mężczyzn - Diega i Alonsa. Była bliska upicia się, ale Doktorek jak zwykle dodał jej otuchy i siły. Irene powinna raz a dobrze wyjaśnić całą sprawę z Tadeo, uporać się z wydarzeniami przeszłości i zakończyć ten rozdział swojego życia. Może wtedy on dałby jej spokój? Nie wygląda na złego człowieka. Popełnił kilka błędów, ale widać, że ich żałuje. Tylko dlaczego niszczy spokój Irene i ją w pewnym stopniu osacza? Minęło jakieś 20 lat a on rozdrapuje rany na nowo.
Vincente jest okropnym ojcem, a dziadkiem też nie lepszym. Może i pragnie szczęścia dla swoich bliskich, ale ich dobro postrzega ze swoim egoistycznym punktem widzenia. Przeinacza fakty, by wyszło, że to on ma rację, nie dostrzega błędów, które popełnił, jest zimny, cyniczny i nie okazuje miłości bliskim. Stary, zgorzkniały i samotny człowiek.
Nareszcie Carmen wyszła z pierdla! Sceny z rodzinką Garcia jak zwykle pełne ciepła i uroku, są wspaniali.
Eleazar kochany, świetny facet. Nieźle wkręcił Carmen. Jest między nimi ogromna chemia, która znajduje odzwierciedlenie w ich spojrzeniach. Podobał mi się ich wspólny taniec.
Nie mam pretensji do Briggite, że wypaplała się na temat Diega. Skąd mogła wiedzieć, że to temat zakazany? Fajnie, że Carmen uszanowała decyzję i zdanie Natalii, że nie próbowała przekonywać jej do swoich racji. A Diego przekonał do siebie nawet sceptycznego księdza Juancho, to jest wyczyn.
Alberto zakochany w Briggite, ciekawi mnie ten wątek. Trochę szkoda go dla niej, bo jest sympatycznym, dobrym i szlachetnym człowiekiem, ale może właśnie dzięki niemu ona się zmieni i dojrzeje? W tym odcinku mieli fajne sceny ze sobą, zwłaszcza gdy tańczyli. A Alberto jak swobodnie trzymał rękę na jej kolanie, rozkręca się chłopak.
Nie przepadam za Andresem, głównie dlatego, że jest nachalny w stosunku do Natalii. Tyle razy mu mówiła, że łączy ich tylko przyjaźń, a on dalej swoje. Przeczuwam, że i po dzisiejszej rozmowie za wiele do niego nie dotarło i że będzie próbował ją zdobyć. Nie jest złym chłopakiem, sprawia wrażenie miłego i sympatycznego, ale kompletnie nie pasuje do Natalii.
Kocham Alonsa i Irene. Są na prawdę świetni. Alonso jest taki przystojny. :* I te jego sceny z Irene, coś niesamowitego. ;)
Odcinki 23, 24
Irene i Alonso mnie zachwycili, jaką oni mają chemię! Wszystkie dzisiejsze sceny z nimi to perełki, od spotkania na kawie zaczynając, na przytulasie kończąc. Alonso był wspaniały - wspierał Irene, troszczył się o nią, opiekował, robił co mógł by wyciągnąć ją z kryzysu alkoholowego i co najważniejsze zachował się jak dżentelmen i nie wykorzystał sytuacji. Ideał. Moje ulubione sceny to:
*zawstydzony i speszony Alonso przyznający się do tego, że jest zakochany, słodziak!
*gdy Doktorek przerzucił sobie Irene przez bark i pomaszerował z nią do łazienki ,
*wspólny orzeźwiający prysznic,
*ich pierwszy pocałunek (co z tego, że Irene pijana, tam było napięcie i wzajemne przyciąganie) ,
*Irene niczym huragan siejąca zniszczenie w mieszkaniu Alonsa,
*scena końcowa, gdy poprosiła go o pomoc i go przytuliła .
Ta para jest magiczna, uwielbiam ich! Aktorzy świetnie dobrani, ich wątek niesamowicie intrygujący. Mimo coraz większej sympatii do protów Alonso i Irene to mój numer jeden w telce!
Kolejny odcinek w którym Natalia zyskuje w moich oczach i jej zachowanie mnie nie irytuje. Polubiłam ją i widzę spore postępy jeśli chodzi o tę postać, oby tak dalej. Pomysł z prezentem dla Diega świetny, wykazała się kreatywnością. Najlepsze są takie drobiazgi przywołujące miłe wspomnienia. Szkoda tylko, że Diego początkowo był dla niej oschły i trzymał ją na dystans z powodu problemów z Dianą. Przecież on aż się rwie do Natalii, ale nie chce jej zwodzić. Fantastyczny facet! To było urocze, gdy odkupił muszelkę i przysłał ją Natalii w prezencie, cóż za romantyk, postarał się i sprawił jej niespodziankę. Fajna była scena, gdy rozmawiali przez telefon, gruchali jak gołąbki i nie mogli przestać się uśmiechać, świetni są! Podobało mi się też, gdy Diego komplementował wygląd Natalii w firmowej łazience a ona powiedziała, że ubrała się tak specjalnie dla niego. Nawet pod względem kolorystycznym do siebie pasowali - żółta sukienka i żółty krawat, rozśmieszył mnie ich outfit. Natalia pięknie wyglądała w tych odcinkach.
Diana niezmiennie działa mi na nerwy i zachowuje się okropnie. Poniża się, jest nachalna, wywołuje wyrzuty sumienia w Diegu, ale przecież w ten sposób nie sprawi, że on ją pokocha, wręcz przeciwnie. Facet za każdym razem ją odrzuca, a ona dalej swoje i bawi się w natręta. Ich związek to farsa, po co to ciągnąć? Szczytem bezczelności, arogancji i głupoty ze strony Diany było nazwanie Irene histeryczką. Chyba mówiła o sobie. Niby chce ratować małżeństwo a umawia się z kochankiem na schadzkę, czy to nie podłość? Mam nadzieję, że w najbliższych odcinkach Diego dowie się, że żona przyprawia mu rogi. Mogłoby też wyjść na jaw, że wcale nie próbowała popełnić samobójstwa. Wtedy z pewnością szybko by ją pogonił, nie mając przy tym żadnych wyrzutów sumienia. Podoba mi się jego stanowczość i konsekwencja w oziębłym traktowaniu Diany. Daje jej jasny przekaz, że nic z tego nie będzie, że został z nią tylko z poczucia obowiązku.
Gra aktorki wcielającej się w postać Diany jest faktycznie z lekka przerysowana.
Andres strzelił focha i bardzo dobrze. Niech w końcu do niego dotrze, że nie ma szans u Natalii. Pasowałby mi do Kariny - jest w nich coś przaśnego i obojgu słoma z butów wystaje.
Mało Eleazara w tych odcinkach, ale najważniejsze, że śledztwo posuwa się do przodu i że jeden z winnych już siedzi za kratami. Swoją drogą to w ależ beznadziejny sposób dał się złapać. Carlos został ranny, więc może będzie szukał pomocy w jakimś szpitalu i dzięki temu go złapią? Scena z Eleazarem i Carmen krótka, ale urocza. Ich spojrzenia wyrażają więcej niż tysiąc słów.
Lupita mnie rozbawiła, gdy mówiła matce o chłopakach i siostrach dla nich się strojących. Dobre Młoda ma teksty!
Spotkanie Carmen z Diegiem w ostatecznym rozrachunku wypadło pozytywnie. Zaskoczył ją swoją postawą i czystymi, szczerymi intencjami.
W ostatnich odcinkach mało jest Alberto, nad czym ubolewam.
Vincente i Karina jak zwykle kapitalni. Za każdym razem ich sceny mnie rozśmieszają, co za wybuchowy duet! Są wisienką na torcie tej telki! Reakcja Dziadka, gdy Karina oblała go wodą bezbłędna, nie mogłam przestać się śmiać.
Okazało się, że Vincente nie miał pojęcia, iż córka Irene przeżyła. Zaskoczyło mnie to, bo byłam pewna, że maczał palce w jej zniknięciu. Mała Natalia jakie śliczne, gęste, czarne włoski miała!
Szkoda mi było Dziadka, gdy dostał zawału, na dokładkę przerażony Diego poruszył moje serce.
Tiburcio wydaje się być dobrym człowiekiem, trochę niezdarny, ciapa z niego, ale oceniam go pozytywnie. Za to za żonę ma interesowną jędzę, która krótko go trzyma. Nie dziwię się reakcji Irene na widok Tiburcia, przywołał w niej najgorsze wspomnienia. Scena z przeszłości, gdy rozpaczała po domniemanej śmierci dziecka poruszyła mnie do głębi, miałam łzy w oczach. Marisol zagrała to genialnie, czapki z głów! Miałam nadzieję, że przed sięgnięciem po alkohol Irene skontaktuje się z Alonso i powie mu o swoich problemach. Powtarzałam pod nosem: "zadzwoń do niego, zadzwoń". Niestety nałóg okazał się silniejszy, zwłaszcza po tym co powiedział Vincente. Jak on mógł?
Na dzień dzisiejszy jestem pewna, że Natalia to córka Irene i Tadeo.
Tu mnie Alonso pozytywnie zaskoczył. Nie wykorzystał sytuacji i to było cudne. :* Jest miedzy nimi chemia. ;)
Odcinki 27, 28
Akcja szybko idzie do przodu i to cieszy. O kochanku Diany wiedzą już prawie wszyscy, a mąż jak zwykle pozna prawdę na końcu. Diego zachował się jak ostatni naiwniak, gdy nie uwierzył słowom Natalii i stwierdził, że co jak co, ale żona to zawsze była mu wierna. Aha. Szkoda mi go, bo Diana perfidnie zdradzała go od lat, kpiła z niego, nawet posunęła się do tego, że zarobione przez niego pieniądze przelała na konto kochanka. Szczyt bezczelności i podłości! Do tej pory wszystko uchodziło jej płazem, ale w końcu zacznie ponosić konsekwencje swoich działań. Rozbawił mnie tekst, w którym zasugerowała, że Oliviero aż za dobrze udaje geja.
Z Alonso i Alberto to są świetni detektywi, wróże im karierę w tym zawodzie. Najlepsze było jak instalowali kamerki i wygłupiali się przed nimi, słodziaki. Świetni są z nich przyjaciele, nawet w alkohol kumpla zaopatrzyli. Rozumiem dlaczego Alonso nie chciał od razu powiedzieć Diegowi prawdy o Dianie. W jednym dniu dowiedzieć się o ciąży i zdradach żony to mogłoby być za dużo.
Sceny Vincente z Kariną mistrzowskie. Ależ się uśmiałam, rozbawili mnie niemalże do łez. Cóż za udany duet. Teksty leciały dzisiaj przednie. Najlepsze jak Karina nazwała go Hitlerem, a Dziadek był tym oburzony i zrobił taką zdziwioną minę albo jak stwierdził, że jest głupią gęsią. Totalna miazga. Mam nadzieję, że Karina wróci do pracy u Vincente, bo ich wspólne sceny to niewątpliwe perełki tej telenoweli! Zaskoczyło mnie, że postawiła się Dziadkowi, do tej pory unikała konfrontacji i była mu podporządkowana. Co te pieniądze robią z człowiekiem. Niemniej jednak zrobiła to w chamski i arogancki sposób i nie dziwie się, że wyleciała. Ta dziewczyna wpada w skrajności. Mogła się przekonać jaką przyjaciółką jest Diana, ciekawe czy brutalna rzeczywistość do niej dotarła.
Lupita to bystra dziewczynka. Dała czadu w dzisiejszym odcinku. Myślę, że to ona zeswata Carmen z Eleazarem! Rozśmieszył mnie jej tekst na temat potencjalnego ojca: "Bieber za młody. Brad Pitt też nie". Dobra była też scena, gdy zatrzasnęła drzwi przed nosem zaskoczonemu Eleazarowi, który przyniósł im pomarańcze.
Z częścią wypracowania na temat tatusia to nieźle odleciała. Aczkolwiek było mi jej szkoda, chciała tylko przed klasą pochwalić się ojcem, który tak naprawdę nie uczestniczy w jej wychowaniu i życiu. Scena z Eleazarem i Carmen w restauracji podczas kolacji była świetna, jak nimi dyrygowała. A oni niby tacy skrępowani, ale jacy chętni do uścisku! Czekam na wizytę papita w szkolę, czuję że będą z tego niezłe jaja.
Eleazar zasłużył na awans!
Wspólnych scen protów dzisiaj jak na lekarstwo, może jutro będzie ich więcej, oby.
Irene i Alonso to słodziaki. Uwielbiam ich, ona przy nim jest radosna i szczęśliwa, a on taki zawstydzony, gdy Irene wypytuje go o kobietę w której się zakochał. Po prostu cudowni!
Podobają mi się koszule Alonsa, dzisiaj znowu miał świetną. Super go ubierają!
Zaskoczyło mnie tempo w jakim podążyła relacja Natalii z Tadeo. Widzieli się tylko raz, wymienili kilka słów, a tu na drugi dzień on zachowywał się jakby był jej przyjacielem. Za szybko się to potoczyło. Nie zmienia to faktu, że fajna była ich wspólna scena z Irene, rodzinka w komplecie.
Vincente jak się ucieszył, że zostanie pradziadkiem, zrobił taką błogą minę. A Diana już próbuje go urobić i przeciągnąć na swoją stronę, wszak szuka sprzymierzeńca.
Lubię służącą Cáceresów, miła i kulturalna kobieta.